BAJSZA
Wszelkie podobieństwa do osób, zdarzeń i miejsc, które mogą zaistnieć są zupełnie przypadkowe!!! Hi, hi
„Balansować na linie wysoko ponad spojrzeniem Twych oczu”
* * * *
Nie nadążam.
Dopada mnie pradawność i brak fantazji.
Dopada mnie pradawność i brak fantazji.
Podczas porządkowania domu, gdy wyliżę ostatnie
pomieszczenie, pierwsze już wymaga sprzątania i to mnie przygnębia, bo nie
cierpię sprzątać.
Tak samo jak przygnębia mnie proza życia
Kiedy decyduję się usunąć chwasty z ogrodu a one
rosną szybciej niż grzyby po deszczu – śnią mi się horrory, że chwasty
zarastają mi szare i gadam od rzeczy.
Mój bank, cały czas zmienia oprocentowanie konta, i
moje długi się wydłużają w nieskończoność.
Najnowszy telefon komórkowy ma więcej funkcji niż
mój stary komputer.
Nie mam już sił, ani ochoty tego studiować.
Moim ulubionym zajęciem jest pichcenie według
bardzo starych przepisów nowych potraw, których jeszcze nie kosztowałam.
Uspokajająca zajęcie a do tego, jakie aromatyczne.
Bigos z kapusty mieszanej na kaczce
z nutką ananasowej dekadencji
1 kg. kapusty kiszonej
½ kg. kapusty białej
½ kg. kapusty włoskiej
½ cytryny
puszka ananasa
20 dkg boczku wędzonego
Mięso z kaczki(gotujemy wywar jak na rosół)
10 dkg. suszonych grzybów, pieprz (dużo pieprzu)ziele
angielskie, liść laurowy, jedna czerwona papryka.
Kilka suszonych śliwek, dobre 3 jabłka, cebulka,
żurawina suszona.
Grzyby namoczyć w pół litra wody a potem je
podgotować.
W ten sposób uzyskamy bulion grzybowy do zalania
kapusty.
Kapustę kiszoną płuczemy w zimnej wodzie i
obgotujemy krótko ok.15-20 minut, odcedzamy.
Kapustę białą i włoską poszatkujemy i zalewamy
wrzątkiem rosołu z kaczki po kilku minutach łączymy razem wszystkie kapusty.
Boczek kroimy w kostkę i obsmażamy na złoty kolor.
Mięso z kaczki kroimy w kostkę razem ze skórką,
obsmażamy, aby złapało złoty kolor.
Wykładamy do garnka z kapustą.
Grzyby kroimy w paski i dodajemy do kapusty, wywar
też podlewamy sukcesywnie. Papryczkę też kroję w drobną kostkę, cebulkę w
piórka, jabłka w plastry – cytrynę wyciskam.
Wszystkie składniki razem łączymy, dodajemy
przyprawy.
Całość mieszamy i zalewamy rosołem z kaczki.
Wlewamy tyle, aby było równo z kapustą.
Gotujemy na bardzo wolnym ogniu pod pół przykryciem,
często mieszając. ok 2,5 godzinyale z przerwami/ja to robię tak, że podgrzewam po godzinie gotowania bigos i wyłączam płytkę, na pół godziny, – po czym znów podgrzewam – wtedy się
nie przypali i wolno będzie dochodził powtarzam to kilka razy/.
Pod koniec dodaję sporo naci z selera i majeranku na koniec odrobina kopru.
Takowy bigos podam Ci na śniadanie albo na
podobiadek z fantazyjną bułeczką na lubczyku.
* * * *
Słowo bigos według różnych autorytetów
filologicznych, ma różną etymologię.
Profesorowie Jan Miodek i Jerzy Bralczyk uznają jego
niemieckie pochodzenie. Witold Doroszewski i Władysław Kopaliński też optują za
germańską metryką bigosu, jednak gdzie indziej szukając jego genezy.
Jedni twierdzą, że bigos jest zapożyczeniem z
niemieckiej formy imiesłowowej begossen albo beigossen czasowników begießen -
oblać, polać i beigießen - dolać. Inni wywodzą to słowo od włoskiego bigutta -
kociołek do warzenia rosołu.
Niewykluczone jest połączenie obu zapożyczeń.
Pierwotnie tego słowa używano do określania sposobu
siekania. Siekać coś na bigos, nieco później nazywano tak galaretę z siekanego
mięsa. W osiemnastym wieku była to już potrawa z gotowanej kapusty i siekanego
mięsa.
Słowo bigos, używane było w szerszym znaczeniu, jako
siekanina, a w znaczeniu przenośnym mówiono: "bigosować" w bójce,
czyli: siekać na drobne kawałki szablą.
* * * *
W staropolskich domach bigos z kiełbasą podany przed
zupą rozpoczynał obiad.
Podawany był również na śniadanie, zwłaszcza tym,
którzy wyjeżdżali w podróż, a także na wieczorny posiłek.
