czwartek, 24 września 2015

Obrączka

Gdy odlatują motyle
Wszelkie podobieństwa do osób, zdarzeń, miejsc, które mogą zaistnieć są zupełnie przypadkowe. Hi, hi
Rozdział 149
˜˜*°°*˜˜
24 września.
Spałam jak susełek chyba 3 dni – tak czasami mam nie mam pojęcia, czy to z powodu tej cukrzycy czy z powodu nowiu księżyca, czy z innych powodów.
Budzę się tylko, żeby się czegoś napić zjeść i na siusiu.
Chodzę wtedy jak lunatyk po ścianach i na trasie z łazienki do łóżka już czuję jak ogarnia mnie senność.
Sądziłam, że jak zmuszę się do zrobienia mejkapu, to może się ogarnę i pójdę na rower. Gdzie tam umalowałam jedno oko i już znów spałam. Tak to trwało jakiś czas, ale już się budzę.
~~~~~~~
Wczoraj byłam rowerkiem w sklepie.
Ugotowałam też przepyszną kapustkę białą do ziemniaczków i kotletów mielonych, które odkryłam w zamrażalniku. Dziś pojadę do Łodzi do mojego instruktora od deski. Choruje ostatnio i jest jak sądzę rozbity chorobą, więc trzeba z nim porozmawiać – troszkę go podbudować. Jechałam do niego ale coś mnie tknęło i pod Ikeą zadzwoniłam do niego 1 raz 2 i w końcu 6 nie odbierał telefonu. 
Byliśmy umówieni ale z nim tak jest zapomina, więc wróciłam wściekła do domu.
Przygrzałam sobie na obiad kapustkę, ale pychota – zjadłam bardzo małą porcję, tyle ile spokojnie weszłoby w szklankę, oczywiście nie najadłam się tylko rozdrażniłam, ale tak ma być, powinnam nawet pół takiej porcji zjeść, ale wiem, że musiałabym poprawić bułką.
Ostatnio ciągle jestem głodna. Widać jesień przyszła i zapotrzebowanie organizmu wzrasta.
Pojechałam na 11 km trasę, właściwie nie miałam pomysłu gdzie jechać – zahaczyłam o taki sklep z ciuchami i znalazłam tam torebkę/swoją drogą okropną/ znanej włoskiej firmy Gussaci.
Nie o firmę ani o urok torebki chodziło, ale o łańcuchy, jakie stanowiły jej ozdobę. Były super srebrne i mocne, krowę dałoby się na nich przywiązać.
Potrzebowałam takiego łańcucha, – bo urodził mi się pewien pomysł i tylko dzięki tym łańcuchom mogłam go zrealizować.
Torebkę wytargowałam za 5 zł i w ten sposób zdobyłam 1, 70 cm super nierdzewnego łańcucha.
Torbę już miałam wyrzucić, ale coś mnie tknęło.
Postanowiłam zajrzeć do środka – okazało się, że wewnątrz jest 
obrączka z jakimiś dziwnymi znakami jakby pismem japońskim, chińskim czy jakimś innym. 
Początkowo myślałam, że jest złota, ale po umyciu rąk okazało się, że kolor jest srebrny a wewnątrz jest próba 925, czyli srebra. 
Dziwna sprawa z tą obrączką. Kiedyś na spacerze z nowo poznanym mężczyzną znalazłam okulary, cudne słoneczne. 
Uznałam, że to znak, żeby mu się lepiej przyjrzeć i oczywiście po tej lustracji pan stracił całkiem urok. 
Co zatem ma znaczyć ta obrączka z wygrawerowanym napisem w dziwnym nieznanym mi języku, żebym, choć mogła go odczytać, byłoby prościej zrozumieć przesłanie. 
Zadzwonił mój instruktor od deski chce mi wynagrodzić moją nieudaną wizytę u niego i w sobotę zabrać mnie nad Jeziorsko, przyjedzie po mnie to pojadę z nim, choć nie wiem czy powinnam ale chwilka w plenerze dobrze by mi zrobiła. 

wtorek, 15 września 2015

Faceci z planety małp.

