środa, 24 marca 2021

Bigos z tajnym składnikiem

 Bajsza

Wszelkie podobieństwa do osób, zdarzeń, miejsc, które mogą zaistnieć są zupełnie przypadkowe. Hi, hi

Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie za zgodą autora

„non omnis moriar”- Horacy

~~~~~~~~~~~~~~  

 24 marca 2021 r

Obiecałam dalszy ciąg książki, ale zdarzyło się wiele w międzyczasie i wypada o tym słów kilka napisać. Najpierw bigosik, ale zupełnie inny niż dotąd.

Znowu spadł mi cukier, na 77, więc przetrąciłam 5 kukułek.

Przepis autorski 

na inny bigosik

Składniki;

Najpierw kroję ¾ sporej ok. 1kg kapusty pekińskiej i 7/8 liści kapusty włoskiej,

rzucam na wodę z suszonymi warzywami i połową kostki bulionu z kurczaka.

3 duże cebule kroję w piórka

2 duże czerwone papryki te długie peperoni w poprzeczne paseczki.

1 opakowanie ziół tajskich,

Łyżkę płaską pieprzu młotkowanego z kolędrą.

3 średnie kwaskowe jabłka, drobno pokrojone tym razem ze skórką.

Majeranek duża płaska łyżka.

Lubczyk duża płaska łyżka.

6 pokrojonych w paski suszonych śliwek.

2 duże czerwone śliwki surowe

spora główka czosnku obrana i posiekana – rozgotuje się w szybkowarze.

Dopiero teraz wkładam na wierzch mrożoną żurawinę garść, wiśnie mrożone 8 i borowiki mrożone 2 pokrojone na drobno + dodaję 3 suszone paski grzybów, /czyli ok. jednego grzyba suszonego/, bo one mają dużo aromatu grzybowego.

Wszystko cały czas gotuję się bez przykrycia.

 Teraz jeszcze dodaję cały pokrojony seler korzeń, on też ma swój boski aromat.

W końcu dodaję kapustę kiszoną tyle ile się zmieści do szybkowaru + wlewam ¼ szklanki dobrego rumu – po to by kapustka była rozgrzewająca/jak ma się dzieci można pominąć ten składnik/. 

Teraz tajny składnik:

2 duża marchwie czarno – fioletowe/MARCHEW PURPLE HAZE Fioletowa marchewka/, odczaiłam taką na allegro jest super, kroję ją w paski, jest przy tym trochę pitolenia, ale efekt jest rewelacyjny.

Marchew czarna (Daucus carota subsp. sativus var. atrorubens Alef) – odmiana podgatunku uprawnego marchwi zwyczajnej pochodząca z Azji i tam uprawiana od czasów starożytnych. Sprowadzona do Europy w XIII i XIV wieku.

Czarna marchew zawiera dużo acylowanych antocyjanów.

Ma też więcej niż marchew pomarańczowa karotenoidów (m.in. beta-karotenu i luteiny) oraz związków fenolowych. 

Jest ponadto bogatym źródłem błonnika.

 Charakteryzuje się dużą wartością odżywczą.

Największe znaczenie mają karotenoidy, które stanowią dla człowieka źródło witaminy A, wykazując działanie zapobiegawcze w stosunku do chorób nowotworowych, a także korzystnie wpływają na funkcjonowanie wzroku, zmniejszają ryzyko wystąpienia chorób serca oraz oddziałują korzystnie na układ odpornościowy organizmu

No i kolor bigosu taki jakby był zrobiony z czerwonej kapusty.

Weszło mi półtora kilograma kiszonej kapusty.

Dodaję też kminku, ale nie za dużo nie każdy go lubi, więc można pominąć/ma jednak tę zaletę, że w procesie trawienia kapusty zmniejsza wydzielanie się gazu/. Podobnie działa suszony koperek dodaję go też - płaską łyżeczkę.

Muszę uważać by potrawy nie było za dużo ze względu na bezpieczniki w szybkowarze. 

No i tu też innowacja. Kupiłam 10l szybkowar, mam w domu 5 litrowy, ale boję się ciągle, że zaworki się pozatykają i mi wybuchnie.


Jeszcze drobno pokrojone mango, bez niego nie wyobrażam sobie kapusty, ono ma to „coś” smakowego, co nadaje magii kapuście i dużą czubatą łyżkę owoców goji, łyżeczka czarnuszki.

Bigos ma to do siebie, że można dodać różne wartościowe zioła i małe nasiona

Pod koniec gotowania, wkładam udka kurczaka, żeby były soczyste i mały kawałek kiełbaski białej chłopskiej +250 g karczku wędzonego +kiełbasa dojrzewająca wędzona na zimno czosnkowa+kiełbasa dojrzewająca suszona, szlachecka + polędwica z jelenia 200g.

