czwartek, 29 sierpnia 2019

choćby było hardkorowo

Bajsza
Wszelkie podobieństwa do osób, zdarzeń, miejsc, które mogą zaistnieć są zupełnie przypadkowe. Hi, hi
29 sierpnia 2019 r
~~~~~~~~~~~~~~
Nie musimy być naj….Z obiadkami też, kto to doceni, że się staramy, choćby było hardkorowo, 
to przecież prawdziwych smakoszy już nie ma. 
Żyjemy szybko i umieramy niespodziewanie.
To jest chyba coś dla mnie na niepospieszne degustowanie życia, chodzi tu o to by mieć zdrowe nawyki, które wydłużają życie
1. Nie bądź ideałem…
„Żyjemy w czasach, w których wymaga się od nas bycia idealnymi żonami, mężami, matkami, ojcami, idealnymi dziećmi, idealnymi pracownikami i jeszcze do tego idealnymi sąsiadami.
Czy jest to możliwe?
Bycie ideałem to pojęcie względne, bo dla każdego oznacza, co innego. Nie da się ciągle gonić za nie do końca poznanym celem i jednocześnie czerpać z tego radości życia.
No właśnie oczarowało mnie zdjęcie jednego człowieka, czemu? W jego spojrzeniu było oświadczenie „Wiem jestem nie doskonały”.
Wtedy tego nie wiedziałam, póki sobie nie zrobiłam podobnego zdjęcia. Spojrzałam na siebie i momentalnie się polubiłam.
Okazuje się, iż:
Wystarczy być dobrym dla siebie i innych, za co na pewno nasze zdrowie będzie nam wdzięczne. W życiu warto kierować się zasadą, którą kiedyś każdy pewnie słyszał z ust swoich dziadków, czyli „nie czyń drugiemu, co tobie niemiłe”.
Jeżeli nie działamy na szkodę innych oraz swoją własną, to mamy szansę na długie życie, bo unikamy wielu stresów, wyrzutów sumienia i ciągłego życia w napięciu.
2. Uśmiechaj się do innych i samego siebie…
Uśmiech i pogoda ducha powinny stać się naszym codziennym nawykiem.
Nie zawsze świeci słońce, /dzisiaj np. lało masakrycznie, od kilku nawet, kilkunastu dni bardzo boli mnie kciuk prawej ręki. Momentami ból jest taki, jakby mi kość na jego czubku miała się rozczepić na kilka drzazg./ ale nie ma też sytuacji bez wyjścia, a problemy, nawet te bardzo trudne, łatwiej jest rozwiązać, będąc optymistycznie nastawionym do życia.
Obdarowując uśmiechem samego siebie, swoich bliskich oraz obce nam osoby, zaczynamy odczuwać zadowolenie z życia i powodujemy, że nasz przeciążony układ nerwowy odpoczywa, co przekłada się na stan naszego zdrowie.
Jedna taka się głupkowato do mnie śmiała, mijając mnie na korytarzu, to nie ukrywam, że mnie tym uśmiechem raczej wnerwiła. Różnie to bywa. Kiedyś też jedna wygadywała kompletne głupoty i wrednie się uśmiechała, to, gdy ja zaczęłam tak wrednie do niej się uśmiechać, pomyślałam sobie, że mnie chyba pogięło tak jak ją.
Emocje się udzielają i czasem lepiej w to nie wchodzić, jak to, co mamy robić, będzie nieszczere.
3. Dąż do tego, aby być, a nie tylko mieć…
Dzisiejsza ludzkość może znacznie więcej, jednak możliwości, które mamy wcale nie wpływają w pozytywny sposób na nasze zdrowie.
Dążąc jedynie do tego, aby więcej mieć i zaspokajając często nie własne, ale cudze oczekiwania powodujemy, że nasz organizm jest w stanie ciągłego napięcia.
Trzeba nauczyć się rozróżniać to, czego faktycznie chcemy od sztucznych potrzeb, które często narzuca nam dzisiejsza rzeczywistość.
