niedziela, 21 lutego 2016

Mój kulinarny konkurs Bon Appetit.

Bajsza
Wszelkie podobieństwa do osób, zdarzeń, miejsc, które mogą zaistnieć są zupełnie przypadkowe. Hi, hi
Ściąganie pobieranie, udostępnianie zdjęć i treści - jest zabronione – objęte prawem autorskim.
21 lutego 2016.
~~~~~~~
Super fajna sobota, kolega zaprosił mnie na lody. 
Wybrałam Boniecki Café tam mają najładniej w mieście podane lody. 
Zatem zaczęło się od tego, że zgrzeszyłam. Wcześniej jeszcze dostałam przecudną różę, co super uradowało moje skołatane niszczycielskimi działaniami wśród moich róż serce. 
Zaczęło się piękne popołudnie, jedno w sumie w ostatnim czasie z niewielu, bo albo zęby dawały mi w kość, albo wybrałam się na rower jak w czwartek i ulewa zmoczyła mnie do suchej nitki, przez co przez 2 dni leczyłam katar i musiałam odwołać dentystę. 
Dzisiaj znaczy wczoraj miał być ten dzień, który zrekompensuje mi wszystkie nieszczęścia, jakie oczywiście sama na siebie masochistycznie ściągałam. 
Udało się hura!!!. 
Po przepysznych lodach pojechaliśmy do Fabryki Wełny – to taki 4 gwiazdkowy hotel zbudowany na terenie dawnej fabryki Kruszche i Endera. 
Super miejsce zorganizowane z dużym smakiem, w którym to hotelu a właściwie jego restauracji odbywał się XI Konkurs Włoskiej Sztuki Kulinarnej Arte Culinaria Italiana – jak napisałam w komentarzu. „Byłam włoskie wino piłam uważam, że impreza bardzo udana, choć może kibice powodowali pewien chaos, bo oczywiście z namaszczeniem zaglądali do patelni kucharzom a jednocześnie chcieli widzieć kosztujące potrawy jury. 
Byłoby super, gdyby stworzono jeden stolik z potrawami, dla kibiców, żeby, choć zapachem potraw mogli się zachwycić a może uszczknąć choćby papryczkę. 
Była jakaś kolejka i może nawet wcześniej można było coś spróbować z plastikowych pojemniczków, ale to już nie ta klasa. 
Jestem miłośnikiem kuchni włoskiej – moja córka mieszka w Mediolanie i miałam okazję jadać w kilku znanych tamtejszych restauracjach.
Sama od dawna traktuję jedzenie jak sztukę, która ma zachwycać nie tylko smakiem, zapachem, ale i umiejętnością podania. 
Konkursowi kucharze nie oczarowali mnie oryginalnością wizualną potraw, ale przyszłam przed końcem, więc może już byli zmęczeni. 
Tak czy inaczej pragnę podziękować panu Andrzejowi Furmanowi, że tę imprezę zorganizował i tak to zrobił, że mieszkańcy mogli za friko uczestniczyć w tym jakże ciekawym wydarzeniu”. 
Jest naprawdę super gdy są tacy ludzie, którym chce się pokazać mieszkańcom niewielkiego w sumie miasta jak jada się w innych krajach, czym jest kultura tego cudnego kraju jakim są Włochy. 
Mam na myśli nie tylko tych znanych z kulturalnych działań malarzy, pisarzy czy muzyków, ale również tradycję czy kulturę kulinarną zwykłych mieszkańców. 
Ich kulturę i tradycje odnoszące się do produkcji żywności i napojów poszczególnych regionów kraju.
Takimi działaniami łatwiej zainteresować w zapyziałych staromiejskich uliczkach mieszkańców Pabianic niż wystąpiłby ktoś z prelekcją nt. sztuki Włoskiej. 
Sądzę, że warto i szkoda tylko, że w sumie nie aż tak wielu mieszkańców odwiedziło Konkurs. 
