BAJSZA
Wszelkie
podobieństwa do osób, zdarzeń i miejsc, które mogą zaistnieć są zupełnie
przypadkowe!!! Hi, hi
„Balansować na linie wysoko ponad spojrzeniem Twych oczu”
* * * * *
Czuję się chyba jak jaszczurka, która zrzuca skórę i
nie jest pewna jak będzie czuła się w nowej.
W moim konkretnym przypadku nie chodzi oczywiście o
skórę, bo tej niestety nie da się już zmienić, choć szczerze mówiąc nie bardzo
mnie to martwi, bo pogodziłam się z upływającym czasem chyba wtedy, gdy
przestała mi sprawiać radość bliskość mężczyzny.
Szczerze mówiąc adorowanie mojej skromnej osoby
przez płeć odmienną było uciążliwe i wymigiwanie się z różnego rodzaju zażyłości
wkurzało mnie.
Wkurzało, bo popełniałam swojego rodzaju samogwałt na własnej
psychice z grzeczności udając, że mnie to bawi zamiast wywalić kawę na ławę, -
że delikwent jest obleśny, ślina mu cieknie po podbródku, rozsiewa wokół
zapachy dojrzewającego kompostu a jego tłuste włosy przypominają szczecinę
dzika w burakach.
Teraz, gdy już lata zawiesiły woal czasu na mojej
postaci, coraz rzadziej zdarza się by jakiś ciołek z poziomu gumofilca jak sam
o sobie z dużym poczuciem humoru czy realizmu zagaja „JESTEŚ WIELKA ... nie godnym
całowania Twoich nóg ...pewnie i tak się nie można dopchać ...więc wylizuje
ślady :* …and” lub „niestety! ja mogę tylko całować Twoje stopy...jestem już w
dostatecznym stopniu - błaznem ...po co to pogłębiać ...jesteś na poziomie
Hegla...”
Myślicie, że Hegel miał rację, że jest teza,
antyteza i synteza?
Czy uważacie, że w naszym istnieniu nastąpi nagły
zwrot akcji - i wszystko się zamieni, a materializm pójdzie w cholerę?
Czy może będzie to dłuższy proces a jego kierunek
jest całkiem nieprzewidywalny?
Ja sadzę, że Hegel wierzyłby dziś w świadomość absolutnie
szalonego ducha – bardzo dalekiego od jakichkolwiek klasyfikacji.
Filozofię mam na głowie a ściślej na włosach.
Kiedyś umalowałam je i nagle okazało się, że mają
kolor złotych jesiennych liści.
Moje zielone oczy nigdy nie wyglądały tak pięknie
jak w tej oprawie.
Czułam się jak Pani Jesień z dziecięcych bajek –
rany jak ja kocham bajki - bajki i wiersze.
* * * * *
„ostrożnie stąpaj po trawie o wiośnie,
Może ta trawa z ust prześlicznych rośnie…”
Wiecie czyje to?
Wiecie czyje to?
lub
„O dwa dni w życiu nie dbałem zgoła:
O zawodne jutro
- o umarłe wczoraj”
Jak ktoś wie czyja to poezja niech napisze.
* * * * *
Wracając do mojej włoskowej filozofii, bardzo
chciałam znów po 2 latach taki sam kolor sobie na głowie zrobić, bo serce mi
kwiczało wówczas ze szczęścia.
* * * * *
Jestem estetką i uwielbiam takie połączenia kolorów,
gdy jeden stymuluje drugi.
Mój kolega napisał mi – zmień to zdjęcie/chodziło o
skype, bo te oczy na nim masz przerażające/.
Chodziło mu o tę magię, która zagrała między
odcieniem włosów a oczu, o ten błysk, który zasiadł na dnie oka i wabił swoją
magią.
Hi, hi z poziomu gumo filców świat staje się szaro -
nieogarniony i nie wystarczy nie deptać stokrotek.
Udało mi się zupełnie przypadkiem
znów miodem wyzłocić włosy
i mimo zimy w ogrodzie
me serce znów kwiczy
w chłodzie o urodzie.
Upajanie się barwami to może być przedsmak
paranoicznej wrażliwości.
Zimą jednak ma to swoje uzasadnienie, gdy dominuje biel jak tu w moim ogrodzie.
