poniedziałek, 29 stycznia 2018

Nie patrz tak na mnie 👀👀

Bajsza
Wszelkie podobieństwa do osób, zdarzeń, miejsc, które mogą zaistnieć są zupełnie przypadkowe. Hi, hi
29 stycznia 2018 r
~~~~~~~~~~~~~
Mam jakieś napady kataru, nie jestem raczej przeziębiona, więc albo jest to alergia na coś, albo po wypadku mam ciągle kłopoty z nosem a może nawet z zatokami. 
Jest to zabawne, bo siedzę sobie np. przy komputerze i nagle zaczyna cieknąć mi z nosa woda.
Nawet chustki nie zdążę chwycić. 
Albo dostaję atak kichania seryjnego, po siedem albo pięć razy. 
Normalnie rzuca mnie w tym kichaniu od ściany do ściany. 
Zaczynam kombinować, co by zrobić, żeby wyzwolić się z tego obłędu. 
Tymon preferował w takich razach opukiwanie, czyli EFT.
Mapa punktów i kolejność opukiwania
Brew – powinnaś opukiwać ją przy jej początku, tuż przy nasadzie nosa.
Bok oka i pod okiem – opukuj je na kościach oczodołu.
Pod nosem ­– mocno naciskaj w zagłębieniu.
Podbródek – delikatnie opukuj bruzdę w brodzie.
Obojczyki – punkty opukiwania znajdują się w miejscu połączenia kości obojczykowej i pierwszych żeber.
Pod ramieniem – opukuj punkt na wysokości sutka, który znajduje się około 10 cm od pachy.
Czubek głowy – skoncentruj się na najwyższym punkcie głowy.
Opukuj mocno 5 razy każdy z wymienionych punktów, powtarzając afirmację, powtórz cykl 5 razy. Na koniec napij się wody – wtedy energia przepłynie razem z nią.
Jakoś mnie to nie przekonuje,
Sądzę, że trzeba wierzyć w moc opukiwania, żeby metoda była skuteczna.
~~~~~~~~~~~~~
Postanowiłam skoncentrować się na masowaniu punktów energetycznych dłoni i stóp.

Może warto przypomnieć, gdzie te punkty się znajdują
  I jakie techniki masażu znamy dotyczące tych właśnie punktów energetycznych.
Zima dla mnie jest okresem, gdy mam czas na zadbanie o własne ciało bardziej szczegółowo niż latem.
Wiadomo latem jest wiele atrakcyjniejszych zajęć.
Unikam chemicznych mazideł do ciała, ale krem Nivelazione uwieńcza codzienne masaże stóp.
Dłonie zaś smaruję ekskluzywnym serum ze śluzem ślimaków, które dostałam w prezencie od Tymona w Krynicy.
No, co Tymon nie patrz tak na mnie. 
Wiem, miało być pod oczy, ale oczy mi od niego łzawią – za to do rąk jest super, no wiem, że było bardzo drogie, ale czy moje rączki nie są godne śluzu ślimaków?

sobota, 27 stycznia 2018

Niechlubne dzieje chrześcijaństwa i sok z cytryny

Bajsza
Wszelkie podobieństwa do osób, zdarzeń, miejsc, które mogą zaistnieć są zupełnie przypadkowe. Hi, hi
27 stycznia 2018 r
~~~~~~~~~~~~~
Ostatnio eksperymentuję z przyprawami.
Zauważyłam, że kurkuma w sporych ilościach obniża mi cukier dość znacznie.
Miałam wysokie cukry, cokolwiek zjadłam cukier skakał mi na 300 a nawet 400. Byłam przerażona.
Zastanawiałam się czy ten wypadek na rowerze nie był skutkiem takiego wysokiego skoku cukru.
Do dziś nie mogę sobie uświadomić, powodu utraty równowagi.
Mam na ten moment dziurę w pamięci.
Analizując całą tę sytuację, jeśli nawet - to rower powinien upadać na stronę przeciążenia lewą a nie na prawą stronę a ja nie powinnam polecieć tak na twarz upadając nad rowerem.