Drobno kroję 2 listki szałwii i kilkanaście listków kolendry z doniczki. To wszystko gotuję w szybkowarze przez 3 dni po 3 godziny

Tak wygląda mój bigosik, po pierwszych 3 godzinach gotowania.

 Kolejne gotowanie, teraz z mięs w bigosie, jest karczek i kiełbasa dojrzewająca wędzona na zimno czosnkowa

Miałam jej 200 g i tyle samo karczku.

Dopiero teraz dołożyłam seler, chciałam zachować selerowy aromat. 

Z bigosem, to tak jak z komponowaniem perfum, trzeba wiedzieć, kiedy co dodać, żeby miał nie tylko smak, ale i cudowny aromat. 

Wczoraj już próbowałam jest pyszny, ale brakuje mu tego bigosowego sznytu, dystynkcji i zapachu. 

Bigosik, dopiero teraz wylądował w nowym szybkowarze i bardzo wolno na małym ogniu będzie dochodził, przez kolejne 3 godziny.

Zdradzę Wam sekret, udało mi się wyczaić w Internetowych delikatesach policzki wieprzowe, będą one kolejnym tajnym i nowym składnikiem. 

Zawsze byłam ciekawa smaku policzków, znalazłam dobry przepis na ich przygotowanie, to będzie mój debiut z policzkami. 

Może nie całe dam do bigosu, ale spróbuję, czegoś nowego. 

Piję poranną kawę a bigosik się pichci.

Teraz jeszcze dołożyłam; kiełbasę dojrzewającą suszoną, szlachecką 200g i garść naci pietruszki. Jeszcze godzinkę będzie się pichciło. 

Później do północy bigosik sobie po odpoczywa.

Aromat coraz piękniejszy unosi się po cały domu.

Och jak pachnie, dzisiaj na obiadek zjem sobie troszkę z ziemniaczkiem.

Muszę sprawdzić smak, bo zależy mi na tym, by był niepowtarzalny.

O matko słodka, jaki on jest już pyszny. 

Nie wiem czy wam się zdarza, że po zjedzeniu posiłku pragniecie się położyć, by nacieszyć się tym smakiem, który jeszcze buja się w waszych ustach.

U mnie po zjedzeniu bigosiku normalnie kubki smakowe tańczą rock 'n' rolla.

A ten smak jest taki pobudzający soki i rozgrzewający. Mówi się „niebo w gębie”

25.03.Kolejne 3 gotowanie/tylko godzinkę/, tym razem dodaję liście z całego pęczka rzodkiewek i sok z całego czerwonego grejpfruta.

To nie tylko są witaminy, ale i smaki lekko gorzkawe a grejpfrut nie tylko dodaje lekkości, ale i utrzymuje naturalne kolory bigosu, w ostatnim 4 gotowaniu dodam najciekawsze produkty.

Koniec gotowania na dzisiaj, jedną łyżkę stołową zjadłam i znowu moje kubki smakowe tańczą jak szalone, kocham ten posmak w ustach.

Zwróć uwagę na to, że ja do mojego bigosu niczego nie podsmażam.

Wszystko jest tylko gotowane.

Jedyną podsmażoną rzeczą, bez tłuszczu będą policzki i ćwiartki kurczaka. Zrobię to w moim opiekaczu gorącym powietrzem, przy odpowiednim przyprawieniu wcześniej.

Wyczaiłam w necie sklep ze świeżymi rybkami i dostawą bezpośrednio do domu. 

Można kupić nawet filet z rekina, czy Ty to czaisz?

Kupię sobie kawałek na bank, tylko już po świętach, bo teraz mam pełną lodówkę i dwie ryby super wędzone; piklinga i karmazyna

 

Wow!!!

Szklanka Chateau Les Graves de Cau doda bigosikowi szlachetności, to świetne francuskie wytrawne czerwone winko. Dołożyłam też do bigosiku.

2 tylne ćwiartki kurczaka, 3 małe kiełbaski śląskie i coś, od czego jeszcze cudownie pachną mi wędzonką dłonie – polędwicę z jelenia.

Godzinkę się gotował a teraz odpoczywa, raczej stygnie przełożony już w pudełka dochodzi do stanu, w którym można będzie go włożyć do lodówki.

Średni garnek został do jedzenia na bieżąco.

Będę się raczyć, póki mi się nie znudzi.

poniedziałek, 8 marca 2021

Hi, hi tylko dla kobiet

Bajsza

Wszelkie podobieństwa do osób, zdarzeń, miejsc, które mogą zaistnieć są zupełnie przypadkowe. Hi, hi

Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie za zgodą autora

„non omnis moriar”- Horacy