Zmysł wzroku mocno wpływa na resztą człowieka, budzi
w nim emocje, pragnienia. Nadwrażliwość na barwy objawia się najintensywniej, gdy grozi utrata wzroku.
Jest wielka różnica między "lubię miodowy jak moje włosy"
a "moja pasja do wściekłej zieleni pobudza mnie do życia ".
Kolor i temperament, nastrój - zestawienie barw, to ciągle
tworzona księga nieskończoności naszej natury...
* * * * *
„..Nie zważajmy na tych, którzy są osłami,
choć często są dla nas srogimi sędziami.
Wątpiąc, nie bluźnimy.
Wiadomym jest, że na końcu dni naszych
zostaniemy sami.”
„..Wczoraj wieczór uderzyło mi do głowy wino
I rozbiłem dzban o kamień za błahą przyczyną -
A wtem jakby szept popłynął z glinianego dzbana:
I jam kiedyś był człowiekiem, i ty będziesz gliną…”
I to jeszcze wiersze tego samego, co wcześniej
poety.
Jeśli nie zgadniecie - wieczorem podrzucę więcej fragmentów jego wierszy i napiszę słów kilka o nim, bo wierzcie - warto go poznać.
* * * * *
Autor cytowanych wierszy - to;
Omar Chajjama odkryty w Polsce i popularny już po 1 wojnie światowej i tłumaczony z perskiego przez między innymi Marię Jasnorzewską- Pawlikowską.
* * * * *
* * * * *
Autor cytowanych wierszy - to;
Omar Chajjama odkryty w Polsce i popularny już po 1 wojnie światowej i tłumaczony z perskiego przez między innymi Marię Jasnorzewską- Pawlikowską.
* * * * *
Życie Omara
Chajjama przypada na przełom XI i XII wieku. Urodził się, żył i umarł w
Niszapurze, mieście leżącym na pn. - wsch. Iranu, które przeżywało wtedy swój
okres świetności. Współczesny mu Nizam al Mulk, potężny wezyr seldżuckiego
sułtana Alp Arslana, opisał w swoim "Testamencie" dzieje niezwykłej
przyjaźni, jaka łączyła go z Chajjamem i Hassanem Sabbahem. Poznali się w
szkole w Niszapurze i ślubowali sobie pomoc, gdyby któremuś z nich poszczęściło
się w życiu.
Gdy Nizam al Mulk został wezyrem na dworze Seldżuków
jego starzy przyjaciele przyszli do niego, aby dotrzymał słowa. Hassan miał
upomnieć się o stanowisko na dworze, a Omar o spokojny kąt, gdzie mógłby przez
nikogo nie niepokojony poświęcić się naukom. Wezyr dotrzymał danego niegdyś
słowa.
Omar
był przede wszystkim wybitnym astronomem, matematykiem, a także filozofem. O
uznaniu, jakim się cieszył, świadczy najlepiej to, że gdy Malik Szach, syn Arp
Arslana, postanowił zreformować kalendarz, Omar był jednym z ośmiu uczonych,
którym powierzył to zadanie.
Kalendarz, jaki wtedy opracowano był niemal tak
dokładny, jak kalendarz gregoriański.
Oryginalność jego myśli widać w rubajatach, które układał "przy
okazji".
W Iranie Omar Chajjam nie był znany jako poeta, a
wiele starych perskich słowników i opracowań nie wspomina o nim jako o takim.
Sławę zyskał dopiero w XIX za sprawą Edwarda
Fitzgeralda, który przetłumaczył większość jego wierszy na język angielski i
wzbudził tym na Zachodzie powszechny zachwyt dla niego.
Omar Chajjam - mądrości perskie
Napełnijmy czary! Kłopotem najmniejszym
jest to, że czas ucieka. Warto jutrzejszym
dniem się martwić? Nie myśl też o wczoraj.
Jeśli możesz, ciesz się słodkim dniem dzisiejszym.
* * * * *
Serce, które z innymi w smutku się nie brata,
serce, które nie dzieli radości tego świata,
na próżno bije. Takiego nie pragniemy.
Dzień bez wina, pieśni, toż to czysta strata!
* * * * *
Odwiedziłem winiarnie gnany pokusą mą.