Dłużej żyją ci, co znajdują czas dla siebie i swoich bliskich, /ja mam mały problem, bo moja bliska córeczka jest daleko, a innych bliskich też blisko nie posiadam/ a nie myślą jedynie o tym, czego jeszcze nie osiągnęli i co chcieliby mieć, zapominając, że straconego czasu nie da się odzyskać.
4. Przestań przejmować się nieważnymi sprawami…
Coraz częściej przesadnie skupiamy się na nieistotnych sprawach, co niszczy nasze zdrowie i skraca życie.
Analizujemy, wracamy do przeszłości i nadmiernie przejmujemy się tym, co myślą o nas inni.
 
Nie tędy droga, – jeżeli chcesz dożyć setki, przestań przejmować się mało istotnymi sprawami i pomyśl o tym, co sprawia ci przyjemność./Och jak ja o tym myślę, kiedyś twierdzono, że jak się myśli, to można zwizualizować, czyli stanie się samo tylko od samego myślenia – teraz już się tak nie mówi, bo może za wielu ludzi myślało a wiadomo od myślenia można dostać świra./
Wiele problemów, z którymi, na co dzień musimy się borykać to jedynie nasz własny wymysł; sami komplikujemy sobie życie, generując niepotrzebny stres i dążąc do przedwczesnej śmierci.
5. Nie odmawiaj sobie wszystkiego, ale korzystaj z życia z umiarem…
Aby dożyć setki, nie musisz być stale na diecie, codziennie ćwiczyć, unikać glutenu, laktozy, słodyczy, alkoholu, dobrego obiadu, a nawet wizyty w barze szybkiej obsługi. Wszystko jest dla ludzi, /widzisz Piotrze, trzeba sobie robić dobrze jak nas to uszczęśliwia/, ale trzeba podchodzić do życia i przyjemności z umiarem.
To ważne, bo każda przesada jest szkodliwa i wpływa na skrócenie się naszego życia.
6. Dbaj o czystość i higienę, ale bez przesady…
Odrobina brudu jeszcze nikogo nie zabiła, ale wręcz przeciwnie to i owszem./o tym wiem od dawna/
Żyjąc w sterylnym środowisku, narażamy się na choroby i dolegliwości zdrowotne, które dla osób mających kontakt z drobnoustrojami nie są zagrożeniem.
Aby dożyć setki, lepiej zrezygnować z codziennego stosowania antybakteryjnych kosmetyków oraz wybijających wszelkie drobnoustroje środków czystości i zastąpić je ich naturalnymi odpowiednikami – nasze zdrowie i środowisko nam za to podziękują.” WPROST.pl

wtorek, 20 sierpnia 2019

Malizna

Bajsza
Wszelkie podobieństwa do osób, zdarzeń, miejsc, które mogą zaistnieć są zupełnie przypadkowe. Hi, hi
19 sierpnia 2019 r
~~~~~~~~~~~~~~
Malizna – „małostkowość, małoduszność, ukrywana zawiść, złośliwość, chęć dokuczenia komuś, poniżenia. porównywalne z niem. określeniem schadenfreude”.
Cały czas zastanawiam się, czemu ciągle trafiam na ludzi, którzy najpierw udają miłych, później próbują mnie wykorzystać, wreszcie okazują się wrednymi, wyrafinowanymi osobami, gotowymi na różne podłości.
Gdybym była jakaś ograniczona fizycznie czy umysłowo, mogłabym to zrozumieć.
Stare powiedzenie mojej babci; „na pochyłe drzewo wszystkie kozy lezą”.
Jestem osobą mądrą, bez problemu skończyłam najpierw jedne wbrew pozorom trudne studia/wymagające nieprzeciętnej sprawności, ale również chłonnego umysłu/, później drugie podyplomowe, na psychologii, wreszcie kilka rocznych naprawdę trudnych kursów graficznych.
Nie miałam problemów z nauką, nie musiałam powtarzać żadnego egzaminu.
Byłam i jestem do dzisiaj chłonna wiedzy. Chętnie przyswoiałam interesujące mnie informacje z różnych dziedzin.
Mam wiele zainteresowań. 
Świetnie fotografuję,

choć i tu ciągle się uczę, gdyż fotografia wymaga otwartego umysłu 


i niesamowitej kreatywności.