Nie było u mnie naturalnych odruchów samoobronnych, które dzięki wielu latom uprawiania sportu mam przecież we krwi. 
Muszę znaleźć sposób na obniżenie cukru.
~~~~~~~~~~~~~
Zapisuję wszystko, co jem i mierzę na okrągło cukier.
Mam tak pokłute palce, że pisanie na klawiaturze sprawia mi kłopot.
Jednak już coraz więcej wiem nt. mojego organizmu i jego reakcji na poszczególne posiłki.
Z tą kurkumą, to przypadek, postanowiłam spróbować wschodnich rozgrzewających przypraw.
Teraz, kiedy na dworze jest śnieg rowerem boję się jechać po zakupy, zatem zaczynam chodzić pieszo.
Mam sporą torbę na kółkach nie muszę ich dźwigać.
~~~~~~~~~~~~~
Ostatnio każdej nocy śnisz mi się ponuraku.
Patrzę na Twoje obrazy i czuję w nich samotność serca.
Matko droga ile to lat minęło, aż się wierzyć nie chce.
W snach jest tak cudownie, włóczymy się po starych bulwarach nieznanych miast, trzymamy się za rękę. 
Pewnie nigdy sobie nie wybaczymy, że nie poszliśmy tak za rękę bulwarem. Kiedy mi się śnisz, czuję się jakby nie było tych wszystkich przeszkód i jest cudownie. Patrzę na Twoje obrazy i wiem, że tęsknisz ciągle jeszcze. 
Ja też tęsknię. I niech tak zostanie, póki jest jak jest.
~~~~~~~~~~~~~
Czy warto pić wodę z cytryną?
Korzyści zdrowotne potwierdzone naukowo
Rozpoczynanie dnia od szklanki wody z cytryną to zawsze aktualny trend w dziedzinie zdrowia i żywienia.
Zimą zwracamy większą uwagę na zawartość witaminy C i ochronę przed przeziębieniami, latem na nawadnianie i odświeżanie organizmu. Picie wody z cytryną ma wiele zalet.
Część z nich potwierdzają doniesienia naukowe, inne – doświadczenie wielu osób stosujących ten napój o poranku. Wokół picia wody z cytryną narosło też wiele mitów.
Weryfikujemy popularne informacje i sprawdzamy, czy warto pić wodę z cytryną.
Wodę z cytryną zaleca się pić rano, najlepiej tuż po przebudzeniu, ok. pół godziny przed pierwszym posiłkiem. Aby zauważyć korzystny wpływ na organizm, należy po nią sięgać regularnie, przez co najmniej dwa tygodnie.
Szklanka wody z cytryną dostarcza jedynie 9 kcal i pokrywa zapotrzebowanie organizmu na witaminę C w 25%.
To smaczny napój i alternatywa dla czystej wody.
 ~~~~~~~~~~~~~
Woda z cytryną zawiera przeciwutleniacze.
Sok z cytryny jest źródłem flawonoidów – związków o charakterze przeciwutleniaczy, które chronią DNA i białka komórek ciała przed uszkodzeniem przez wolne rodniki.
Dzięki temu mogą zmniejszać ryzyko nowotworów, chorób neurodegeneracyjnych i chorób układu krążenia.
Flawonoidy z cytryny wpływają na obniżenie ciśnienia krwi i zwiększają wrażliwość tkanek na insulinę, dzięki czemu uczestniczą w prewencji cukrzycy.
Redukowanie stresu oksydacyjnego i wywołanych przez nie uszkodzeń potwierdzono w badaniach na zwierzętach.
Woda z cytryną pomaga pozbyć się kamieni nerkowych.
Sok z cytryny obfituje w kwas cytrynowy – związek, który zapobiega wiązaniu się wapnia i powstawaniu nierozpuszczalnych kamieni nerkowych.
Liczne badania na ludziach potwierdziły, że estry kwasu cytrynowego pomagają w rozpuszczeniu istniejących kamieni nerkowych i zapobiegają tworzeniu się nowych.
