poniedziałek, 15 września 2014

Wymysłów Francuski

Gdy odlatują motyle
Wszelkie podobieństwa do osób, zdarzeń, miejsc, które mogą zaistnieć są zupełnie przypadkowe. Hi, hi
Ściąganie, pobieranie, udostępnianie zdjęć i treści – jest nie możliwe – objęte prawem autorskim.
Rozdział 83
˜˜*°°*˜˜
Na nowym siodełku za 35 zł trasa do Wymysłowa Francuskiego
We wsi jest cegielnia – kupił resztki po niej pan, który mnie kiedyś odwiedził w poszukiwaniu swojej jak twierdził narzeczonej.
Zapraszał mnie do fotografowania, ale nie było go dzisiaj za to oszczekały nas psy i kozy beczały na nas.
Nazwa wsi "Francuski" wywodzi się z XVIII w. i nadana została za sprawą markiza Stanisława Jana de Boufflers, który uciekając przed następstwami rewolucji francuskiej schronił się w Prusach. Była to znana osobistość - do chrztu trzymał go sam król Stanisław Leszczyński. W 1784 r. został marszałkiem polnym, a w rok później gubernatorem Senegalu. W 1789 r. zasiadał w Zgromadzeniu Narodowym Francji.
W Prusach przyjęto go do Akademii Berlińskiej. Dzięki koneksjom na dworze pruskim otrzymał od króla folwark Wymysłów tytułem wieczystej dzierżawy liczący 38 włók miary magdeburskiej (ok. 10 ha) "wraz z prawem pasania 18 sztuk bydła w lasach skarbowych, bezpłatny deputat drzewny z tych lasów i drzewo w miarę potrzeby, wreszcie pańszczyznę od 6 chłopów z Mogilna". Ponadto z funduszy rządowych wybudowano mu potrzebne budynki i zakupiono inwentarz gospodarski.
Stosowny dokument w tej sprawie podpisano 27 VI 1800 r. w Pabianicach.
Oprócz markiza w Wymysłowie osiedlili się: hrabina de Salles, markiz de Puissseux i kawaler Saint Angel.
Pobyt Francuzów nie trwał tu długo. Obdarowany Wymysłowem markiz Boufflers jeszcze w 1800 r. sprzedał folwark Ferdynandowi Oppeln-Bronikowskiemu za 3300 talarów.
Po Francuzach pozostała tylko nazwa.
Pod koniec XIX w. było tu 7 domów i 65 osób. Przed I wojną św. majątek należał do Chodakowskich. Po dawnym folwarku do dziś zachowały się tylko resztki parku z alejami kasztanowców. Tyle historycznych faktów. Ludzi tam dziś mieszka nie wielu za to sporo psiaków, które bardzo dzielnie bronią domostw. Moja koleżanka mówiła, że wie jak dojechać, niestety znów błądziłyśmy. 
3 razy wspinałyśmy się na wiadukty, by przekroczyć autostradę nie znalazłam w telefonie nawigacji. Przez co nawet nie szukałam francuskiego cmentarza.
Muszę jutro dowiedzieć się jak się do niej dobrać – póki, co ładuję moją starą nawigację może będzie działała.
Wycieczka udana tylko pod względem kondycyjnym. Pupa nie boli, ale to chyba jeszcze od wczoraj.
Jak przyjechałam byłam kompletnie nieżywa.
Jutro zaś mam wizytę u diabetologa o 13. 30 więc trasa będzie krótka zobaczę którędy pojadę tym razem sama nie mam jeszcze pomysłu – zobaczymy.

niedziela, 14 września 2014

Na grzybach

Gdy odlatują motyle
Wszelkie podobieństwa do osób, zdarzeń, miejsc, które mogą zaistnieć są zupełnie przypadkowe. Hi, hi
Ściąganie, pobieranie, udostępnianie zdjęć i treści – jest nie możliwe – objęte prawem autorskim.
Rozdział 82
˜˜*°°*˜˜
Niedziela przepięknie spędzona, ok. 34 km w obie strony na rowerze.
Zebranych kilogram grzybów 1 koziarek i kilka ogromnych podgrzybków, ale za to bardzo zdrowe – suszą się w piekarniku. Rydz i maślaki wylądowały w koszu, bo nie byłam ich pewna na 100% a nikt na trasie już mi nie potwierdził czy się nie mylę.
Nogi mnie bolą, ale jeszcze bardziej pupa od kolarskiego siodełka.
Jutro jadę kupić inne siodełko a później na kolejną trasę rozgonić zakwasy.
Było super nawet jak zabłądziłyśmy w lesie, musiałyśmy przedrzeć się przez autostradę – znaczy znaleźć zjazd na Mogilno.
Tam właśnie znalazłam największego podgrzybka.
Większy niż duży deserowy talerzyk.
Pierwszy raz dałam radę z moją koleżanką, która wcześniej zawsze mnie odsadzała na trasie, dzisiaj to ona dostawała zadyszki.
 Kondycja z Gdyni procentuje.

Archiwum bloga