Gdy odlatują motyle
Wszelkie podobieństwa do osób, zdarzeń, miejsc, które mogą zaistnieć są zupełnie przypadkowe. Hi, hi
Rozdział 146
˜˜*°°*˜˜
15 września.
Mija kolejny dzień piszą do mnie kolejni panowie.
Odpisuję im na liściki zachęcające mnie do poznania się mniej więcej tak.
„Witaj Robercie - rozumiem dobrze, co napisałeś w liście - jak i to, co widnieje w Twoim profilu.
Jestem zmęczona próbami nawiązania "relacji" jak to nazywasz.
W tym roku mam dość doznań, nie ukrywam, że negatywnych - mimo, iż mocno selekcjonuję tych, z którymi się spotykam w realu, dlatego powiem krótko zgłoś się w przyszłym roku na wiosnę może ochłonę z tegorocznych doświadczeń.
Pozdrawiam cieplutko B”.
Zwykle wytrwali nie poprzestają na takiej odpowiedzi, próbują mnie zachęcić, ale ja naprawdę mam dosyć.
Wybierałam dotąd tych, którzy potrafili być elokwentni, rozmawiać na różne tematy.
Nie klepali biedy, mieli wszelkie warunki, żeby zawiązać kolejną relację.
Unikam też tych, którzy są negatywnie nastawieni do życia, nie lubią ludzi i zwierząt, oraz tych, którzy mają fisia na punkcie sexu, bo w tym wieku najczęściej nie mają potencji a tylko wyobrażenia z przeszłości i koniecznie chcą je weryfikować.
Co niestety jest żałosne, gdy nie wynika z czułości, umiejętności troski o drugiego człowieka tkliwości itp.
Erotyka ludzi dojrzałych powinna być następstwem uczuć, które się zbudują, jeśli się zbudują, bo zaczynanie znajomości od sprawdzania się w tej dziedzinie odnosi najczęściej fiasko.
~~~~~~~
Uwielbiam tatara – mała zmiana tematu - takiego z cebulką i gotowanym jeszcze cieplutkim jajeczkiem na wierzchu zdrobnionym w kosteczkę i z pieprzykiem i oczywiście kawę.
~~~~~~~
Czemu szukam kogoś, skoro mam tak wygórowane oczekiwania.
 Ja sądzę, że nie są zbyt wygórowane - nie chcę być z kimś, z kim każdego dnia będę się nudziła, nie miała wspólnych tematów przy śniadaniu, nie mogła liczyć na czuły uśmiech, gdy dopadnie mnie przeziębienie, ból w stawach czy choćby chandra. Kogoś, kto pójdzie ze mną na spacer czy pojedzie rowerem. Ważne by cieszyły, go drobiazgi, by umiał zrobić miłą niespodziankę na dzień dobry i wieczorną kawę zaparzyć.
Nie zwiążę się z człowiekiem roszczeniowym, który uważa, że mu się coś należy od kobiety i jak ona nie ma na to ochoty strzela focha dotąd, dokąd tego nie dostanie, albo jeszcze gorzej - bywa agresywny, choćby tylko słownie, chamski, czepia się do wszystkiego szuka dziury w całym.
Jak czytam to, co napisałam – widzę, że takiego mężczyzny nie znajdę - trudno.
Chodzi przecież jeszcze o to by był czysty, nie jakiś pokręcony pedant, ale dbający o podstawową higienę.
Czy wiecie, że ok. 80 % jak nie więcej mężczyzn ma grzybicę stóp, że chodząc boso po ich podłodze narażasz się na zarażenie.
Nie myją po sobie wanny, całymi miesiącami i jak człowiek chce się wykąpać po wpuszczeniu pierwszej wody musi stać w farfoclach brudu z kilku tygodni, które wychodzą z syfona.
Nie myją dokładnie muszli klozetowej. Wchodzisz do toalety i widzisz na ściankach muszli resztki - sorry KUPY.
Ja nie piszę tu o jakichś wiejskich ćwokach, którzy załatwiają się w budce z serduszkiem w podwórku za chatą i są niedorozwinięci umysłowo, ale o prawnikach, inżynierach ludziach wykształconych, którzy powinni wiedzieć jak czuje się druga osoba, zastająca łazienkę w takim stanie. Ostatnio to było apogeum flejtustwa.
