sobota, 31 grudnia 2016

Wyprawa po skarby

Bajsza
Wszelkie podobieństwa do osób, zdarzeń, miejsc, które mogą zaistnieć są zupełnie przypadkowe. Hi, hi
~~~~~~~~~~~~~~
30 grudnia 2016
Wiele rzeczy dzisiaj robiłam, odrobinę ćwiczyłam 2 razy. Przygotowałam śniadanie i pyszny lekki obiadek, później byłam na bardzo długim spacerze ok. 3 godzin. 
W końcu upiekłam karczek na Sylwestra i zrobiłam sałatkę warzywną.
Poprawiłam też Tymonowi szatę graficzną w blogu. 
Wiele muszę mu pomagać, bo jeszcze tego bloga, nie ogarnia całkowicie.
31 grudnia 2016
Ostatni dzień roku jest NAJWAŻNIEJSZY 
mówiła babcia. 
Wszystko w kolejnym roku będzie od niego zależało. 
Dlatego dzisiaj robiliśmy różne fajne rzeczy. 
Najważniejsze to poszliśmy z Tymonkiem na poszukiwanie skarbów. Tymon wybrał trasę na bazar na Kole. 
Oczywiście jak się tam znaleźliśmy, było już praktycznie po bazarze. Wszyscy się spakowali i zostało tylko 2 handlarzy starociami. 
Jeden miał fajną srebrną biżuterię. 
Muszę powiedzieć, że nim tam dotarliśmy Tymon znalazł złotego pieniążka.

Bardzo mu zazdrościłam, bo wiadomo jak znajdziesz w ostatnim dniu roku pieniążka, to przez cały rok będą one szły wyłącznie do Ciebie. 
~~~~~~~~~~~~~~
Na bazarze zauważyłam fajną bransoletkę z cyrkoniami, kamienie takie dawały blaski w słońcu jakby to były brylanty a nie cyrkonie. 
Tymonek widział, że bardzo mi się podoba i kupił ją dla mnie. 

Byłam po prostu w siódmym niebie. 
Gdy wracaliśmy ja znalazłam 2 klucze, cudną zieloną szklaną kulkę i też pieniążka o nominale, co prawda o 200 x mniejszym niż Tymon, ale też się ucieszyłam. 
Tymon zaś znalazł 2 takie małe piłki i żyłkę na ryby nawiniętą na plastikowym bloczku. 
Wiało jak diabli ja myślałam, że łeb mi urwie, bo wzięłam futerko bez kaptura i bejsbolówka nie zasłaniała mi uszu.
31 grudnia 2016


