niedziela, 28 maja 2023

czereśnie


  •   Bajsza

    Wszelkie podobieństwa do osób, zdarzeń, miejsc, które mogą zaistnieć są zupełnie przypadkowe. Hi, hi 144412

    Ściąganie pobieranie, udostępnianie zdjęć i treści - jest zabronione – objęte prawem autorskim.

     28 maja 2023 

    Odchodzę w mrok.

    Aga poleciała do męża i Oliego Smutno zrobiło się w domu,.

    Ja we wczorajszym rosole o 4 rano próbuję wyłowić resztki kurczaka.

    Muszę go ciąć nożyczkami, bo te zęby, które mi zostały są ciągle obolałe.

    Rosół na śniadanie o tej porze robi ciepło w brzuszku.

    Każde ciepło jak zostałam sama jest jak najbardziej wskazane.

    Dzisiaj minął rok od śmierci Piotra.

    Był dla mnie tzw. weekendowym kolegą 2 lata młodszy ode mnie.

    Gdy się spotykaliśmy, miałam wrażenie, że choroby Piotra są wynikiem jego niezdrowego trybu życia.

    Teraz wiem, że to niekoniecznie był powód.

    Był jedynym mężczyzną, który dbał o mnie dając mi radość weekendowo.  

    W tygodniu spotykaliśmy się tylko wtedy, gdy przyjeżdżał po mnie nad morze.

    Wtedy brał urlop i był cały do mojej dyspozycji.

    Maciek, z którym wcześniej się kolegowałam okazał się bardzo nielojalny.

    Wykorzystywał moje dobre serce a za moimi plecami…..Ech, co tam, niech mu ziemia lekką będzie.

    Byłam jak zwykle naiwna. Wielu ludzi to wykorzystuje niestety.

    Piotr był inny każdy dzień z nim był jednym wielkim prezentem dla mnie.

    Czasami było mi głupio, bo on za wszystko płacił i mówił „od tego masz mężczyznę”.

    Jakie też pyszne są lody o 6 rano.  

    Lody i kawa, tego w żadnym szpitalu nie dają a przecież to jedyne przyjemności, jakie mi zostały.

    Na dzień matki dostałam od córki storczyka i kompletnie nie wiem jak się nim opiekować.

    Dostałam od Agi mnóstwo prezentów.

    Najlepsze to skarpetki antypoślizgowe.

    Ale były cudne ogromne


    czereśnie

     i truskawki i tort ze świeczką. 

    • Sama jej obecność była prezentem a te 5 dni minęły jak chwilka.

    Dzisiaj bardzo boli – nie chcę Wam truć. Robię, co mogę by złagodzić ból. Teraz z resztek rosołu zrobiłam barszczyk i popijam, żeby uwagę skierować w inną stronę. Nieco się uniosłam/zmiana pozycji/. Gadam z tym cholernym rakiem, że „rak nie lubi buraka a ja też mogę być zło śliwa taka i zamienić go w złośliwego buraka”. Jeszcze go bardziej rozzłoszczę – wzięłam tabletkę i kolejne mogę najszybciej za 5 godzin.

    Jak widzcie mimo bólu nie leniuchuję.

    Kochani, oby nigdy Was nic tak nie bolało       



  •  

czwartek, 25 maja 2023

Żeby tylko tak nie bolało.

 Bajsza

Wszelkie podobieństwa do osób, zdarzeń, miejsc, które mogą zaistnieć są zupełnie przypadkowe. Hi, hi 144412

Ściąganie pobieranie, udostępnianie zdjęć i treści - jest zabronione – objęte prawem autorskim.

 25 maja 2023 

Odchodzę w mrok.

Tym, którzy mnie znają osobiście i z bloga nie muszę pisać, że od lat choruję na nieuleczalną awersję generalnie do lekarzy, choć mam lekarzy w najbliżej rodzinie i oni tę moją przypadłość nie tylko znają, ale często próbują łagodzić jej objawy.

Nie to, że wszystkich wkładam do jednego worka, jednak żebym lekarzowi zaufała powinien być nie tylko profesjonalistą, ale być człowiekiem z powołania – jak nauczyciel, czy ksiądz. Ostatnio powołanie się bardzo zdewaluowało.