Nawet, jeśli osoba jest ślepa powinna sobie radzić z takimi sprawami – są szczotki, które powinno się używać nawet na tzw. wszelki wypadek.
Jak mam jeść, po takim widoku z apetytem przyrządzony przez kogoś takiego obiad, przecież jestem pewna, że po pobycie w toalecie nie umył rąk, kurek od wody nie lepiej wygląda niż muszla toalety.
Za dużo wymagam od faceta?
Kurka wodna, zmieniać bieliznę raz dziennie, dbać o paznokcie i nogi, kąpać się przynajmniej raz dziennie i ze trzy razy myć zęby.
Za dużo wymagam?
Matko droga tegoroczne spotkania z panami kompletnie mnie rozwaliły.
Jak nie trafiam na nałogowego alkoholika, to na brudnego tłustego erotumana.
W rozmowach wydają się mili troskliwi a gdy ich poznasz dostajesz torsji na samą myśl o zbliżeniu na odległość pół metra.
Mam dosyć na długo. Może komuś wydawać się, że to proste poznać kogoś i poczuć motylki w brzuchu. Ja nie mam na szczęście 15 lat i nie pozwolę się znów wkręcić w związek, który będzie mnie powolutku niszczył. Chcę być szczęśliwa jak najdłużej i na cierpiętniczkę już się nie nadaję, – dlatego panowie odczepcie się ode mnie jak nie posiadacie podstaw kultury osobistej i minimum wrażliwości.
Nie chcę męczyć się z kolejnym nieudacznikiem – już z tego się otrząsnęłam. 

niedziela, 13 września 2015

Z tej kiełbasy barszczu nie będzie.

Gdy odlatują motyle
Wszelkie podobieństwa do osób, zdarzeń, miejsc, które mogą zaistnieć są zupełnie przypadkowe. Hi, hi
Rozdział 146
˜˜*°°*˜˜
14 września.
Budzę się we własnym łóżku – jak słodko, rowerek zerka na mnie i zaprasza na przejażdżkę po kawce. 
Spokojnie robię łagodny mejkap, zerkam na wpisy facebooka – Jolcia odpisała jak miło. Jak wrócę napiszę więcej.
13 września.
Niestety piorun strzelił i szlag wszystko trafił.
Zapowiadało się jak nigdy dotąd - intelekt przynajmniej przez telefon był na najwyższym poziomie, choć teraz widzę, że nieweryfikowany, gdyż w dziedzinie, w której ja jestem jak „tabaka w rogu” – znaczy ogromna wiedza historyczna mam nadzieję, że prawdziwa, choć czasami wyglądało  to również jak konfabulacje.
~~~~~~~
Jestem osobą ogromnie tolerancyjną w wielu dziedzinach, ale są takie, gdy tolerancji nie „staje”, nawet w najbardziej wyluzowanym podejściu do tematu.
~~~~~~~
Zaczęło się już na początku.
Czekam pod dworcem na pana, który miał tam na mnie czekać. 
Dzwonię, bo zastanawiam się czy nie jestem wystawiona do wiatru. 
W końcu ktoś sapiąc jak wieloryb na mieliźnie, mówi, że za chwilę będzie.
Pierwsze wrażenie mnie powala.
Osobnik przy wzroście ok 171 waży nie mniej niż 140 kg.
Mówił, że jest dużym mężczyzną, ale….,nie mówił, że jest tak spasiony, że ma z tego jak sądzę powodu 1 grupę inwalidzką.
~~~~~~~
Nie jesteśmy idealni ja też mam wady. Przymykam oczy, ale od razu wyobrażam sobie, co by było, gdyby choroba go dopadła, sam się nie podniesie z łóżka w niemocy a ja przy nim jestem jak muszka przy słoniu. Wsiadamy w taksówkę, bo nie jest w stanie przejść już jednego kroku dalej. Wchodzimy do domu i…,matko jedyna takiego „syfu” jak żyję nie widziałam, no nie - pokazywali taką zbieraczkę kiedyś w TV.
 ~~~~~~~
Mówił do mnie, że przychodzi do niego kobieta i sprząta.
Nie wierzę - kurz na meblach ma około roku, zbiera różne dewocjonalia rycerskie, wszystko brudne porozkładane w różnych miejscach. 