~~~~~~~~~~~~~~  

 8 marca 2021 r

Mam dla Was niespodziankę kulinarną i nie tylko.

Książka kulinarna wydana w 1830 roku. 

W roku Powstania Listopadowego a jej autorem jest Jan Szyttler – „autor pierwszych systematycznych książek kucharskich na ziemiach polskich. 

Urodził się w Warszawie w rodzinie kucharza, karierę rozpoczął w wieku czternastu lat jako kuchcik na dworze Ogińskich w Siedlcach. 

Później był kucharzem na dworze Stanisława Augusta Poniatowskiego. Książka nosi tytuł

„Kucharz dobrze usposobiony”

tom I i II, wydanie z 1830 r, oraz

„Spiżarnia dostatecznie i przezornie urządzona”,

wydanie z 1841 roku

 Jan Szyttler – Kucharz na dworze Stanisława Augusta Poniatowskiego (pod kierownictwem sławnego kuchmistrza Paula Tremona).

Czerpał inspiracje dla swoich przepisów zarówno z kuchni francuskiej, jak i polskiej, oraz w mniejszym stopniu litewskiej i białoruskiej.

"W porównaniu do Czernieckiego Szyttler jest wręcz diabelsko precyzyjny.

Podaje nie dość, że typ mięsa, to konkretny kawałek tuszy, który należy użyć, podaje gramaturę w funtach i krok po kroku prowadzi użytkownika przez proces przygotowania danej potrawy. Widać tu też echo kuchni staropolskiej – w czasach, gdy kuchnia francuska zaczyna dominować na stołach miejskich, niewiele jest już miejsca dla szafranu. 

Szyttler nie boi się tej drogiej przyprawy, aczkolwiek w ramach nowoczesności gotuje mięso w białym winie, czego kuchnia staropolska nie zna. 

„Kucharz dobrze usposobiony” jest swego rodzaju manifestem otwarcia się kulinariów na zwykłego człowieka, nie tylko profesjonalistę. Szyttler już w swoich projektach zup pokazuje, jakie ma inspiracje. 

W rozdziale o zupach znajdziemy bowiem takie potrawy jak „Zupa wiosenna Ruska” czy

„Zupa ucha ruska”.

Gdyby przyjrzeć się przepisom Szyttlera w jego „Kucharzu…”, okaże się, że większość potraw mięsnych (czyli z mięsa czerwonego lub dziczyzny) to sposoby na wołowinę.