Ludziom bardziej zależy na majątku niż na szacunku w tym wypadku pacjentów.

Trzeba było widzieć minę mojego operatora/chirurga/, gdy mu powiedziałam, że jest dla mnie autorytetem.

Hmmm to była mina kota zagonionego w kozi róg przez sforę psów.

„He, he kadzi mi z tej gadki auta, nie kupię”.

Spotkałam w swoim życiu lekarzy „perełki” do dziś pamiętam ich nazwiska, ich uśmiech, ciepło ich rąk. Troskę, z jaką do mnie mówili, ich takt.

Oni nauczyli mnie, czym jest empatia.

Trzeba powiedzieć – pacjenci ich uwielbiali a koledzy ich tępili.

Musieli zmieniać szpitale, bo traktowano ich jak konkurencję.

Takich lekarzy „perełek” spotkałam w ciągu 70 lat życia 3.

Między nimi a „wyrobnikami, którzy przychodzą do roboty zarobić na rodzinę i ewentualne luksusy są jeszcze nieliczni ludzie honoru”.

Zależy im na kasie, ale jak coś powiedzą potrafią dotrzymać słowa.

Zwykle cechuje ich kurtuazja. Nie mylić z lizusostwem i zasłaniania się tzw. burzą mózgów, bo wiadomo jest to nic innego jak zrzucanie odpowiedzialności za błędy w sztuce na nieokreślone gremium.

Niezwykle modny ostatnio sposób na partactwo.

To tyle o lekarzach – złudnie wierzyłam, że uda mi się ich uniknąć.

Życie jednak płata nam figle i jak widać bywają one czasami bardzo bolesne.

Dzisiejszej nocy obudził mnie bardzo silny ból.

Ostatnio kilka dni rak mnie nie świdrował, było nie źle.

Nawet myślałam, że go szlag trafił.

Może to uwaga była skierowana na przylot córki.

Nie żebym jej  bardzo potrzebowała „mleko już się rozlało” i faktycznie nie wiele teraz może poradzić. Wykazała się jednak wielką kreatywnością i organizuje mi opiekunki, żebyn sama nie musiała wszystkiego robić.

To nie jest komfortowa sytuacja, gdy musimy pogodzić się z własnym inwalidztwem.

Nie tak to miało być.

W sumie gdyby ta falbanka odbytu i przetoka mnie nie bolały, to te zawroty glowy, wybite zęby nawet ta cholerna stomia, cukrzyca i reumatyzm byłyby do zaakceptowania.

Jak bardzo nie boli da się żyć. Niestety ten ból jest nie do zniesienia.

Gdybym nie brała tabletek przeciebólowych dostałabym kręćka.

 

Właśnie córka przywiozła mi wyniki tego ostatniego badania.

Są mocno przygnębiające, pobeczałyśmy się obie, bo ona m. innymi naciskała mnie bardzo na chemioterapię.

Ja od początku byłam przeciwna inwazyjnemu leczeniu, bo przeżyłam 73 a za 2 dni będzie to 74 lata godnie i uważam, że w moim przypadku ważne jest to by godnie umrzeć.

Smutne jest to, że jestem całkiem sama. Ona mieszka za granicą i jak tylko może przylatuje do mnie by, choć na chwalę chwycić się za ręce, czy przytulić.

 Mam naturę samotnika i najlepiej czuję się w swoim domu.

Nie chcę umierać wśród obcych.

 Umrę z moimi pajączkami.

To jedyne istoty, które mi towarzyszą, na co dzień.

Żeby tylko tak jak dzisiaj nie bolało. 

Już mniej boli .

wtorek, 23 maja 2023

Mpja opinia o Koperniku.

 Bajsza

Wszelkie podobieństwa do osób, zdarzeń, miejsc, które mogą zaistnieć są zupełnie przypadkowe. Hi, hi 144412

Ściąganie pobieranie, udostępnianie zdjęć i treści - jest zabronione – objęte prawem autorskim.

 23 maja 2023 

Odchodzę w mrok.

 Na stronie

Szpitala Kopernika umieściłam taki wpis.