Obwieś pił prosto z dzbana sycąc żądzę swą.
Na naganę odparł: "Bóg jest miłosierny.
Zechciej milczeć, bracie. Nie zajmuj się mną".
* * * * *
Obok ciebie miła, z winem, kromką chleba
siedząc w cieniu drzewa, cóż mi więcej trzeba?
Śpiewasz moje wiersze. Raduje się dusza.
Bądź pewna, ma miła, nie trzeba mi nieba!
* * * * *
Z hurysami w niebie pożądasz romansu.
Nie spiesz się mój bracie do tego awansu.
Pij lepiej ziemskie wino i kochaj dziewczyny!
Bębny lepiej słuchać z pewnego dystansu.
* * * * *
Zrodzony na tym świecie, jak przede mną wielu,
żyjąc, cierpiąc i szydząc odchodzę bez celu.
Czy nie słuszniej było, przyznaj przyjacielu,
lepiej się nie rodzić. Cóż po czczym weselu?
* * * * *
Chajjamie, po co się trapisz jakimiś grzechem?
Trochę poswawolić, to tak jak oddechem
głębszym wytchnąć po mozołach życia.
Bóg ci to przebaczy ze szczerym uśmiechem.
* * * * *
Ciesz się życiem. Wieść taką ślę ci przez gońca,
zanim w proch się obrócisz i będziesz bez końca
leżał wśród innych prochów. Czas ci będzie biegł
bez wina, bez pieśni, bez miłej, bez słońca.
* * * * *
Od kiedy są gwiazdy i niebo, i zorze
Twym najlepszym tworem jest wino, mój Boże.
I choć dziwimy się, to handlarz wina rzecz
cenniejszą sprzedaje, niż sam kupić może.
* * * * *
Słuchając głupich rad i podszeptów zdążasz
ku chaosowi. Mylnym tropem podążasz.
Poznaj samego siebie. Widź cel swój jasno.
Jesteś więcej wart niż się o to posądzasz.
* * * * *
Kiedy jestem trzeźwy, radości nie cenię.
Kiedy się upiję, nic tylko bredzenie
moje słychać wciąż. Czy nie lepiej byłoby
wieść życie pośrodku? To me przeznaczenie!
* * * * *
Kanarek z tawerny wyleciał na pole.
Śpiewa pośród kwiatów. „Tu przebywać wolę”!
Śpiew jego jest czuły. Trafia w serce moje.
"Ty także Chajjamie odmień swoją dolę".
* * * * *
Mądremu druhowi nie odmówię picia.
Picie z przyjacielem jest osłodą życia.
Lecz nie pij za dużo. Bacz na język bracie.
Jeśliś jest po winie, masz wiele do skrycia.
* * * * *
Nie zważajmy na tych, którzy są osłami,
choć często są dla nas srogimi sędziami.
Wątpiąc, nie bluźnimy. Wiadomym jest, że
na końcu dni naszych zostaniemy sami.
* * * * *
Twórca jest garncarzem. Z gliny nas kształtuje.
Mniej lub bardziej gładkich do życia szykuje.
Nieudane twory wnet w proch rozsypuje.
Lecz jeśli udane, to dlaczego psuje?
* * * * *
Garncarza w warsztacie widziałem skromnego.
Puste garnki, dzbany były sztuką jego.
Wtedy pojąłem jasno, że glina z ziemi
- proch moich przodków, była w rękach jego.
* * * * *
Panie, Tyś początkiem i końcem wszystkiego,
nic się nie dzieje bez przyzwolenia Twego.
Tu, w winiarni siedząc, modlę się do Ciebie.
Chroń mnie nadal Panie od losu podłego.
* * * * *
Świadomy moich grzechów z nich się pokajałem
lecz, że bycie pijanym często mym udziałem
z wiosną zapomniałem, co wpierw przyrzekałem.
Pokutę rozwiał wiatr, co ją czynić miałem.
* * * * *
Ceń swój chleb codzienny, pozyskany w trudzie,
a o pustą sławę niechaj inni ludzie
zabiegają. Żyj skromnie i w cieniu nawet
jeśli by ci to miało iść jak po grudzie.
* * * * *
Wiedza? Rzuć ją, a żadnej nie zaznasz szkody!