wtorek, 27 grudnia 2016

ZABECZANA

Bajsza
Wszelkie podobieństwa do osób, zdarzeń, miejsc, które mogą zaistnieć są zupełnie przypadkowe. Hi, hi
~~~~~~~~~~~~~~
27 grudnia 2016
 „Mija rok…” Czerwone Gitary z Sewerynem Krajewskim – tak cudnie wyśpiewały wszystkie emocje.
Zaśpiewajcie z nimi i podziękujcie ze mną za te wszystkie dobre chwile i za te, które udało nam się przeżyć czasami mimo ogromnego bólu.
„Tyle darów rok nam przyniósł:
Pszczołom łąki kwiatów pełne,
Ludziom dał łany zbóż,
Zbożom dał pełen kłos,

Przykrył pola płachtą śniegu,
Aby zimą odpoczęły.
Myślisz ty, myślę ja,
Co nam rok miniony dał.

To był rok, dobry rok.
Z żalem dziś żegnam go.
Miejsce da nowym dniom
Stary rok, dobry rok.

Mija dla nas dniem szczęśliwym,
W którym znów jesteśmy razem.
Nieraz nam smutek niósł,
Nieraz nam radość niósł.

Pierwszej gwiazdy dziś zapytaj,
Co następny rok przyniesie.
Czekam ja, czekasz ty ...
Północ już - zegar zaczął bić.”

Mija rok, dobry rok.
Z żalem dziś żegnam go.
Miejsce da nowym dniom
Stary rok, dobry rok.

To był rok, dobry rok.
Z żalem dziś żegnam go.
Miejsce da nowym dniom
Stary rok, dobry rok.
Najbardziej w tym roku przeżyłam odejście raptusa - Szabaja


jeszcze dzisiaj płaczę, gdy oglądam filmy, na których ciągle jest żywy, zdrowy i biega po ogrodzie. 
Zmieniłam mu tu imię celowo. Powiem Wam w tajemnicy Raptus, gdy odszedł obiecałam sobie, że już nie będę miała psa. Szabaj się pojawił z nikąd jakby przysłany, przez Raptusa, żebym nie czuła się samotna i żebym miała kogo kochać.
Gdy Szabaj odszedł wszystkie więzi z domem – moim domem przestały mieć jakiekolwiek znaczenie. 
Już nie ma tam nikogo, kogo mogłabym kochać.
Okazuje się, że lata pracy – tworzenia tego ogniska, które nazywamy rodziną – tracą jakikolwiek sens, gdy nie ma tam tych, których moglibyśmy kochać.
Dom choćby najpiękniejszy bez miłości jest tylko pustym więzieniem, z którego człowiek musi uciec, bo inaczej straci resztki człowieczeństwa.
~~~~~~~~~~~~~~
Bardzo namawiałam Tymona na jakiegoś maleńkiego pieska, ale on nie jest gotów.
Miał złe doświadczenia z psami.
Ja zawsze kochałam psy i one mnie kochały. Pociesza mnie to, że kiedyś na pewno się spotkamy z tymi, których kochaliśmy i którzy nas kochali.
Zbliża się nowy rok, oby nie był smutniejszy niż ten, który właśnie mija.
Jeśli o coś można prosić to o to, by nie było gorzej i
TEGO WAM WSZYSTKIM ŻYCZĘ –
Kończę zabeczana, bo ciągle tęsknię za raptusem Szabajem.

sobota, 24 grudnia 2016

ODLOTOWY PSTRĄG

Bajsza
Wszelkie podobieństwa do osób, zdarzeń, miejsc, które mogą zaistnieć są zupełnie przypadkowe. Hi, hi
~~~~~~~~~~~~~~
24 grudnia 2016
 Wigilia – pozostaje czekanie na pierwszą gwiazdkę.
Kilka osób dzwoniło z życzeniami – to zawsze jest bardzo miłe.
Wszystkie potrawy były pyszne, ale pstrąg pobił swoisty rekord. 
