czwartek, 26 listopada 2020

Moje patriotyczne przedświąteczne działania.

Bajsza

Wszelkie podobieństwa do osób, zdarzeń, miejsc, które mogą zaistnieć są zupełnie przypadkowe. Hi, hi

Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie za zgodą autora

„non omnis moriar”- Horacy

~~~~~~~~~~~~~~

26 listopada 2020 r

 Super napisałam wcześniej do Osady Rybackiej w Sereczynie, żeby mi przygotowali Świąteczne menu.

 Pomyślałam sobie, że mogę coś sama przygotować, ale pewne rzeczy oni zrobią lepiej ode mnie a do tego pomagam im utrzymać się na powierzchni, wiadomo klientów coraz mniej z różnych powodów.

Ostatnio zamówiłam u nich wędzonego suma i 

chlebek z żurawiną.

Trzeba wspierać rodzimy biznes.

Sum był rewelacyjny, chlebek przepyszny a do tego dostałam „gratis”, czyli maleńki słoiczek paprykarzu sereczyńskiego, 

który starczył mi na 5 kanapek i był prawdziwym niebem w gębie.

Zatem wymyśliłam, że kupię sobie na Święta 2 chlebki są maleńkie,

                            i rewelacyjnie pyszne.

Pasztet z dzika, szyneczkę wędzoną w Osadzie. 

Pierogi z kapustą i grzybami, kiełbaskę wiejską z czosnkiem. Zapytałam czy mogą mi wszystkiego dać po pół porcji, bo jestem osobą samotną i całych porcji bym nie zjadła.

Do tego pół porcji, szczupaka z rusztu i pół porcji karpia panierowanego.

Oczywiście szefunio przystał na moją propozycję i chyba jestem pierwszą ich Świąteczną klientką, bo obchodzą się ze mną jak z królewną, co jest niezwykle miłe. To taki przedświąteczny prezent.

W normalnych warunkach sama, coś bym upichciła, ale skoro nie chodzę do sklepów.

W delikatesach i tak muszę za wszystko przepłacać, to przecież lepiej jest rodzimą firmę wspierać, która ratuje się jak może.

Jestem z nich dumna, bo są inne większe firmy od lat znane na naszym regionalnym rynku i one mimo podpowiedziom, nie garną się do sprzedaży wysyłkowej, gorzej uznały mnie za natręta, który zawraca im głowę.

Do Sereczyna zaś jeździłam, z moimi znajomymi na rybki, zabrałam tam też moją kuzynkę w ramach rewanżu za jej usługi medyczne.

Rybki mają naprawdę rewelacyjne i starają się przygotowywać różne atrakcje, żeby Ci, którzy ich odwiedzają nie nudzili się na ich terenie.

Szczególnie jak trafi się lekko poza sezonem, bo w sezonie zawsze mieli kocioł i czasami były drobne niedociągnięcia.

Nic strasznego, ale raz trafiłam – świeżą, ale zbyt uwędzoną rybkę, troszkę jak dla mnie przesoloną i mam teraz uraz do tego gatunku, może i dobrze, bo jest bardzo droga.

Raz na jakieś 30 razy mieli według mnie wpadkę, bo tyle razy tam mniej więcej byłam w ostatnim czasie, czyli w ciągu 4, może 5 lat. Sam ośrodek jest super i szkoda by było jakby przez ograniczenia padł, bo drugiego takiego nie ma w okolicy.

https://www.facebook.com/OsadaRybackaSereczyn/posts/3611721842183125?comment_id=3624101280945181&reply_comment_id=3637635352925107&notif_id=1606316831685494&notif_t=comment_mention&ref=notif

Daję namiar jak ktoś nie wie, że dowożą nam pyszne jedzonko do domu.

Jest też namiar na stronę

https://sereczyn.pl/

a tam znajdziecie i sklep i świąteczne menu i cudne zdjęcia na pyszne potrawy, czasem wystarczy na nie tylko popatrzeć.

Sprowadzam do domu jedzenie spod Gdańska, bo u nas nikomu się nie kalkuluje sprzedawać artykułów spożywczych z dowozem.

Dbają tam też o mnie, ale np. za wyroby mięsne sporo przepłacam, za inne pewnie też.

 Zdecydowałam się nie łazić po sklepach, bo nie chcę kusić losu.

To nie chodzi tylko o to, że sama się zarażę, ale o to, że nie będę kolejnym pacjentem w szpitalu, wykończającym personel i tak już przepracowany, nie będę zarażała innych i może to świństwo w końcu się skończy.

Taka moja patriotyczna postawa wobec mieszkańców mojego miasta i kraju. 

poniedziałek, 23 listopada 2020

Jesienna nostalgia z kurczakiem w tle

Bajsza

Wszelkie podobieństwa do osób, zdarzeń, miejsc, które mogą zaistnieć są zupełnie przypadkowe. Hi, hi

Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie za zgodą autora

„non omnis moriar”- Horacy

~~~~~~~~~~~~~~

23 listopada 2020 r

Mijają dni, przesypiam, po kilkanaście godzin i już nie jestem w stanie panować nad codzienną aktywnością fizyczną. 

