piątek, 28 sierpnia 2020

Magia i zioła.

Bajsza
Wszelkie podobieństwa do osób, zdarzeń, miejsc, które mogą zaistnieć są zupełnie przypadkowe. Hi, hi
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie za zgodą autora
„non omnis moriar”- Horacy
~~~~~~~~~~~~~~
28 sierpnia 2020 r
                ❤               
Magia i zioła.
Jeden człowiek, który systematycznie czyta mojego bloga kiedyś napisał mi w komentarzach, że stwierdza, iż faktycznie jestem pop….rzona.
He, he opinia jak opinia, wolę taką niż żadną.
Swoją drogą lubi czytać moje „wypociny”, jak to też określił, bo skoro są jego systematyczną lekturą, znaczy, że niczego fajniejszego w necie nie znajduje.
„Popieprzona”
Wielkie mi, co? Jestem oczywiście, - bez pieprzu nie umiałabym żyć.
Pieprzę każde jedzenie i uwielbiam pieprz i różne ostre zioła, ale z nimi ostatnio nie przesadzam, bo czasami szkodzą mi w nadmiarze.
Powiem Wam tak. 
Uważam i może to tylko moja opinia, choć nie sądzę, że ostre zioła pobudzają nas do życia, dają energię. 
Człowiek nie może przejmować się tym, co inni myślą o nas, bo nie miałby własnego zdania w żadnym temacie. 
Kiedyś o wiele wcześniej, ktoś, kto chyba też systematycznie czyta mojego bloga, próbował brać mnie „pod siusiaka”.
Że niby, pani profesor, kiedyś wychowująca młodzież ma takie a nie inne poglądy i że to jest skandaliczne żeby nie powiedzieć, podrywające autorytet".
Hi, hi normalna hipokryzja, ludzi, którzy w swoich domach robią różne świństwa swoim najbliższym, a mnie próbują musztrować z powodu moich poglądów.
Wychowywałam się na drzewie/już o tym pisałam/, bez rodziców tylko z owadami i ptakami, wtedy, gdy kształtował się mój charakter, sama musiałam sobie radzić w życiu.
Dziś po wielu latach, gdy oglądam filmy i widzę dziewczynkę zarzucającą małe rączki na szyję ojca, zawsze się wzruszam, chce mi się płakać, bo nigdy nie zaznałam ojcowskiej miłości.
Matkę też faktycznie miałam pozornie do 6 roku życia i nigdy wtedy nie interesowała się mną za bardzo.
Jednak z perspektywy lat, uważam, że takie życie dało mi bardzo wiele doświadczeń i ogromną siłę charakteru.
Dzisiaj jednak miałam pisać o magii i ziołach.
Tak to jest, gdy czegoś w życiu nam brakuje i czynimy różne zabiegi, by to osiągnąć, lecz są one nieskuteczne wtedy zaczynamy myśleć o magii.
Magia to świat nadprzyrodzony, niezależny od naszych zdolności czy naszej wiary.
Magia to niesamowita tajemnica, w której można się zakochać jak w partnerze/byle nie popaść w obłęd/.
Ona daje nam NADZIEJĘ, że ostatecznie może to być sposób na osiągnięcie tego, o czym marzymy.
To ostatnia szansa, niektórzy za taką ostatnią szansę uważają Boga.
Jednak prawda jest taka, że skoro Bóg nas w życiu przykro doświadczył, nie pomagał nam, gdy tego najbardziej potrzebowaliśmy tracimy wiarę w jego moc sprawczą i szukamy alternatywy.
Taką alternatywą dla człowieka jest magia.

Może z magii też nic nie wyniknie i dalej będziemy bujać się w tym nieprzyjaznym świecie, ale spróbować trzeba, żeby mieć czyste sumienie, że zrobiliśmy wszystko, co było w naszej mocy.
Już widzę jak malkontenci i zatwardziali katolicy rzucą moje poglądy na stos.