Może latem panie Andrzeju – tu ukłon w kierunku właściciela Fabryki Wełny. Latem można by wyjść częściowo np. z targiem produktów z danego kraju na parking.
To przyciągnęłoby więcej ludzi. Żałowałam bardzo, że nie wzięłam aparatu ani kamery i zrobiłam kilka zaledwie zdjęć telefonem. 
Oczywiście głodni postanowiliśmy naszym kubkom smakowym zrobić radość i pojechaliśmy na rybkę do Sereczyna. 
Zastanawialiśmy się ile po tych degustacjach konkursowych jury będzie musiało godzin spędzić na siłowni. 
Siłownię mają na miejscu, więc nie ma sprawy.
Ja zaś, żeby jeszcze się dowartościować weszłam przed chwilą na moje zdjęcia jedzenia w albumie Dla głodnych 
na Facebooku /który smakoszom polecam 
- prezentujące gotowane przeze mnie potrawy i doszłam do wniosku, że gdybym w konkursie startowała, pewnie bym miała realne szanse wygrać jakąś nagrodę.
 Poczekam może jak zrobią konkurs z bogatszymi sponsorami - wtedy wystartuję, bo w tym roku nagrody były takie sobie.


Miłej nocki i smacznych snów.

środa, 17 lutego 2016

Świat mimo wszystko jest piękny!!!!

Bajsza
Wszelkie podobieństwa do osób, zdarzeń, miejsc, które mogą zaistnieć są zupełnie przypadkowe. Hi, hi
Ściąganie pobieranie, udostępnianie zdjęć i treści - jest zabronione – objęte prawem autorskim.
17 lutego 2016.
~~~~~~~
Teraz aż boję się wychodzić z domu, bo wszystkie wycinki są robione, gdy gdzieś pojadę.
Tak myślę o tym modrzewiu.
Wiem, że bez zezwolenia nie wolno wycinać takich dużych drzew.
Modrzew miał ponad 16 m wysokości posadziłam go dokładnie, gdy Aga miała 2 lata. Dostałam sadzonkę od koleżanki z pracy – biologicy Iśki. Byłam z nią na sadzeniu drzew w lesie i podarowała mi wtedy na pamiątkę sadzonkę tego modrzewia – miał wtedy z 60 cm.
Ponad 40 lat rósł i nikomu nie przeszkadzał.
A teraz leży powalony i pocięty na kawałki w ogrodzie. Połowa jakieś 9 metrów i kilka gałęzi jeszcze zostało, pewnie nie dał rady ściąć go całego. Dokona reszty jak znów gdzieś pojadę.
Tak sobie myślę, że moja wredna sąsiadka, która cały czas z zazdrości napuszcza go na takie akcje posadziła po tym modrzewiu srebrne świerki między naszymi domami i są prawie tak wysokie teraz jak był ten modrzew.
Chciałabym by jakiś większy huragan wyrwał je i przewrócił na nasze domy, gałęziami dotykają ścian domu.
Każdy z nich rośnie jakieś 4 m od naszego i jej domu.
Zniszczyłby oba, przy odrobinie szczęścia.
Chciałabym widzieć jego minę wtedy.
Mnie nie zrobią raczej szkody, bo mieszkam w piwnicach, aż tak nie zrujnują budynku.
Matko słodka, jakie myśli lęgną się w tej mojej biednej rozżalonej główce.
~~~~~~~
Wszystkie ptaki pouciekały z ogrodu.
Dziś zwabiłam jednego płatkami owsianymi, ale innych nie ma szkoda, tak było radośnie a teraz jest smutniej niż na cmentarzu.
Kiedyś chciałam być skremowana i zamurowana w ścianie obok brzoskwini, bo ona od 30 lat owocowała cudnymi ogromnymi brzoskwiniami a jak cudnie na różowo kwitła i pachniała wiosną. Dziś już nie ma miejsca, w którym czułabym się dobrze – został po brzoskwini tylko złamany chory pień.
Wszystkie moje wspomnienia są niweczone, karczowane, żeby nawet myśl zwiędła nie miała krzaczka, na którym mogłaby zawisnąć i łopotać w rozpaczy na wietrze.
