poniedziałek, 25 marca 2013

nie lada - czekolada!!!

Bajka
Wszelkie podobieństwa do osób, zdarzeń i miejsc, które mogą zaistnieć są zupełnie przypadkowe!!! Hi, hi
„Balansować na linie wysoko ponad spojrzeniem Twych oczu”
˜”*°°*”˜
„Jeśli zadajemy sobie pytanie o sens i wartość życia, to jesteśmy chorzy.”
      - Zygmunt Freud
Poszukując smaku życia, robimy różne dziwne rzeczy, by poziom adrenaliny wyzwalał w nas endorfiny  - czyli hormony peptydowe, wywołujące doskonałe samopoczucie i zadowolenie z siebie oraz generalnie wywołujące wszelkie inne stany euforyczne (tzw. hormony szczęścia).
Są ludzie, którzy dla tej właśnie adrenaliny ryzykują życie i często przepłacają życiem te krótkie chwile szczęścia. 
Wystarczy wspomnieć naszych himalaistów.
˜”*°°*”˜
Wiadomo, że uzależniamy się obecności endorfin w naszym organizmie i ich brak często powoduje wręcz podświadome poszukiwanie substytutów.
Sięgamy np. po czekoladę, by spowodować wydzielanie endorfin.
Zatem, potrawy mogą również powodować wydzielanie endorfin i przyprawiać nas o niespotykane szczęście, gdy inne szczęściodajne 
emocje zawodzą.
 Czekolada bije tu rekordy i jej poświęcę dzisiaj troszkę czasu, choć mam świadomość, że powoduje ona chwilowe stany euforyczne a skutki jej stosowania bywają niestety często opłakane.
Podajmy troszkę ciekawych informacji o czekoladzie znalezionych w necie, więc odpowiedzialności za nie do końca nie biorę.
˜”*°°*”˜
Czekolada o smaku zdrowaśkowym.
Czekolada bardzo zasmakowała hiszpańskim zdobywcom Ameryki i stała się ich codziennym napojem.
Niektórzy żyć bez niej nie mogli, nawet w kościele w czasie mszy niektórzy popijali ten upajający napój.
Bardzo wcześnie też w kręgach kościelnych powstało pytanie, czy można delektować się czekoladą w dni postne.
A także w związku ze specyficznymi właściwościami czekolady zastanawiano się, czy zakonnicy mogą pić ten podniecający napój.
Jezuici Nowej Hiszpanii w1650 zabronili picia czekolady wszystkim członkom swego zakonu, wkrótce jednak władze zakonne musiały się wycofać.
Nie sposób było wprowadzić zakazu w życie, a nawet zdarzały się przypadki opuszczania zakonu z tego powodu.
Jednym z amatorów czekolady był Pedro de San Jose Betancourt, zakonnik działający w Gwatemali (zmarł w 1667), kanonizowany niedawno w czasie wizyty Jana Pawła II w tym kraju (29.7.2002). 
Święty Pedro, jak przystało na zakonnika, przyrządzał sobie ten napój w niezwykle skromny sposób używając to tego okruchów sera i chleba, resztek czekolady z naczyń braciszków i kawałków brązowego cukru, jakie można było wyszperać w spiżarni.
Pewnego razu świętego chciano uszanować oferując mu czekoladowy napój.
Sługa boży przyjął ofertę pod warunkiem, że osoba przygotowująca napój będzie odmawiała w tym czasie zdrowaśki.
Córka obdarowującego zabrała się natychmiast do przygotowania cennego płynu, ale zapomniała o życzeniu Świętego i podała mu xicara (specjalne naczynie w którym przygotowywano czekoladę na sposób aztecki) pełne smakowitego, pożywnego płynu.
Święty natychmiast wyczuł błąd, odsunął z niesmakiem naczynie i oświadczył, że napój nie smakuje wcale zdrowaśkami.
Po śmierci świętego dziewczyna otrzymała od niego w testamencie mały koszyk chleba, nieco czekolady i cukru oraz trzy pesos.
Tyle mówi legenda o czekoladzie, o smaku zdrowaśkowym i pobożności Świętego Pedro de San Jose Betancourt.