Nie ćwiczę.

Praktycznie spotykam tylko na moment dostawców różnych zamawianych produktów i coraz częściej jest mi trudno na nich czekać, bo oczy ciągle mi się kleją.

Dziś czekałam na dostawcę KFC - szła moja sąsiadka, żona nieżyjącego już od kilku lat stolarza, który robił mi w mieszkaniach całą stolarkę.

Chwilę porozmawiałyśmy i byłam zdziwiona, że ta rozmowa była zupełnie pozbawiona emocji z mojej strony.

Mam wiele wspomnień związanych z ich rodziną, ale jakoś są mi już teraz kompletnie obojętni, jak wszystko, co dzieje się wokół.

Nie czuję ostatnio emocji, raczej zatapiam się we własnych przemyśleniach – dość dziwnych oderwanych od rzeczywistości – jakbym trwała w letargu.

Można, by myśleć, że kompletnie nie reaguję emocjonalnie na to, co dzieje się w moim kraju w moim mieście na mojej ulicy. 

Tak nie jest, staram się nie pisać o tym, bo uważam, że każdy ma na ten temat swoje zdanie i oświecanie kogokolwiek moimi refleksjami byłoby nie na miejscu.

Nie chcę ingerować w poglądy ludzi, bo to dla mnie sprawa bardziej intymna, niż życie łóżkowe, czy fizjologiczne zmiany w organizmie człowieka.

Faktem jest, że te ludzkie poglądy, mają ogromny wpływ na życie wszystkich mieszkańców naszego kraju, ale podziały społeczne dla mnie osobiście są ogromne i nie chcę tu wrzucać już kolejnego kamyczka do tego ogródka niezgody.

Zrobię sobie kawy, może, choć na trochę się rozbudzę.

Marzyłabym, byśmy my Polacy, choć w jednym ważnym temacie mieli wspólnie takie samo zdanie. Ech…., jest taki temat.

Wszyscy jak jeden mąż chcą być bogaci, choć sposoby dochodzenia do bogactwa już są zwykle różne, to każdy o bogactwie skrycie marzy.

Ci nieliczni, którzy już o nim nie marzą, to zwykle marzą o młodości i dobrym zdrowiu.

Tego za pieniądze nie bardzo da się kupić, choć patrząc na ambasador USA w Polsce Georgette Mosbacher widać, że pieniądze mogą mocno poprawić urodę.

Jest starsza ode mnie a lansuje się na nastolatkę.

Ech jak pomyślę, o tych wszystkich zabiegach, które musiała przejść wolę swój naturalny wygląd.

Biorąc pod uwagę, fakt, że nie możemy wychodzić a jeśli to w masce, uroda jest ukryta pod szmatą i nikt się już nami i tak teraz nie zachwyci a później będzie już za późno na wszelkie zachwyty.

Trochę to smutne, ale taka jest kolej rzeczy.

Można tu dywagować, ale lepiej czas poświęcić na coś pożytecznego.

Galaretka z kurczaka

- coś, co umila nam życie.

Kawałki kurczaka, gotowane w małej ilości rosołu. Rosół specjalny z suszoną papryką w płatkach, ziołami tajskimi, oraz marokańskimi ziołami Harissa, sporą ilością majeranku, lubczyku, pieprzu i suszonymi warzywami.

Ma się tylko zagotować a później pyrkać na wolnym ogniu min godzinę.

Oddzielnie ugotowane 3 jajka.

Mięsko obieramy z kości

w pojemniczki wkładamy pół jajka,

jedną małą puszkę groszku dzielimy na 6 pojemniczków.

2 ledwie zaparzone marchewki kroimy w plastry i też do 6 pojemniczków

Marchew będzie twarda, ale ugotowanej podnosi się indeks glikemiczny.

Jak ktoś nie ma cukrzycy może ugotować miękka jest lepsza.