Już się nie boję jak inne pacjentki konsekwencji ze strony personelu szpitala.

Ciekawe jak długo tam będzie ten wpis.

Wszyscy im słodzą, bo boją się konsekwencji.

Ja wolę umrzeć w cierpieniu niż tam wrócić.

„Byłam pacjentką szpitala, wypisana tydzień po operacji w bardzo złym wg. mnie stanie zdrowia. Co napisałam w wypisie. 

Nieustanne zawroty głowy i utraty przytomności w domu 3 razy w ciągu 3 tygodni traciłam przytomność 1 upadłam i potłukłam tylko kolano. 2 raz po tygodniu na badaniu w szpitalu cuciło mnie 6 osób, w piątek 19 maja znów straciłam przytomność. Upadłam na twarz połamałam sobie i wybiłam 9 zębów. Mam zmasakrowaną twarz. Nie mogę nic jeść.

Trzy tygodnie po operacji na Oddziale Chirurgii Onkologicznej jestem WRAKIEM człowieka. Prowadzę blog „bajsza fascynacje”. Tam opisuję szczegóły mojego pobytu w Koperniku.

Zachęcam – umieram, ale już do szpitala nie pójdę.”

https://www.facebook.com/SzpitalKopernikLodz

Nie może być tak, że pacjenta traktuje się jak śmieć.

Leżałam tam, gdy mówiłam lekarzom o moich dolegliwościach, nie tylko bagatelizowali to, jeśli w ogóle udawali, że słuchają w koncie sali, czy na korytarzu odchodzili bez słowa ucinając w ten sposób rozmowę. W najlepszym razie lekarz odchodząc w połowie mojego zdania spytał „chce pani być wypisana dzisiaj, jutro czy w poniedziałek". 

Wiedział, że cierpię. Już wtedy podawano mi leki przeciwbólowe. 

Żaden z lekarzy nie poprosił mnie do gabinetu, żeby wyjaśnić mi, co dalej. Potraktowano mnie jak przygłupa.

W Sali przy innych pacjentach robiono coś w rodzaju nalotów. W tym samym czasie przychodziła pielęgniarka stomijna z instrukcjami, psycholog z propozycjami robienia zakupów/jakby szpitalny psycholog od tego był/ i wreszcie lekarka, czy pielęgniarka z wyjaśnieniem chemioterapii. Wszystkie te osoby mówiły jednocześnie stojąc w nogach mojego łóżka, usiłując mi wciskać tzw., „kit” Po tym powiedziały, że odmawiam współpracy. 

Straszyły mnie konsylium, wreszcie żebym była pokorna chciano mi w 3 dni po operacji robić lewatywę – sądzę, że w te świeże rany po stomii. 

Już zawiozły mnie pielęgniarki do gabinetu zabiegowego. 

Jedna miętosiła w rękach plastikową rurkę. Zażądałam podania nazwiska lekarza, który zlecił ten zabieg zaczęły kluczyć nazwiska nie podały, ale tak naprawdę uświadomiły sobie, że jak zdejmą mi worek stomijny to go ponownie nie założą, bo nie umiały i to mnie uratowało przed ich szaleństwem, może chodziło o to, by mnie zastraszyć.

czwartek, 18 maja 2023

Wypijmy za błędy

    Bajsza

Wszelkie podobieństwa do osób, zdarzeń, miejsc, które mogą zaistnieć są zupełnie przypadkowe. Hi, hi 144412

Ściąganie pobieranie, udostępnianie zdjęć i treści - jest zabronione – objęte prawem autorskim.

 18 maja 2023 

Odchodzę w mrok.

Jestem coraz słabsza.

Powiem szczerze, gdy otwieram oczy po śnie dziwię się, że wciąż jeszcze żyję.

Trzeba iść po wodę.

10 kroków i 2 schodki i tyle samo w drodze powrotnej.

Dobrze, że jest już ciepło mogę iść w skarpetkach, to bezpieczniejsze.

Mam już obsesję z tym chodzeniem – zwyczajnie boję się.

Była gimnastyczka, która wywijała salta na równoważni boi się przejść 10 kroków wejść na 2 stopnie schodków, gdy wskakiwała na 1 nogę z odskoczni przed równoważnią na wysokość 120 cm.