Oplątany kosami dziewczyny młodej,
Wpierw zanim przeznaczenie krew twą przeleje,
Ty przelewaj z dzbana w puchar krew winnej jagody.
* * * * *
Niejedną na naukach strawiłem godzinę,
Niejedną miałem radość, iż z nauki słynę,
A oto jest - posłuchaj - treść zdobytej wiedzy:
Z prochu wziąłem początek i jak wiatr przeminę.
* * * * *
Abu Hafiz Hakim Ghias-ud-Din Abol Fat'h Omar ibn
Ibrahim Al-Chajjami Niszapuri, powszechnie zwany Omar Chajjam, urodził się w
mieście Niszapur, stolicy prowincji Chorasan, ok roku 1023, albo, jak dowodzą
niektórzy, w 1040, spędził tam większość swego życia i zmarł tam ok roku 1123.
Literackie nazwisko Omara - Chajjam (producent namiotów) wywodzi się od
zawodu jego rodziny. Ojciec Omara, Ibrahim,
robił namioty i markizy, używane przez wojsko. Zapotrzebowanie na te
płócienne pawilony było duże i Ibrahimowi bardzo dobrze się powodziło. Podobno
Omar pomagał ojcu w prowadzeniu biznesu. Jeśli to prawda było to zapewne w
dzieciństwie, zanim został uczonym.
* * * * *
Po
ukończeniu nauki w podstawowej Madrasie, prowadzonej w Baklh (obecnie w
Afgaistanie), przez sławnego nauczyciela Szejka Muhamada Mansuri, Chajjam
wstąpił do Zgromadzenia Imama Khwadżacha
Mowaffaq-ud-Din'a Niszapuri, wybitnego sunnickiego doktora teologii i uczonego,
gdzie studiował m.in. literaturę, retorykę, historię, geografię i medycynę.
Idąc za swymi skłonnościami, poświęcił się jednak głównie matematyce,
astronomii i filozofii, w których to dziedzinach celował.
Po
ukończeniu studiów udał się do Samarkandy, gdzie dostał pracę asystenta
Najwyższego Sędziego, Abu Tahera. Poza pełnieniem swej funkcji oficjalnej
prowadził równocześnie badania naukowe. To właśnie tam napisał swą wybitną
"Rozprawę o Algebrze" (została przetłumaczona na francuski w 1851,
entuzjastycznie przyjęta przez matematyków Europy i używana do niedawna na
europejskich uniwersytetach).
* * * * *
Sława, którą przyniosła mu "Rozprawa"
sprawiła, że władca Buchary, Szams-al-Malk stał się jego patronem. Później,
wybitny Wielki Wezyr (Pierwszy Minister) seldżuckich sułtanów Iranu,
Nezam-al-Malk zaproponował mu stanowisko ministra w swym rządzie, ale Chajjam
odmówił, twierdząc, że chce tylko spokojnego kąta, gdzie mógłby kontynuować swe
badania naukowe. Mimo to Wezyr przyznał mu dożywotnie roczne stypendium w
wysokości 1200 miskali złota (miskal = ok 5g). Sułtan Malekszach I, którego był
doradcą w Isfahanie, postawił go na czele zespołu uczonych pracującego nad badaniami
astronomicznymi i reformą kalendarza. Po czterech latach pracy Chajjam wydał
kompilację "Astronomiczne tabele Malekszacha" i projekt kalendarza
"Dżalali", który zaczął obowiązywać w Iranie od 15-go Marca 1079,
został zreformowany w 1925 i jest używany do dzisiaj. Kalendarz, bazowany na obliczeniach ekstrapolujących na
70 tys lat, był dokładniejszy od gregoriańskiego, wprowadzonego w Europie 500
lat później.
* * * * *
Tradycja utrzymuje, iż Chajjam wiedział, że Wszechświat nie obraca się
wokół Ziemi, jak twierdził paradygmat ptolomejski, ale że to Ziemia krąży wokół
Słońca, co potrafił podobno udowodnić przy użyciu map gwiezdnych,
podświetlonych świecami na ścianach okrągłego pomieszczenia, i obrotowej
platformy pośrodku, naśladując ruch konstelacji na nieboskłonie. Jeśli to
prawda, to był prekursorem holoconetryzmu 400 lat przed Kopernikiem.