Tymon zjadł półtora każdy miał 37 cm długości i w obwodzie 19 cm. Podam przepis, bo jest mój całkowicie autorski.
Wczoraj wieczorem szukałam inspiracji w necie. 
Wyskoczyło mi ok 190 przepisów na pstrąga. 
Zaintrygowała mnie nazwa "pstrąg w migdałach". 
Mam już spore doświadczenie z pstrągami, więc myślałam, żeby zrobić coś całkiem oryginalnego.
Podobają mi się aksamitne lekkie sosiki do ryb.
Zatem zacznijmy od sosu.
2 łyżki płatków migdałów, za brązowić na suchej patelni.
5 łyżek wody zmieszać z 2 łyżkami borówek w konfiturze. Zalać tym sosikiem płatki migdałów niech nasiąkają.
  Pstrągi 2 - przygotowałam dzień wcześniej/kupiłam świeże i zamroziłam – oczywiście, jeśli jeszcze mogłyby być lepsze to takie całkiem świeże, jakie sprzedają parami w Biedronce.
Nasze były kupione w październiku i trzymały się w zamrażalce bardzo dzielnie/.
Warunkiem jest tzw. wolne rozmrażanie.
Wyjęłam je wczoraj i pozwoliłam im, troszkę się rozmrozić. 
Dobrze umyłam w zimnej wodzie i ….
Do środka każdego włożyłam obraną ze skórki cytrynę w plastrach/tak, by była na całej długości rozcięcia/i po jednym sporym zgniecionym ząbku czosnku wtarłam też w środek, posiekanej drobno pietruszki 1 łyżkę do każdego. 
Odrobinę Kucharka, troszeczkę przyprawy do gyrosa/tylko do środka/. Kucharkiem lekko też po wierzchu ryby oprószyłam. Antrakt;
Tymon uważa, że jestem zboczona, bo kazałam zmierzyć sobie i jemu ciśnienie przed chwilą.
A dlaczego, to nie powiem - chichramy się do łez.
~~~~~~~~~~~~~~
Wracamy do przepisu; Całość ułożyłam na umytej tacce, z którą je kupiłam i szczelnie zapakowałam folią spożywczą. Wylądowały w lodówce na dole tam, gdzie są zwykle szuflady na warzywa.
Chodzi o to by przez noc rybka nabrała aromatu.
Do smażenia rybki koniecznie trzeba użyć brytfanny i masła klarowanego, część również wkładając do rozcięcia ryby razem ok 4 sporych łyżek. Przykrywamy folią spożywczą podziabaną widelcem.
Pieczemy w gazowym piekarniku/zimnym/, bardzo zabytkowym, bez zegarów i takich tam, tyle ile gotują się średniej wielkości ziemniaczki. Przy wyłożeniu pstrągów polewamy je sosem migdałowo borówkowym.
Teraz surówka ona też jest ważna.
Potrzebujemy naprawdę dobrej kapusty surówkowej z dużą ilością marchewki, koniecznie kiszonej a nie kwaszonej/tu jest chemia/.
Sporą garstkę kroimy, co centymetr półtora. 
Ćwiartkę dobrego twardego jabłuszka i połowę marchewki/ścieramy na dużych oczkach/. 
Po jednym suszonym daktylu, fidze i śliwce – drobno kroimy. 
Łyżka migdałów w płatkach lub innych orzechów, kilka gronek winogrona przekrojonych na pół/ chodzi o to, by puściły trochę soku. 
Łyżka konfitury borówkowej. 6 kawałeczków mandarynki i tyleż połówek winogrona do dekoracji. 
Teraz tylko coś zielonego na spód. Ja użyłam kapusty pekińskiej, bo lepiej się trzyma w cieple nim wszystko będzie gotowe.  
Tak to wygląda. 