Woda z cytryną pita na czczo doskonale nawadnia.
Woda z cytryną wykazuje wiele cech czystej wody. Jedną z nich jest nawadnianie organizmu.
Napój może być nawet nieco skuteczniejszy, ponieważ zawiera więcej elektrolitów niż sama woda.
Aby uzupełnić niedobór płynów w organizmie po nocy, warto sięgać rano po wodę z cytryną.
Woda z cytryną pomaga pozbyć się zbędnych kilogramów.
Woda z cytryną jest pomocna podczas odchudzania, ponieważ jej picie powoduje uczucie sytości i pełności.
Gdy żołądek jest zapełniony, mniej dotkliwie odczuwamy głód.
Woda z cytryną wspomaga trawienie.
Duża ilość wypitych płynów wspomaga przesuwanie się pożywienia wzdłuż przewodu pokarmowego.
Sok z cytryny może przyspieszać wydzielanie żółci, dzięki czemu tłuszcz z pokarmu jest wydajniej emulgowany i szybciej trawiony.
Woda z cytryną wspomaga oczyszczanie organizmu z toksyn. Analogicznie do czystej wody wypijanie dużej ilości wody z cytryną powoduje zwiększoną moczopędność, szybsze usuwanie toksyn z organizmu i ich większe rozcieńczenie.
Woda z cytryną poprawia pamięć i koncentrację. Lepsza zdolność skupienia uwagi i szybsze procesy myślowe to ponownie zasługa odpowiedniego nawodnienia organizmu.
Woda z cytryną pomaga utrzymać równowagę kwasowo-zasadową organizmu.
Cytryna, mimo kwaśnego smaku, po spożyciu wywiera na organizm alkalizujący wpływ.
Wraz ze spożyciem dużej ilości warzyw i owoców uczestniczy w zachowaniu równowagi kwasowo-zasadowej płynów ustrojowych.

ZAMKI KATARÓW –
Niechlubne dzieje chrześcijaństwa.
Lezignan – Corbieres: Bizanet: Narbonne: Zamki Katarów: Carcassonne: Opactwo Fontfroide: Plaże: Krajobraz
Lastours                              



Kraj „Katarów”
Katarzy (katarowie) – (katharoi – "czyści") przedstawiciele dualistycznego ruchu religijnego działającego w XI-XIII wieku w płd. Francji i płn. Włoszech, uznawani przez Kościół katolicki za heretyków.

Kościół katarski w XII i XIII wywierał duży wpływ, zwłaszcza w Hrabstwie Tuluzy (obecnie Langwedocja), przyciągając do siebie ludzi wszystkich stanów. Wierni byli przyciągani do tego ruchu dzięki postawie tak zwanych "doskonałych", pełniących funkcje duchownych i nauczycieli katarskich, którzy żyli skromnie (później często w ukryciu), przestrzegając ścisłych postów i prowadząc ożywioną działalność misyjną. Szeregowi adepci nie byli zmuszeni do podobnych wyrzeczeń, a mogli liczyć na duchowe pocieszenie ("consolamentum"), będące warunkiem zbawienia w obliczu śmierci.

Katarzy wierzyli, że świat materialny został stworzony przez złego Boga lub szatana, toczącego walkę z Bogiem dobrym, stwórcą świata duchowego. Według katarów szatan (lub zły bóg) stworzył ciała ludzkie. Obiegowa opinia mówi, że stworzył on również seksualność, co doprowadziło do niechęci katarów wobec instytucji małżeństwa. W rzeczywistości katarzy sprzeciwiali się małżeństwu, gdyż przyczyniało się ono do narodzin dziecka, które jako fragment świata materialnego było złe. Wśród wyznawców kataryzmu występował nakaz całkowitej wstrzemięźliwości seksualnej, obowiązywał jednak tylko "doskonałych".