Swego rodzaju znakiem czasu jest obecność wieprzowiny, np. w postaci kotletów.

To efekt masowego chowu świń, jako tańszego odpowiednika wołowiny.

Drugim powodem popularności wieprzowiny jest osłabienie tradycji postnych – jako mięso niekoszerne w okresie staropolskim nie była mile widziana na stole.

Szyttler nie boi się już korzystać z potencjału, jaki ma świńskie mięso.

 Osobny tom „Kucharza…” poświęca Szyttler deserom. Jest to też miejsce – wreszcie – na rozdział o spiżarni.

Tej autor poświęca bardzo mało miejsca. Przepisy, które dotyczą kompotów i marmolad, zajmują raptem dwa niewielkie rozdziały. Otoczone zaś są dużą liczbą sposobów na lody, ciasta czy inne desery. Tłumaczyć można to obecnością innej książki Szyttlera, czyli „Spiżarni dostatecznie i przezornie urządzonej[…]”.

Chciałam Wam zaprezentować przepisy na początek zup, szczególnie tych, które stosowano jako lekarstwo na wzmocnienie, co w dobie pandemii Koronawirusa, nie jest do zlekceważenia. 

Proszę zwrócić uwagę na język jakim książka jest napisana, co pokazuje nam jak zmienił się język polski od tamtego czasu.

Przepisy te skłaniają mnie do zastanowienia się nad tym co i jak przygotowywać sobie do jedzenia.

Często gotowe przepisy służą mi jako inspiracja do wymyślania nowych potraw i tak radzę je potraktować

ROZDZIAŁ І.

O Zupach Wiosennych

„Zupa z pokrzywki.”

Uzbierać w maju pokrzywki, wybrać samych listków kwartę, płókać na zimnej wodzie do czysta, aby piasek oddzielić, wyłożyć na siło, aby woda ściekła— Wrzucić do garnca wody wrzącej, zagotować dóbrze, uważać aby była miękką, odlać na sito, lub też na durszlak, przelać zimną wodą, wycisnąć, usiekać najdrobniej, przetrzeć przez rzadkie sito łyżką drewnianą, tak, aby się pozostało na sicie włókno, mieć zgotowany w polewanym garnuszku bulion z trzech funtów cielęciny lub też z kury z dodaniem nieco potażeryi, jako to: parę pietruszek, pół marchwi i jedną salerę.

Proporcya wody do tego powinna bydź pułtory kwarty gotując na wolnym ogniu, aby się została trzecia część, parę łyżeczek kawianych masła rozpuścić w małym polewanym tygielku, dodać pół łyżeczki mąki pszennej, zasmażyć na ogniu mieszając, włożyć do tego masła

Przestroga: Cielęcina lub kura powinna bydź świeżo zabita, a nie od dni kilku— pokrzywka gdy nastaje jest bardzo delikatną i niepotrzebuje długiego gotowania— 

pokrzywki usiekanej kubek kawiany, rozmieszać dobrze, rozrobić tę massę trzecią częścią bulionu zagotować na węglach (a nie na płomieniu) zwolna razy kilka i dawać choremu.

„Zupa szparagowa”.

Dobrać zielonych dużych szparagów' sztuk czterdzieści, a jeżeli drobne to się bierze więcej, oczyścić , wypłókać z piasku w wodzie, poodrzynać główki z mięsem szparagowym, to jest: same zielone, które znajdują się przy główce, takowe do lata taką trzeba dłużej gotować.

Bulion który się do niej bierze, powinien bydź przecedzony przez serwetę i tłustośó zebrana, soli dodać bardzo mało,

bywają na dwa i trzy cale długości, włożyć w garnczek polewany. nalać trzy kwaterki bulionu

1) niech się szparagi gotują do tych por, aby się pozostało pół kwarty bulionu, wylać na gęste sito, przetrzeć, dodać nieco soli, gołąbka młodego ugotowänego, zagrzawszy razem na gorące dawać choremu.