Polecam również na Sylwestra zachwycisz domowników i gości.

Do ryby było niestety czerwone wino. 
Tymon takie kupił - on też czasami eksperymentuje.
Smacznego!!!

czwartek, 22 grudnia 2016

ORZECHY W AKSAMITNYM SOSIE I ROPUCHA cd.

Bajsza
Wszelkie podobieństwa do osób, zdarzeń, miejsc, które mogą zaistnieć są zupełnie przypadkowe. Hi, hi
~~~~~~~~~~~~~~
22 grudnia 2016
Mamy nieustającą rozrywkę, Tymonek zrobił bigos po swojemu. Teraz nie pozwala mi kapust połączyć. Moja za to ta Wigilijna z grzybami wygląda jak z piekła rodem. 
Zapach ma cudny, ale za to wygląd jakby, kto do niej smoły nalał. Galaretki i sałatka pieczarkowa wyszły rewelacyjnie. 
Karczek też jest super. Teraz tylko wzdycham do tych potraw, bo boję się jeść, żebym znów nie przytyła – troszkę schudłam tak twierdzi Tymon. Waga mi tego nie pokazuje, – ale liczy się oko zakochanego mężczyzny. Mój dawny warszawski znajomy zadzwonił z życzeniami i znowu znalazł dobry pretekst, żebym go odwiedziła. Jestem życzliwym człowiekiem – jak potrafię pomóc – to, czemu nie, ale widzę, że zakrada się zazdrość w nasze progi. Troszkę ponoć nie jest szkodliwe, ale trzeba uważać, żeby nie przedawkować tych emocji. Znalazłam zabawny artykuł w pabianickiej gazecie – przeczytajcie, co piszą, bo to naprawdę jest niesłychane.
~~~~~~~~ 
 „ZNACHORZY z Pabianic, /oczywiście zapomnieli o mnie/.
Cierpiących ludzi „leczyli” żabim skrzekiem, psim sadłem, ręką trupa, suchymi łapkami nietoperza, skrzydełkami sowy…
~~~~~~~~
Niemal sto lat temu w Pabianicach i okolicznych wioskach „przyjmowało” kilkudziesięciu znachorów. 
Na ból zębów znachor Grzelak z ulicy Tuszyńskiej (dziś ul. Piotra Skargi/moja ulica/) kazał łapać ropuchę.
A najlepiej kilka płazów.
Oślizgłą ropuchę należało trzymać w zamkniętych ustach tak długo, aż zdechła.

Jeśli ból zębów nie ustawał, znachor „zalecał” brać do ust kolejne złowione ropuchy.
Do znachorki Pełczyńskiej przychodziło się z bolesnymi dolegliwościami pęcherza. Babka miała na to zioła, kadzidło i sękate deski – rzekomo wycięte z pnia drzewa, w które o północy uderzył piorun. Aby dolegliwość pęcherza ustąpiła, trzeba było – według znachorki - wypić garczek ziół i oddać mocz przez sękowy otwór w „cudownej desce”. Za te zabiegi Pełczyńska brała od chorego 6 złotych.
Chłopcu, który urodził się z dużym znamieniem („myszką”) na policzku, znachorka kazała dotykać buzię ręką trupa.
Na ranę nogi przykładała kompresy z moczu młodej niewiasty. Gruźlicę „leczyła” piciem piany z wygotowanego świńskiego sadła.
Stare panny z Pabianic, które nijak nie mogły zainteresować sobą nawet kulawego kawalera, jeździły pod Częstochowę. Mieszkała tam znachorka Wyporska. Za jedyne 25 zł babka Wyporska sprzedawała pannom wysuszony liść wraz i instrukcją obsługi.
Według owej instrukcji, stara panna miała zawinąć liść w siedem papierków, a następnie skrycie wsunąć zawiniątko do kieszeni ubrania wybranego mężczyzny. „Choćby kawaler był z żelaza, ugnie się” – zapewniała babka.
/Nie uwierzycie, sama bym z tego skorzystała, gdyby nie to, że znalazłam Tymonka/.
W pobliżu Pabianic mieszkała też czarownica. Chodziło się do niej po radę, jak sprowadzić biedę na złego sąsiada, niewiernego męża albo wredną teściową.
Najczęściej udzielaną radą (za 5 zł) było ukrycie pod progiem domu wroga rzeczy „opaskudzonych” (zaklętych) – np. garstki włosów lub drobnej monety. „Rzeczy opaskudzone niechybnie sprowadzają nieszczęście” – gwarantowała czarownica, pytając „klienta” czy biedą sprowadzoną na wroga mają być wrzody, czy kołtun.
Niewiernego męża babka zalecała skrycie poić wywarem z wysuszonych karaluchów,/szkoda, że tego człowiek nie wie wcześniej/zmieszanych z ludzkim kałem i lipowym naparem”; artykuł pochodzi z „Życia Pabianic”
~~~~~~~~
Ja zaś szykuję na Wigilijną kolację mnóstwo pyszności i wcale nie mam zamiaru nikogo oczarować.
Co będzie?
Barszczyk z uszkami, pstrąg w papilocie, kapusta z grzybami, Jaś w sosie musztardowo pomarańczowym, grzyby z migdałami i kaszą gryczaną, łosoś w sosie koperkowym, śledź po Giżycku, sałatka pieczarkowa, galaretka z owocami, kompot z suszonych owoców. Wczoraj i przedwczoraj gotowałam, również na Święta biały barszcz, rosół, karczek w sosie śliwkowym, galaretki z kurczaka i inne pyszności.
Kochani najbliższym przyjaciołom i dobrym znajomym już wysłałam Świąteczne życzenia. Teraz dla tych, do których nie mam telefonu.
Z okazji Świąt Bożego Narodzenia,
wielu chwil przepełnionych nadzieją i magią
Wigilijnej nocy.
Radosnych i spokojnych Świąt oraz wszelakiej pomyślności
i nieustannego zdrowia
dla wszystkich członków rodziny i najbliższych.