Zatracenie, degrengolada totalna – żyłam a wszystko, co tworzyłam obraca się wniwecz, wszystko zostanie zniszczone, żeby nawet chwast nie czuł się dobrze – wszystko ma sczeznąć takie ma założenia człowiek, któremu lekkomyślnie zaufałam i to był mój największy życiowy błąd, powód wszystkich nieszczęść, które będą się mnożyć aż do końca do ostatnich dni.
~~~~~~~
Jestem chyba przeklęta, całe moje życie jest totalną porażką właściwie od urodzenia.
Jedyne dobro - to dziecko – jedyne dobro przez całe życie to powinno mi starczyć za wszystko.
Reszta funta kłaków okazuje się nie być warta.
~~~~~~~
Może są gdzieś ludzie, którym pomogłam choćby serdecznym słowem może zostało coś ulotnego, co miało jakikolwiek sens maleńki uśmiech na czyimś obliczu.
Jednak z materialnych rzeczy wszystko można zniszczyć do gołej gleby. Nawet jeszcze ją zatruć, żeby nie wydała zdrowego ziarna.
Wszystko zniszczy – skąd może być taka podłość w człowieku.
Wszyscy zawsze o niego dbali, ustępowali dla świętego spokoju, usuwali się w kąt, żeby nie wadzić, ale to tylko rodziło w nim nienawiść do wszystkiego, co piękne, co uczciwe.
Gdyby, choć o własnej matce pomyślał, która pragnęła przecież by wokół naszego domu było pięknie, – ale on nawet pamięci matki nie uszanuje, nawet dla niej nic żywego tu nie zostawi.
~~~~~~~
Już mnie to nie boli – współczuję tylko mu, że niszczy też wszystkie świętości.
 Aniu napisałaś „ostatnie podrygi”.
Ech, kto wie, co jeszcze w tych podrygach zniszczy.
~~~~~~~
Trudno trzeba optymistycznie patrzeć na życie, bo to przecież już końcówka – nie można się umartwiać.
~~~~~~~
Byłam wczoraj u dentysty usunąć 2 zęba – musiałam go usunąć, choć był prawie zupełnie zdrowy, bo się tak zgiął, że leżał i przeszkadzał mi w jedzeniu. Zaproponowałam lekarzowi, by pozostałe poreperować na ile to możliwe i nie wyrywać na razie. Lekarz uświadomił mi, że przy tej paradontozie może się okazać, że kolejne zaczną mnie boleć i trzeba będzie i tak – je wyrwać.
Trudno, ale będę miała czyste sumienie, że zrobiłam wszystko, co możliwe, żeby je uratować. 
Lubię do niego chodzić mimo, że cierpię, ale jest młody. Fajnie się uśmiecha, jest przystojny i piękny jak Chace Crawford. Skoro trzeba cierpieć to przynajmniej przy kimś pięknym.
                                            ~~~~~~~             
Nie mam 18 lat 2 lata dla mnie to dużo zachować zęby trzonowe. 
Zaczęłam brać witaminy.
Używam specjalnych past na paradontozę.
Jest jeszcze problem z moją cukrzycą – ciągle mam za wysoki cukier, mnie to za bardzo nie przeszkadza, ale muszę więcej się ruszać, bo tylko ruch może zbijać mi cukier.
Dietę stosuję prawie cały czas, jednak sama dieta nie starcza. Mój organizm jakby przyzwyczaił się do leków, które dostaję i niestety one ostatnio prawie nie działają.
~~~~~~~
Muszę iść po wędzoną makrelę ostatnio mam cały czas na nią apetyt i owoce takie np. jak borówki amerykańskie.
Zęby mnie nie bolą świat jest piękny!!!. Zakwitły pod moim oknem stokrotki.


sobota, 13 lutego 2016

Droga przez mękę.....

Bajsza
Wszelkie podobieństwa do osób, zdarzeń, miejsc, które mogą zaistnieć są zupełnie przypadkowe. Hi, hi 
Ściąganie pobieranie, udostępnianie zdjęć i treści - jest zabronione – objęte prawem autorskim.