Potrafię robić nowatorskie grafiki ze zdjęć różnych dziwnych przedmiotów.


Piszę zarówno prozę jak i poezję, może to nie są teksty najwyższych lotów, ale uważam, że kilka zarówno tekstów jak i wierszy mogłoby mierzyć się z powodzeniem z zawodowymi pisarzami czy poetami.
Nie mówię już o innych moich umiejętnościach/kulinarnych, hodowlanych i innych choćby malarskich - choć ostatnio jakoś nie mam tu weny/. Reasumując posiadam zdolności, którymi można by obdarzyć kilka osób a przez całe życie trafiam na wyjątkowo podłych ludzi i na palcach jednej ręki mogę policzyć tych, których poznałam w ciągu życia i którzy nigdy mnie nie zawiedli.
Jasne, że nie można podobać się wszystkim, nie wszyscy nas polubią, ale pewnie od wczesnego dzieciństwa szukam akceptacji różnych ludzi i niestety zawodzę się, mimo, że z własnej strony staram się być wobec ludzi serdeczna, uczynna czy miła.
Najczęściej im bardziej się staram tym bardziej dostaję po tyłku. 
Dwa razy w moim życiu wyraźnie tłumaczyłam innym, że to, co robimy dla innych nie powinno w nas budzić nadziei, że oni to docenią.
Pamiętam młodszego kolegę z pracy, historyka Grześka zwycięzcę wielu konkursów i quizów telewizyjnych, który pomagał kiedyś koledze w domowych pracach.
Kolega został dyrektorem, ale mimo jego serdeczności i bezinteresowności wobec owego dyrektora ten nie dał mu kolejnego angażu i Grzesiu musiał szukać pracy gdzie indziej. Tłumaczyłam mu wtedy, że oczekiwanie rewanżu choćby w postaci innych serdeczności jest błędem, bo robimy coś dla ludzi z potrzeby serca i jeśli okazuje się, że Ci ludzie tego nie doceniają to tak jak mówi Ania coś jest z nimi a nie z nami. Mimo to człowiek ma taką psychikę, że przeżywa takie porażki, gdy jest zawiedziony jego serce krwawi.
Trzeba być, istotą oziębłą i pozbawioną uczuć, by nas takie zawody nie bolały. Łatwo jest tłumaczyć innym, gdy nas bezpośrednio coś nie dotyczy, gorzej jest samemu to pojąć i przejść do porządku dziennego.
Problem według mnie polega na tym, że zbyt często czuję się zawiedziona.
Np. z moją znajomą z pracy, ona pomogła mi znaleźć to miejsce w Dźwirzynie sądziłam, że tak z dobrego serca mi o nim powiedziała i liczyłam podświadomie, że będziemy się tu razem trzymały nie wykorzystując się nawzajem a tym bardziej nie oczerniając bezpodstawnie do innych.
Starałam się jej już zeszłego roku wynagrodzić, ten jej zdawało mi się wspaniały gest. Przeliczyłam się, to nie był bezinteresowny gest, dopiero w tym roku oficjalnie właścicielka ośrodka powiedziała mi, że za to, że ona ściąga tu ludzi na wczasy płaci nieporównywalnie mniej za pobyt w stosunku do innych.
Np. 10 zł dziennie mniej niż przeciętna osoba mieszkająca tutaj. Jeśli S., płaci 35 zł to moja koleżanka, dlatego, że w danym sezonie ściągnęła tu 5 osób płaci o 10 zł mniej – taka to jest jej życzliwość.
Pomijam już to, że wymaga od tych ściągniętych ludzi, żeby jej np. nosili leżak na plażę, użyczali własnego koca, by mogła postawić stopy nie na piasku bezpośrednio czy smarowali jej plecy, bo sama tam nie sięga. 620 zł dostaje gratisu za ściągnięcie tu ludzi. To pół miesiąca darmowego pobytu. Zauważyłam, że pozwala się gościć tym osobom, to oni jej przygotowują czasami jedzenie tak to wygląda.
Teraz liczyć od takiej osoby na serdeczność, tym bardziej, że się postawiłam, przestałam nosić leżak, nie chcę smarować jej pleców, nie przymilam się w żaden sposób.
