poniedziałek, 16 stycznia 2017

Uroki zimy.

Bajsza
Wszelkie podobieństwa do osób, zdarzeń, miejsc, które mogą zaistnieć są zupełnie przypadkowe. Hi, hi
~~~~~~~~~~~~~~
15 stycznia 2017
 Znowu jestem chora. Matko droga jak jestem chora. 
Kaszel chce mi płuca wyrwać.
Dzwonił mój ex, że mu jakaś rura kanalizacyjna zamarzłą i musiałam jechać do domu.
Tam w nieogrzewanych od października mieszkaniach temperatura + 4 st. C.
U mnie nic nie zamarzło, ale podróż czekanie na pociąg na dworcu zachodnim i nocleg w temperaturze ok. 12 st. C w pokoju, w którym intensywnie próbowałam ogrzać - wystarczyło bym po powrocie padła.
Do tego coś mi się w oko zrobiło, mam czerwoną gałkę oczną i swędzi mnie między rzęsami jak oszalałe. Ciągle jest spuchnięte i kompletnie nie wiem co z nim robić. 
Pomijam już szczawiany, bo te lekko mi odpuszczają.
Rozsypuję się na total. 
Dobrze, że chociaż ma kto o mnie dbać. 
Coś więcej napiszę jak wyzdrowieję. Buziaki dla wszystkich.

poniedziałek, 9 stycznia 2017

JESIENIN INACZEJ

Bajsza
Wszelkie podobieństwa do osób, zdarzeń, miejsc, które mogą zaistnieć są zupełnie przypadkowe. Hi, hi
~~~~~~~~~~~~~~
9 stycznia 2017
Czytam i jestem w rozterce, z poezją tak jest, że może człowieka opętać, gdy nie zastanawiamy się, kim był autor, jakie były jego relacje z najbliższymi, przyjaciółmi, dziećmi itd. 
Jesienin miał, co najmniej 5 żon, no powiedzmy kobiet, z którymi mieszkał. 
Trzeba przyznać, że zmieniał je często. Znaczy, że co? 
Jego miłość wytrzymywała tylko do pierwszego, póki były pieniądze? Może w ogóle nie kochał żadnej z kobiet. 
Czy zatem kochał prawdziwie swój kraj? 
Co z dziećmi – miał ich czworo. 
Wśród różnych zdjęć w wydanych biografiach nie znalazłam jego zdjęć z dziećmi. 
Póki, co a przeczytałam ok 200 stron jego biografii nie ma wzmianki o tym, by je odwiedzał czy troszczył się o nie. 
No nie jest fragment, w którym jest mowa, że Jesieninowi znudziła się żona, z którą miał córkę i która była z nim w ciąży z 2 dzieckiem /synem/ i aby się jej pozbyć kazał koledze powiedzieć, że on znaczy Jesienin od pół roku spotyka się już z inną kobietą i że nie chce już być z żoną.
Kolega wielokrotnie namawiany zgodził się na to kłamstwo, po czym wkrótce, gdy żona pojechała rodzić jego syna w swoich rodzinnych stronach rozpuścił pogłoskę, że przyjaciel odbił mu żonę i ta od niego uciekła.
Kiedy zaś po porodzie przyjechała z maleńkim synkiem nie chciał na niego nawet spojrzeć.
Powiedział, że jest czarny a Jesieninowie nigdy nie byli czarni. 
Nie brał pod uwagę tego, że synowie są podobni do matek a matka była brunetką.