Katarzy byli wegetarianami, gdyż zwierzęta rozmnażały się drogą płciową, zatem były ich zdaniem nieczyste. Inne teorie łączą wegetarianizm katarów z wiarą w wędrówkę dusz. Uważali oni, że dusza ludzka może wcielić się tylko w zwierzęta ciepłokrwiste. W czasie 40-dniowego Wielkiego Postu reguły postne katarów były znacznie bardziej rygorystyczne niż w katolicyzmie – można było tylko jeść chleb i pić wodę. Ponadto w kataryzmie więcej było dni postu niż dni nim nieobjętych. Katar nie mógł zjeść nawet najmniejszego posiłku bez uprzedniego odmówienia określonych modlitw ani w nieobecności innego współwyznawcy. Kataryzm zakładał również bardzo rygorystyczne przepisy dotyczące przygotowywania posiłków.

Katarzy byli wrogami ustroju feudalnego twierdząc, że bogatych ludzi nie powinno być wcale. Sprzeciwiali się również monarchii.

Zabijcie ich wszystkich, Bóg rozpozna swoich – słowa przypisywane papieskiemu legatowi w Langwedocji, zakonnikowi ze zgromadzenia cystersów, Arnoldowi Amaury’emu – rozpoczęły ostatnią fazę bitwy o śródziemnomorskie miasto Béziers. 22 lipca 1209 roku, w dzień Świętej Marii Magdaleny, szczególnie czczonej na południu Francji, jako pierwszej apostołki Jezusa, rozpoczęła się straszliwa rzeź, w wyniku, której wycięto w pień 20.000 mieszkańców miasta. Wszystkich. W tym tylko 222 katarskich „doskonałych” i może kilkuset wyznawców katarskiej herezji. Reszta – przeważnie pobożni katolicy (przeszło 1000 z nich katoliccy krzyżowcy wymordowali we wnętrzu katolickiej katedry) – zginęła, dlatego, że byli po drugiej stronie muru. Ale papieski legat stał przed murami i błogosławił mordercom wykonującym pierwszy w dziejach holocaust. Tego samego wieczora pisał do Ojca Świętego Innocentego III, zachwycając się zbożnym dziełem: Niemal 20 tysięcy obywateli poszło pod miecz, bez względu na wiek czy płeć. Dzieło boskiej zemsty było zachwycające. Po Béziers przyszły masakry w Carcassonne, Albi, pod Tuluzą, w dziesiątkach innych miejscowości... W niektórych nie było nawet jednego katara, ale były bogate ziemie, zamki i inne dobra doczesne, którymi katarowie gardzili, ale legaci papiescy i główny rycerz krucjaty – Szymon de Montfort – bynajmniej.

Lastours. Na Soborze Laterańskim w 1215 roku powołano Świętą Inkwizycję. W 1233 r. wysłano do umierającej już z upływu krwi Langwedocji pierwszych inkwizytorów. Stosy płonęły dalej. Palono na nich heretyków, tych, którzy ukrywali heretyków, tych, którzy nie donieśli na heretyków... Tych, którzy w herezji zmarli wcześniej, wykopywano z grobów i palono ich spróchniałe kości... Wreszcie 16 marca 1244 r. padła ostatnia twierdza katarów – dumny górski zamek Montségur. Na stos poszli wszyscy jeszcze żyjący katarscy doskonali i ci, którzy się dobrowolnie do nich przyłączyli: przeszło dwieście dwadzieścia ciał zmieniło się w popiół ad maiorem Dei gloriam, dla większej chwały Boga. To wszystko działo się 800 lat temu.

Kataryzm – religia Dobrych Ludzi, mimo, że od prawie 700 lat należy do przeszłości wciąż inspiruje, ciekawi i budzi emocje. Kościół katarski, choć słusznie kojarzy się z francuską Langwedocją, przez ponad 300 lat swego istnienia (XI-XIV wiek) miał swoich wyznawców także we Włoszech (głównie Lombardia), w Niemczech (przede wszystkim Nadrenia), w hiszpańskiej Katalonii i być może w Anglii.