Do rosołu z warzywami dodaję łyżeczkę płaską żelatyny na ok. półtora litra rosołu.

Jeszcze tylko na koniec rozlewam rosół do pojemniczków i prószę świeżą posiekaną nacią pietruszki – voilà

W ten oto sposób mam jedzonko na 6 dni i mogę je jeść, jako galaretkę lub po drobnej modyfikacji, jako zupkę np. pomidorową, czy ogórkową.

Pojemniczki 10 x 10 i 4 wzrostu są sporą porcją.

 

Już mnie znowu bierze senność a kawki jeszcze nie skończyłam.

Mój kolega z Warszawy odezwał się na szczęście, wyszedł z koronawirusa.

Mówił, że pierwsze 2 tygodnie były straszne.

Myślę, że gdyby mnie się to przytrafiło byłoby gorzej.

On zna tam wszystkich lekarzy, dbali o niego jak mogli.

Wrócił już do Warszawy, ale ciągle jest słaby.

Obiecał szczegóły jak nabierze sił. 

Dobrze, że tak to się skończyło. 

piątek, 13 listopada 2020

Nie teraz – to kiedy?

Bajsza

Wszelkie podobieństwa do osób, zdarzeń, miejsc, które mogą zaistnieć są zupełnie przypadkowe. Hi, hi

Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie za zgodą autora

„non omnis moriar”- Horacy

~~~~~~~~~~~~~~

13 listopada 2020 r

Czasami myślę, ze fajnie było, pojechać w jakieś ciekawe miejsca. Zobaczyć coś nowego, porozmawiać z kimś miłym. 

Teraz zostało tylko cieszyć się tym, co możemy sami sobie zrobić we własnym mieszkaniu. 

Proponuję wyzwanie.

Kurczak nadziewany kiszoną kapustą – przepis autorski;

Nadzienie; czosnek, papryka suszona – 2 łyżki stołowe, czerwona cebula, pietruszka, jabłko, mięso mielone/z kurczaka, indyka, kaczki, – co kto ma; Roleski - Marynata azjatycka gotowa, 200g, żurawina suszona, śliwka suszona, dobra kapusta kiszona, pekińska, liść włoskiej, marchewka, pieczarki, cały kurczak(około 1,6 kg)

Kilka wiórków masła

Przyprawy do kurczaka(vegeta – lub suszone warzywa, majeranek, pieprz, mielona papryka ostra lub zioła Harissa nie za dużo są b ostre)

Folia do pieczenia

………………..

1.  Wykonanie: kapustę kiszoną namoczyć najlepiej na całą noc/spróbować czy jest b. kwaśna jak nie, to można tylko na 2 godziny/ z suszoną papryką, /ładnie się zabarwi na czerwono/ odcedzić, pociąć nożem, przełożyć do patelni, podlać odrobiną bulionu, dodać łyżkę ziół tajskich, masło łyżkę(odłożyć 1 łyżkę masła).

2.  Pieczarki oczyścić, posiekać w paski, podsmażyć na 1 łyżce masła + mięsko mielone, wyjąć dodać do kapusty + jabłko poszatkowane ze skórką, /najlepiej mocno czerwone/.

3.  Cebulę obrać, pociąć w piórka, zeszklić na tłuszczu po smażeniu pieczarek i mięsa, dodać do kapusty + żurawinę suszoną - /garstkę/, śliwkę suszoną 5 szt., posiekane kapustę pekińską i liść włoskiej, marchewkę lub suszone warzywa. Całość kapustę, pieczarki, cebulę itd. dusić pod przykryciem do miękkości kapusty, nadzienie mieszać, doprawić pieprzem i szczyptą ziół Harissa. Na koniec + świeżej pietruszki.

4.  Kurczaka oczyścić, opłukać, osuszyć.

Marynata azjatycka gotowa + (majeranek rozetrzeć), natrzeć kurczaka, natrzeć nią też wewnątrz odstawić na minimum 2 godziny do lodówki, lub w chłodne miejsce.

5.  Następnie kurczaka nadziać połową farszu, spiąć drewnianym patyczkiem, resztę farszu też przełożyć do blaszki wyłożonej papierem do pieczenia. Na wierzchu kurczaka ułożyć wiórki masła, przykryć papierem. Piec w temp. 180 stopni około ½ godziny, następnie zmniejszyć temp. do 150 stopni i piec kurczaka do miękkości/pół godziny na pół kg mięsa – łącznie ok 1,2 do 2 godzin/. Na 20 minut przed końcem pieczenia odchylić folię, niech kurczak się mocno zrumieni, polewać kurczaka wytopionym tłuszczem podczas pieczenia, można smarować odrobiną miodu.

6.  Włączyć dopiero teraz termoobieg. Kurczaka podawać z pozostałym farszem, dowolnym pieczywem, ziemniaczkami lub kluskami kładzionymi.

Pycha po prostu i bardzo zdrowe jedzenie.

Widzę rękę w geście. Stop!!!, nie teraz i znowu robi mi się smutno. 

Nie teraz – to kiedy? 

piątek, 6 listopada 2020

Jesienna kawa z wiosennym motylem

Bajsza

Wszelkie podobieństwa do osób, zdarzeń, miejsc, które mogą zaistnieć są zupełnie przypadkowe. Hi, hi

Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie za zgodą autora

„non omnis moriar”- Horacy