Sam syn powiedział, że poeta nigdy się nim nie interesował. 
Gdy zaś zamordowano jego matkę - matkowała mu pierwsza żona Jesienina Anna, która wcześniej straciła pierwszego syna Jesienina Jurija.
Są natomiast sygnały, że to matki musiały opiekować się dziećmi i na nie również spadał obowiązek utrzymania ich. 
Próbowałam wczuć się w jego życie, szczególnie w okresie dziecięcym, gdy młody człowiek bardzo potrzebuje więzi z rodzicami.
Sama byłam dzieckiem, które wychowywało się bez rodziców i wiem, jakie skazy w psychice takiego dziecka zostają na całe życie. 
Młody człowiek potrzebuje poczucia bezpieczeństwa i kochającego prawdziwie serca.
Jeśli tego nie doświadczy bardzo trudno poukładać mu później własne życie.
Jednak nie wyobrażam sobie, bym własne dziecko skazała na podobne cierpienia, które wynikają z braku choćby jednego rodzica.
Wiem są sytuacje, na które nie mamy wpływu, /śmierć jednego z rodziców/, ale egoistyczne dążenie ich do własnego szczęścia narażające dzieci na izolację od jednego z rodziców jest według mnie skrajnym egoizmem. 
Oczywiście myślę o młodych dzieciach i o rodzicach normalnych a nie alkoholikach czy narkomanach. 
Patrząc na Jesienina przez pryzmat filmu jego poezji i biografii zastanawiam się coraz częściej na ile jego życie było nastawione wyłącznie na karierę zawodową. 
Jego siostra Katia powiedziała, że był pozerem.
 Co oznacza, że stwarzał wokół siebie taki klimat, którego zadaniem było ciągłe promowanie jego twórczości za wszelką cenę. 
Coraz częściej zastanawiam się na ile szczera była wobec tego jego poezja a w jakim stopniu była nastawiona na manipulację emocjami czytelnika. 
To był prosty chłopak, jednak szybko się uczył tzw., cwaniactwa. 
To w tamtejszych czasach i kraju było koniecznością, to i dzisiaj w każdym kraju pozwala ludziom windować na wysokich stanowiskach i urządzić sobie wygodne życie. 
Ktoś może powiedzieć, że to jest swojego rodzaju mądrość, – ale gdzie jest miejsce na te spłodzone dzieci, czy one dla Jesienina, były tylko wypadkiem w czasie rozpustnych, pijackich zatraceń? 
Ech…., tak fajnie się zanosiło a tyle wątpliwości powstaje, gdy człowiek zajrzy głębiej.
Podobno Rosjanie kochają Jesienina do dzisiaj. 
Ciekawa jestem czy to prawda? 
Czy tak pobieżnie patrząc na jego sukcesy okupione porzuceniem dzieci, kobiet a nawet przyjaciół, można go kochać, bez zastrzeżeń?. 
Nie mówię o rodzicach, bo może oni sobie zasłużyli na to by być tak przez niego traktowani.
Ciekawi mnie, co Wy sądzicie o takich życiowych postawach?
???
Żegnaj, przyjacielu, do widzenia,
Drogi mój, od krwi serdecznej bliższy.
Ta rozłąka w ciemnych przeznaczeniach
Obietnicą połączenia błyszczy.

Żegnaj bez uścisku dłoni i bez słowa.
Nie martw się, cień smutku z czoła przegoń.
W życiu ludzkim – śmierć to rzecz nie nowa,
A i życie samo – nic nowego.

До свиданья, друг мой, до свиданья.
Милый мой, ты у меня в груди.
Предназначенное расставанье
Обещает встречу впереди.

До свиданья, друг мой, без руки, без слова,
Не грусти и не печаль бровей, —
В этой жизни умирать не ново,
Но и жить, конечно, не новей.