Na wezgłowiu kanapy, na której mam spać, leżą 2 ogromne miecze, jeden muszę inaczej położyć, bo boję się, że nadzieję się na niego i wykluję sobie oko, na nich 2 łuki a pod nimi jeszcze jakaś tomahawk czy coś w tym stylu, dwa żelazne zardzewiałe - boże nawet nie wiem jak to się nazywa, chyba przyłbice, nad nimi wiszą jeszcze jakieś sztylety. 
Kanapa przypomina typowy barłóg, używana już przez kogoś - pościel jeszcze nie brudna, ale już nie świeża.
~~~~~~~
Pokój gościnny wygląda i tak najlepiej - bo, mimo, że walają się po nim jakieś strzały łuki kaszkiety, na rozstawionej suszarce do bielizny leżą rzeczy wyprane w zeszłym chyba roku, kurz, brud, taki totalny bajzel, że nie da się go opisać.
Miałam to sfotografować, ale wiedziałam, że i tak nigdzie tego pokazać nie mogę, bo pan jest prawnikiem i mogłabym się spodziewać pozwu przeciw naruszaniu dóbr osobistych.
~~~~~~~
Pokój gościnny to i tak prawdziwa mekka w porównaniu z resztą mieszkań.
Łazienka w takim stanie, że nawet wejście do niej może grozić zakażeniem cholerą, tyfusem, hifem czy syfilisem.
Musiałam wyczyścić kurek od kranu, bo brzydziłam się go dotknąć, nie mówię o muszli wannie i tak dalej – MASAKRA – zaś, kto mnie zna i był u mnie wie, że ja nie jestem jakaś porządnicka, to, co tam zastałam przekroczyło moje wszelkie wyobrażenie totalnego bajzlu.
~~~~~~~
Podobnie w kuchni, podłoga o wiele brudniejsza od trotuaru przed blokiem nawet tego na ryneczku.
Na stole miejsce na mały talerz, dalej znów różności na suficie kilka tysięcy małych muszek, których nie widziałam w żadnym odwiedzanym mieszkaniu. W zmywarce pokrywki zarośnięte pleśnią na grubość pół centymetra.
~~~~~~~
Pan twierdził, że doskonale gotuje. 
Robi na pierwszy obiad kotlety mielone z taką ilością ziaren słonecznika, że mięsa się w nich nie wyczuwa, wrzuca je lekko spalone, do zupy, którą nazywa krupnikiem a która przypomina kiepską gulaszową. 
Sądzę, że to kilka zup połączonych w jedną – zjeść się da jak człowiek bardzo głodny i zamknie oczy, ale smaku to nie ma żadnego no może ta ogromna ilość słonecznika z kotletów, które się rozleciały uprawniałaby ją do nazwy „słonecznikowa”.
Myślę od razu, że tusza pana wynika nie tylko z obżarstwa ale i zjadania ogromnej ilości ziaren, które są bardzo wysoko kaloryczne. 
Przed moim przyjazdem przyszła paczka bakalii w kilogramowych opakowaniach - poprzednie pudełka walają się jeszcze po mieszkaniu.
Matko słodka zrobię sobie kawy, bo na myśl o tych pysznościach mdli mnie okropnie.
~~~~~~~
Powiesz, że jestem wredna, bo kogoś, kto mnie zaprosił do siebie tak obsmarowałam – ja powiem, że to bardzo łagodne potraktowanie przeze mnie, gdybym tylko sfotografowała ten bajzel, byłoby o wiele gorzej. Uważam też, że warto ostrzec inne osoby poszukujące swojej drugiej połówki pomarańczy.
~~~~~~
Później odkryłam, że pan jest kompletnie ślepy, do czego się nie przyznawał na początku – może coś widzi, ale bardzo słabo.
Wkrótce zaś okazuje się jeszcze, że ma syndrom - ja to nazywam „erotłumana”.
To przeszło już moje poczucie wisielczego humoru.
~~~~~~~
Podejrzewam, że zaczął uważać, iż za tak wspaniałą gościnę mam wobec niego „pewne zobowiązania”. Okazało się, że wszystko, go drażni, bo ja nie jestem kobieca i nie wywiązuję się z jego oczekiwań.