No cóż trzeba znaleźć sposób, by mnie zniechęcić, np., zrobić ze mnie złodziejkę, zszargać mi opinię, bo jak ja zrezygnuję, to właściciele dadzą jej w przyszłym roku kolejny gratis za inną osobę, którą ściągnie w moje miejsce i ta będzie przynajmniej na początku spolegliwa, czyli świadczyła jej usługi z wdzięczności.
Takie jest życie kochani nie czarujmy się.

niedziela, 18 sierpnia 2019

Neoi Epivates/Nowi pasażerowie/.

Bajsza
Wszelkie podobieństwa do osób, zdarzeń, miejsc, które mogą zaistnieć są zupełnie przypadkowe. Hi, hi
18 sierpnia 2019 r
~~~~~~~~~~~~~~
Neoi Epivates/Nowi pasażerowie/.
To dzielnica w Salonikach.
Tak mi się nasunęło, gdy kolejni wczasowicze przyjechali.
Nowi nie powinno znaczyć źli - gwarancji, że dobrzy też nie ma.... 
To m. innymi ludzie z mojego miasta, znajomi mojej znajomej z dawnej pracy.
Pan i pani byli tu w zeszłym roku, znają mnie.
Pani mi się kłania i zagaduje do mnie czasami.
Pan przechodzi wielokrotnie obok i „ani be, ani me ani kukuryku” - jak mówił Wałęsa.
Tak się poznaje prostaków.
Można przeczytać książkę „Sawuar wiwr” i nauczyć się różnych zachowań i zasad jak ktoś pochodził z prymitywnego domu to ma braki w kulturze, ale nawet w rodzinach miernot ludzie mówią dzień dobry", sobie nawzajem, czy, sąsiadom.
Trzeba być kompletnym prostakiem, by nie mówić dzień dobry osobie, z którą mieszka przez ścianę w jednym korytarzu na wczasach.
No cóż taki element tu też przyjeżdża. 
Koledzy mojej znajomej.
 The dog nudged it, /pies go trącał/.
Trzeba się z tym pogodzić. 
Sama nie wiem, czemu po tylu latach doświadczeń jeszcze mnie to dziwi.
Trzeba jak mówią młodzi to ol….ć.
~~~~~~~~~~~~~~
W temacie leków, rzuciłam notkę nt. lekarstw i leczenia farmakologicznego.
Piszę, że wiem, co robię, bo od momentu, gdy skończyłam 31 lat nie biorę praktycznie leków farmakologicznych, oprócz insuliny i sporadycznie w ciągu tych ponad 30 lat kilkunastu tabletek może 15, gdy nie dawałam sobie rady w inny sposób. Raz to był potworny ból zęba, gdy lekarz stomatolog wyznaczył mi termin za 3 dni.
Raz kilka tabletek dziecięcego antybiotyku/dla niemowląt/, gdy miałam taką grypę czy anginę, że praktycznie rozłożyła mnie na łopatki a byłam na nartach na Chopoku.
Czasami też biorę fitolizyna/ziołowy lek przeciw tworzeniu się kamieni nerkowych/. Innych leków nie biorę, lekarzy unikam, leczę się sama.
Posiadłam sporą wiedzę z leczenia alternatywnego różnych schorzeń i słucham własnego organizmu.
~~~~~~~~~~~~~~
Smutne jest to, że czym jesteśmy starsi ludzie od nas się odsuwają, nawet Ci, których kiedyś lubiliśmy. 
Ze smutkiem stwierdzam, że są bardzo interesowni. 
Szybko ferują opinie nie mając pojęcia, o czym mówią. 
Ostatnio ktoś, kto nawet nie ma porządnego aparatu w telefonie stwierdził, że jestem „kiepskim fotografem /i że/zdjęcie by wyszlo tylko trzeba osobe przygotowac i aparat to zdjecie wyjdzie fajne”
To była odpowiedź na moje stwierdzenie 
„Nie mogę przesłać filmów mają za duży ciężar”
Oczywiście to się dałoby przesłać przez Messengera, ale trzeba, by zmienić format na mniejszy, a to się robi w odpowiednim programie i nie tak szybko jak pstryknięcie palcem.