Nie podniecajcie się tak – wierzcie sobie, w co chcecie ja wam dróg życiowych nie wyznaczam, ale piszę tu o tym, o czym myślały przede mną od starożytności a nawet jeszcze wcześniej miliony mądrych wykształconych ludzi.
Wykształcony człowiek ma szersze horyzonty i jest w stanie przyjąć nawet nadprzyrodzone zdolności i właściwości np. ziół.
Dziś napiszę tylko o jednej roślinie, która pojawiła się sama w moim ogrodzie.
Długo nie wiedziałam, co to jest za roślinka, póki jej nie znalazłam w Internecie.
Zaintrygowała mnie, bo była inna.
Miała magicznie srebrne oleiste listki, które przypominały pokrojem małe dłonie, 
bardzo silnie pachniała, gdy się nad nią pochylałam.
Było w niej coś z mimozy, którą kiedyś pokazała mi moja cudowna nauczycielka biologii, pani Maria K. 
Mimoza była krzewem i nie miała srebrnych listków, choć cudownie reagowała na próbę jej dotknięcia.
Ta roślinka początkowo była małą krzewinką i broniła się przed dotykiem, 
parząc silniej niż pokrzywa.


Ruta zwyczajna, Ruta graveolens.
Ma silny zapach, który odstrasza szkodniki, insekty i wszelkie owady.
 
Wiele starożytnych cywilizacji uprawiało tę roślinę, a nawet uważało ją za ŚWIĘTOŚĆ.
Rzymianie na przykład uprawiali ją po to, by później zawsze mieć ją przy sobie, kiedy musieli odwiedzać więźniów.
Wierzono, że chroni ona przed rzucanymi złymi urokami.
Chińczycy używali jej w celu odgonienia złych myśli. 
Celtyccy magowie uważali, że ruta oprócz tego, że ma moc uzdrawiania, może służyć także, jako ochrona przed czarami.
Była świętością również dla Żydów, Egipcjan i Babilończyków, którzy twierdzili, że jest ona darem od bogów.
W Ameryce Aborygeni używali rutę do odprawiania miłosnych czarów.
Wierzyli oni, że naświetlenie łodygi rośliny światłem księżyca, a późniejsze wręczenie jej ukochanej osobie umożliwia zdobycie jej serca na zawsze.
Kiedy i jak uprawiać rutę zwyczajną?
Mówi się, że ruta jest dużo bardziej wydajna zarówno na płaszczyźnie leczniczej, jak i ezoterycznej, jeżeli zostanie najpierw zabrana z cudzego ogrodu, następnie zasadzona, a później pielęgnowana i używana przez jedną i tę samą osobę.
Uważa się, że energia tej osoby na zawsze pozostanie w jej liściach i łodydze.
Nie sadź rośliny, jeżeli masz zły nastrój, czujesz przygnębienie, złość czy też stres.
Ruta nie powinna być sadzona przez kobietę podczas menstruacji.
Jeżeli roślina zostanie posadzona tylko i wyłącznie z ciekawości, bez prawdziwej wiary w jej właściwości nie przyniesie żadnych rezultatów i korzyści.
Lubi dobrze naświetlone miejsca i umiarkowaną ilość wody.
Może Cię to zdziwi, ale istnieją dwie postacie tej rośliny, tj. męska i żeńska.
Mężczyzna z dużymi liśćmi powinien zostać posadzony z lewej strony ogrodu, natomiast kobieta z małymi listkami po stronie prawej.
Nie zasadzaj rośliny w miejscu, w którym mają zwyczaj przebywać koty lub zrób to, jeżeli chcesz się ich pozbyć, lub by przestały załatwiać swoje potrzeby w tym miejscu. Ruta pomoże odstraszyć również żaby
Jeżeli zauważysz, że roślina zaczyna wysychać lub zanikać, nie martw się i nie próbuj jej ratować. Jest to wyraźny znak, że pochłania ona to, co negatywne ze środowiska zapewniając tym samym dobrobyt.