Nie było, na co czekać, gdyż agresja rosła, spakowałam się korzystając z jego poobiedniej drzemki i wyjechałam bez pożegnania.
Zatem proszę „erotumanie” potraktuj ten mój wpis, jako moje definitywne pożegnanie.
~~~~~~~
Należy powiedzieć, że gdyby nie te erotumańskie oczekiwania i agresywne zrzędzenie, – mimo, że ja finansowo przecież dokładałam się do utrzymania  - może jeszcze bym została, miałam wszak dres zapinany po uszy do spania, kąpałam się na stojąco przy umywalce, siusiałam na stojąco,  znalazłam czystą toaletę w rynkowej restauracji, więc jakoś można było jeszcze tydzień „pobyć”, – ale agresywna erotłumańska napastliwość minimum 140 kilowego gnoma przekraczała moje poczucie humoru.
~~~~~~~
Żeby wszystko było jasne, można polubić takiego wielkiego faceta, gdy on jest czuły miły i subtelnie zabiega o to, by go pokochano.
Niestety pan prawnik nie wierzy w miłość i o nią nie zabiega, ma roszczeniowy stosunek do erotyki.
~~~~~~~
Wszyscy nawet najbliżsi odsunęli się od niego, sąsiedzi go nie lubią i on siebie chyba też nie lubi a ja wiem, czemu - niech jednak zostanie to moją słodką tajemnicą.
~~~~~~
Jasieńku w kontekście przypomniał mi się pobyt u Ciebie, Twój wychuchany dom, Twoja troskliwość o wszystko i myślę, że to niesprawiedliwe, że tak poważnie chorujesz a mimo wszystko jesteś miły i dzielny. 
Jest w Tobie więcej codziennej kultury niż w owym prawniku z dyplomem w rękawie.
Na co komu intelekt i nawet największa wiedza, jeśli w życiu codziennym jest cyniczny obleśny i grubiański.
~~~~~~~
Skończyłam w tym roku szukać szczęścia i ze smutkiem stwierdzam, że niestety ludzi, którzy potrafią łączyć intelekt z troskliwością o kobietę o to by czuła się przy nich piękna, czarująca i tkliwa – jest niewielu i zaleźć takiego to jak wygrać, co najmniej 5 w totka.
Z tej kiełbasy barszczu nie będzie – to zdjęcie festynu jaki odbył się wczoraj w mieście, które odwiedziłam.

niedziela, 6 września 2015

Motyl na lawendowych falach

Gdy odlatują motyle
Wszelkie podobieństwa do osób, zdarzeń, miejsc, które mogą zaistnieć są zupełnie przypadkowe. Hi, hi
Rozdział 144
˜˜*°°*˜˜
6 września.
Coś się fajnego wykluwa – nie napiszę, żeby nie zapeszyć.
~~~~~~~
Nie będę teraz nic pisała za 3 dni wyjeżdżam nad morze i może nigdy o tej podróży nie napiszę, bo jeśli to będzie odkrycie mojego życia i to, czego szukałam a wszystko na to wskazuje – nigdy o tym nie napiszę.
 ~~~~~~~
Chcę jedną piękną opowieść zachować tylko dla siebie 
– 
mieć swoją tajemnicę – jedną jedyną, którą będę ukrywała przed światem. 
~~~~~~~
Oczywiście mam świadomość, że może być i tak, że nie dam rady dźwignąć wspólnoty myśli i uczuć, bo przecież żyję samotnie już od bardzo dawna i komfort niezależności jest prawdopodobnie jak słodki narkotyk, bez, którego nie da się normalnie funkcjonować.
~~~~~~~
Dokąd nie napiszę kolejnej opowieści z mojego życia będzie znaczyło, że wszystko pachnie lawendą, miękkim aromatem pilśniowych kapeluszy i historią, która staje się moim udziałem. 
Nie napiszę tu "trzymajcie kciuki", bym nie pisała jak najdłużej, bo w moc kciuków nie wierzę.
Jednak pamiętajcie, że chwile mojego milczenia to niewątpliwie chwile mojego fruwania z motylami, 
nad zmierzwionymi falami Bałtyku – to chwile szczęścia.

Archiwum bloga