sobota, 7 stycznia 2017

Ech...JESIENIN милый мои

Bajsza
Wszelkie podobieństwa do osób, zdarzeń, miejsc, które mogą zaistnieć są zupełnie przypadkowe. Hi, hi
~~~~~~~~~~~~~~
7 stycznia 2017
 Rano zawsze rozmawiamy z Tymonem na różne tematy.
Dzisiaj mieliśmy bardzo zaciekłą dyskusję na temat moralności. Tymon uważał, że powinno się młodym ludziom uświadomić skąd się bierze rozwiązłość szczególnie młodego pokolenia.
Ja uważam, że każdy sam powinien siebie oceniać nie siląc się na ocenę innych, bo przecież ta ocena zawsze będzie subiektywna i młodych może tylko wkurzać, bo przecież p. Kijowski czy Petru żyją sobie na oczach podatników tak jak żyją i oni przecież nie są już młodzi, więc, po co komuś wytykać jego błędy młodości.
Wiadomo, że młodzi żyją tu i teraz i gdzieś mają konsekwencje swojej lekkomyślności.
Później przychodzą dopiero refleksje o honorze, tylko wiadomo, że honor też dla każdego ma inny ciężar gatunkowy. Przypomniał się Tymonowi ukochany rosyjski poeta, który w bardzo młodym wieku tragicznie dokonał żywota i nie wiadomo było, czy sam się po pijaku powiesił, czy pomogli mu zainteresowani jego opowieścią o tzw. haku na wysokiego urzędnika państwowego w postaci rzekomego kompromitującego listu, będącego niby w posiadaniu autora, czyli; Sergiusza Jesienina.
    Sergiusz Jesienin urodził się 3 października 1895 roku.
Krótko żył, bo tylko 30 lat, ale wielokrotnie się zakochiwał i był pięciokrotnie żonaty.
Jego pierwsze małżeństwo miało miejsce w 1913 roku i z tego małżeństwa miał syna Jurija.
Po raz drugi ożenił się w 1917 i z tego małżeństwa pozostały dzieci: Tatiana i Konstantyn (w przyszłości statystyk sportowy). Pod koniec 1921 na przyjęciu u przyjaciela, malarza Gieorgija Jakułowa, poznał amerykańską tancerkę Isadorę Duncan, z którą się ożenił w maju następnego roku.
Wspólnie odbyli podróż po Europie i do Stanów Zjednoczonych, jednak pogłębiająca się choroba alkoholowa i napady szału powodowały, że często niszczył wyposażenie pokoi hotelowych i robił burdy w restauracjach.
Ich małżeństwo trwało krótko i w maju 1923 Jesienin wrócił do Moskwy, gdzie ponoć miał wziąć czwarty ślub, chociaż nigdy nie rozwiódł się z Duncan.
Ostatnie dwa lata jego życia obfitowały w pijackie zachowania, ale także w najbardziej znane utwory literackie. Wiosną 1925 poznał Sofię Tołstoj (wnuczkę Lwa Tołstoja), z którą się ożenił. W 1925 w związku z depresją został skierowany na leczenie psychiatryczne, jednak zwolniono go ze szpitala na święta.

 Zmarł w Leningradzie w Hotelu Angleterre 28 grudnia 1925.
Miał niewątpliwy talent poetycki.
Znawcy mówią o nim największy rosyjski poeta.
Mnie jego wiersze wzruszają do dziś.
Celowo przytaczam tu niektóre w oryginale, bo nie wszystkie tłumaczenia mi się podobają.
ПЕСНЬ О СОБАКЕ
Утром в ржаном закуте,
Где златятся рогожи в ряд,
Семерых ощенила сука,
Рыжих семерых щенят.

До вечера она их ласкала,
Причесывая языком,
И струился снежок подталый
Под теплым ее животом.

А вечером, когда куры
Обсиживают шесток,
Вышел хозяин хмурый,
Семерых всех поклал в мешок.

По сугробам она бежала,
Поспевая за ним бежать...
И так долго, долго дрожала
Воды незамерзшей гладь.

А когда чуть плелась обратно,
Слизывая пот с боков,
Показался ей месяц над хатой
Одним из ее щенков.

В синюю высь звонко
Глядела она, скуля,
А месяц скользил тонкий
И скрылся за холм в полях.

И глухо, как от подачки,
Когда бросят ей камень в смех,
Покатились глаза собачьи
Золотыми звездами в снег.

PIEŚŃ O PSIE
Rankiem w pszenicznej oborze,
Gdzie złoci się juta w rząd,
Siedmioro na świat wydała suka,
Rudych siedmioro szczeniąt.

Do wieczora ona je pieściła,
Przylizywała, kłapoucha,
I płynął śnieg roztopiony
Spod jej ciepłego brzucha.

A wieczorem, gdy kury
Spoczęły na grzędach,
Wyszedł gospodarz ponury,
Siedmioro posadził w worach.

Po zaspach ona biegła,
Spieszyła za nim bystro,
I tak długo, długo drżało
Zimnej wody lustro.

A gdy już powoli wracała,
Zlizywając pot z boków,
Wydawał się jej miesiąc nad chatą
Jednym z jej szczeniąt.

W siną dal dźwięcznie
Patrzyła ona, skulona,
A miesiąc schodził cienki,
i skrył się za górkę na polach.

I głucho, jak gdy, jako ochłap,
Rzucą jej kamień dla śmiechu,
Opadły psie oczy
Złotymi gwiazdami w śniegu.
~~~~~~~~~~~~~~
Polecam w długie zimowe wieczory sięgnąć po wiersze Sergiusza Jesienina, gdy go czytam czuję w nim nie wiem, czemu taką dziewczęcą wrażliwość.
Oczywiście super byłoby czytać go w oryginale, ale Ci, którzy słabiej znają rosyjski mogę sięgnąć po tłumaczenia.
***(Moje szczęście głupiutkie...
Moje szczęście głupiutkie! To ono
Z białymi oknami w ogrodzie!
Zachód łabędziem czerwonym
Cicho przepływa po wodzie.

