piątek, 19 grudnia 2014

W ferworze przygotowań

Gdy odlatują motyle
Wszelkie podobieństwa do osób, zdarzeń, miejsc, które mogą zaistnieć są zupełnie przypadkowe. Hi, hi
Ściąganie, pobieranie, udostępnianie zdjęć i treści – jest nie możliwe – objęte prawem autorskim.
Rozdział 99
˜˜*°°*˜˜
Zapracowana bardzo, bo albo szykuję kreację na braciszka ślub i wesele, albo gotuję bigos, robię śledzie i kombinuję, jaką sałatkę zrobić na przyjazd dzieci.
Sprzątam przed świątecznie po łebku, bo dopadło mnie znów ostre zapalenie stawów, mój kolega twierdzi, że to uczulenie, ale ja już od kilku lat mam z łokciami i dłońmi kłopoty jak za długo trzymam ręce w wodzie. 
Tak czy siak bolą mnie ręce i muszę je oszczędzać jestem mimozą i tyle.
~~~~~~~
Wczoraj zrobiłam eksperymentalnie śledzika z ziołami, bo dziecko nie je śmietany – teraz się przegryza.
Dostałam w sklepie nowość Frosty 8 ziół; szczaw, rzeżucha, szczypior, krwiściąg mniejszy, trybula ogrodowa, ogórecznik lekarski, pietruszka, czosnek ¼ paczki + grubo tarte zioła Interior Małgosi + odrobina czubrycy + posiekana połówka czerwonej papryki, połówka cebuli, 8 gron czarnego winogrona, 3 talarki ananasa z puszki, 4 czarne oliwki, ząbek czosnku, pieprz cytrynowy, śliwka suszona i kilka żurawin suszonych/wszystkie dodatki drobno posiekane + łyżka stołowa sosu egzotycznego Heinz /olej 4 łyżki śledzie płaty Bismarka marynowane obrane ze skóry.
Wszystko zamykam w słoiku i co jakiś czas przewracam do góry dnem, aby aromaty się wymieszały.
Ten sposób na śledzika jest moim eksperymentem, nie znajdziecie tego w żadnym przepisie.
Gotowe śledziki układam na plastrze ananasa lub połówce mandarynki, śledzik zwinięty nieco luźniej niż rolmops w środku te zmacerowane dodatki, można kilkoma płatkami migdała poprzetykać.
~~~~~~~ 
Drugi śledzik, to mój tradycyjny i wypróbowany ze śmietaną, cebulką, jabłkiem i ananasem.
Ten dla córki męża, bo on je wszystko a to typowo polskie danie.
~~~~~~~
Bigos jest zabójczy, trzeci raz się gotował jest po prostu przepyszny.
 Dodałam szklankę Porto, było mi szkoda, bo takie pyszne, ale bigosik nabrał szlachetności.
Teraz stygnie i powędruje do lodówki na noc jutro jeszcze raz zagotuję i będzie gotowy.
~~~~~~~
Teraz tylko został mi szlif. 
Ciasto kupiłam gotowe, bo są pyszne w Intermarche. 
Zdjęcia potraw zrobię jak mi się uda przed przeniesieniem do exa, bo tam będzie przyjęcie.
Menu wysłałam dzieciom, żeby im kubki smakowe się rozbujały.