~~~~~~~~~~~~~~

6 listopada 2020 r

„Wiesz, co jest najgorsze NADZIEJA, masz nadzieję, że osoba, z którą jesteś okaże Ci troskę.

To się nazywa miłość, ale ludzie są samotni.

Gdy kładę się spać zamykam oczy, zasypiam jestem sama.

 Tak samo będzie KIEDY UMRĘ.

Samiuteńka,

tylko ja.

Przez tę nadzieję jestem smutna William, bardzo smutna i właśnie to nas różni……

Ja się nie łudzę”.

Te słowa utkwiły mi w pamięci.

Zapadły w te głębokie pokłady myśli niepotrzebnych, nieuczesanych, które wracają każdej nocy jak gwiazdy.

Wzruszająca Renée Zellweger - Elizabeth w KŁAMCY, reżyserowanym przez Toma Shadyaca.

Czasem coś nas poruszy, bo uświadamia nam, że to w niezwykły sposób jest naszą historią,

takie déjà vu z naszego życia.

Zdarzyło się i znów trwa w smutku.

To zjawisko dysonansu poznawczego wpływa na nas przygnębiająco, rozklejamy się wewnętrznie.

Szczególnie kobieta nawet ta silna całe życie szuka podświadomie takiego psychicznego oparcia w mężczyźnie.

Dlaczego?

Nie bardzo to rozumiem.

Każda mająca poczucie własnej wartości, radząca sobie doskonale w życiu sama - potrzebuje mężczyzny jak lustra, w którym musi się przeglądać, by nie stracić części siebie, by czuć się piękną i spełnioną.

Społeczeństwo też tak to odbiera.

Nie ma przy twoim ramieniu mężczyzny znaczy coś z tobą jest nie tak.

Wielu zaś mężczyzn uważa, że kobieta potrzebuje wyłącznie tego pierwiastka męskiego, który dostarcza jej rozkoszy.

Kto wie może to jest prawdą czasami, ale pomyśl czy nie marzysz, by wypić w towarzystwie poranną kawę, nawet z roztrzepańcem, przy jednym stole zjeść wspólny obiad, poszukać uśmiechu w zamyślonych oczach.

Mieć nadzieję, że jest ktoś, kto Ci poradzi jak naprawić żyrandol, lub zrobi to za Ciebie.

Samotność powoduje brak nadziei, na słońce w sercu, brak nadziei na spokój duszy.

Z moich obserwacji wynika, że wielu mężczyzn bezkrytycznie ocenia swój wiek, swoje możliwości i umiejętności nie mówię o talentach.

Gdyby analizować po kolei to Ci, których znałam uważali, że spokojnie powinni być z kobietami minimum 15 lat młodszymi.

Czemu, bo oni są wyjątkowi?

W każdym razie tak im się zdaje.

Mój 2 mężczyzna/pierwszy był lojalnym roztrzepańcem z motylami w czuprynie/znalazł sobie, jako obiekt westchnień kobietę młodszą od naszej córki.

Postawił wszystko na szali pożądania i nie miał świadomości, że był kompletnie bez szans. Oczywiście przegrał z namiętnością i też jest samotny.

Z kolejnymi mężczyznami było podobnie sądzili, że należy im się taka młodziutka, która rozpali ich zmysły.

Trzeba mieć ZMYSŁY, żeby miała, co rozpalać, z tym jednak w pewnym wieku jest coraz gorzej a realna świadomość szwankuje.

Wiele w życiu tolerowałam.

Uważam, że kocha się nie za coś, ale mimo wszystko. Byłam w stanie zaakceptować kogoś, kto odmładzał się o ponad 10 lat, co było widać gołym okiem, bo dla mnie zawsze liczyło się wnętrze.