niedziela, 18 grudnia 2016

ORZECHY W AKSAMITNYM SOSIE

Bajsza
Wszelkie podobieństwa do osób, zdarzeń, miejsc, które mogą zaistnieć są zupełnie przypadkowe. Hi, hi
~~~~~~~~~~~~~~
18 grudnia 2016
 Świąteczny nastrój już zaczyna zakradać się również do naszego domu.
NASZEGO kto by to pomyślał.
Zaczynam myśleć co przygotować na Wigilię.
Pierwszy raz od wielu lat nie będę w Święta sama.
Ubraliśmy z Tymonem choinkę, 
ja jeszcze ubrałam taką maleńką do gabinetu, gdzie oboje pracujemy. 
Teraz zostało już tylko zrobienie świątecznych zakupów tych kulinarnych, bo prezenty pod choinkę już kupione. Cieszę, się, że ubraliśmy choinkę. Tymon bał się, że za bardzo się wzruszy ale jakoś, udało się jak na razie bez większych emocji.
Myślę o tym co przygotować
Obowiązkowo
GRZYBY
Według ludowych wierzeń umożliwiały one nawiązywanie kontaktów ze światem zmarłych, stanowiły pokarm dla duchów. Dlatego też były potrzebne podczas magicznych obrzędów. Podawane podczas wieczerzy wigilijnej pomagały w zjednaniu sobie przychylności tych, którzy odeszli.
Potrawy z grzybami miały przynieść szczęście i pomyślność oraz zapewnić dostatek.
Dawnymi czasy nasi przodkowie przypisywali wielu pokarmom, podawanym na Wigilię, właściwości magiczne.
KAPUSTA  
Uważano, że ma ona wielką moc, która chroni od złego i zapewnia niespożytą siłę oraz witalność. Potrawy zaś z niej miały przyciągać dostatek i pomyślność.
Natomiast kapusta gotowana z grzybami bądź z grochem zapewniała dobre zdrowie.
Kapusta z grzybami
Składniki ( na ok. 4 osóby)
¾kg kiszonej kapusty, ¼ kg kapusty pekińskiej,
garść suszonych grzybów
(najlepiej borowików lub podgrzybków),
1 marchewka,
1 spora cebula lub dwie mniejsze,
łyżka masła,
łyżka oleju,
sól, pieprz świeżo zmielony, 2-3 ziarenka jałowca i ziela angielskiego,
2 listki laurowe,
płaska łyżka majeranku (opcjonalnie), roztarty w rękach pomoże wydobyć delikatny smak kapusty.
Przygotowanie:
1. Grzyby zalewam w rondlu wrzątkiem, niech sobie postoją w tej wodzie około 30 minut. Grzyby odlewamy na sitku (wywar zachować), kroimy w cienkie paski.
2. Marchewkę myjemy, obieramy, ścieramy na tarce o dużych oczkach. Cebulę obieramy, kroimy w kosteczkę. Na patelnię wkładamy masło i olej, potem wrzucamy marchewkę  i cebulę, chwilę podsmażamy.
3. Kapustę kiszoną zawsze dobrze wyciskam z soku w rękach, nigdy jej nie płuczę (chyba, że jest bardzo kwaśna).
Płukana kapusta to już dla mnie nie jest to, traci wiele na swoim smaku i zawsze zostawiam sok z odciśniętej kapusty, bo czasami go jeszcze dolewam do kapusty, pod koniec gotowania. Odciśniętą kapustę jeszcze szatkuję, wkładam do garnka i zalewam 1,5 szklanki wody, kapustę pekińską też szatkuję.
4. Do zalanej kapusty wkładam ziele angielskie, listki, ziarna jałowca, pokrojone grzyby, marchew i cebulę i wszystko duszę do miękkości. Na sam koniec gotowania dopiero solę (czasami bywa, że nie solę, bo kapusta sama w sobie jest słona), pieprzę (pieprz za szybko dodany, gorzknieje), dodaję majeranek otarty w rękach (lepiej wydobywa się jego aromat). Dodaję jeszcze wywaru z grzybów, kapusta zyskuje wtedy piękny aromat i smak.
5. Jeśli płyny podczas gotowania za bardzo wyparują, trzeba dolać ciepłej, przegotowanej wody, no i mieszać kapustę co jakiś czas, coby nam się nie przypaliła. Kapustę gotować, aż będzie miękka.
~~~~~~~~~~~~~~
Zamiast MAKIEŁEK ORZECHY W AKSAMITNYM SOSIE
Składniki: 
…  10 dag posiekanych orzechów włoskich i innych, kajzerka, 4 skruszone kostki gorzkiej czekolady, olej, sok z 1 cytryny, szklanka bulionu, sól, pieprz, ostra papryka.
Przygotowanie:
Kajzerkę namoczyć w wodzie, odcisnąć. Wyrobić z posiekanymi orzechami i czekoladą, sokiem z cytryny i 4 łyżkami oleju. 
Przyprawić do smaku solą, pieprzem i papryką.
Z masy uformować 8 kotlecików, skropić olejem.