 ˜”*°°*”˜
Gościna u Montezumy.
Hernando Cortez (1485 - 1547), zdobywca Meksyku, pogromca Azteków był pierwszym Europejczykiem, którego Montezuma (c. 1480 - 1520), władca Azteków, poczęstował czekoladą przyprawioną wanilią podaną w złotej czarze. Było to w roku 1520.
Cortez był zaszokowany wspaniałością przyjęcia i pompą z jaką podejmowano go wraz z przyboczną świtą.
Przygotowane jadło było niezmiernie urozmaicone i egzotyczne jak na europejskie podniebienia.
Podano ponad 300 dań, w tym nieznane zupełnie Hiszpanom indyki i świnki morskie - zwierzęta udomowione w Nowym Świecie.
Do picia podano tysiące dzbanów napoju zwanego xocolatl przygotowanego z ziaren drzewa kakaowego - też zupełna nowość dla przybyszów - i to co teraz nazywamy czekoladą pito ze złotych pucharów, podano też złote łyżki zdobione szyldkretem, wspaniałe dzieła azteckich jubilerów.
Przyjęcie urozmaicone było tańcami dziewcząt, żonglerskimi popisami karłów dworskich, itp.
Po przyjęciu Montezuma udał się do swojego haremu, wzmocniony czekoladą, o której wiedziano że była skutecznym afrodyzjakiem.
Pozostałe po uczcie jadło spożywała służba, tancerki i trefnisie z tym jednak, że kobietom nie wolno było pić czekolady.
Wszystko ma swoje granice, sądzili widocznie Aztekowie na temat płciowych rozkoszy.
Wkrótce goście zabrali się za swoje żołnierskie rzemiosło, a Monetzuma miał zginąć z ich rąk jeszcze tego samego roku.
Jak widać czekolada wyzwalała nie tylko endorfinę.
˜”*°°*”˜
Czekoladowy grzech.
Damy hiszpańskie towarzyszące kolonizatorom Meksyku w siedemnastym wieku (naówczas Nowej Hiszpanii) bardzo szybko poddały się nałogowi picia czekolady. Hiszpanie przejęli sztukę przyrządzania czekolady od Mayów i stamtąd dopiero przejęła ją kuchnia europejska.
Tak dalece zasmakował im ten napój, że piły przy każdej okazji, nie mogły powstrzymać się nawet w czasie długich obrządków kościelnych. Przyjął się zwyczaj, że w czasie mszy indiańskie służące donosiły swoim paniom dzbaneczki ze świeżo przygotowaną czekoladą do kościoła. Bardzo to denerwowało biskupa w Chiapa Real (obecnie San Cristobal de las Casas, stan Chiapas, Meksyk). Uważał picie czekolady w czasie mszy za grzech, który należy wykorzenić za wszelką cenę. Początkowo nawoływał wiernych z ambony do opanowania się. Panie jednak były zdania, że są zbyt wątłe i delikatne na tamte warunki, żeby  wytrzymać trudy słuchania mszy bez posilenia się czekoladą. Zdesperowany biskup wywiesił na drzwiach katedry zdecydowany zakaz picia czekolady w czasie mszy pod groźbą ekskomuniki.
Oczywiście nikt z arcykatolickich kolonizatorów nie chciał narażać się na ekskomunikę, nikt też nie chciał zrezygnować z picia czekolady.
Sprawę próbował załagodzić miejscowy przeor dominikański, a tymczasem katedra zaczęła świecić pustkami, wierni szli na mszę do konwentu.
Wtedy biskup zagroził klątwą za nieuczęszczanie do katedry.
Po mieście zaczęły krążyć plotki, że biskupa może spotkać nieszczęście.
Wkrótce biskup ciężko zachorował i zmarł po tygodniu w męczarniach, najwyraźniej w wyniku otrucia.
Truciznę podano mu w kubku czekolady, którą przygotował służący za namową swojej oblubienicy.
Biskup, w ostatniej godzinie życia przebaczył swoim trucicielom w miejscowej tradycji pozostało porzekadło - "wystrzegaj się czekolady w Chiapas..".