Ruta i jej magiczne właściwości
Jeżeli wierzysz w cudowne działanie rośliny i chcesz przyciągnąć dobre wibracje do swojego domu lub pracy, możesz skorzystać z zalet ruty.

Ochrona — jedna z najbardziej rozpowszechnionych właściwości ruty.
Chroni ona przed konfliktami, zazdrością.
Tworzy swojego rodzaju płaszcz ochronny dla osoby, która ją posadziła.
Przyciąga pozytywne zjawiska — sprawia, że w życiu zaczynają pojawiać się odpowiednie osoby, rzeczy i sytuacje.
Może to być parter, jak i nowa propozycja pracy.
Leczy — jak wspomnieliśmy wcześniej, korzystnie wpływa na leczenie wielu chorób i dolegliwości.
Łagodzi negatywne emocje, — jeżeli czujesz, że żyjesz w środowisku przepełnionym negatywnymi emocjami, wibracjami i wiadomościami, ruta na pewno się przyda i pochłonie to, co negatywne i złe w Twoim otoczeniu.
Na dzisiaj tyle, w następnym wpisie będzie jak rutę przetwarzać w celach zdrowotnych i innych

czwartek, 27 sierpnia 2020

Europejska z PRL

Bajsza
Wszelkie podobieństwa do osób, zdarzeń, miejsc, które mogą zaistnieć są zupełnie przypadkowe. Hi, hi
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie za zgodą autora
„non omnis moriar”- Horacy
~~~~~~~~~~~~~~
27 sierpnia 2020 r
            ❤               
Czemu ja tylu rzeczy nie rozumiem?
Zakopane
Kultowa kawiarnia zniknęła z Krupówek
Nie ma już "Europejskiej" - kultowej kawiarni, w której do tańca śpiewał Ryszard Ricardo Wadowski.
W "Europejskiej" czas się zatrzymał.
*Danka ciekawa jestem, czy pamiętasz te ptysie z Europejskiej.
Siadałyśmy zwykle przy stoliku po prawej stronie okna wychodzącego na Krupówki, pamiętam, że polowałyśmy na to miejsce.
Dostawałyśmy ogromne ptysie z bitą śmietaną.
W śmietanie były ukryte rodzynki.
Który to był rok jak ostatni raz tam byłyśmy razem?
Ja byłam przed maturą, Ty w pierwszej klasie ogólniaka.
W głębi sali pan przygrywał na pianinie.
Celowo certoliłyśmy się z tymi ptysiami, żeby jak najdłużej tam siedzieć. Ciocia nas poganiała, mówiąc „ludzie dziwnie na nas patrzą”. 
My też patrzyłyśmy dziwnie na tych co siedzieli tam przed nami. Wiadomo, to było najlepsze miejsce w Europejskiej. 
Ptysie były boskie, ale kosztowały 5 złotych jeden. 
Drugiego nie kupowałyśmy, żeby mieć pieniądze na następny dzień.
Uwielbiałyśmy tam chodzić, obserwować ludzi spacerujących po Krupówkach.
To był dla nas taki maleńki haj lajf, jak dewolaje we Wrzeszczu, czy „Stokrotka” i Twoja charakteryzacja na 18 tkę w zielonym ortalionowym płaszczu cioci. Wiesz co obejrzyjmy sobie raz jeszcze "Stokrotkę”, hi, hi bez stresu. Tu masz linka 
https://chomikuj.pl/k.heigl/Brigitte+Bardot+(filmy)/Stokrotka++(1956*2c+napisy+PL)+DVDRip,5332184448.avi(video)
Europejska w pewien sposób nadawała nam szlifu dorosłości i ekskluzywności.*
Wystrój przypominał czasy PRL, a mimo to miejsce to przyciągało tłumy.
W wakacje trudno było się do "Europejskiej" wcisnąć. 
Magnesem przyciągającym turystów i zakopiańczyków był Ryszard Ricardo Wadowski, który wspaniale wyśpiewywał muzyczne przeboje i wciągał gości do tanecznej zabawy.