Witaj mi, złote zacisze
Z cieniem brzozowym na stawie!
Stado kawet skrzydłami kołysze
I gwiazda nieszpór odprawia.

Gdzieś za ogrodem nieśmiało,
Tam, gdzie zakwita kalina,
Dzieweczka ubrana biało
Piosenkę śpiewać zaczyna.

Od pola niebieską rzęsą
Chłód nocny ściele się nisko...
Głupiutkie, milutkie szczęście,
Świeża różowość policzków.
Tłum.Władysław Broniewski
Przyjemnej lektury życzę.


czwartek, 5 stycznia 2017

DO WIELBICIELA!

Bajsza
Wszelkie podobieństwa do osób, zdarzeń, miejsc, które mogą zaistnieć są zupełnie przypadkowe. Hi, hi
~~~~~~~~~~~~~~
5 stycznia 2017
Od kilku dni czuję się kiepsko. 
Właściwie chyba przewiało mnie 31 grudnia jak byliśmy na tej wyprawie po skarby. Boli mnie znów bark, mam katar kicham i ogólnie jestem rozbita jak antyczny klosz. 
Do tego jeszcze nie wiem czy nie nabawiłam się szczawianów od tego soku pomidorowego, który piłam na potęgę – w każdym razie mam objawy. Czyli jest jak jest i już.
 ~~~~~~~~~~~~~~
Do tego wszystkiego jakiś wielbiciel od 1 stycznia budził mnie codziennie rano telefonem o 8 z minutami.

Ci, co mnie znają wiedzą, że do mnie nie dzwoni się przed dziesiątą, bo mogę być nieuprzejma.
Ten cwaniaczek mający numer +48616492891 – dzwonił póki nie odebrałam telefonu, po czym się rozłączał.
To trwało kilka dni. 
Napisałam mu 2 smsy, żeby się ujawnił, – ale on woli mnie budzić incognito.
Boi się zapewne gromów, które spadłyby na niego. 
Zmuszona zostałam, żeby zablokować ten numer, – ale ma jeszcze możliwość napisania smsa. 
Skoro, zatem jak sądzę jest moim wielbicielem – to pewnie czyta tego bloga i teraz będzie wiedział, że może jeszcze ciągle ujawnić się.
Dla tych, którzy wstają rano i mają darmowe telefony do wszystkich sieci podałam numer może ktoś w moim imieniu obudzi i jego wczesnym rankiem, żeby zobaczył jak to jest dobrze zrywać się na dźwięk telefonu.
~~~~~~~~~~~~~~
Kiedyś już miałam takiego wielbiciela, który dzwonił do mnie w środku nocy, /mieszkał w USA/miał chyba z 90 lat ledwo się kupy trzymał, paplał jak poparzony, że marzy mu się seks telefoniczny właśnie ze mną. 
Początkowo nie mogłam się połapać skąd miał mój numer. 
W końcu dowiedziałam się, że koleżanka mu dała, bo nie umiał założyć sobie skype i ja miałam mu pomóc. 
O skype nawet się nie zająknął.
Wpadłam jednak na genialny pomysł – powiedziałam mu, że zmieniam numer telefonu. 
Podałam mu numer do panienek z seksu na telefon, który znalazłam w telegazecie i o DZIWO!!! Telefony z USA skończyły się. 
Zmieniłam też wtedy aparat telefoniczny na taki, który ma blokadę numerów i smsów.
Teraz żaden wielbiciel zbyt długo nie może mnie wielbić telefonicznie, bo jak nie mam na to ochoty – zablokuję go.
~~~~~~~~~~~~~~ 
Teraz do ewentualnych przyszłych wielbicieli.
Nieskromnie powiem, że rozumiem ich zachwyty dotyczące mojej aparycji i wszystkich przylegających do niej talentów. 
Wiem, że jestem niepowtarzalna i uwielbienie mnie może zdarzyć się każdemu szpakowatemu panu w naprawdę znacznym wręcz niewyobrażalnym stopniu.
Kochani uwielbiam wszystkich wielbicieli, 
– ale może kupujcie mi cudną biżuterię, którą kocham. 
Może być srebrna, złota lub platynowa z kamieni – brylanty, rubiny i szmaragdy. 
Jeśli będzie trzeba otworzę skrytkę na poczcie, gdzie będziecie mogli te precjoza przesyłać wraz z gorącymi wyrazami uwielbienia. 