9 -13 lutego 2016.
                                       ~~~~~~~
Leżę w łóżku, czuję się tak zmęczona jakbym wykonała jakąś ogromną pracę.
Nogi mam jak dwie martwe kłody drzewa – rzadko mnie tak bolą, ale tym razem – jestem kompletnie rozbita.
No i oczywiście leje jak z cebra.
Ząb znów przypomina mi leciutkim, ćmiącym bólem, ale wiadomo, to się może zmienić na gorzej. 
Zapłaciłam za prąd i jestem na „zerze” o dentyście nawet nie mogę marzyć.
Próbowałam już sama wyrwać go palcami, ale za dobrze siedzi.
Mnie goździki nie pomagają, raczej podrażniają.
Spirytus parzy dziąsła i jest to sposób na krótko.
Ostatnio owijałam go watką i to jakoś pomagało – taka ciepła kołderka. 
Zęby są praktycznie zdrowe nie mają dziur ja zawsze dbałam o zęby, ale mam paradontozę i nie wiem czy jest to powikłanie przy cukrzycy, przy niedoczynności tarczycy, której nie leczę, bo nie mam na to ani kasy ani cierpliwości, czy łuszczycy stawów, którą mam już dawno zdiagnozowaną, ale leczoną sporadycznie – przy silnych atakach.

Ktoś mi powiedział, że może toksyny po spaleniu plastiku przy pożarze mogą dawać takie objawy. Możliwości jest mnóstwo sama ich nie zdiagnozuję.
Na rejonie kolejki do dentysty są na 4 kwartał i nawet nie zapisują bez znajomości.

Mam zresztą cykora, bo u nas są już 3 śmiertelne przypadki świńskiej grypy, więc chodzenie do przychodni to samobójstwo.

Poszłam do dentysty prywatnie. 
Musiałam zakombinować, żeby mieć kasę, ale udało się. 
Tak mnie bolały, że nie byłam w stanie tego wytrzymać

Jeden ząb wyrwany - zostały do wyrwania jak się okazuje jeszcze 4 – wszystkie z tyłu. Kolejny we wtorek tak mnie bolały, że myślałam, że zwariuję.
Teraz jest dobrze, bo dostałam zastrzyk i nic nie czuję. 
Co będzie dalej zobaczymy. Jak opowiadałam lekarzowi, co robiłam, żeby wytrzymać, to aż się zaczął śmiać.
Po wyrwaniu, gdy zastrzyk przestał działać, znów zaczęło okropnie boleć. Myślałam, że oszaleję w końcu poszłam do apteki po proszki znieczulające. 
Po 3 proszkach przestało boleć i jest ok od 8 godzin nie brałam żadnego znieczulenia. 
Lekarz twierdzi, że to sprawka cukrzycy. Kto wie ja się na tym nie znam – zawsze dbałam o zęby to niesprawiedliwe. 
Szczęście, że przestało boleć. Taki ból na dłuższą metę jest nie do zniesienia.

Za to mój sąsiad z góry dalej demoluje ogród. 

Dzisiaj właśnie ściął połowę 35 letniego modrzewia – złamał całą brzoskwinię i roztrzaskał na kawałeczki kwietnik z doniczkami na letnie kwiaty, który sama zrobiłam.
 Ogród wygląda jakby przeszło przez niego tornado.  
Smutne, ale trudno są większe nieszczęścia na tym świecie niż Ci, którzy niszczą wszystko wokół siebie.
14 lutego 2016.
~~~~~~~
To cudowne jak nic nie boli i człowiek może cieszyć się słońcem. Teraz zrozumiałam jak bardzo muszą być nieszczęśliwi ludzie cierpiący ból, wcześniej nigdy tak długo mnie nie trzymał i nie był aż tak beznadziejny.
Kupiłam sobie pestki moreli podobno przeciwdziałają powstawaniu komórek rakowych. To dla tych, którzy mają z tym kłopoty. Ja je gryzę profilaktycznie i muszę powiedzieć, że są dobre. Zupełnie jak gorzkie migdały, ale gorycz jest umiarkowana