Kraj Katarów położony jest na terenie Langwedocji - Roussillon. Ta średniowieczna kraina to jeden z najbardziej malowniczych zakątków Francji. W niesamowitej scenerii zamki katarów wczepione są w skały i z nimi zrośnięte jak orle gniazda. Wydawać się może, że duch katarski czuwa jeszcze nad okolicą, kamienie pamiętają odległą epokę. Pamiętają też dni okrutnej krucjaty przeciwko Albigensom, ustanowionej w 1209 r. przez papieża i króla Francji. Krucjata ta była jedną z najokrutniejszych rzezi historii średniowiecza.

Zamki Katarów warte obejrzenia:

Quéribus: zajęty w 1239r. przez Barbaira Chabert, pomocnika króla Aragonii;

Termes: w 1210r. porzucone ze względu na otrucie ludności;

Villerouge Termenès: siedziba pałacu arcybiskupa Narbonne, miejsce śmierci ostatniego „doskonałego” Guilhema Bélibaste w 1321r.;

Peyrepertuse: Aragoński zamek, nigdy nieoblegany przez krzyżowców;

Aguilar: Był w posiadaniu rodziny de Termes;

Inne zamki też warte obejrzenia: Puilaurens, Montségur, Puivert, Usson, Coustaussa.

sobota, 13 stycznia 2018

Zespół stresu pourazowego

Bajsza
Wszelkie podobieństwa do osób, zdarzeń, miejsc, które mogą zaistnieć są zupełnie przypadkowe. Hi, hi
13 stycznia 2018 r
~~~~~~~~~~~~~
Zespół stresu pourazowego, to choroba, która wymaga wsparcia najbliższych.
Doskonale znają jej objawy ludzie, którzy doznali urazów na wojnie.
Oczywiście w takim codziennym życiu zwykle stres jest o wiele mniejszy, ale nawet jak poślizgniesz się na schodach i skręcisz nogę, też cierpisz na zespół stresu pourazowego. 
Czasami tego nawet nie zauważasz, póki nie znajdziesz się znów na schodach.

Dochodzę do siebie wolno, choć tylko 2 razy wsiadłam na rower, uważam to za swój sukces. 
Robię to bardzo ostrożnie, przesiadłam się z górala na damkę.
Niestety prawda jest taka, że ciągle jestem słaba fizycznie no i mam uraz.
~~~~~~~~~~~~~
Przypomniało mi się teraz takie zdarzenie z mojego życia.

Po urodzeniu Agi przytyłam ok 20 kg., a do tego wiadomo jak to po porodzie straciłam sprawność.
Miałam roczny urlop dziekański.
Dostałyśmy z moją koleżanką Ireną, jako pierwsze w dziejach warszawskiego AWF na pierwszym roku ten urlop z powodu ciąży.
Pomógł nam w tym AWF - owski poeta Krzysztof Zuchora, który wstawił się za nami u ówczesnego rektora
Tadeusza Ulatowskiego.
Zależało mi, żeby jak najwcześniej odzyskać sprawność, bo po powrocie na studia czekały mnie bardzo poważne zawody gimnastyczne.
Karmiłam jeszcze piersią maleńką córeczkę, po czym jechałam tramwajem 20 km na zajęcia gimnastyczne, które między innymi dla mnie prowadził trener gimnastyki ŁKS - Józef Szuba.
Robiliśmy tam wszystko, co miało być na zawodach. 
Przyjeżdżali na te zajęcia też inni studenci, którym zależało na dobrym zaliczeniu zawodów gimnastycznych na AWF a gimnastykami nie byli.
Sala i sprzęt sportowy, pozostawiały dużo do życzenia.
Takie to były czasy.
Na jednych zajęciach skakaliśmy przez skrzynię.
Skok był trudny z wysokim odmachem, musiał być bardzo dynamiczny, żeby się udał nawet dla gimnastyczki.
Trener Józek asekurował przy skokach, czyli stał obok skrzyni i chwytał za nadgarstek. 
Chodziło raczej o dodanie skaczącemu otuchy.