Bulion, oraz pozostałą masę orzechową zmiksować z odrobiną żurawin lub borówek. 
Sos przyprawić do smaku, podgrzać. Kotleciki smażyć na oleju po 7-8 minut z każdej strony. Po 2 gorące kotleciki ostrożnie nabić na drewniane szpadki do szaszłyków i umieścić na połowie pieczonego bardzo lekko jabłuszka. 
Podawać polane sosem orzechowo żurawinowym.
~~~~~~~~~~~~~~
JAK UGOTOWAĆ FASOLĘ
Jak ugotować fasolę, aby uniknąć wzdęć?
Bez fasoli Wigilia byłaby do bani.
Oto zwięzła instrukcja.
1. Fasolę wsypuję do garnka i zalewam poczwórną ilością wody. Zależnie od gatunku moczę 8-12 godzi. Fasolę białą moczę przez noc. Generalnie zasada jest taka, że żadnej fasoli bez względu na gatunek nie powinno się moczyć ponad 12 godzin, ponieważ po tym czasie zaczynają się procesy fermentacyjne. Ponadto moczenie fasoli zmiękcza jej skórkę. Dodatkowo powoduje puchnięcie nawet czterokrotnie! Również dzięki temu przyśpiesza się jej gotowanie.
2. Rano odlewam wodę, płucze fasolę i wlewam nową wodą. Poziom wody powinien sięgać na 3 palce nad fasolę. Podmiana wody wiąże się z utratą części składników mineralnych i witaminy B. Jednak wtedy fasola jest lżej strawna.
3. Garnek wstawiam na gaz i zagotowuje bez pokrywki. Tak gotuję na dużym gazie przez 10 minut. Następnie przykrywam pokrywkę i gotuję 60-90 minut, zależnie, czy jest to odmiana Piękny Jaś czy drobniejsza na przykład Perłowa. Po 60 minutach wyławiam jedną fasolę i próbuję.
4. Fasolę schładzam w wodzie, w której się gotowała. Garnek wstawiam do zlewu napełnianego wodą. Nie można odlać fasoli na sicie jak ziemniaków, ponieważ cała skórka na niej popęka.
5. Fasolę zawsze solę po ugotowaniu, wtedy ma miękką skórkę w innym razie, jeśli posolicie w czasie gotowania, będzie gotowała się dłużej i stanie się twardsza.
~~~~~~~~~~~~~~
GALARETKA Z DROBIU
Proponuję zrobić, jako przystawkę właśnie drobiową galaretkę. Galaretkę robi się szybko, jest lekkostrawna i niespecjalnie kaloryczna.
Ładnie podana będzie prawdziwą ozdobą również sylwestrowego stołu.
 Jeśli umiesz ugotować rosół to już bez niczego zrobisz tą galaretkę. A jeśli nie, to masz okazję, aby nauczyć się jednego i drugiego.
Dokładnie tak samo możesz zrobić auszpik (to dawna nazwa galaretki, ale często spotykana w przepisach) z indyka, cielęciny. Ja bardzo lubię galaretkę mięsną, jednak ona jest bardziej czasochłonna i kaloryczna.
 Składniki:
- 60-70 dag kurczaka (piersi, udka),
- 2-3 dość cienkie marchewki,
- kawałek selera,
- pietruszka średniej wielkości,
- 2-3 jajka kurze ugotowane na twardo,
- 2 ząbki czosnku, (jeśli ktoś lubi),
- pół opalonej cebuli nad gazem,
- 3-4 łyżki żelatyny wieprzowej,
- mały liść laurowy,
- 2 ziarenka ziela angielskiego,
- 8-10 ziaren pieprzu,
- cytrynę, sól lub maggi do smaku,
- ewentualnie po 4 łyżki groszku lub kukurydzy z puszki.
 Przygotowanie:
   Ugotuj rosół z kurczaka... Kurczaka umyj i włóż do większego garnka, wlej litr wody, postaw garnek na dość ostrym ogniu i przykryj go.
 Tymczasem zabierz się do obierania i umycia włoszczyzny. Pietruszkę pokrój wzdłuż na pół, a seler, marchewkę i por (odetnij im końce liści) zostaw w całości.
Gdy woda zawrze, włóż ziele angielskie, pieprz, maksymalnie zmniejsz płomień, przykryj garnek, zostawiając przykrywkę lekko uchyloną i niech się wszystko gotuje bardzo powoli (ma tylko mrugać).
Po 15-20 minutach dodaj włoszczyznę wraz z cebulą zbrązowiałą. Gotuj do chwili, aż mięso i warzywa będą miękkie. Przed zakończeniem gotowania dopraw rosół do smaku solą, maggi. Gdy warzywa już miękkie w rosole (trwa to mniej więcej trzy kwadranse), starannie przecedź go przez sito do mniejszego garnka.
W tym momencie akuratne gospodynie klarują rosół, ale mnie wydaje się to niekonieczne - bo sporo z tym zachodu, a i bez tego galaretka wychodzi smaczna i apetyczna.