1) Bulion przygotowywa się takim porządkiem : gołąbków oczyszczonych sztuk cztery, włożyć w garnczek polewany nalać kwartą wody, łyżeczkę kawianą masła świeżego (potażeryi żadnej się nie używa z przyczyny, że szparagi mają udzielny smak i słodycz) , uważać gdy się zagotują szuymować często; gotować do tych por póki się nie zostanie trzy kwaterki, gołąbki będą już miękkie, w niedostatku gołąbków można użyć kurcząt, jeśli małe, tyle ile gołębi, a spore to połowę

„Zupa Aromatyczna z Portalaku i trybulki włoskiej”

Bierze się pół kury świeżo zarżniętej , trzy funty cielęciny lub indyka, część cokolwiek włoszczyzny, łyżeczkę kawianą masła świeżego, nalać pięciu kwaterkami wody, gotować często szumując; przy ostatku gotowania dokłada się kurczę młode , lub gołąbek, wyjąć a bulion niech gotuje się do tych por póki nie zostanie pół kwarty, ten bulion przecedzić przez serwetę, tłustość zebrać, znowu nastawić, gotować,

trybulka włoska przygotowywa się tak: płócze się w wodzie czysto, wycisnąć z onej dobrze , pokroić w drobne kawałeczki jak się pietruszka kraja, każdego bierze się po kwaterce

gdy sic zacznie gotować spuścić trybulke zieloną, portalak, (gdy można dać choremu kwaskowato dokłada się kilka listków szczawiu), gdy dojdzie potażerya w bulionie i będzie miękką, włożyć gołąbka lub kurczę przykryć postawić koło ognia, aby była dobrze gorąca, dawać choremu.

Sposób drugi tejże zupy.

Gdy w bulionie trybulka i portalak pod pokrywą postoją przy ogniu, bulion naciągnie smaku i odoru, przecedzić przez serwetę, daje się dosyć ciepły choremu — (zaradzić się doktora), jeśli można dodać perdutę z trzech jaj świeżych — Perduta tak się robią: w rądeleczku niech wrzy woda,

łyżeczkę kawianą soli, rozbija się na pół jaje i spuszcza na wodę wrzącą, niech się trochę podgotują, próbować gdy białka ściągnęły, wybierać i kłaśdź do zimnej wody, mieć tę baczność, aby żółtka nie stwardniały, z zimnej wody wybierają, kładną?się na sito, aby woda ściekła, później do saleterki zalewa się bulionem na wydaniu.

„Zupa z Rzeżuchy trochę pieprzkowata”. 

       Może być na Wielkanoc lub na Dzień Kobiet

Świeżo zebranej rzeżuchy bierze się kwartę naciśniętą, czyli dobrej miary, przebierać starannie z trawy i owadów, płucze się czysto z piasku, wybrać na sito, aby woda ściekła, spuszcza się na wrzącą wodę, która powinna bydź

zasoloną, gdy się razy kilka zagotuje i stanie miękką, wybierać łyżką durszlakową do zimnej wody, z onej na sito, aby woda zciekła, wyciska się z wilgoci, usiekać, przetrzeć na rzadkie sito tak, aby na sicie pozostały nie użyte włókna, rozpuścić dwie łyżeczki kawiane świeżego masła (na węglach rozżarzonych) łyżeczkę mąki, rozmieszać, na ogniu nieco podsmażyć, dodać trzy stołowe łyżki siekanej rzeżuchy wymieszać, rozprowadzić dobrym mocnym bulionem, którego powinno bydź półkwarty— Bulion powinien bydź z cielęciny, kur, indyka, lub gołąbków, przecedzony przez serwetę , tłustość zebrana, z tym bulionem rzeżuchę przy ogniu gotować zwolna pół kwadransa; można dawać i mięso w tej zupie lecz to

poradą Doktora — rzeżucha używa się za sałatę zimową porą, jest trochę pieprzkowata, lecz bardzo zdrowa, zbiera się zimą przy krynicach i oparzeliskach. 