Wszystko to opisał dokładnie angielski zakonnik Thomas Gage, który spędził wiele lat w Nowej Hiszpani i w 1648 wydał książkę opisując dokładnie warunki panujące w hiszpańskich koloniach. Hiszpanie bardzo dbali o to, by obcy nie mieli wglądu w ich politykę i wpuszczano do kolonii tylko swoich.
Braciszek Gage przybył do Meksyku w skrzyni z sucharami...
A walka o zaprzestanie grzesznego picia toczyła się w pięknej, obecnie odnawianej katedrze.
Katedra, San Cristobal de las Casas, Chiapas, Meksyk
(dawne Chiapa Real)
˜”*°°*”˜
Trzeba mieć świadomość, że czekolada posiada wartości, które są przydatne organizmowi, pomijając endorfiny.
Gorzka czekolada
ma wykwintny smak i cudownie poprawia humor, gdy dopadnie nas chandra. Ale to tylko niektóre powody, dla których warto jeść gorzką czekoladę. Okazuje się, że czekolada jest dobra na kaszel, nadciśnienie, brak energii, kiepską pamięć i brak koncentracji.
Swój cierpki smak zawdzięcza dużej zawartości kakao.
W zależności od gatunku może w niej być od 70 do 99 proc. kakaowego ziarna.
Czekolada, która składa się prawie z samego kakao, jest niemal czarna i tak gorzka, że trzeba czasu, aby się w niej rozsmakować.
Koneserzy są jednak zdania, że nie ma od niej lepszej na świecie. Żeby poznać smak prawdziwej gorzkiej czekolady, najlepiej stopniowo przyzwyczajać do niej swoje kubki smakowe.
Zacznij od kostki czekolady deserowej, a na koniec zafunduj sobie najmocniejsze doznanie smakowe: czekoladę, która zawiera 90-99 proc. kakao.
Tak naprawdę cukrzyk powinien tylko taką jeść jeśli w ogóle jej potrzebuje.
Gorzka czekolada to nie tylko wyborny smak. Naukowcy, badając skład kakaowych ziaren, odkryli w nich wiele cennych dla zdrowia substancji. A ich zawartość jest największa właśnie w gorzkiej czekoladzie. Oto dlaczego warto od czasu do czasu zjadać kilka kostek.
Pomaga w myśleniu. Zawiera wiele związków pobudzających mózg do pracy, np. pirazynę. Dlatego kilka kostek gorzkiej czekolady może rozjaśnić nam umysł, poprawić koncentrację, pamięć, czas reakcji i ułatwić rozwiązywanie problemów. W związku z takim działaniem czekolady niektóre dzieci mogą być nadmiernie pobudzone oraz mieć kłopoty z zaśnięciem.
Dodaje energii - ma najwięcej spośród czekolad węglowodanów, magnezu, potasu, żelaza, ale nie zawiera (albo niewiele) cukru! Specjaliści uważają ją za najlepiej przyswajalne, skoncentrowane źródło energii. Dobrze mieć taką "bombę energetyczną" w plecaku, wybierając się na wędrówkę czy trening. Gdy zupełnie opadniesz z sił, na pewno postawi cię na nogi.
Zapobiega miażdżycy i zakrzepom. Okazało się, że ziarna kakaowe są dosłownie "zapchane" flawonoidami. Te naturalne substancje hamują procesy utleniania "złego" cholesterolu, chroniąc nas przed miażdżycą i nowotworami. Pomagają zwalczyć infekcje, regulują właściwe napięcie mięśni i naczyń krwionośnych oraz "pilnują", żeby płytki krwi nie zlepiały się, zapobiegając tworzeniu się zakrzepów i udarowi mózgu.
Wzmacnia serce. Zawarte w ziarnie kakaowym polifenole obniżają ciśnienie krwi i zapobiegają zawałowi serca. Holenderscy naukowcy dowiedli, że osoby, które regularnie jedzą (albo piją) czarną czekoladę, 50 proc. rzadziej umierają na zawał.
Filtruje nerki. Dzięki dużej zawartości alkaloidu teobrominy pobudza pracę nerek i jako łagodny środek moczopędny znakomicie je oczyszcza. To ważna informacja dla osób, które mają skłonność do infekcji dróg moczowych.
Łagodzi kaszel. Ostatnio naukowcy odkryli, że teobromina skuteczniej hamuje kaszel niż stosowana do tej pory kodeina i nie wywołuje uczucia senności. Spróbujmy zatem ratować się gorzką czekoladą, gdy złapie nas przeziębienie.

2 komentarze:

Dziękuję za notkę i pozdrawiam

Archiwum bloga