   Do tak przygotowanego rosołu dodaj napęczniałą żelatynę i mieszając zagotuj, po czym od razu zestaw garnek z ognia.
W czasie, gdy wywar się gotuje, rozpuść żelatynę. Zalej ją kilkoma łyżkami przegotowanej wody, wymieszaj i odstaw do napęcznienia.

   Przygotuj mięso i inne składniki ... Zajmij się składnikami, które pozostały na sicie podczas odcedzania rosołu. Oddziel mięso od kości, zdejmij też skórę (w skórze jest najwięcej tłuszczu).
Przełóż małe kawałki na talerz, a większe przekrój w poprzek włókien na takie wielkości kęsa.
Marchewki pokrój w plasterki. Można też dodać do galaretki (niekoniecznie) nieduży kawałek selera i pietruszki pokrojone w słupki. Wcześniej też odcedź z zalewy groszek lub kukurydzę.

   Teraz przystępujemy do części artystycznej układania składników tak, aby po zastygnięciu w galarecie stworzyły ładną kompozycję.

   Ułóż w miseczkach... Na dno opłukanej zimną wodą salaterki (płuczemy po to, by galaretka lepiej nam wyszła później z naczynia) lub miseczek wlej po 2-3 łyżki przestudzonej galarety, rozłóż pokrojone warzywa z rosołu, groszek lub kukurydzę (albo jedno i drugie). Przekładaj je plasterkami kurzych jaj i kawałkami mięsa, aż do wyczerpania składników. Pamiętaj, że w naczyniu musi być jeszcze miejsce, (co najmniej 1/3 jego wysokości) na galaretę, którą zaraz zalejesz ułożone składniki.

   Napełnione naczynie lub naczynia wstaw na kilka godzin do lodówki, by galaretka stężała i broń Boże nie próbuj przyspieszyć tego procesu, wstawiając galaretkę do zamrażalnika, bo spowodujesz prawdziwą katastrofę! Powstające kryształy lodu nieodwracalnie zniszczą strukturę galarety.
Jeśli w dniu, w którym zamierzasz podać galaretę, nie będziesz miała czasu, zrób ją i wstaw do lodówki poprzedniego dnia.

   Zastudzoną galaretę wyłóż na półmisek, udekoruj natką pietruszki oraz plasterkami cytryny i gotowe. Patrzysz teraz na swoje arcydzieło i podziwiasz je, jakże wspaniale wygląda. Z pewnością nikt nie oprze się takiej smakowitej, kolorowej pokusie.
Będzie jeszcze biały barszczyk i inne smakowitości w kolejnym przedświątecznym poście.
Teraz pora spać, bo jutro trzeba zrobić pierwsze zakupy.

Archiwum bloga