niedziela, 14 grudnia 2014

czarci ząb, lwi pazur i obłuda jak się uda

Gdy odlatują motyle
Wszelkie podobieństwa do osób, zdarzeń, miejsc, które mogą zaistnieć są zupełnie przypadkowe. Hi, hi
Ściąganie, pobieranie, udostępnianie zdjęć i treści – jest nie możliwe – objęte prawem autorskim.
Rozdział 98
˜˜*°°*˜˜
Bywają takie dni, które niosą tak dużo nadziei, że wierzy się wtedy, iż wszystko od samego początku, od urodzenia miało jakiś głęboki sens.
Niektórzy twierdzą, że nadzieja umiera ostatnia – nie wiedzą zaś, że czasami jakieś zdarzenie mogłoby wszystko zmienić.
                                          ~~~~~~~
Zimy nie byłyby takie groźne, kwiaty miałyby swoją naturalną urzekającą woń, ten cały świat owadów, motyle, ważki wszystko miałoby swoje głębokie uzasadnienie, nawet pszczółki uśmiechałyby się z kielichów tulipanów, szepcząc czule niech pan mnie tuli.
Człowiek tak niewiele potrzebuje – tylko dobrego ciepłego kochającego serca. Zawsze optymistycznie, więc rodzi się nadzieje, że może tym razem, ale to tak naprawdę nie ma sensu. Nie ma sensu budzić nadziei, bo człowiek wcześniej czy później się rozczaruje i znów będzie sam, ze swoimi smutkami, nieogrzanym mieszkaniem i kawą, która traci smak po pierwszym łyku, bo pita w samotności nieokraszona jest endorfinami, które rodzą się w blasku oczu drugiego człowieka. Byłoby super żeby, chociaż czekolada nie szkodziła.
Serotonina też by się przydała zimą, by czas mijał szybciej a zimny poranek był, choć odrobinę cieplejszy i słoneczko za oknem pieściło choćby chłodnym promieniem, co przegoniłoby w czorta wszystkie depresyjki i złe nastroje.
 ~~~~~~~
A tu mży, wilgoć cupnęła kropelkami na gałęziach wiśni przed domem, to daje pewną nadzieję, że jeszcze teraz prawdziwy mróz nie przyjdzie – przynajmniej tyle.
  ~~~~~~~
Gdyby nie ten obiad w tej super NIBY restauracji w Żabiczkach to byłby kolejny dzień na kanapkach.
Dawno nie byłam w knajpie na obiedzie i myślałam, że to coś naprawdę rewelacyjnego, więc przyjęłam zaproszenie.
Żabiczki bardzo przereklamowane. Dość długo jechaliśmy po kawce i drinku na Gubałówce – wylądowaliśmy na leśnym parkingu szczelnie wypełnionym różnej maści autkami. Teraz mi odbiło, że o Żabiczkach usłyszałam kilka lat temu przy okazji jakiegoś masakrycznego mordu w Żabiczkowskim lesie.
~~~~~~~
Wróćmy jednak do genezy tej opowieści. Koleżanka umówiła mnie ze swoim znajomym, zaprosili jeszcze jak się później okazało takiego smutnego 80 sięcio letniego siwego pana, czyli była nas czwórka. Teraz sądzę, że to wszystko było wcześniej ukartowane. Kiedy sobie przypominam wszystko a szczególnie końcówkę tego spotkania poczułam się jak małpka z ZOO, którą ktoś chciał pokazać po wcześniejszym wprowadzeniu towarzystwa, żeby przypadkiem oglądający, nie naraził się na podrapanie.
No cóż tak to jest dzisiaj w ludziach jest taki dystans, który nie pozwala się otworzyć a do tego jak sądzę uatrakcyjniają się zwykle cudzym kosztem – szczególnie Ci z niską samooceną.
Ci, co pewniejsi siebie usiłują deprymować innych by Ci nie wkroczyli przypadkiem w ich świat – nie naruszyli ich tajnego terytorium, które tak naprawdę jest tysiącem oklapniętych smutków.
Ci zaś mniej pewni jak siwy staruszek krzyżują ręce na przerośniętym brzuchu i zastanawiają się, czy foka jest od nich zgrabniejsza czy nie?
Życie jest bezlitosne – szkoda. Najgorsze jest to, że po raz kolejny dowiedziałam się, że to, co ja nazywam przyjaźnią, inni rozumieją zupełnie inaczej i potrafią ranić tylko po to by podnieść własną atrakcyjność. Krótko i dosadnie moja niestety koleżanka obrobiła mi w sposób niewybredny pupę do przynajmniej jednego z panów i co rusz powtarzała a mówiłam, że ona…..coś tam np. czatuje w Internecie po nocach. Ona nawet dobrze nie wie, co to jest czatowanie, bo sama nie ma komputera, ale oczywiście tak mnie zaprezentowała, że jej znajomi z nią razem próbowali chyba wyprowadzić mnie z równowagi. Początkowo próbowałam dla dobra nastroju obracać wszystko w żart, ale mam świadomość, że zostałam wykorzystana do niewybrednej zabawy towarzystwa. 
Jestem masakrycznie wkurzona, bo nie zdobyłam się na chamstwo a powinnam. Niestety nie ma go we mnie i agresywne reakcje są mi obce. Pomyślałam sobie jestem kochani "ponad to" - bawcie się dobrze ja już swoje zdanie na wasz temat mam.
Jedno jest pewne straciłam kolejną koleżankę i to po tym, jak z obawy, że mogło jej się coś stać, bo przez dwa dni nie odbierała telefonu – gnałam na drugi koniec miasta, bo martwiłam się o nią.
Oczywiście jeszcze na Gubałówce popisała się swoją znajomością prawa, cytując mi, że nie mogę kręconego fragmentu filmu upubliczniać, ale żeby dać im pstryczka w nos zniekształciłam obraz i jest ok – mogą się bujać.
Na pocieszenie tego niby atrakcyjnego dnia znalazłam 10 sposobów na endorfiny.
1.Wyciągnij się!!!
Ok – jest miło, czemu nie zawsze się przeciągam nim sięgnę po tabletkę, która nieco obniża samozadowolenie - ale co dalej?