„Zupa ze świeżego szczawiu”.

Obranych liści szczawiowych, od trawy, pół kwarty wypłókać czysto w wodzie, położyć na sito, aby woda ściekła, usiekać drobno, wycisnąć trochę zielonego i nieco ostrego kwasu, uważając, aby zupa nie była za ostra— Kładnie się do tygielka lub do dobrze pobielonego rądeika trochę masła świeżego, dodając do onego szczaw siekany poprószyć mąką pszenną, wymieszać, wlać trochę więcej jak pół kwarty bulionu wygotowanego z pół kury i mostku cielęcego, przetrzeć przez sito, dodać parę kawałków mostku a chcaoc można dawać grzanki —

 Grzanki robią się tym sposobem: zerżnąć samą rumianą skórkę z bułki, pokroić delikatnie, nasmarować cienko świeżem masłem /przy tym zerżnięciu nasuwa mi się taka refleksja.

W antrakcie oglądałam film dokumentalny z Agnieszką Osiecką i powiedziała ona tam takie zdanie, „że najgorsze co można zrobić drugiemu człowiekowi – to go upokorzyć”.

Nie okraść go, obmówić, pobić czy jakoś dokuczyć. Najgorsze dla niej jest upokorzenie.

Póżniej w tym filmie pojawia się Wajda, bardzo uznany reżyser, były mąż Beaty Tyszkiewicz, a ja z tą swoją wyobraźnią zastanawiam się jak z takim facetem można iść do łóżka?  

Fakt w tym filmie jest już w mocno zaawansowanym wieku ale tak czy inaczej myślę sobie, największym upokorzeniem dla mnie, byłby seks z Wajdą/.

i zarumienić w piecu, wydając szczawik choremu, kładą się grzanki do saleterki. „Zupa z szpinaku z skowronkami” 

/o matko słodka do tego jeszcze skowronki?/

Wiosenną porą skowronki są najsmaczniejsze, oczyściwszy par trzy, rozrzynać grzbiet w zdłuż, kosteczki powyjmować takoż i wnętrzności, rozpuścić łyżkę stołową masła świeżego do gorąca,

w pokrzywie układać skowronki płasko ściskając grzbiety, żeby się nie rozchodziły

Trochę posmażyć, wybrać do garnuszka polewanego mniej w sobie trzymającego od kwarty, nalać na nich dobrego bulionu, wygotowanego z indyka lub kur, niech się w onym gotują, przez kwadrans odstawić od ognia zlać bulion z nich i Rozprowadzić szpinak 1) niegotując,) Szpinak przygotować następnym sposobem: bierze się półtory kwarty szpinaku, oczyszcza się od trawy, urywają się ogonki, płócze się w wodzie do czysta, wybiera na sito, aby woda zciekła — mieć zagotowaną wodę z solą— Dla tego soli się woda, aby szpinak nie zmienił koloru zielonego, gdy się zagotuje natychmiast staje się miękki

(z przyczyny, źe liście szpinakowe są delikatne i miękkie) wybrać łyżką durszlakową na sito, gdy przestygnie na onym wycisnyć , przetrzeć przez sito, usiekawszy postąpić z onym jak wyżej opisało się — Skowronki dodać do zupy lecz mocno ogrzać, taka zupa będzie miała odór i kolor zielony—

Gotując traci odor i kolor.

„Zupa z ślimaków”.