*Pamiętam jak wiele lat później, zabrałam 14 letnią wtedy Agę moją córkę na ptysie.
Ptysie już były troszkę mniejsze a może to ja urosłam, ale na pewno nie było w nich rodzynek.
Już wtedy tak mi się smutno zrobiło.
Spytałam kelnera czemu nie ma w śmietanie rodzynek a on odpowiedział mi pytaniem „a powinny być?” kiedyś były ale to było z 17 lat temu.
Miał dziwną minę ale powiedział, niech panie przyjdą jutro postaram się, żeby były. 
To było miłe.
W ubiegłym roku kamienicę, w której znajdowała się Europejska kupił Adam Bachleda Curuś były burmistrz Zakopanego, a obecnie biznesmen i jedyny góral z aktualnej listy "100 najbogatszych Polaków tygodnika Wprost".
...................... 
Niedawno na wystawie Europejskiej pojawiły się reklamy istniejącej w pasażu przy Krupówkach i należącej do rodziny biznesmena restauracji "Góralska tradycja"

*Powiem Wam szczerze nie poszłabym do tej knajpy za żadne pieniądze, bo ani ona tradycyjna ani góralska i nawet jeśli serwują kwaśnicę to pewnie jest kiepska w każdym razie nie taka jaką jadłam u Kramarzowej w Bukowinie.*
❤ 
Smutne komentarze do artykułu;
romcio 2019-11-28 20:15:28
Żal...bezpowrotnie przeminęła ostatnia legenda zakopiańskich Krupówek. Nie ma już Europejskiej, i nie p(...) o jakiejś tradycji, o łączeniu tego, co najważniejsze. Kasa rządzi światem, za nic się ma sentymenty.
cepr 2018-07-20 11:01:37
każdego roku we wrześniu całą grupą (20 osób) przychodziliśmy " na luzie” do europejskiej, to już się ne wrati, teraz rezygnujemy
krakus 2017-04-23 20:38:08
Wszystko, co tworzyło klimat w Zakopanem powoli znika. Tak samo niedługo znikną z Zakopanego turyści i ci pseudo biznesmeni też zbankrutują i też znikną.
miejscowy turysta 2017-04-23 13:17:25
Nieuchronnie zmierzamy do czasów, gdy w Zakopanem pozostaną głównie sieciówki, czyli te same knajpy, sklepy i "galerie”, co w Warszawie, Krakowie czy Gdańsku.

Na szczęście Tatry stoją jak stały.
francik 2017-04-23 10:00:02
pamiętam, to były piękne czasy, pamiętam pana, który przygrywał na fortepianie, kremy, koktajle. Jak ten czas leci?
SP 2017-04-23 00:50:03
@DoDeszczu- Stare Zakopane już dawno odeszło, czasy, kiedy na Krupówkach przechodząc się i by nie spotkać kogoś, którego znasz z plecakiem zawieszonym na jednym ramieniu z Marusarzówka na głowie, już przeszłość, a szkoda, dziele twoja nostalgie...Serdecznie Cię i Twoja rodzinne pozdrawiam...A może myśmy się znali?
zakopianka z wyboru 2017-04-22 23:25:24
Szkoda, to miejsce było jedyne w swoim rodzaju nie tylko w Zakopanem, ale w ogóle w Polsce. Turyści zagraniczni wniebowzięci, bo jakby się nagle teleportowali 40 lat wstecz. Ja sama tam nie chodziłam, ale z przyjezdnymi znajomymi parę dansingów zaliczyłam, piszcząc z uciechy, „ale obciach". Począwszy od wystaw z galaretkami w pucharkach, przez design fotelików, po panie za barem - naprawdę fajny powiew autentycznego prl-u. Cokolwiek innego tam powstanie, to już nie będzie to. Ludzie mają sentyment do tamtych czasów i wydaje mi się, że popularność europejskiej tylko to potwierdzała. Po co to niszczyć?