2. WEŹ ORZEŹWIAJĄCY PRYSZNIC!!!
O rany w mojej łazience, gdzie temperatura zimą w porywach ma 5/7 st. Celciusza – nie, żeby Nie, ale ja dzisiaj brałam długi rozgrzewający prysznic i to mi dawało odrobinę radości.
3. ZJEDZ OWSIANKĘ!!!
No nie!!! Jakby ktoś chciał mnie ukarać wystarczy, że przypomni mi moją dziecięcą kaszę mannę, a nawet wiązanie kokard na warkoczach też to mi jej smak przypomina – istna kara boska fe….
4. ZASTOSUJ KOLOROTERAPIĘ!!!
O to i owszem całe moje mieszkanie jest tak kolorowe, że gdziekolwiek nie spojrzeć - oko cieszy się, choć esteta minimalista dostałby u mnie na bank zawału po przebudzeniu.
5. ZJEDZ ŚLEDZIKA (LUB BANANA)!!!
O to ma sens. Są takie produkty, które są pełne naturalnych antydepresantów: magnezu, witamin z grupy B, kwasów tłuszczowych omega-3 oraz substancji pobudzających organizm do produkcji hormonów szczęścia: serotoniny, dopaminy, endorfin.
Na drugie śniadanie zjedz jeden z takich produktów. Na przykład banana – zaraz jadę po banany i śledzika.
Tyle, ze drugich śniadań już nie jadam, bo zimą mniej spalam.
Na obiadek zafunduj sobie chude mięso, np. kurczaka lub indyka – w nim także znajdziesz drogocenny tryptofan o matko. Choć dietetycy nie będą temu przychylni, do porcji mięsa zjedz, choć odrobinę węglowodanów (np. ziemniaka, kawałek chleba lub kilka łyżek gotowanej marchewki). Marchewki nie mogę, dlatego na tym proszonym obiedzie zamieniłam marchewkę na buraczki, – co i tak nie poprawiło atrakcyjności tego rozbefu, który był po prostu tragiczny. Organizm wydzieli wtedy insulinę, dzięki której ten aminokwas będzie mógł zostać uwolniony. To nie wszystkie zasługi chudego mięsa: zawiera także tyrozynę, z której wytwarzana jest dopamina i noradrenalina, kolejne ważne neuroprzekaźniki kojarzone z dobrym samopoczuciem.
Już od tych nazw psuje mi się samopoczucie i dobry humor mógłby chyba mieć tylko mój dawny kolega od nauki photoshopa, bo oprócz dobrej jego znajomości był profesorem chemii i takie nazwy nie wygryzały mu dziur w mózgu i chyba nie psuły mu apetytu. Ta dopamina i noradrenalina działają lekko pobudzająco, wyostrzają naszą czujność, uwagę, sprawność i pamięć, polepszają koncentrację.
Jeśli nie jesz mięsa, humor znakomicie polepszy ci śledzik w oleju.
Ryby morskie to znakomite źródło kwasów Omega – naturalnych antydepresantów.
Jeśli sałatka, to ze szpinaku. Zawiera on kwas foliowy, który uaktywnia miks serotoniny i noradrenaliny. A taki koktajl ma działanie energetyzujące i odstresowujące.
6. WYŁĄCZ SIĘ!!!
 I zrelaksuj się. Najprostszą metodą relaksacji jest trening autogenny.
Przypominają mi się studia i później praca z młodzieżą, byłam chyba jedną z pierwszych, które trening autogenny prowadziły na lekcjach.
Miałam kiedyś nawet taką lekcję pokazową dla rodziców i nauczycieli, w której były fragmenty tegoż treningu.
Połóż się, zatem wygodnie, zamknij oczy i uruchom wyobraźnię. Zwizualizuj sobie miłe miejsce, w którym czujesz się komfortowo. Po kolei rozluźnij w myślach wszystkie mięśnie: zacznij od głowy, zakończ na palcach u stóp. Trening autogenny wprawi cię w stan głębokiego odprężenia i spokoju. Wykonywany systematycznie złagodzi napięcia i lęki.
By wzmocnić jego efekt, włącz sobie dowolną muzykę relaksacyjną i broń Boże nie myśl o swoich koleżankach, bo szlag trafi cały relaks.
7. ZMIEŃ WYRAZ TWARZY
Nasz wyraz twarzy odzwierciedla to, co czujemy.
Już sobie wyobrażam, jaki w czasie tego marnego obiadu w Żabiczkach miałam.
To oczywiste. Ale ten proces może działać także w drugą stronę! Sprawdź to: rozluźnij czoło (zwykle jest lekko zmarszczone), tak by zniknęły zmarszczki i rozciągnęły się brwi. Nie musisz się wcale na siłę uśmiechać – zwłaszcza, jeśli nie jest ci do śmiechu. A czemu nie Ja uważam, ze mam wiele powodów, żeby uśmiechać się choćby do Szabaja. Po prostu spróbuj przez jakiś czas (najlepiej na zawsze) utrzymać gładkie czoło. To sygnał dla mózgu, że jesteś zrelaksowany. Dzięki niemu naprawdę poczujesz się lepiej. Działa.
8. ZATAŃCZ Z KIMŚ
Kocham tańczyć Szabaj niestety nie jest najlepszym partnerem. Aktywność w ogóle poprawia mi samopoczucie. A taniec – najlepiej z kimś bliskim – to dodatkowy bonus.
Uwaga!!! Uwaga!!! Poszukuję czułego partnera do tańca
Towarzystwo kogoś miłego zdecydowanie podwyższa nastrój – to udowodnione. Dzięki życzliwemu dotykowi wydzielają się endorfiny, serotonina, oksytocyna i dopamina.
Podobnie muzyka w połączeniu z płynnymi ruchami i wrażeniami estetycznymi pobudza mózg, który wydziela strumień uszczęśliwiających hormonów.
9. KOCHAJ SIĘ
No i tu zaczynają się schody
Cóż z tego, że seks to antidotum na depresję: jest na to wiele dowodów naukowych.
Mózg podczas aktu płciowego przechodzi małą hormonalną rewolucję – uwalnia endorfiny, serotoninę i oksytocynę. To właśnie one, dostarczane w regularnych dawkach, działają na nas jak naturalny antydepresant.
Wspaniały nastrój po seksie to także zasługa… męskiego nasienia.
~~~~~~~