Co choroba może zrobić z człowieka?

Choroba i samotność, bo strach wynika z braku poczucia bezpieczeństwa.

Myślą, że troszczą się o mnie, bo codziennie dzwonią lub piszą smsy a tu proza życia.

Mam odpisać, czy lepiej, czy mniej boli, czy warga się goi.

Mam odpisać, żeby nie niepokoić „piszę lepiej, bo co mam pisać, pocę się strasznie, jestem słaba”. Mało jem, bo nie mam siły ani apetytu.

Nawet już lody mnie nie kręcą.

Mam w zamrażalce 2 duże opakowania

Carte Dor - Les Desserts lody o smaku tiramisu.

I co? I nic.

Nie mogę – te połamane zęby mnie bolą.

Dziennie zjadam tak ok 300/400 i to płynnych/ kcal/ z czego mam mieć siłę?

Muszę iść po wodę. 

Trzymajcie kciuki, bym w 1 kawałku wróciła.

Udało się, ale miałam dużo zajęć, tabletki trzeba wszystko odpowiednio zapisać w telefonie do tego ta cholerna stomia odkleja się przez pot.

Zmieniam ją 4 raz w ciągu doby a nie jest to przyjemne wierzcie mi.

W końcu dezynfekcja wszystkiego, no i jeszcze kawę właśnie robię.

Przez rurkę, bo jeszcze za ciepła.

Zgłodniałam, zjadłam ostatnie 4 łyżki rosołku z kurczakiem.

Został od wczoraj.

Mogę delikatnie już jeść łyżką.

Trzeba uważać na te resztki zębów, które zostały, bo są obolałe.

Kawka to jedyny luksus, który mi został i przypomina o normalnym pięknym życiu.

Nawet przez rurkę smakuje wyśmienicie.

Drugi raz poszłam do łazienki po wodę.

Muszę dużo pić, bo ciągle się pocę.

Wzięłam też jedzonko z lodówki w holu po drodze; borówki, bo trzeba je jeść żeby się nie popsuły.

 

Coś się narobiło z Auchanem.

Nie ma 90% produktów.

Nie wiem, czy to tylko jednodniowa awaria, czy może zamykają sklep.

To byłaby tragedia.

Ufff odetchnęłam to tylko awaria w sieci. Kolejna awaria.

Znowu taka kompletnie mokra się obudziłam. 

Takie chudziutkie mam ręce i nogi schudłam generalnie.

Moje marne resztki zaplątane w czarną kołdrę powleczoną w usteczka love.

Super jesr ten komplet pościeli.

To najfajniejsza pościel jaką ostatnio kupiłam.

W łóżku spędzam większość czasu więc choć to jest fajne.

Jeszcze mam strupa na ust purprze, ale jest zdecydowanie lepiej, zeszła ta opuchlizna.

Choć usta dalej są krzywe a smutny kącik po prawej jeszcze bardziej posmutniał i taki już pewnie zostanie. Uśmiechać się będę o 50% mniej, to zasługa leczących mnie lekarzy.

W konkursie na mis już nie wystartuję. 

Jakby jakiś był super dentysta to kto wie – tylko ile to będzie kosztowało?

Przy raku i tych badaniach nie można mieć sztyftów metalowych w buzi. 

Ciekawe co z nimi robią jak ktoś ma?

Zjadłam resztki wczorajszego rosołku.

Był ciepły i pyszny, więc zaraz zasnę.

Mija kolejny smutny dzień.

Tak będzie już do końca. Okazuje się, że nie ja jedna w cukrzycy mam kłopoty z przewracaniem się. Gabi żony brata mama ma to samo-ma tylko cukrzycę bez raka.

U niej jednak w gorszym niż łódzki Kopernik szpitalu lekarze zdiagnozowali kłopoty z błędnikiem i zapisali na to leki. Ona mieszka z synem, który jak trzeba pomaga jej, by nie była narażona na upadki. Okazuje się,że można bezpiecznie chorować i mieć poczucie bezpieczeństwa zapewnione przez bliskich.
Skoro mówią, że "dobro wraca", to musiała być lepszym człowiekiem ode mnie a taka "wredota", to mam za swoje. 