Pomyślcie dobrze, co kupić, bo lubię nosić w odpowiednich miejscach nową biżuterię. 
Z góry dziękuję za podchwycenie pomysłu i powiem Wam w tajemnicy, że mało, która dziewczyna oprze się biżuterii z brylantami. To dobry pomysł na początek każdej znajomości. 
Pozdrawiam serdecznie WIELBICIELI, 
również wszystkich czytelników tych, którzy jeszcze mnie nie wielbią.

niedziela, 1 stycznia 2017

Noworoczne podstępne działania motylków

Bajsza
Wszelkie podobieństwa do osób, zdarzeń, miejsc, które mogą zaistnieć są zupełnie przypadkowe. Hi, hi
~~~~~~~~~~~~~~
1 stycznia 2017
Obudził mnie dziś telefonem o 8.00 mój dobry kolega z pytaniem 
„ Czy jestem pierwszym mężczyzną, który dzwoni do Ciebie z życzeniami?” 
Półprzytomnie powiedziałam najwdzięczniejszym, na jaki mogłam się o tej porze zdobyć głosikiem typu 14 latka przyłapana w papilotach" 
„tak”. 
Życzenia były bardzo słodkie a jego męski głos ciągle jeszcze budzi śpiące słodko motylki. 
Głosik miałam chyba jeszcze wdzięczniejszy – tok rozumowania jak u blondynki – o tej porze nie potrafię myśleć spójnie, a po tym jak wczoraj sobie popiłam/2 pełne i to spore kieliszki szampana/, - jestem nietrzeźwa jeszcze dzisiaj.
Kawę udało mi się jakoś zrobić, ale obiecałam koledze sesję zdjęciową i z tego wcale nie jestem dumna, bo choć było to szczere potwierdzenie wcześniejszych ustaleń, to ciągle nie wiem, czy to dobrze, że tym motylkom pozwalam się budzić.
Niedokończony...

Wpadł przez otwarte okno
jak promień światła o świcie
barwami się mienił cudnymi,
Jak on kochał życie.
Przyglądał się kwiatom w wazonie
I współczuł im szczerze –
Cóż - umierały po woli
W kryształowo czystej
wodzie z dodatkiem soli

Były jeszcze piękne,
ale jakieś takie osowiałe i smętne
Szczególnie róża mała,
taka była bezwonna
i taka spłowiała,

Ech pomyślał, wolność
kocham nad życie
i te kwiaty na łące,
może nie takie piękne,
lecz słodkie,
kolorowe, kuszące
i takie pachnące.

Przysiadł w końcu,
na złotawej gruszce
mieniącej się w słońcu
kolorami tęczy.
Spragniony i troszkę zagubiony
zaczął penetrować,
w ekstazie jej słodki miąższ
i upił się jej sokiem
jak młodym winem.
zatańczył na parapecie

Róże z wazonu patrzyły
na jego taniec szalony
i współczuły mu bo niby taki piękny
a taki wstawiony
Morał z wiersza jest prosty,
gdy jesteś wolna,
nie nadużywaj wolności.
No i masz babo placek, skąd ja to wytrzasnęłam?
Niedokończony kolejny wiersz, choć morał trafiony bardzo w motylkowe harce. 
Oj mój panie nie kuś mnie proszę, bo takich podchodów nie znoszę.

Buziak dla Was w Nowym Roku i chyba jak Maryla walnę się pod gruszą na dowolnie wybranym boku z łezką wspomnień w oku. Wow!!! Tymon jeszcze śpi. 
Powinnam chyba jeszcze napić się szampana.
Film z pokazu warszawskich fajerwerków.

Archiwum bloga