Trzeba mieć pojęcie o fotografii, by wygłaszać jakiekolwiek opinie a już pouczać jak mam fotografować mnie taka ignorantka nie ma prawa.
Wcześniej już pouczała mnie w tematyce związanej z moimi studiami, zauważyłam, że uważa, że zjadła wszystkie rozumy. 
To jest żałosne.
Dam taki przykład; często oglądam zdjęcia mojej byłej uczennicy, która skończyła Akademię Sztuk Pięknych.
Nawet kiedyś podesłałam do niej rysownika amatora, który prosił mnie o opinie nt. jego rysunków.
Pomyślałam, że Ola będzie bardziej kompetentną osobą, by te rysunki oceniać.
Wracam jednak do jej zdjęć, ostatnio sporo robi.
Niektóre, nie wszystkie, ale niektóre technicznie, że tak to określę są naprawdę słabe.
Jednak nigdy, bym nie odważyła się jej tego powiedzieć i nie tylko, dlatego, że skończyła uczelnię gdzie uczą fotografii, ale dlatego, że widzę, iż robi ogromne postępy w fotografii i jestem pewna, że jak będzie dużo dalej fotografowała sama zauważy swoje błędy.
Gdyby poprosiła mnie o wskazówki to inna sprawa.
Mnie też ktoś wielu rzeczy nauczył w fotografii cyfrowej, o których, gdy zaczynałam robić pierwsze cyfrowe zdjęcia nie miałam pojęcia i jestem mu za to wdzięczna. 
W sumie nie powinnam przejmować się opiniami ignorantki, która co prawda z powodu ciężkiej choroby pewnie nie tylko nie skończyła studiów - żadnych, ale nawet chyba Ogólniaka. 
Ktoś kiedyś mówił, że ludzie chorzy są złośliwi, w ten sposób sobie rekompensują np. niepełnosprawność – nie wierzyłam. 
Nawet przez kilka lat pod rząd jeździłam do Kalisza filmować Maratony Niepełnosprawnych. Robiłam to za własne pieniądze i filmy dawałam za friko. 
Sądziłam, że tak mogę im wynagrodzić ułomność, która stała się często nie z ich winy ich udziałem. 
Nie sądziłam, że moja otwartość na ludzi niepełnosprawnych tak się skończy. 
Wyjaśniłam jej, o co chodziło;
„S - widzę, że znasz się nawet na fotografii, Myślę, że zagalopowałaś się ucząc mnie robić zdjęcia.
Jesteś ignorantką nawet nie obejrzałaś moich zdjęć.
Za ciężkie to znaczy mają bardzo dużo bajtów, bo mam bardzo dobry sprzęt, filmiki są super, ale one już nie są dla Ciebie.
Masz kompleksy, chowasz laskę, nie musisz, jak ktoś Cię akceptuje z laską ok. a jak nie to trudno.
No cóż nie będę Cię pouczała TY jesteś ta, co wie wszystko najlepiej - zastanów się, czy dałam Ci powody, żebyś mnie o wszystko krytykowała, nie masz do tego prawa, to moje życie i tak żyję jak mi się podoba.
Mocno przeginasz dziewczyno nie pozwolę sobie, żebyś dyrygowała tym, co robię i jak robię” –
Odpowiedź była powalająca „Wolnosc slowa kazdy mowi co chce ajezeli szczerosc jest zlem to trudno ja jestem otwarta bez kompleksow” 
Reasumując – każdy ma prawo mówić Ci, że jesteś złodziejem, że nie znasz się na fotografii itd. Ludzie są okrutni, coraz częściej dochodzę do wniosku, że lepiej z pająkiem gadać niż z człowiekiem.

Nie uwierzysz nie masz nawet prawa się bronić, masz kłaść lachę a inni mogą Cię poniewierać, zdeptać, oczerniać, szargać opinię, zrobią wszystko, żeby Cię niszczyć systematycznie psychicznie, – dlaczego?  Nie wiem – zazdroszczą Ci czegoś? Może wszystkiego.
Chcą, żebyś Ty była ta gorsza, bo w ten sposób dowartościowują siebie.
Powiem tak „życie robi się do bani”, nawet nie chcę myśleć, co będzie dalej.