Nawet lekarze mnie wyśmiewają. 

Taka ze mnie przez całe życie wredna bestia była. 

To zło, które czyniłam teraz mści się na mnie. 

Oceniając swoje życie dochodzę do wniosku, że te wszystkie mądrości z palca są wyssane. 

Chyba sobie lody wezmę by jeszcze trochę odpokutować za swoje grzechy. 

 


 

 

niedziela, 14 maja 2023

rady

 

   Bajsza

Wszelkie podobieństwa do osób, zdarzeń, miejsc, które mogą zaistnieć są zupełnie przypadkowe. Hi, hi 144412

Ściąganie pobieranie, udostępnianie zdjęć i treści - jest zabronione – objęte prawem autorskim.

 14 maja 2023 

Odchodzę w mrok.

Wszyscy mi radzą „idź do szpitala”. 

Nie całe 3 tygodnie jak mnie wypisali ze szpitala, mimo, że w wypisie zrobiłam uwagi, co do mojego ciężkiego stanu zdrowia. 

Ten wypadek był do przewidzenia. 

O moich nieustannych zawrotach głowy mówiłam.

Tym razem jeszcze miałam szczęście, że się nie zabiłam. 

Tydzień po wypisie upadłam  i potłukłam sobie kolano w kolejnym tygodniu straciłam przytomność  przed badaniem PET/CT. 

Wszyscy w przychodni to widzieli.

Cuciło mnie kilku lekarzy czy pielęgniarzy

Ponoć byłam w najlepszym Szpitalu Onkologicznym w Polsce.

Co fam mi zrobili? 

Zamknęli jelito grube żeby stworzyć dobrą atmosferę do rozrostu 2 i pół centymetrowego bolesnego i wypychającego odbyt na zewnątrz guza, Założyli stomię, żeby rak miał komfort.

Od operacji cały czas schodzą ze mnie płyny ustrojowe - przetoką zalewając żrącym płynem i raniąc wszystko w okolicy.

Cały czas o tym mówiłam lekarzom szczególnie temu, który niby miał się mną opiekować

dr. Wojciechowi Fałkowi.

Okazało się na wypisie ze szpitala, że opiekował się mną  inny lekarz, którego na oczy nie widziałam wcześniej.

W tym niby najlepszym Szpitalu Onkologicznym - słynnym Koperniku w Łodzi potraktowano mnie jak znoszony kapeć, wyrzucono mnie ze szpitala bez udzielenia koniecznej pomocy. Lekceważono to, co mówiłam lekarzom jeden w żywe oczy naśmiewał się ze mnie, kiedy cierpiałam/mam to nagrane/.

Wróciłam ze SZPITALA i dalej nie mogę usiąść na pupie.  

Wszystko muszę robić na leżąco. 

Gdy wstaję choćby do łazienki muszę liczyć się z tym, że upadnę. 

Już 3 razy od wyrzucenia mnie ze SZPITALA straciłam przytomność i potłukłam się - teraz w upadku wybiłam sobie lub złamałam 9 zębów 

Nie wiem dokładnie, bo nie mogę ust tak otworzyć, żeby to sprawdzić.

Na szczęście nie walnęłam się w głowę i nie skończyło się to wylewem krwi na mózg. Nie jestem sparaliżowana. 

Teraz mogę jeść posiłki przygotowywane na leżąco w łóżku. Wyłącznie przez rurkę. 

Fajnie no nie na wpół mokra, bo przy każdym ruchu zalewa mnie żrący płyn z tego 2,5 cm raka. 

POWINNAM IŚĆ DO SZPITALA?

Co po kilku dniach jak znowu wyrzucą mnie do domu czeka mnie w nim.

Jakie nowe szkody wystąpią po tym leczeniu, bo poprawy już z moich doświadczeń nie oczekuję? 

Mogę jeszcze gorzej wyglądać i gorzej się czuć.

CZY POWINNAM ZARYZYKOWAĆ i kolejny raz przed śmiercią oddać się w ręce lekarzy.

Czy mogą mnie jeszcze bardziej zniszczyć fizycznie i psychicznie?

 

 

Archiwum bloga