Antoni Rydzyk 2017-04-22 21:59:52
"Przykre, stare Zakopane odchodzi, co nowego się narodzi?" pytanie DoDu..py. Nowe Zakopane
zakopianka 2017-04-22 21:16:11
Nie rozumiem, czemu tak narzekacie??
Była Europejska, nie ma Europejskiej.
Nie pierwszy i nie ostatni lokal.. poza tym skoro sprzedali kamienice to musiało im się opłacać... za darmo jej nie oddali.. takie życie.. kto nie ma kasy nie pije szampana.. a skoro Curuś kupił to na pewno mało nie dostali... trzeba patrzeć realnie: ludzie rozwijają siebie i swoje interesy.. nikt nie będzie stał w miejscu i czekał aż ktoś splajtuje albo zmieni lokal.. trzeba iść naprzód..

środa, 26 sierpnia 2020

Świat dla świrów

Bajsza
Wszelkie podobieństwa do osób, zdarzeń, miejsc, które mogą zaistnieć są zupełnie przypadkowe. Hi, hi
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie za zgodą autora
„non omnis moriar”- Horacy
~~~~~~~~~~~~~~
26 sierpnia 2020 r
               
Nie rozumiem, co z tymi maseczkami w szkołach. Wcześniej mówiono, że po zdjęciu maseczki nie powinno się jej ponownie używać, bo to jest szkodliwe. Czyli jeśli uczeń będzie używał maseczkę na przerwie jednorazowo. Czyli dziennie ok 6 lub 7 lekcji i tyleż przerw+dodatkowo przy wejściu do szatni 2 razy 1 uczeń zużywa 9 maseczek – najtańsza maska na allegro ok. 70 gr, czyli ok 6 zł x 5 dni = 30.50 gr ok tylko 100 dni = 3.050 zł na 1 ucznia. Pytanie, kto ma finansować te maseczki?
To pierwszy niejasny dla mnie temat.
Zadzwonił do mnie kolega z pytaniem jak tam moje kolano.
Boli mnie od czasu jak ratowałam czajnik i padłam z nim na kolana.
Po tym upadku cały czas mam ból pod kolanem. Zapytał mnie czy bym nie chciała jechać na kurację do Krynicy, bo jego znajomy szuka chętnych kuracjuszek do sanatorium, w którym dyrektoruje.
„Ale tam jest czerwona strefa mówię” „Czerwona strefa czerwoną strefą, ale sanatorium działa”.
No pięknie pomyślałam sobie, pomijam sprawę czy jest ten wirus czy go nie ma.
Przez całe lata mógł mi zaproponować kurację, bo miał tam wejścia i tego nie zrobił a teraz mi proponuje, bo widać nie mają chętnych.
Wcześniej bardzo mnie do siebie zapraszał, okazało się, że ma przeprowadzkę na głowie i pewnie szukał pomocy, żeby się z nią ogarnąć.
Zastanawiam się czy ludzie mają mnie za taką naiwniaczkę i kombinują jakby mnie wykorzystać?
Chwilę po jego telefonie był kolejny telefon.
Dzwoni pani z jakiejś tam reklamy.
Bardzo słabo ją słyszałam. Mówi mi, że mam do odebrania ekspres do kawy, bo go WYGRAŁAM.
Do odbioru w Ksawerowie, czyli z 8 km od mojego domu i kiepski dojazd.
Ja jej na to, że rezygnuję, myślę sobie kawy praktycznie nie piję. Wkłady do ekspresu są drogie. „Nie ma pani, co rezygnować on jest pani wystarczy go tylko odebrać, zapisuję panią na 18 tą.”
Nie chcę go jestem w grupie ryzyka i nie chodzę na publiczne spotkania nawet po ekspres.
Dziwne było to, że wcześniej ktoś dzwonił z innego numeru i się nie odezwał, jakby sprawdzał czy jestem w domu.
Zastanawiam się czy innych ludzi też tak usiłują robić w banbuko?