Trafiło na mnie.
Gdy wykonałam ten odmach, opierając się jedynie na rękach o skrzynię, ta w jednej sekundzie rozpadła się na kawałki.
Ja wpadłam do środka między resztki desek po skrzyni.
Józka trenera jakaś deska zraniła i krwawił z twarzy.
W jednej minucie zawołał oszołomionych chłopców i zabrał ich na zaplecze.
Nim zdążyłam się wygrzebać z rumowiska desek, oni ustawili drugą nową skrzynię.
Józek trener wziął mnie zszokowaną jeszcze z rumowiska za rękę i poprowadził na rozbieg do nowej skrzyni.
„Musisz teraz jak najszybciej skoczyć rozumiesz – jak tego nie zrobisz teraz - nie skoczysz już nigdy, będziesz miała uraz do końca życia”
Poszedł do skrzyni z umazany krwią twarzą i krzyknął „skacz”.
Trzy razy wspinałam się na palce i nie mogłam się odważyć na rozbieg. 
Wreszcie tak wrzasnął, że wszyscy ćwiczący na przyrządach zeszli z nich i stali jak zamurowani.
~~~~~~~~~~~~~
Piszesz mi anonimowy, że jestem nie do zdarcia.
To prawda, nauczył mnie tego mój jak sądzę dziś już śp. Józek Szuba – najlepszy trener gimnastyki sportowej, jakiego kiedykolwiek miałam.
Skoczyłam wtedy i do dziś wiem, że po każdym upadku trzeba się podnieść i dalej kontynuować to, co robiło się wcześniej. 
Dlatego znów jeżdżę na rowerze, bo wiem, że trzeba tylko chcieć, by przemóc strach i psychiczne zahamowania.
Póki tli się w nas życie trzeba walczyć, nie wolno się poddawać. 
Pewnie kiedyś przyjdzie taki dzień, gdy już nie będę miała siły utrzymać roweru, ale póki co jeszcze trochę pojeżdżę.
Czasami dobijają mnie lekarze – nie mam do nich zaufania, ale czy można się dziwić?
bajsza
komentarz dodano: 2018-01-12 23:42:08
„Niestety nie mogę polecić. Drugi raz wizyta i drugi raz problem. Ból ucha. Zostały wyjęte 'korki', ucho zaczęło puchnąć, zrobił się skrzep. Zakończyło się na SOR 300 km od domu.Antybiotyk. Zepsuty wyjazd. Poraz trzeci tylko w przypadku braku wyboru lekarza mogę skorzystać.Dodatkowo cena 100pln. Leki przypisane były na alergię i miały być brane do nosa, od razu wydało mi się to dziwne. Odradzam”. To opinia z internetu.Jestem przerażona czytając te opinie. Były już artykuły o tym, że zoperowano w naszym mieście nie to kolano, że zostawiono nożyczki po operacji. Moja mama umarła, na martwicę jelit - wożona w tą i z powrotem przez miesiąc do szpitala, bo żaden z lekarzy szpitala nie chciał się nią zająć jak należy. Sama choruję od kilku lat na cukrzycę i jestem kompletnie załamana tym jak jestem leczona. Nie mówcie zatem, że pijani lekarze w pracy - to nic takiego. Ja boję się nawet tych trzeźwych, bo nie obchodzą ich pacjenci tylko kasa. Pijanemu lekarzowi w pracy powinno się odbierać przynajmniej na rok, prawo wykonywania zawodu i kierować go na leczenie. Znam takich, którzy zapili się na śmierć, bo u nas pozwala się ludziom pić w pracy.
Musiałam skomentować ten artykuł, bo trudno przejść obok niego do porządku dziennego. 