niedziela, 11 sierpnia 2019

jambalaja

Bajsza
Wszelkie podobieństwa do osób, zdarzeń, miejsc, które mogą zaistnieć są zupełnie przypadkowe. Hi, hi
11 sierpnia 2019 r
~~~~~~~~~~~~~~
Jeśli „Miarą sukcesu jest ilość wrogów.” To „okazało się, że odniosłam sukces, bo mam więcej wrogów niż przyjaciół."
"Jak powiedział kiedyś Oscar Wilde, 'im bardziej poznaję ludzi, tym bardziej kocham zwierzęta'”.
M. Czubaszek, ciekawe były te jej poglądy.
~~~~~~~~~~~~~~
Czuję się szczęśliwa
ale do tego jeszcze czuję się jak na razie super zdrowa.
No boli mnie troszkę pupa, bo godzinę ćwiczyłam aerobik a później byłam 4 godziny na rowerze.
Ma się tę kondycję.
Gdy wróciłam jeszcze o 17 ugotowałam obiadek i podzieliłam się nim z Sylwią.
Fakt, że po obiedzie o 19 padłam jak kawka.
Jeszcze zebrałam siły na codzienna rozmowę z moim przyjacielem.
Dostałam 3 namiętne buziaki telefoniczne i poszłam spać do 22. Obudziło mnie jakiś łomotanie w ścianach. 
Pobiegłam siusiu a później za głosem tego łomotu poszłam na górkę pod maszt telewizyjny z rowerem na szczycie i okazało się, że pod kawiarnią po drugiej stronie ulicy grają jacyś łomocący muzycy. Robili straszny hałas, troszkę to przypominało muzykę Mantry Hary Kryszny z festynu.
„Hare Kryszna Hare Kryszna
Kryszna Kryszna Hare Hare
Hare Rama Hare Rama
Rama Rama Hare Hare”
„Wyznawcy hinduizmu wierzą, że powtarzanie słów tej mantry głośno, w śpiewie (kirtan) lub cicho (dźapa), lub w myśli, wznosi umysł na wyższy poziom świadomości (ponad świat materialny) i bliżej miłości Boga.”
Nie zbyt identyfikuję się z tym poglądem, ale coś w tej mantrze jest, że porywa nawet nie hindusów. 
To jak ludzie przy niej tańczyli nie wiedząc, o co w tej muzyce chodzi było zastanawiające.
Sadzę, że szukają oni szczególnie tu na wczasach zapomnienia, odcięcia się od polityki, dziwnych afer, którymi bombardują media. Szukają spokoju i pojednania z naturą. Ta muzyka powtarzana mantra sprawia, że czują się przez chwilę wolni od tego całego chłamu.
Wiecie, że słowo chłam posiada ponad 80 synonimów;
badziewie, bubel, chała, chałtura, cholerstwo, gniot, kicz, knot, koszmarek, lipa, obrzydlistwo, obrzydliwość, ohyda, ohydztwo, okropieństwo, okropność, paskudztwo, plewy, plugastwo, szkarada, szkaradzieństwo, szmira, świństwo, tandeta, tanizna, buble, byle co, dziadostwo, komercja, konfekcja, lichota, marnizna, marnota, ramota, ramotka, słabizna, syf, szajs, taniocha, miernota, barachło, bezguście, nędza, rupieć, śmieć, beztalencie, prymityw, brak, fuszerka, hehe, partanina, fajans, grat, klamot, klekot, obdrapaniec, próchno, ruina, staroć, szpargał, graty, rupiecie, starzyzna, śmiecie, tałatajstwo, bazgroły, bohomaz, gryzmoły, szpetota, kaszana, bazgranina, bohomazy, grafomania, makulatura, mazanina, pisanina, marny utwór, dno, film szmira, bezwartościowy, chińszczyzna, niedoróbka, podróbka, odrzut a jeszcze nie ma słów narzucających się na usta w związku z polityką.
Każdy, choć na chwilę pragnie od tego uciec, a takie wspólne śpiewanie i tańczenie tej mantry porywa ludzi, choć jestem pewna, że w 90% nie mają pojęcia, o co w tym chodzi, oni czują się wolni i to ich przez tę krótką chwilę uszczęśliwia.