* * * * *
Chajjam zyskał też sławę wyśmienitego lekarza i humanisty.
Charakteryzowała go nienasycona dociekliwość intelektu i zdolność pamiętania
wszystkiego, co kiedykolwiek przeczytał. Dzięki temu zyskał sławę
najwybitniejszego uczonego swej epoki.
* * * * *
Niewiele pism zachowało się z jego dorobku, może po
prostu nie pisał wiele, a może jego dzieła nie przetrwały prawie 900 lat
burzliwej historii, ale to co zostało ma wielką wagę i w dziedzinie nauki i
poezji. Najwybitniejsze jego prace, z dziedziny geometrii i algebry, były
wielkim krokiem naprzód, dotarły, często we fragmentach, do Europy, gdzie
przyczyniły się znacznie do rozwoju zachodniej matematyki.
* * * * *
Jest ironią losu, że ze wszystkiego co
stworzył, najbardziej znane są jego Rubajaty (Ruba'iyat - liczba mnoga od
Ruba'i, czterowiersz), których sam nie traktował zbyt poważnie. Zawarł w nich
swe poglądy na życie, religię, prawdę, cel stworzenia, los, śmierć, wolną wolę.
Mimo, że urodził się w epoce zdominowanej przez ortodoksyjną religię, w
społeczeństwie coraz mniej tolerancyjnym wobec odszczepieńców, Chajjam nie był
religijny, w wielu czterowierszach krytykował dogmę i ortodoksję, ale na pewno
nie był hedonistycznym ateistą, jak go przedstawiali jego religijni
krytycy. Wydawał się występować nie
przeciw wierze, ale raczej przeciw zorganizowanej religii i jej sprzecznym z
nauką dogmatom, odrzucał predestynację i zmartwychwstanie. Wierzył,
jak się zdaje, w wyrozumiałego i dobrotliwego stwórcę, nie mieszającego się
jednak do tego co się na Ziemi dzieje, choć równocześnie nie mógł pogodzić tej
dobrotliwości z teodycją - powszechnym złem i cierpieniem.
* * * * *
Przez te poglądy Chajjam popadł kilkakrotnie w kłopoty z autorytetami
religijnymi i musiał się tłumaczyć, uniknął jednak losu gotowanemu
odszczepieńcom i niedowiarkom przez Islam w późniejszych, mniej tolerancyjnych
czasach, ale jego Rubajiaty, potępiane jako bluźniercze przez muzułmański kler,
zostały zepchnięte w niepamięć na 700 lat.
* * * * *
W
1856 roku rękopis zawierający 158 wierszy został przypadkiem znaleziony wśród
orientalnych rękopisów w Bibliotece Bodleiańskiej w Oksfordzie. Ruba'iyaty
dostały się w ręce Edwarda FitzGerald'a, historyka i początkującego
orientalisty, któremu tak się spodobały, że przetłumaczył na na język
angielski. Od tego czasu cieszą się niezmienną popularnością, zostały
przetłumaczone na kilkadziesiąt języków i są jedną z najbardziej popularnych
publikacji po Biblii i sztukach Szekspira.
Ojejku!
OdpowiedzUsuńBajszo, aleś Ty piękna!
Jesteś jak Pani Jesień.
Od dzisiaj kocham Jesień ale tylko tą w promieniach słońca z liśćmi brązowymi, czerwonymi, złotymi...
Wiesz, aż się sama zadumałam nad tym co napisałam.
Nie kocham tej szarej, pochmurnej, burej,deszczowej, nijakiej jesieni!
Bajszo, dobrze, że jesteś.
Tęskno było za Tobą i Twoimi zdjęciami.
Serdecznie pozdrawiam
Masz rację, warto go poznać.
OdpowiedzUsuńMnie się jego wiersze podobają. Staje się coraz modniejszy w Polsce.
Pozdrawiam
Wróciłam z krótkiej podróży i jestem w szoku "trotyl we wraku tupolewa" nie wiem zupełnie co o tym myśleć - jestem w szoku i bardzo mi smutno, że takie rzeczy mogą się dziać w Europie i naszym kraju. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuń