czwartek, 23 sierpnia 2018

jak mgła i wiatr w szuwarach

Bajsza
Wszelkie podobieństwa do osób, zdarzeń, miejsc, które mogą zaistnieć są zupełnie przypadkowe. Hi, hi
23 sierpnia 2018 r
~~~~~~~~~~~~~
Żyję chwilą i myślę - chwilo trwaj!!! Kto wie, co będzie jutro? 
„Ludzie dbają o siebie,
ludzie dbają o siebie
ludzie dbają o siebie stale uważają na siebie
i chuchają na siebie, noszą ciepłe skarpety i szale
zażywają mikstury, wybierają się w góry, by oddychać pełnymi płucami
zabijają kurczaki, przyrządzają przysmaki i wzmacniają swój wątły organizm.”
Dbanie sporo daje, ale jest jeszcze coś więcej.
Więcej niż możemy sobie dać sami. Więcej niż chcemy osiągnąć, albo więcej niż możemy sami sobie zaaplikować.  
„Ludzie dbają o siebie/2x/
ludzie dbają o siebie stale uważają na siebie
i chuchają na siebie/2x/
noszą ciepłe skarpety i szale
A tu lata mijają, a ci ludzie wciąż dbają
góry, góry, mikstury etc.”.
Życie nas zaskakuje, sami się zaskakujemy, żywimy nadzieję, że to, co od nas nie zależy ułoży się po naszej myśli.

„Nie mów do mnie kochanie, bo to mnie….”, no właśnie drażni? Zobowiązuje do lojalności, albo stwarza nadzieję nie mnie - Tobie a ja nie chcę mieć złudzeń – wolę się upić i zapomnieć czym jest miłość, he, he, bo taki ze mnie zimny drań

Jakie to oryginalne No nie?
„Lecz rzecz dziwna tym nie mniej
choć to nie brzmi przyjemnie coraz gdzieś jakiś człowiek umiera
inni wzrokiem go mierzą,
patrzą, ale nie wierzą,
czasem któryś z nich westchnie "O rany!"
Szepcą do siebie w sieniach Józek popatrz na Henia
choć nieboszczyk a jaki zadbany”
No właśnie lepiej żyć chwilą dbać o swoje dobre samopoczucie.
 „Życia nie da się powtórzyć.
Życie ma się tylko jedno.
Patrz by rano, gdy się budzisz,
móc rozkwitać a nie więdnąć”.
Żyję chwilą już mam ten komfort, że mogę.    
„Ludzie dbają o siebie/2x/
Ludzie dbają o siebie
stale uważają na siebie i chuchają na siebie,
noszą ciepłe skarpety i szale
A tu lata mijają, a ci ludzie wciąż dbają,
góry, góry, mikstury etc.
lecz rzecz dziwna tym niemniej
Choć to nie brzmi przyjemnie
coraz gdzieś jakiś człowiek umiera.”

No cóż widzisz dbanie jest ważne, szczególnie unikanie stresów, niewygodnych bryczesów, alkohol w umiarze i te twarze – raczej własna twarz, żeby ją mieć - mimo wszystko.
Zawsze pogodną, bez zrzędzenia marudzenia, uśmiech jakiś od święta jak się o nim pamięta.
Wiek wiadomo ma ten feler, że z pamięcią bywa różnie,
....,niech się pan tylko nie urżnie". 

„A potem, po pogrzebie znów jest słońce na niebie
ten sam cykl widać znów w świetle słońca
Ludzie dbają o siebie/2x/
Ludzie dbają o siebie do końca.

Ludzie dbają o siebie/2x/
Ludzie dbają o siebie stale uważają na siebie
i chuchają na siebie, noszą ciepłe skarpety i szale.

                               Andrzej Waligórski”
Hi, hi DOBRE!!!

A ja myślę, że to wiele –

 „ta odrobina melancholii,
która budzi ciepło naszych serc,
która uczy je czekać na te
ledwie wyczuwalne dreszcze niepewności,
przesyconej tajemnicą,
jest jak śpiew pierwszego ptaka o świcie.
Porusza krople rosy w źdźbłach traw,
budzi w nich światło, może nawet życie.
Ta odrobina melancholii,
jeśli jest częścią Twoich przeżyć,
- wybierz dla mnie te najpiękniejsze,
te, których jeszcze nie znałam,
te, o których tylko marzyłeś nieśmiało.
A że jestem trochę jak
mgła i wiatr w szuwarach
- dziś tu, jutro tam,
obejmij mnie mocno,
gdy się zatrzymam,
na tę jedną chwilę melancholii przy Tobie.

Mów do mnie niech zachwycą mnie Twoje
słowa
i Twoje oczy i czułe dłonie.
Mów do mnie każdą cząstką Twej
melancholijnej duszy,
Niech się w nią otulę,
niech nią przesiąknę,
nim rozproszę się gdzieś po polach,

nim odlecę pod skrzydłami samotnego orła
na niedostępną grań własnej melancholii” - bajsza
~~~~~~~~~~~~~
Ta jedyna chwila melancholii to tylko tyle, co nam zostało na niezbadaną naszą wieczność.
Gdybyś to wiedział nie trwoniłbyś tych jedynych niepowtarzalnych chwil.

czwartek, 16 sierpnia 2018

Mrzeżyno 18 km+

Bajsza
Wszelkie podobieństwa do osób, zdarzeń, miejsc, które mogą zaistnieć są zupełnie przypadkowe. Hi, hi
16 sierpnia 2018 r
~~~~~~~~~~~~~
Jestem w Dźwirzynie już ponad półtora miesiąca, czyli został mi już tylko miesiąc i smutno mi się robi na samą myśl, że trzeba będzie wrócić do domu.
Dzisiaj odkryłam cudowne miejsce 9 km w kierunku na Niechorze – Mrzeżyno.
To dzisiejsza trasa w skrócie Dźwirzyno kanał  przy porcie.
To moje źródło tortur. 
Ma jednak jeden plus, rama jest nisko i łatwo się na niego wsiada.
Poprawiłam siodełko, czyli pod pokrowiec utkałam na maxa gąbkę, niestety nie za wiele to dało.
Pierwsze 6 km jechało mi się, jako tako, ale później na każdej nierówności bolała mnie pupa.

W drodze powrotnej w efekcie pokonałam ponad 18 km musiałam schodzić z siodełka, bo ból był zbyt intensywny. 


 Ogólnie czuję się dobrze i gdybym miała tu swojego górala byłabym w siódmym niebie.
Ten rower nie ma żadnych amortyzatorów i w tym jest problem. 
Tak sobie pomyślałam, że w przyszłym roku zabiorę swojego górala i niech się dzieje, co chce.
Pytanie jest tylko takie, czy zdrowie mi pozwoli na przyjechanie tu w przyszłym roku?
Ten wysiłek jest nieporównywalny ze spacerami.
Endomondo dzisiaj mi kompletnie oszalało.
Wyłączałam trening jak odpoczywałam na trasie po to, by wiedzieć, z jaką prędkością jadę i okazało się, że najpierw niechcący go przerwałam, ale to jest pestka.
Później nie wiem, jakim cudem przełączyło mi się na taniec a w efekcie w Rogowie całkiem się wyłączyło i trasę nie mam odnotowaną, ale że jestem uparciuch przejadę ją jeszcze raz, bo mi się podoba. Może pojadę jak dam radę nawet dalej.
Widziałam z plaży w Mrzeżynie jakieś molo – spróbuję dojechać do niego.
Kawa o wpół do trzeciej to też fanaberia.
Taka już jestem kochani.
Kusi mnie też Park Linowy – tu w Dźwirzynie też jest, ale sama boję się łazić po linach, bo mam lęk wysokości i potrzebuję kogoś, kto asekurowałby mnie.
Namawiam P żeby przyjechał pod koniec mojego pobytu i mnie zabrał stąd, ale nie wiem czy da się namówić.
Tu naprawdę jest fajnie, choć dzisiaj zabiłam na korytarzu karalucha wielkości małego traktora, to ogólnie jest całkiem całkiem.
W pokoju nie mam żadnego towarzystwa w postaci robaczków, czasem mucha jakaś wpadnie jak otworzę okno.
Miałam też jedną muszkę owocówkę, ale wszystkie owocowe odpady wynoszę na korytarz, więc pokój jest czysty.
Przez ten rower jest trochę ciasno, ale jakoś solo da się przeżyć. Bolą mnie nogi i pupa, zatem nie mogę spać, muszę się zmęczyć to zasnę jak suseł.
Ech zrobię sobie małą kawkę.
Zauważyłam, że rower świetnie zastępuje mi towarzystwo ludzi. To kompletne szaleństwo, ale jak jeżdżę nikt nie jest mi potrzebny.
Dopiero po rowerze przydałby się ktoś do wymasowania mięśni itd.

wtorek, 14 sierpnia 2018

Ku słońcu!

Bajsza
Wszelkie podobieństwa do osób, zdarzeń, miejsc, które mogą zaistnieć są zupełnie przypadkowe. Hi, hi
14 sierpnia 2018 r
~~~~~~~~~~~~~
Coraz lepiej się czuję, choć pogoda już nieco gorsza.
Poranki najczęściej pochmurne na szczęście nie pada, więc można wybierać się na długie spacery lub….
No właśnie zamiast pożyczać rower, kupiłam za 150 zł. 
Nie jest to żadna superbrika, jak mój góral, tylko zwyczajny rower miejski, lekko zdezelowany, ale jeździć się da, choć siodełko jest masakryczne i pupa totalnie mi odpada. 
~~~~~~~~~~~~
Powiem tak zrobiło się ostatnio straszne chamstwo. 
Jakieś dziadostwo się nazjeżdżało. 
Dziś mnie tak baby wkurzyły, że normalnie jestem wściekła do tej pory.
Do 4 w nocy nie mogłam spać, bo młodzi rozrabiali przed domem. 
Kiedy w końcu zasnęłam. 
Słyszę jak ktoś wali pięściami w moje drzwi.
Pół przytomna pytam przez drzwi, kto to i o co chodzi nikt się nie odzywa tylko dalej wali pięściami. 
Co było robić otworzyłam drzwi. 
Ta starsza pani z cukrzycą z Łodzi mówi, że mam jej dać klucz od kuchni. 
Jaki klucz, o co chodzi? Godzina 8 z minutami a ta mi tu pod drzwiami pyskuje. 
Mówię jej, że nie mam klucza i niech się odczepi ta biegnie po Ulkę a ona jeszcze głośniej wrzeszczy, że ja mam klucz od kuchni. 
W kuchni jest kartka mówiąca o zasadach korzystania. 
Teraz byłam ją sfotografować jest 22.00 w kuchni zastałam dziecko, które smaży sobie parówki. 
Wczoraj młodzi najwyraźniej zostawili w kuchni chlew siedzieli w niej do 4 rano. 
Sprzątaczka zamknęła ją a te oszołomki, budzą mnie o 8, żebym im otworzyła kuchnię. 
Pani Ania szefowa ośrodka dała mi klucz od kuchni i powiedziała. 
Daję pani klucz, ale jakby trzeba było zamknąć kuchnię, bo będzie w niej bałagan niech pani nikomu jej znaczy kuchni nie udostępnia, klucz jest wyłącznie dla pani i nikomu proszę nie otwierać. 
Zaparłam się powiedziałam, że nie mam klucza i w końcu obie poszły wściekłe. 