~~~~~~~~~~~~~~
U mnie to jest tak, najbardziej uszczęśliwiało mnie robienie zdjęć, nie takich banalnych, ale takich niezwykłych.
Potrafiłam czasami wiele kilometrów przejechać, by znaleźć coś, co mnie zaintrygowało.
Teraz jest znacznie gorzej, bo nie mam samochodu a rowerem nie łatwo znaleźć coś niezwykłego.
Choć też można tylko trudniej na rowerze jest się rozglądać. Trzeba uważać, żeby z nikim się nie zderzyć lub na coś nie wpaść.
Rower wymaga o wiele większej uwagi przy prowadzeniu.

Drugą sprawą uszczęśliwiającą mnie był bliski kontakt z drugim niezwykłym człowiekiem lub zwierzakiem.
Z człowiekiem teraz jest niezmiernie trudno, bo niewielu mi się podoba - mieści się w moich kanonach niezwykłości a Ci znośni są jacyś tacy wycofani.
Nie silą się na zdobywanie choćby zaufania nie myślę jeszcze o czymś więcej.
Są ociężali w staraniach o względy a i umysłowo, choć raczej sobie z tego nie zdają sprawy..
Trzeba ich jakby zachęcać a ja lubię, żeby towarzysz zabiegał ot tak z siebie o moje względy i był w tym oryginalny i konsekwentny.
Uważam, neskromnie, że jestem kobietą niezwykłą intelektualnie i należy się wykazać wyjątkowymi staraniami, bym zechciała zainteresować się mężczyzną.
Tacy, co to pomamrocą coś o mojej niezwykłości nie mają szans. Sama wiem, że jestem niezwykła. Łatwiej nawiązuję kontakt z kobietami, one nie są takie zadufane w sobie, częściej czują bluesa.
 Jeśli chodzi o urodę to sprawa gustu, choć ja się sobie mimo bagażu lat podobam.
Co do charakteru to jak każdy mam zalety i wady, ale szczerze mówiąc moje wady mi nie przeszkadzają nawet czasem są dla mnie inspiracją.
Gdybym ich nie miała, pewnie byłabym okropnie nudna.
O zaletach nie mówię, bo wiadomo mało, która kobieta ma takie urocze zalety - miauuu
Zwierzaki wszystkie zawsze kochałam bardzo i dbałam o nie. Mam też, co do nich o wiele mniejsze wymagania niż do ludzi. 
Wystarczy, żeby były słodkie.
Choć nie przepadam za kotami, to wiem, że jakiś uroczy mógłby skraść również moje serce.
~~~~~~~~~~~~~~
Trzecią rzeczą, która mnie uszczęśliwia i to jest zaleta, która staje się wadą.
Uwielbiam gotować, ale i patrzeć też jak ktoś zajada się tym, co ugotowałam.
Bardzo rzadko korzystam z gotowych przepisów, choć fajne zdjęcia potraw wyzwalają we mnie kreatywność i wymyślam własne autorskie dania.
Na obiadek wymyśliłam;
Kurczak jambalaja
z plasterkami szynki wieprzowej.
Mięso szynka, kurczak od piersi.
W misce wymieszać kurczaka pokrojonego w kostkę i plasterki szynki z olejem i Cajunem przyprawą knorra odstawić do zamarynowania mięsa
Zamiast ryżu blanszujemy ziemniaczki pokrojone w kostkę i podsmażamy.
2 ząbki czosnku,
kilka żurawin, śliwka czerwona
nać selera lub lubczyku 2 gałązki,
pieprz z młotkowaną kolendrą wg uznania.
Cebula i papryka.
Smażymy - ja mam do tego smalec kaczy, bardzo aromatyczny. Pod koniec smażenia, wrzucamy paprykę i cebulę.
Możemy lekko podlewać tłuszczem.
Niestety to uszczęśliwianie siebie nie pozwala mi zrzucić kilku kilogramów i to jest wada.
Będę ćwiczyła i porcje zmniejszam o połowę.
Podzielę się z Sylwią, ona jest szczupła.







Archiwum bloga