Te wartości takie jak; empatia, umiejętność akceptowania osobowości partnera, zainteresowania, pasje i troska o wspólny rozwój.

Też wolałabym obok siebie mieć mężczyznę młodszego nawet 10 lat, ale jestem realistką, nie chwytam motyli, by je więzić, czy przypinać szpilkami i podziwiać.

W tym roku, ktoś mi powiedział, nie składałem Ci życzeń urodzinowych, bo nie chciałem przypominać Ci o wieku.

Na szczęście nie mam jeszcze demencji i wiem ile mam lat.

Życie bywa smutne staram się nie oceniać innych, ale ktoś, kto twierdzi, że jest zadbanym mężczyzną a ubiera się w mocno zużyte ciuchy z lumpeksu i wydaje mu się, że jest super modny – głęboko rozczarowuje.

Bardziej jeszcze rozczarowują nałogi.

Można partnerowi wybaczyć wiele, ale nie można godzić się na brak szacunku, nie liczenie się z naszymi zasadami.

Trzeba znać granice tolerancji.

Przekraczanie ich niszczy nas samych.

czwartek, 5 listopada 2020

Małe radości

Bajsza

Wszelkie podobieństwa do osób, zdarzeń, miejsc, które mogą zaistnieć są zupełnie przypadkowe. Hi, hi

Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie za zgodą autora

„non omnis moriar”- Horacy

~~~~~~~~~~~~~~

5 listopada 2020 r

Myślę sobie, że czasami nawet w tych ciężkich chwilach a może właśnie z powodu tych zasmucających chwil, trzeba sobie robić dobrze, póki jeszcze można.

Zatem wpadłam na pomysł, żeby sobie dogodzić kulinarnie.

Pamiętam jak wracaliśmy z nad morza z P, on powiedział, że jadł kiedyś pyszne skrzydełka z KFC, miał się nawet zatrzymać, przy KFC by kupić mi te pyszności, ale nie wiem czy później poskąpił, czy doszedł do wniosku, że nasze relacje psują się i szkoda w nie inwestować, czy po prostu po kilku kilometrach zapomniał o obietnicy, jednak tak czy inaczej te skrzydełka chodziły za mną jako niespełniona obietnica.

Kupowałam sobie nawet takie skrzydełka z Biedronki. 

Szczerze mówiąc uwielbiałam z Biedronki tzw. frytki z piersi kurczaka, ale jak się w Biedronce połapali, że to właśnie ja wykupuję wszystkie te frytki z kurczaka, przestali je robić.

Małpia biedronkowa złośliwość.

Musiałam, zatem przerzucić się na skrzydełka.

Były dobre, ale ostatnio z powodu pandemii przestałam chodzić do Biedronki i jakoś mi tych kąsków kurczakowych bardzo brakowało.

Weszłam, zatem na stronę KFC w moim mieście i znalazłam możliwość zamówienia z dowozem do domu. 

Jestem przecież zwierzę komputerowe i żadne nowinki Internetowe nie są mi obce.

 Mimo to, trochę znów było skomplikowane, bo zamówienie komputerowo jakoś nie chciało się uaktywnić.

Zadzwoniłam na podany numer, czekałam chyba z 10 min, ale w końcu połączyłam się z konsultantem i zamówiłam na próbę Kubełek Gigant 

przewidując, że będę z niego miała kilka obiadów.

Cena porcji 67 zł - dowóz gratis. 

Podzieliłam, kubełek na porcje obiadowe i widzę, że będę z niego miała ok 10 obiadów, czyli za 6, 70 będę miała pyszne jedzonko, praktycznie bez gotowania.

Są tam też pyszne surówki i następnym razem dokupię jeszcze jakąś surówkę. 

Ta, która była w zestawie z białej kapusty z majonezem i cytryną, jest przeprzepyszna.

Zmodyfikowałam ją dodając troszkę kapusty pekińskiej, tartej marchewki, pomidorki koktajlowe i pieprz. 

Zatem z 2 porcji mam surówkę do 4 obiadów. Następnym razem dokupię jeszcze 1 porcję i będę miała super zestaw.

To wszystko marnie brzmi w porównaniu z Narodową Kwarantaną, która wisi w powietrzu, ale skoro zatracać się we własnym życiu, trzeba w nim znajdować jakieś chwile radości.

Czytam na potęgę powieści, które przywiozłam sobie od Tymona i zasypiam jak mnie znużą. 

Archiwum bloga