Bajka
Wszelkie
podobieństwa do osób, zdarzeń i miejsc, które mogą zaistnieć są zupełnie
przypadkowe!!! Hi, hi
„Balansować na linie wysoko ponad spojrzeniem Twych oczu”
˜”*°•◕❤◕•°*”˜
Byłam chora wszystko
mnie bolało, nie mogłam się ruszać.
Dawniej jak jeszcze
mieszkałam z rodziną jak jeszcze miałam rodzinę, nigdy nawet nie było czasu
myśleć, że mnie coś boli. Mogłam myśleć tylko o innych.
Fakt, że dawniej byłam
młodsza o wiele i łatwiej było w takich razach wziąć się w garść, trzeba
było rodzinie naszykować, iść do pracy a czasami jeszcze do dodatkowej o sobie człowiek nie myślał.
Pierwszy raz miałam
podobny problem z prawą górną stroną ciała na początku lat osiemdziesiątych.
Miałam tego dnia filmowanie i okazało się, że nie mogę bluzki założyć, bo coś mi się stało.
Byłam przerażona, bo
kamera 2 kg wagi tylko na prawy bark wchodziła z wizjerem tak ustawionym, że z
lewej się nie dało filmować.
Ludzie mieli wesele a
ja byłam jakby mnie sparaliżowało.
Nie mogłam ich zawieść
trzeba było jakoś ten makabryczny ból rozpędzić.
Nie pamiętam, co robiłam,
ale pewnie wszystko, co tylko było możliwe, już wtedy tabletek nie brałam.
Przeszło i filmowałam
przez całą noc, nie powiem, że było łatwo, ale dałam radę.
Po tym wypadku poszłam
na prześwietlenie płuc, bo miałam już wtedy wrażenie jakbym w dole prawego
płuca miała jakiś bolący wrzód.
Moja kuzynka laryngolog
powiedziała, że płuca nie bolą, ale wynik wyszedł nie ciekawy.
Wyglądało na to,
że mam coś wielkości pięści w tym płucu.
Lekarki wpadły w panikę, dzwoniły po
mnie i wzięły mnie na oglądanie tych płuc przez jakąś super specjalistkę.
Okazało się, że ten guz wielkości pięści zniknął, trzymały mnie tak długo pod
tym rentgenem, że się wreście zbuntowałam i uciekłam.
To zdjęcie z tym
cieniem na płucu mam do dziś w domu.
2 lata później znów
zrobiłam prześwietlenie, ale okazało się, że zdjęcie zginęło.
Trochę mnie to
zaniepokoiło, nie miałam czasu robić następnego, bo jechałam do Angli.
Jak wróciłam nie
chciało mi się ponownie napromieniowywać, i nie poszłam.
Dopiero teraz jak mi tę
cukrzycę wykryli robili mi prześwietlenie i sprawdziłam wszystko jest ok. w
opisie, bo zdjęcia nie załączyli.
Piszę o tym, bo czasami
mam wrażenie, że coś w tym płucu nie jest jak być powinno.
Po tym pożarze mam coś
takiego, że jak mi się w domu coś przypali to dostaję takiego kaszlu, że chcę
się udusić i to trwa dotąd do póki dym jest w mieszkaniu.
Nie wiem skąd jest ten
ból, ale jak tylko naziębnę powtarza się.
Fakt jest taki, że ja
teraz bardziej nastawiam się, na słuchanie i czucie własnego organizmu i
może z tej samotności więcej rzeczy czuję i mnie niepokoi.
Hipochondryczką nie
jestem, bo w sumie więcej bóli lekceważę, niż się nimi przejmuję.
˜”*°•◕❤◕•°*”˜
Pyszny
ten chlebek orkiszowy i zdrowy.
˜”*°•◕❤◕•°*”˜
Dzisiaj/znaczy wczoraj/ wywinęłam numer
niesamowity - postanowiłam wystawić samochód i pojechać na zakupy, mimo, że nie
czułam się za dobrze.
Założyłam kożuszek taki z kapturem, słonko było jak
marzenie.