Muszę dostać leki, bo kończą mi się, dzwoniłam przez 3 dni do przychodni nikt nie odbiera.
Z karty ściąga mi kasę. Czemu ja mam dodatkowo płacić za telefon, żeby dostać leki?
To wszystko jest kompletnie powalone.
Powinnam, żyć optymistyczne
 patrząc na świat, żeby tak patrzeć trzeba chyba być kompletnym świrem. 
Idę się zdrzemnąć.

sobota, 22 sierpnia 2020

Mocne - Nocne szaleństwo

Bajsza
Wszelkie podobieństwa do osób, zdarzeń, miejsc, które mogą zaistnieć są zupełnie przypadkowe. Hi, hi
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie za zgodą autora
„non omnis moriar”- Horacy
~~~~~~~~~~~~~~
22 sierpnia 2020 r
           ❤             
Jestem na diecie, ale umiarkowanej. 
Schudłam 4 kg. 
Przydałoby się więcej, ale osłabłam i musiałam wystopować.
 
Cudowna noc, poszłam spać o 22.00
Zasnęłam jak zwykle błyskawicznie.
Zaś to, co działo się później było najcudowniejszym przeżyciem.
Obudziłam się, co prawda o 5.00 mokrusieńka i wykończona kompletnie fizycznie, ale bardzo szczęśliwa.
Żadna maszyna do ćwiczeń tak nie absorbowała moich mięśni jak aktywność w czasie tej szalonej nocy.
Przypomniała mi się ta noc jak z 2 koleżankami/niestety obie już nie żyją/pojechałyśmy do łódzkiej Draceny na tańce.
Miałam wtedy taką cudowną zieloną aksamitną a właściwie welurową krótką sukienkę kloszową, 8 kg i – do tego 20 lat mniej.
Wyczaił mnie wtedy taki młody mężczyzna, mógłby wtedy być moim synem.
Bardzo przystojny, o głowę wyższy ode mnie, choć łysy/nie lubię łysych/.
Łysy kojarzy mi się ze zbirem, choć wiem, że nie koniecznie musi nim być, szczególnie jak jest cherlawy i wątły.
Mężczyzna powinien mieć mięśnie, takie przyzwoite, nie chodzi mi o figurę kulturysty.
Miałam w pracy krótko, co prawda kulturystę, który nie mógł nosić normalnych spodni, bo w żadne nie wchodziły mu jego uda.
Nosił coś w rodzaju spodni od piżamy/flanelowe w kratkę/ i to była masakra.
Czułam się jakbym pracowała z klownem.
Wracając do tej Draceny, to muszę powiedzieć, że wcześniej nigdy nie byłam na tańcach z koleżankami. Byłam przykładną żoną i matką, nie chodziłam jak dzisiejsze młode dziewczyny mężatki ani na piwo a o tańcach nawet marzyć nie mogłam.
Zawsze jednak uwielbiałam tańczyć.
Byłam najlepsza w mojej grupie w tańcach i prowadzący zajęcia z tańca Czesław Sroka zawsze wybierał mnie na partnerkę do demonstracji nowych kroków.
Po studiach raz kiedyś poszliśmy na podsumowanie sezonu sportowego.
Poprosił mnie do tańca młody sportowiec i przez to wiele lat wypominano mi, że w tangu za blisko siebie tańczyliśmy.
Kiedy już stałam się wolnym człowiekiem pojechałam z koleżankami na tańce do owej Draceny i z jednym wspaniałym tancerzem ubawiłam się za wszystkie lata.
Był prawdziwym mistrzem w tańcu zarówno nowoczesnym jak i klasycznym.
Śmigaliśmy przez całą noc, w rock and rollu przerzucał mnie przez ramie, 
był niesamowity.

Ech chciałoby się więcej
Swoją drogą moje sny są naprawdę rewelacyjne, dlatego tak bardzo lubię spać.
Dzisiejszej nocy tańczyłam solo i czekałam na tego rockendrolowca.


Archiwum bloga