* * * *
W dawnych książkach kucharskich
Autorzy najstarszych polskich książek kucharskich
podają wiele przepisów na tradycyjny polski bigos... bez kapusty. Stanisław
Czerniecki, autor wydanej w 1682 r. pierwszej polskiej książki kucharskiej
„Compendium ferculorum albo zebranie potraw”, przytacza przepisy m.in. na
„bigosek ze szpikiem”, „bigosek z jarząbka”, „bigosek karpiowy”.
Inne przepisy na bigos podaje Wojciech Wielądko,
autor opublikowanego w 1783 r. „Kucharza doskonałego”.
W tej książce kucharskiej znajdujemy m.in. recepturę
tej potrawy z kapłona, (czyli kastrowanego i tuczonego koguta).
Jak brzmiał ów staropolski przepis na bigos?
Wielądko radzi: „Kapłona upiecz, mięsiste drobno pokraj, a kościste tak włóż z
członkami, cebulę drobno, pietruszki, rosołu wlej, masła płokanego, pieprzu,
kwiatu, przywarz a daj ciepło. Jeżeli chcesz możesz cytrynę wycisnąć albo octu
dobrego winnego wlać, albo agrestu włożyć”. Bigos pojawia się w wielu polskich
przepisach w XVII i XVIII wieku, lecz nie wspomina się w nich o kapuście jako
podstawowym składniku.
Staropolskie składniki
Z czego więc przyrządzano staropolski bigos, jeżeli
nie z kapusty?
Otóż tradycyjnymi składnikami tej potrawy były mięsa
(wołowe, baranie, drobiowe) lub ryby, które najpierw zapiekano, a potem
siekano.
Bigos gotowano nawet na bazie raków.
W staropolskich przepisach polecano dodawać do dania
cebulę, pietruszkę oraz odrobinę miodu lub słodkiego wina. Bigos doprawiano na
kwaśno cytryną, octem winnym, a nawet szczawiem lub agrestem. Dodawanie
kiszonej kapusty pozwalało zmniejszyć proporcje mięsa, a tym samym obniżyć
koszt potrawy. Oznaczało to, że smakiem szlacheckiego bigosu mogli cieszyć się
także ubożsi Polacy.
Poza tym kapusta zakwaszała potrawę tak dobrze, jak
cytryna, a była o wiele tańsza.
Bigos szlachecki
W kuchni polskiej w XVIII i XIX wieku coraz częściej
sięgano po warzywa, ograniczając stopniowo spożycie ciężkostrawnych i tłustych
mięsnych dań. W sposób zbliżony do współczesnego przyrządzano bigos
prawdopodobnie dopiero pod koniec XVIII wieku. W przepisach nadal pojawiał się
m.in. „bigos hultajski z kapustą” – w odróżnieniu od tradycyjnego, którego
podstawowym składnikiem było mięso. Osoby, które współcześnie dodają do niego
więcej mięsa niż kapusty, są, więc bez wątpienia wierniejsze staropolskiej
tradycji przygotowywania tej potrawy.
Przepis Lucyny Ćwierczakiewiczowej
Jaki niezawodny sposób na smaczny bigos miała słynna
Lucyna Ćwierczakiewiczowa? Ta najbardziej znana polska autorka książek
kucharskich, która w XIX wieku doradzała gospodyniom domowym, w publikacji „365
obiadów za pięć złotych” (wydanej po raz pierwszy w 1860 r.) podaje przepis na
bigos litewski z kapusty, zakwaszany jabłkami. Ćwierczakiewiczowa proponuje,
aby: „Uszadkować dużą główkę kapusty, osolić dobrze, a następnie mocno z niej
wycisnąć; usiekać ze dwie białe cebule i razem posolić, kwaśne jabłka pokrajać
w kostkę, tak samo tłuste mięso wołowe gotowane lub pieczeń i surową
wieprzowinę, można, jeżeli jest, wkrajać zwierzynę pieczoną [dziczyznę lub dzikie
ptactwo – przyp.red.] i następnie układać w rondlu w taki sposób: łyżka masła,
kapusta, jabłka, wieprzowina, inne mięsa i znowu masło, kapusta, jabłka itd.
ciągle w tym samym porządku. Tak ułożone zalewa się dobrym rosołem albo
bulionem i zakrywszy dusi, przynajmniej ze dwie godziny, potrząsając często,
żeby się nie przypaliło. Kiedy bigos już prawie gotów, zaprawić go łyżką masła
z łyżką mąki, wymieszać dobrze, trochę go jeszcze wysadzić i wydać na stół. Na
wydaniu włożyć można na wierzch trochę kiełbasy gotowanej i pokrajanej w
plasterki. Bigos taki podaje się na śniadanie albo na obiad przed rosołem i
może być odgrzewany, a wtedy nawet zyskuje na smaku”.
Według Mickiewicza
Najsłynniejszy opis bigosu, jaki pojawił się w
polskiej literaturze, to bez wątpienia ten autorstwa Adama Mickiewicza – z
„Pana Tadeusza”. Tak wyglądał zdaniem wieszcza proces przyrządzania tej typowo
polskiej potrawy:
„W kociołkach bigos grzano; w słowach wydać trudno
Bigosu smak przedziwny, kolor i woń cudną;
Słów tylko brzęk usłyszy i rymów porządek,
Ale treści ich miejski nie pojmie żołądek.