Nie chciało mi się
odgarniać podjazdu, ale jakoś z trudem na kilka razy otworzyłam bramę przesuwając
śnieg po trochu.
Później to samo z
drzwiami od garażu, spociłam się tym szarpaniem.
Okazało się, że samochód nie
chce mi odpalić.
Zeźliło mnie to, ale
pomyślałam, że pójdę pieszo do Biedronki a później zadzwonię po taksówkę.
Jednak jak zobaczyłam,
jak cudna jest jezdnia, nie wiele myśląc wzięłam rower, starego gruchota mojego
exa, który stoi pod domem.
Wsiadłam na niego z
plecakiem i zapasową torbą na zakupy w nim i pojechałam/taka jeszcze połamana/.
Zastanawiałam się czy
ktoś nie buchnie tego gruchota, mojemu exowi, bo chyba, by mnie ze skóry za
niego obdarł, ale miałam nadzieję, że na taki antyk nikt się nie połaszczy.
Robiłam zakupy i myślałam jak ja wsiądę z ogromną torbą i plecakiem w kożuszku na ten
rower, gdzie miałam wrażenie, że rama jest pęknięta, bo kolebał się raz w prawo
raz w lewo już bez dodatkowego obciążenia.
Musiałam jeszcze kupić w kiosku doładowanie telefonu, bo mi się kończyło. Ogromna torba w koszu na
bagażniku wystająca, 30 cm w każdą stronę.
Na plecach średni turystyczny plecak, czyli jakieś
12 kg zakupów.
Czuje jak rower mi zarzuca, więc nawet na niego nie wsiadam,
tylko pcham go poddając się balansowi po śnieżnych koleinach.
Nagle patrzę idzie w
moją stronę, mój szkolny kolega chirurg, który rzadko bywa trzeźwy, ale tym
razem chyba jeszcze całkiem trzeźwy sunie do Biedronki i tak dziwnie na mnie z daleka patrzy.
Głowę ma mocno z
przodu, usta otwarte i widać własnym oczom nie wierzy.
Nagle olśniło mnie.
Matulu przecież ja się z tym rowerem w tych koleinach zataczam. Myśli, pewnie, że
jestem kompletnie pijana.
Kaptur naciągnęłam na
oczy nim się zrównaliśmy i starałam się trzymać fason, bo pomyślałam, że jak
weźmie mnie za alkoholiczkę, to się od niego nie uwolnię.
W międzyczasie
przebiłam się na drugą stronę, gdzie był kiosk.
Zerknęłam kątem oka, a
on stał przed wejściem do Biedronki dalej z ta głową do przodu i otwartymi
szeroko ustami.
Krzychu myślę sobie, to
nie ja to jakaś obca baba!
Chyba pomogło albo już
go mocno suszyło, bo poszedł do sklepu a ja kombinowałam jakby wsiąść na ten
rower i jak najszybciej się z tamtąd zmyć.
Rower męski z ramą koszem na
bagażniku a w nim torba wysoka i szeroka.
Nie da rady nie
podniosę tak wysoko nogi, chyba, żeby przy drzewie jakoś się na niego
wgramolić.
Nie – już i tak
przegięłam z tą wyprawą będąc połamana, wkoło koleiny lodowo - śnieżne. Jak się wysypę z tymi zakupami mendlem jajek w plecaku dopiero będzie obciach.
Postanowiłam prowadzić rower do domu i tylko myślałam, co sąsiedzi o mnie myślą, widząc jak balansuję z
tym gruchotem, czy też jak mój szkolny kolega, wezmą mnie za wypitą na ful.
Kiedy wróciłam do domu
zjadłam na wejściu 2 wiśnie w rumie dla zdrowotności a co? I tak wszyscy pewnie
myślą, że się ubzdryngoliłam.
˜”*°•◕❤◕•°*”˜
Jak
się czuję dzisiaj? Chyba lepiej niż wczoraj.
Jak Cię połamie, spróbuj to przełamać - tym razem pomogło i nawet było śmiesznie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za notkę i pozdrawiam