czwartek, 4 lutego 2016

Oby nigdy więcej!!!

Bajsza
Wszelkie podobieństwa do osób, zdarzeń, miejsc, które mogą zaistnieć są zupełnie przypadkowe. Hi, hi 
Ściąganie pobieranie, udostępnianie zdjęć i treści - jest zabronione – objęte prawem autorskim.
http://bajszafotokul.blog.onet.pl/  mój 2 blog         
4 lutego 2016.
                                       ~~~~~~~
Wojując z bólem kolejnego zęba, który musi poczekać na marcową emeryturę, bo ten miesiąc /przez wyrównanie prądu/ już jestem na zerze - wpadłam na pomysł, może nie do zrealizowania, ale ważne jest marzenie, – jako cel, – jeśli bardzo się pragnie – to może się udać.
~~~~~~~
U nas niedaleko od mojego domu są tzw. ogrodnicze działki pracownicze, które się dożywotnio dzierżawi.
Kilka lat temu, ktoś chciał odstąpić taką działkę za 5 tyś zł.
To odstępne wtedy uważałam za wygórowane, bo działka była totalnie zapuszczona. 
Miała, co prawda jakąś budę na sprzęt, ale to w porównaniu z innymi obok była dosłownie komórka drewniana i nic więcej, ot komórka na grabie i inne sprzęty.
~~~~~~~
Szlag by to wziął jak mi wierci w mózgu/na szczęście mam jeszcze spirytus, który na watce uśmierza ból zęba na trochę/.
~~~~~~~
Muszę składać pieniądze i rozglądać się może coś znowu będzie do zdobycia.
Wtedy mogłabym rośliny przenieść na własną działkę.
Jeździć tam na rowerze a za oknami w mieszkaniu patrzeć jak chwasty zasłaniają mi widok.
W sumie dzicz nie jest wcale taka zła. Kosy ją pokochają.
Sąsiadów trafi szlak, bo nikt, nie chce mieć za płotem bałaganiarza, ale to już nie będzie mój problem przynajmniej na razie.
W sumie powinni być szczęśliwi. 
~~~~~~~
Z tym zębem to jest czysty obłęd. Jak wyrywałam latem 6 to lekarz powiedział, że 7 będzie do wyrwania w przyszłym roku. Teraz nie wiem czy boli mnie 7 dolna, czy 6 górna.
Mam zęby prywatnie leczone, ciężkie pieniądze zostawiłam u dentystów a teraz nie stać mnie nawet na to by je usunąć. Jak pytałam tego prywatnego, co mi wyrywał - zęby są zdrowe – tylko mam zaawansowaną paradontozę. 
Kupiłam nawet specjalne pasty, ale one nie pomagają. 
Wyczytałam w Internecie, że są jakieś bardzo drogie zabiegi, bo kamień miałam już usuwany, ale tych zabiegów nie robi się chyba na ludziach w moim wieku.
W przychodni na ubezpieczalnie kolejka jest półroczna na wyrwanie a podobno za zęby dalsze, poza 4 trzeba i tak płacić prywatnie.
                                     ~~~~~~~
Wracając do ogrodu. 
Perspektywicznie myśląc ten pomysł jest kompletnie poroniony, bo dom wraz z działką ma odziedziczyć córka.
To między innymi z myślą o niej sadziłam poziomki, truskawki, krzewy borówki amerykańskiej, inne cenne krzewy owoców jadalnych, goji, czy borówki kamczackiej, pigwy, aronii, winogrona, drzewo śliwy a’la ulena, no i tysiące kwiatów, róże, rododendrony, azalje i zioła wszelkiej maści. 
Chciałam, żeby miała motywację do powrotu na emeryturze do Polski.
To miał być taki jeszcze jeden patriotyczny gest z mojej strony. Wychowywałam ją na obywatela Polski i sądziłam, że mimo wszystko wróci, może na emeryturze.
~~~~~~~
Mój współwłaściciel przecież nie będzie wieczny – jest prawie 10 lat starszy ode mnie.
Może tak się zdarzyć, że zostanę sama z całym domem i co wtedy? Perspektywy nie są ciekawe.
Zapuszczony ogród nie łatwo jest przywrócić do świetności.
Już przez ten 2015 rok mniej w nim pracowałam i to było widać.
Nie miał, kto skosić trawy jak podróżowałam, nikogo ogród nie obchodził.
Wczoraj w rozmowie, gdy pytałam czemu poniszczył część roślin – powiedział, że sąsiadowi przeszkadzały, bo rzucały po południu cień na jego dojazd do garażu. Ile kosztowały, rośliny zniszczone, może oddać mi pieniądze.  

Cudnie po prostu - szkoda słów.
Kwiaty powojnika pięły się po drzewie oddalonym 3 metry od granicy działki. 
Ściął tylko tę gałąź z powojnikiem, reszta ok 5 metrowej starej 30 letniej malinówki nikomu nie przeszkadza i cienia nie rzuca mimo, że owoce są małe i spadają nim dojrzeją - jeśli wyciąć - powinno się ją całą..
Gdyby myśleć tymi kategoriami – to sąsiadka po zachodniej stronie domu ma posadzone co 2 i pół metra szpaler 30 letnich srebrnych świerków 1 m od granicy i zacienia ściany moich mieszkań przez co cały czas mam na nich wręcz rosę, mniej więcej co 2 lata odpadają tynki od ściany, gnizda elektryczne już dawno powysiadały, czy ona powinna wyciąć  swoje drzewa?
~~~~~~~
Nie, muszę przestać o tym myśleć, bo zwariuję. 
Jeszcze do tego te zęby, jeden mi się tak skrzywił, że po prostu leży sobie w buzi poziomo – masakra.
Na szczęście jeszcze te z przodu jako tako wyglądają, ale ruszają się wszystkie.