Nie ja zamykałam kuchnię i nie ja miałam ją otwierać. 
Byłam nieprzytomna, bo powinnam je opieprzyć. 
Jednak po obudzeniu mojej koleżance powiedziałam, że brakuje jej kultury i jestem tym zaskoczona, w końcu to emerytowana nauczycielka liceum. 
Starszej pani zapytałam, czy to w porządku, że skoro świt wali w moje drzwi a ona mi na to, że miała „interes” i nie obchodzi jej, która jest godzina i czy ja jeszcze śpię. 
Powiedziałam jej, że to nie jest brak kultury, tylko zwyczajne chamstwo i skończyłam rozmowę.
Rany boskie, jaki prymityw tu przyjeżdża – słów brak. 
Jestem szczęśliwa, że mam rower i mogę sobie jechać gdzie chcę, ale jak mnie baby wkurzą, - nie, nie zniżę się do ich poziomu.
Dziadostwo zawsze pozostanie dziadostwem i nawet rozmowy z nim są bez sensu, bo wątpię by coś zrozumiały. 
Baba ma "interes", to budzi Cię kiedy chce i rozmawiaj z nią - masakra. 
Matko słodka, ja już się nie nadaję do tego typu ludzi. 
Poszłam sprawdzić kuchnię, wysprzątana aż błyszczy. 
Ciekawe czy to ta dziewczynka od parówek tak wysprzątała?

 Ten żółty




Dzisiaj dojechałam do Rogowa - mogłabym dalej gdyby nie to siodełko. 

czwartek, 9 sierpnia 2018

Z gwiezdnej łąki

Bajsza
Wszelkie podobieństwa do osób, zdarzeń, miejsc, które mogą zaistnieć są zupełnie przypadkowe. Hi, hi
9 sierpnia 2018 r
~~~~~~~~~~~~~
Coraz lepiej się czuję, choć kaszel ciągle jeszcze mam.
Po powrocie muszę przebadać sobie płuca.
Wczoraj zadzwonił mój znajomy – moja koleżanka umarła przedwczoraj rano.
Dowiedziałam się przy okazji o jej dolegliwościach, o których nie miałam pojęcia – między innymi o rozruszniku serca.
Trochę mi się to wydaje dziwne, bo jak można z rozrusznikiem jeździć po ponad 30 km dziennie na rowerze?
Niestety nie wiedziałyśmy o sobie jak widać wiele.
Życie jest zaskakujące a my skrzętnie ukrywamy swoje drobne tajemnice.
Gdy zaprosiłam ją do Grecji to był 2002 rok, wtedy nie miała żadnych śladów operacji w okolicach serca, opalałyśmy się bez staników, więc chyba bym coś zauważyła.
Może też tak być, że ludzie wymyślają jakieś niestworzone historie. Przeżyłyśmy sporo fajnych chwil i za to Ci dziękuję.
 Jeźdź sobie kochana po gwiezdnych łąkach i zachwycaj się kwiatami na każdym zakręcie.

Żegnaj kochana.
~~~~~~~~~~~~~
Wczoraj też zadzwoniła bratowa z Niemiec i podpuściła mnie. Ugotowałam za jej przykładem kapuśniak.
Jest pyszny został mi jeszcze na dzisiaj, więc ugotuję ziemniaczki i będę miała super obiadek na upały. Załatwiłam sobie u właścicieli Jantaru rower.
Pewnie też będę musiała coś im zapłacić, ale jest to dobry układ, bo mogę na nim jeździć jak mam ochotę a zapłacę później za całość. Wczoraj miałam jechać, ale byłam wykończona tym upałem, swoją trwającą ciągle chorobą, wiadomościami z domu, więc w efekcie padłam jak kawka i obudziłam się o 21.00. W efekcie zrobiła się ulewa i burza i dobrze, że nigdzie nie pojechałam.

Archiwum bloga