Aby cenić litewskie pieśni i potrawy,
Trzeba mieć zdrowie, na wsi żyć, wracać z obławy.
Przecież i bez tych przypraw potrawą nie lada
Jest bigos, bo się z jarzyn dobrych sztucznie
składa.
Bierze się doń siekana, kwaszona kapusta,
Która, wedle przysłowia, sama idzie w usta;
Zamknięta w kotle, łonem wilgotnym okrywa
Wyszukanego cząstki najlepsze mięsiwa;
I praży się, aż ogień wszystkie z niej wyciśnie
Soki żywne, aż z brzegów naczynia war pryśnie
I powietrze dokoła zionie aromatem.
Bigos już gotów”.
Przypomina mi się mój niestety nieżyjący już
szwagier, który fizjonomią przypominał zabłąkanego z dawnych czasów szlachciurę
z sumiastym wąsem - architekt, ale także i szermierz jeżdżący z Pawłowskim na
zawody, który spacerując po moim ogrodzie przy grządce bobu deklamował z
pamięci obszerne fragmenty „Pana Tadeusza”.
Myślę sobie, że szkoda, gdy odchodzą
tacy romantyczni ludzie.
Jedyną pamiątką, po nim oprócz wspomnień są listy,
które pisał do mnie z kontraktu w Syrii i Róża Pustyni, którą przywiózł mi bym
poczuła tamtejszy klimat i zrozumiała jego romantyczną duszę stłamszoną
przymusem kontraktowych zobowiązań. Syryjczycy traktowali ich jak
wyrobników opłacanych godziwie, wymagając w zamian żelaznej dyscypliny, która
przy naszych deskach kreślarskich wtedy zupełnie nie była znana.
Szwagier bardzo mnie lubił zawsze mówił –„musimy
trzymać się razem, bo jesteśmy tu obcy”
Mówiąc „tu” miał na myśli dom moich teściów, wtedy,
gdy jeszcze tam mieszkałam.
Uwielbiał mój tort orzechowy, który co roku piekłam
na moje imieniny i on zawsze zjawiał się z ogromnym apetytem i bukietem róż.
Kiedyś zażartowałam, że dziś zrobiłam tylko tort makaronikowym
i mało się nie rozpłakał. Oczywiście były oba.
Dziwne, bo tort orzechowy przestałam piec, gdy
Janusz zginął w wypadku.
Po jego śmierci nigdy już nie upiekłam mojego
sławnego tortu orzechowego.
Moja bratowa zresztą przestała już do mnie przychodzić na
imieniny.
Nie lubiłyśmy się nigdy – razem pracowałyśmy i pamiętam, że
poniesiona moją ułańską fantazją – kiedyś stworzyłam z powodu jej grubiańskiego
zachowania taką fraszkę
„Fakultety, fakultety a kultura – no – niestety!!!” Co
wywołało salwę śmiechu – ona zaś odtąd miała już oficjalny powód, żeby mnie nie
lubić, bo ja nie lubię ją bez konkretnego powodu.
Hi, hi powodów tak naprawdę
jest tyle, że nie chce mi się ich pamiętać.
* * * *
KILKA RAD BABCI
Krojenie cebuli
Aby nie płakać przy krojeniu cebuli, należy obraną
cebulę opłukać pod zimną wodą.
Aromatyczny koncentrat
Koncentrat pomidorowy nabierze więcej aromatu, gdy
przed włożeniem do potrawy lekko podsmażymy go na maśle lub oleju.
Maseczka z kiszonej kapusty
Kiszona kapusta ściąga pory oraz ujędrnia i rozjaśnia
skórę. Przed nałożeniem jej na twarz, należy miejsca bez rozszerzonych porów
pokryć grubą warstwą kremu nawilżającego. Kapustę posiekać, ale nie odciskać
soku. Pozostawić na twarzy na 15 minut. Następnie usunąć kapustę, ale twarzy
nie myć jeszcze przez godzinę.
Witaj Bajszo w ten pogodny, ładny dzień :)
OdpowiedzUsuńTez mam swój własny przepis na bigos, najlepszy jest w zimowe dnie, latem bigosu nigdy nie robię, oczywiście mięsa kaczki nie używam, ale może zacznę ? kapustę włoską do gołąbków, muszę spróbowac do bigosu :)ale smakowicie się zrobiło
:)
Smacznego dnia życzę :)
Hej Lusiu a ja dzisiaj zrobiłam podwieczorek taki jak się za dawnych lat w domach z ogródkiem robiło. Połączyłam okazje znaczy pomysł + urodziny kolegi, które są za 2 dni ale pomyślałam sobie, że to może być próba generalna. Jestem troszkę ubzdryngolona, bo wypiłam ćwierć kieliszka wina. Pozdrawiam milutko
OdpowiedzUsuń