A to ciekawe, bo bardzo rzadko miałam dobry nastrój PO – niestety chyba musieli mieć jakieś wybrakowane nasionka i teraz stałam się przez to a’ seksualna.
Oj jakaż zdziwiona była moja koleżanka, gdy o tym powiedziałam. No cóż przez te nasionka zmieniłam płeć na „trzecią – a’ seksualną” .
 11 lat temu naukowcy z New York University udowodnili, że w nasieniu znajdują się substancje o działaniu antydepresyjnym. Według ustaleń autorów odkrycia podczas stosunku do krwiobiegu kobiety przenikają hormony (m.in. testosteron, estrogen, a także prolaktyna czy prostaglandyny), które oddziałują na komórki nerwowe mózgu i wpływają na nasz nastrój.
Oj tam oj tam testosteron można pobudzać w inny sposób, choćby sporty ekstremalne.
10. POCHWAL SIĘ
Mówienie o sobie jest zdrowe – zauważyli uczeni. Aktywuje, bowiem te obszary mózgu, które odpowiadają za motywację, a także są powiązane z przyjemnością odczuwaną w wyniku jedzenia, uprawiania seksu i zarabiania pieniędzy. Dlatego chwal się – podkreśl swoje osiągnięcia. Przyznaj się do sukcesu publicznie: oblej ze znajomymi ukończony doktorat lub choćby zamieść zdjęcie ciasta własnej roboty na Facebooku.
Masz babo placek a okazuje się, że moja koleżanka tak się mną chwaliła, że sama teraz nie wiem czy mi przypadkiem nie przyprawiła rogów i czarciego ogona.
Okazuje się, że zbadane i potwierdzono naukowo sposoby na endorfiny, nie na wszystkich i w każdej sytuacji działają.
Żabiczek I Chaty Wuja Toma nie polecam nikomu 
dostałam tam 
żarcie w bardzo kiepskim stylu - dobrze, że choć płacić za to nie musiałam.