Swoją drogą cały czas zastanawiam się po ile promili mieli inni pracownicy tej przychodni/w tym również lekarze/, że żaden z nich nie zauważył pijanego kolegi i nie pomógł mu pojechać do domu by wytrzeźwiał, dzięki temu może tym razem uniknąłby kompromitacji. Mimo to my jak co roku robimy co możemy, by pomóc lekarzom i służbie zdrowia

niedziela, 7 stycznia 2018

Humorek wraca ;)

Bajsza
Wszelkie podobieństwa do osób, zdarzeń, miejsc, które mogą zaistnieć są zupełnie przypadkowe. Hi, hi
7 stycznia 2018 r
~~~~~~~~~~~~~
Dopiero dzisiaj widać, jaka jestem poturbowana, ale humor mi dopisuje mimo odkrywania coraz to nowych siniaków.
Lewa noga wygląda jak cętki pantery.
Pod siniakami na szczęście małymi boli jak się oprzeć o nogę. Lewa ręka, ramię jest obolałe jak po przetrenowaniu.
Wylew z oka zniknął, ale za to pojawił się worek pod okiem. Najgorzej sprawa wygląda z nosem.
W miejscu gdzie kość czaszki łączy się z chrząstką nosową jest najbardziej bolesne.
Nos jednak jest prosty, czyli niezłamany, odrobinę opuchnięty u nasady.
Krótko mówiąc mogłabym straszyć po nocach.
A warga się goi, u mnie jak u psa rany goją się błyskawicznie. Na dłoni prawej już nie ma śladu po otarciach.
Otarcie nad brwią też już zniknęło.
Uff zaczynam myśleć już o rowerze.
Na szczęście pada, więc nigdzie nie pojadę.
Mój kolega mi tłumaczył, czego już nie powinnam robić. 
Koleżanka Ula, która mnie ratowała – dzięki jej za dobre serce, też mówiła, w rozmowie telefonicznej, gdy zadzwoniłam, żeby jej jeszcze raz podziękować, do jakich lekarzy ma zaufanie. 
Niestety ja nie mam do żadnych.
Moja mama mogła żyć jeszcze kilkanaście lat, gdyby lekarze ją leczyli a nie twierdzili, że histeryzuje.
Miała zaczopowane jelito, ponad miesiąc jeździła wożona karetką do szpitala chyba z osiem razy w koszmarnych bólach. Gdy wreszcie nie wytrzymałam nerwowo i zrobiłam w szpitalu a konkretnie lekarzom awanturę. Jeden z nich wpadł na pomysł, że może to być martwica jelit.
Zrobili operację jeszcze tego samego dnia, po ponad miesiącu rozprzestrzenienia się martwicy.
Mama niestety już operacji nie przeżyła.
Organizm był już kompletnie zatruty martwicą.

Jasne, że mogłam ich podawać do sądu.
W czasie jej choroby, była przyjmowana z karetki na coraz to inny oddział po 2,3 dniach ją zwalniali. Kogo skarżyć, jak opiekowało się nią wielu lekarzy i żaden nic nie zrobił, żeby jej pomóc?
Musiałam zrobić w szpitalu koszmarną awanturę, żeby się nią zajęli.

Nie mówcie mi, że lekarze pomagają.
Może jak im się na tzw. wejściu da ciężkie pieniądze.
Wiem, że nie wszyscy. 30 Lat temu 2 lekarzy mi pomogło bezinteresownie.
Jednak jeden z nich uświadomił mi, że powinnam unikać farmakologii, bo mój organizm źle znosi leki z powodu uczuleń na różne substancje chemiczne.
Od czasu, gdy skończyłam 30 lat sama się ze wszystkiego leczę, naturalnymi metodami.
Oprócz tabletek na cukrzycę nie biorę leków. Ostatnio czasami ziołową tabletkę Hepa Complex na wątrobę, gdy mi coś mocno zaszkodzi. Żadnych innych tabletek nie używam.
Humorek mi dopisuje, chętnie bym już gdzieś pojechała, krótko mówiąc nosi mnie.
Dziecko kilka razy dziennie dzwoni, żeby upewnić się Toleczku czy z moją głową wszystko ok. Jest bardzo dobrze, a będzie lepiej każdego dnia. Dziękuję wszystkim za troskę.
 
Buziaki

Archiwum bloga