Zgłosiłam się do TVN na Casting „Czas na Twój wymarzony uśmiech” Jednak jak zrobiłam zdjęcia zębów to na zdjęciach one wyglądają o wiele lepiej niż w realu.
Jestem za stara i mam zęby z przodu a Casting jest dla takich co są bez zębów całkiem. Moje pewnie wylecą za jakiś rok może 2. A takie cudne ząbki miałam jeszcze niedawno.
Ktoś mi powiedział, że te kłopoty mogą być od toksyn po tym pożarze, który miałam w domu. Nawet jak pomalowałam mieszkania, to toksyny zostały zapewne w tapicerce mebli, książkach, a nawet w ścianach pod farbą. 

Toksyny stopionego plastiku są ponoć bardzo groźne. Matko słodka a może Raptus dostał od tych toksyn raka? 

To było straszne, oby nigdy więcej - co tam ogród.

poniedziałek, 1 lutego 2016

Zniszczyć żuczka!!!

Wszelkie podobieństwa do osób, zdarzeń, miejsc, które mogą zaistnieć są zupełnie przypadkowe. Hi, hi 
Ściąganie pobieranie, udostępnianie zdjęć i treści - jest zabronione – objęte prawem autorskim. http://bajszafotokul.blog.onet.pl/  mój 2 blog
                                               Rozdział 163           
1 luty 2016.
Serce mi po prostu pękło.
                                       ~~~~~~~
Wiesz jak kochałam ogród, każdą nadwyżkę finansową z mojej nie wysokiej emerytury poświęcałam na nowe rośliny. 
Marzyłam o małej własnej szklarni. Dokupiłam całe mnóstwo nowych cennych krzewów i kwiatów. 
Uwielbiałam pracę w ogrodzie, to mi dawało napęd do życia a i za oknami zrobiło się pięknie. 
Kilka lat od wczesnej wiosny do później jesieni pracowałam i czekałam na efekty tej pracy.
                                       ~~~~~~~
Mój ex postanowił powycinać w ogrodzie, co mu podeszło pod sekator czy piłę.
Zniszczył bardzo cenne z wielką troską kupowane i pielęgnowane przeze mnie rośliny.
Zrzucił stertę gałęzi na środku ogrodu część zostawił na krzakach połamanych róż i stratowanej żurawiny, na połamanych krzewach borówki amerykańskiej i sądzę, że jest z siebie zadowolony.
Poniszczył krzaki róż, zniszczył ogromnego 5 m powojnika, który kwitł tysiącem przepięknych ogromnych kwiatów. 
Cudowną wisterię, która miała już ok 4 m i cudnie pięła się już po barierce balkonu. Krzew mango, jeżynę bez kolcową. Wszystko, co przez lata z wielkim trudem kupowałam za własne pieniądze.
                                     ~~~~~~~
Ten człowiek wiele razy w życiu bardzo mnie ranił, wybierał bardzo perfidne i wyrafinowane metody, kiedyś kupił sobie nawet książkę by być w tym perfekcyjnym.
Teraz przeszedł sam siebie.
                                     ~~~~~~~
Ogród jest jego może robić w nim, co chce, dobił mnie po prostu.
Już nic nigdy w ogrodzie nie zrobię.
KONIEC Z OGRODEM. 
Nie wiem jak to przeżyję.

                                      ~~~~~~~
             Żal należy wyrzucić tak powiedział przed chwilą Grzegorz Turnał, wyrzucić by nie ściągał na nas złej energii.

Ech jak to zrobić? Jak nie cierpieć, gdy ktoś rani Cię w taki sposób? 
O co mu chodziło, czemu to wszystko poniszczył? 
Byłam tak wściekła, że miałam wziąć siekierę i wyrąbać resztę roślin, które sama posadziłam.
Nie mogłam zniżyć się do jego poziomu. Zresztą sądzę, że o to właśnie mu chodziło. 
Wielokrotnie prowokował mnie do tego, żebym dała ponieść się emocjom. Chciał zrobić ze mnie wariatkę. Opowiadał o mnie głupoty do różnych ludzi i jak tylko był sam prowokował w niewybredny i wyrafinowany sposób. 
Mógł minąć rok kilka lat i nic się nie działo a później wycinał mi taki numer, że szczęka po prostu opadała. 
Muszę się z tym pogodzić, że ogród nie jest mój i nie mogę się o niego troszczyć. Zapomnieć o ogrodzie. 
Dzisiaj się dowiedziałam, że ponoć sąsiadowi przeszkadzały kwiaty powojnika na gałęziach jabłoni która rośnie 3 m od granicy działki.

Archiwum bloga