piątek, 5 grudnia 2014

Imieninowy tort

Gdy odlatują motyle
Wszelkie podobieństwa do osób, zdarzeń, miejsc, które mogą zaistnieć są zupełnie przypadkowe. Hi, hi
Ściąganie, pobieranie, udostępnianie zdjęć i treści – jest nie możliwe – objęte prawem autorskim.
Rozdział 97
˜˜*°°*˜˜
Pojechałam wczoraj do miasta zimno jak psi, zmarzły mi okropnie paluszki.
Spotkałam się na Gubałówce z koleżanką na herbatce – to takie miejsce u nas na górce – kawiarnia z hi, hi Zakopiańskimi tradycjami. Herbatka droga jak piorun 8 zł – masakra.
Troszkę porozmawiałyśmy i wróciłam do domu. Szukałam tego tabletu w Biedronce, ale chyba już go wszędzie wysprzedali - szkoda.
~~~~~~~
Napisałam do właściciela tego kolorowego Volkswagena transportera, żeby odpowiedział mi, jaki jest wysoki, bo ja mam garaż przystosowany raczej do samochodów osobowych /196 wys. we wjeździe/– a taki staruszek nie powinien stać przed domem.
Okazało się, że autko już sprzedane.
Troszkę mnie to zmartwiło, bo ja taka niepoprawna optymistka, myślałam, że autko będzie na mnie czekało.
Nie szkodzi, że sprzedane. Dopiero oszczędzam na coś nowszego, natomiast ten Volkswagen, był potrzebny tak naprawdę po to by wyklarowały się marzenia - reszta przyjdzie z czasem.
~~~~~~~
Pisałam już kiedyś o tym, że muszę mieć, co roku jakieś marzenia, żeby przetrwać zimę, która jest dla mnie bardzo dokuczliwa i wielu ludzi pewnie załamałoby się w takich warunkach.
Wierz mi tu o depresję nie trudno.
Wczoraj hi, hi w moje imieniny napisał do mnie jakiś młody ok. 30 letni chłopak z błaganiem, bym go zabrała z Łodzi do siebie, bo nie wytrzyma kolejnej zimy.
Hi, hi jak ja miałam 30 lat żadna zima nie była mi straszna. 
Teraz muszę sobie wymyślać marzenia, żeby mnie mobilizowały. 
Właśnie chyba popsuła mi się nowa kupiona w czerwcu lodówka – niech to szlag. Musiałam przeprosić się ze starą, dobrze, że jej jeszcze nie wyrzuciłam.
~~~~~~~
Wracając do autka, to, co kilka dni sprawdzam różne oferty, oszczędności mi maleją, bo a to chleb trzeba kupić lub masło – staram się jak najmniej wydawać, ale nie mogę przestać jeść - mam cukrzycę i to mogłoby się źle dla mnie skończyć.
~~~~~~~
 Dziękuję raz jeszcze wszystkim za życzenia imieninowe. 
To storczyk dla Jasia - Jasiu 100 lat. 
Ostatnio nie chce mi się jakoś pisać, więc na tym kończę.

Archiwum bloga