Dobrą łyżkę stołową wziąć masła młodego, czyli świeżo zbitego, rozpalić, a gdy się zacznie pienić wrzucić kaszki jajecznej urządzonej z jednego jaja i mąki pszennej, mieszając aż się przyrumieni (na węglach rozżarzonych) marchwi łyżkę stołową, pietruszki tyleż drobno uszatkowanej smażyć mieszając, dodać ślimaków usiekanych kubek od kawy, złożyć to wszystko do garnuszka polewanego zalać bulionem wygotowanym z kurcząt miarą trzy kwaterki, wymieszać, gotować przy wolnym ogniu godzinę, nim się wygotuje więcej trochę kwaterki;

odjąć od ognia niech trochę postoi zebrać z wierzchu zupełnie masło i dawać choremu

Ślimaki przysposabiają się następnym sposobem: z samej wiosny są użyteczniejsze póki zasklepione, a gdy się odsklepią i odrzucą zimowe zakrycia, Smaku takiego już nie mają.— W takim razie trzeba do garnka ułożyć) nakryć szczelnie, żeby tak stały trzy dni, później posypać miałką sólą, wymieszać , niech stoją więcej godziny wnet wydadzą wiele fluzu wydobywszy trzeba płókać często odmieniając wodę, gdy już będą cżyste zupełnie, nalewają się czystą wodą, gotują się z skorupami przez kwadrans, później łatwo dają się z onych wydobywać, po wydobyciu siekają się drobno i postępuje się jak wyżej opisano.

Cdn. 

niedziela, 7 marca 2021

Meteorologiczna wiosna.

 Bajsza

Wszelkie podobieństwa do osób, zdarzeń, miejsc, które mogą zaistnieć są zupełnie przypadkowe. Hi, hi

Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie za zgodą autora

„non omnis moriar”- Horacy

~~~~~~~~~~~~~~  

Pisane od 1 do 7 marca 2021 r

Czuję już w kościach wiosnę, znaczy kwiatki mi w stawach zakwitają i fiołki w głowie, 

jakaś niesamowita szczęśliwość mnie ogarnia, taka delikatna, efemeryczna.

„Posłuchaj….serce pięknie gra,

czasami w trawach drży muzyka,

czasem przelotny zaśpiewa ptak,

a czasami pszczółka za bzyka..”

Pierwszy dzień meteorologicznej wiosny?

Mam zimne mieszkania i okres zimy to prawdziwa udręka.

W ramach oszczędności grzeję tylko w pokoju, w którym żyję zimą.

Ponad 100 metrów nie jestem w stanie ogrzać ze względów ekonomicznych.

Chodzenie do łazienki, to tak jakby wyjść na zewnątrz w stroju nocnym.

Ale co tam,

 wiosna już puka do okna.

Patrzę na mój rowerek i myślę sobie, że jeszcze tydzień, jeszcze dwa a wskoczę na niego i w nosie będę miała całą tę pandemię.

Tylko te maseczki mnie przygnębiają. 

Trzeba będzie jakiś sposób znaleźć, bo przy mojej arytmii serca, zasłanianie ust i nosa mogłoby źle się dla mnie skończyć. Wykombinuję maskę, przez którą da się na rowerze oddychać z zewnątrz będzie jak normalna.

W sklepie za to jakby co, musi być porządna.

Słucham księdza, który tłumaczy, dlaczego ludzie popadają w bezdomność, która z kolei jest efektem, braku miłości i prowadzi do alkoholizmu. 

Tłumaczenie dla maluczkich, dla wierzących w Boga, spowiedź wszystko wyczyści.

Nie rozumiem tego tłumaczenia.

Miałam wiele ciężkich momentów w życiu, nigdy jednak nie sięgałam po alkohol.

Może, dlatego, że źle znoszę alkohol, nawet po jednym kieliszku czuję się fatalnie.

Paliłam i papieros dawał mi taki odjazd od kłopotów, ale potrafiłam palenie rzucić. 

Wiara nie miała z tym nic wspólnego i spowiedź nie była mi potrzebna tylko silna wola.

W sprawie szczepień sytuacja jest kompletnie zakręcona.

Niby zapisali mnie dwa tygodnie temu, choć zgłaszałam się pierwszy raz telefonicznie 22 stycznia, ale żadnego terminu mi nie podali.

Dostałam ostatnio takiego smsa.

Cały czas się waham, czy się szczepić czy nie, więc jest mi trochę na rękę, że te moje terminy wydłużają się.

Prawdziwy problem zacznie się, gdy mi faktycznie wyznaczą termin.

Moja doktor odradzała mi ze względu na moje alergie, nie do końca wyrównaną cukrzycę i arytmię serca.

Póki, co mam spokojną głowę.

Sorry, może nie całkiem spokojną, bo….., zrobiłam eksperyment postanowiłam oglądać jedyną darmową telewizję w komputerze – mianowicie TVP INFO. Wiem, wiem, że to telewizja „pisiorna” i że też kłamią, ale przecież mam swój rozum i potrafię oddzielić ziarno od plew.

Skąd ten eksperyment z oszczędności. TVN stacje też nie są całkiem obiektywne, żeby nie powiedzieć, że przeginają w drugą stronę.

Za możliwość oglądania TVN muszę, co miesiąc płacić ponad 50 zł i taka refleksja mi się nasuwa.

Pisiorowcy dają emerytom 13 i 14 emeryturę/wiem, że z naszych podatków/, ale opozycja nic nie daje z podatków.

 Z ekonomicznego punktu widzenia powinnam może zrewidować swoje poglądy. 

Jakby na to nie patrzeć business is business".

Odbadałam też, że za darmo w WPpilocie mogę 4 razy zmieniać kanały.

Tylko nie wiem, w jakim czasie, ale i to odbadam. 

 Jak na razie jest ta możliwość codziennie i to mi wystarcza.

Okazuje się, że człowiek uczy się całe życie.

U mnie w ogródku już kwitną przebiśniegi, krokusów jeszcze nie ma. 

Byłam w ogrodzie i widzę jak trudno mi po tej izolacji cokolwiek robić.

Muszę codziennie wychodzić po kilkanaście minut, by się rozruszać.

Na szczęście mam tam, co robić. 

Wróciłam połamana, szczególnie kręgosłup lędźwiowy mi padł.

Musiałam zrobić kilka głębokich skłonów i postać pochylona mocno w przód i mi na szczęście przeszło.

 Zadzwonił mój szalony tancerz, dzwoni przynajmniej raz w tygodniu. Powspominaliśmy sobie. 

Mamy mnóstwo fajnych radosnych wspomnień. Powiedział mi dzisiaj, że nie pamięta nikogo, kto śmiałby się tak radośnie jak ja. „stajesz się wtedy taka piękna”. 

W ostatnich latach nie miałam kompletnie powodów do radości. 

Już chyba nawet nie potrafię się tak śmiać jak kiedyś. W sumie to niewielu ludzi potrafiło mnie rozśmieszać tak jak on. 

Między niektórymi ludźmi powstaje taka niewidoczna nić, która poruszona powoduje niespotykaną radość.

Człowiek śmieje się i inni nawet nie wiedzą, co powoduje tę jego radość. 

To tak jak takie głębokie spojrzenie w oczy. 

Patrząc tylko sobie w oczy nawzajem można o wiele więcej powiedzieć niż słowami. 

Niestety część ludzi się do tego kompletnie nie nadaje. Nawet gdybyś spróbował takiego niewerbalnego porozumienia, nic z tego nie wyjdzie, bo partner tego eksperymentu nadaje na innych falach. 

W głębi jego oczu znajdziesz tylko niezmierzoną pustkę. 

Tylko z jednym człowiekiem rozumiem się bez słów. Wcześniej sobie z tego zupełnie nie zdawałam sprawy, bo czasami takie wymowne spojrzenia z kimś wymieniałam. 

Szczególnie w sytuacjach, gdy miałam z kimś podobne zdanie w jakiejś sprawie. 

Jednak nie o takim porozumieniu tu piszę. 

Piszę o podobnym spojrzeniu na nasze emocje. 

To one są z sobą kompatybilne, one powodują taką cudowną niezmąconą niczym radość.

Och jak mi się wiosennie zrobiło.

Nawet to uświadomić sobie warto.

Archiwum bloga