BAJSZA
Wszelkie
podobieństwa do osób, zdarzeń i miejsc, które mogą zaistnieć są zupełnie
przypadkowe!!! Hi, hi
„Balansować na linie wysoko ponad spojrzeniem Twych oczu”
* * * * *
Każdy z nas składa się z energii, która ma ogromny wpływ
na nasze życie.
Już Franz Antoni Mesmera /1734 – 1815/, który
stworzył metodę leczenia opartą na założeniu istnienia tak zwanego, bliżej
nieokreślonego, MAGNETYZMU ZWIERZĘCEGO, którym wg jego twierdzeń dysponują
wszystkie istoty żyjące.
Energią tą można było wg niego oddziaływać na inne
osoby w celach terapeutycznych.
Ja śmiem powiedzieć, że od tej energii zależy, jakość
naszego życia.
Niektórzy wręcz uważają, że ta energia jest widoczna
w postaci aury, która każdego człowieka otacza.
Każda istota wytwarza wokół siebie pole energetyczne
zwane inaczej aurą.
Sama nazwa pochodzi ponoć od greckiego słowa aura
oznaczającego bryzę.
U człowieka jest to nasza bardzo osobista wibracja.
Tybetańscy mistycy twierdzą, że to subtelne światło
określa osobowość człowieka, natomiast jego odcienie związane są z myślami,
pragnieniami czy zamiarami i w zależności od nich mają różne barwy.
Podstawowy kolor jest dominujący i zarazem
najbardziej widoczny w naszej aurze.
Energia przepływająca przez nią odzwierciedla naszą
osobowość, tryb życia, myśli i emocje.
Obserwując kolory aury możemy określić stan
psychiczny człowieka a także stan jego zdrowia.
Z aury wyczytać także można cechy jego charakteru.
Kolory aury nie są stałe i zmieniają się zależnie od
stanu psychicznego.
Podstawowy kolor naszej aury mówi o naszej postawie życiowej oraz o utrwalonych już cechach charakteru.
Podstawowy kolor naszej aury mówi o naszej postawie życiowej oraz o utrwalonych już cechach charakteru.
Oto niektóre kolory aury i
ich znaczenie:
Czerwień; to siły żywotne, zdrowie, agresja,
zmysłowość
Pomarańcz; oznacza emocje, przyjemności, energię,
współpracę
Żółty; optymizm, zadowolenie, zdolności, kreatywność
Zieleń; uzdrawianie, serdeczność, współczucie, umiłowanie przyrody
Niebieski;
nauczanie, kreatywność, komunikacja, rozwój, talenty
Indygo;
mądrość, charyzma, dojrzałość, jasnowidzenie
Fioletowy; duchowość, inspiracja, świadomość,
humanitaryzm
Róż; to młodość, delikatność, wrażliwość, naiwność
Brąz; to pokora, poświęcenie, ostrożność
Srebrny; intuicja, idealizm, marzycielstwo,
wizjonerstwo
Złoty; nieograniczony potencjał
Aura wskazuje
na stan, w jakim w danym momencie jest nasz umysł, ciało i dusza.
Pozytywna energia aury, ma czysty i wyraźny kolor i
nie jest niczym zmącona.
Kolory blade, zgaszone, "przybrudzone" oznaczają
niskie wibracje i mało pozytywne uczucia.
W ten sposób można poznać kłamców, osoby zazdrosne,
nieżyczliwe, kierujące się niezbyt czystymi intencjami wobec innych.
* * * * *
Cały problem polega na tym, żebyśmy tę aurę
widzieli.
Oczywiście nie każdy z nas jest w stanie zobaczyć ją
fizycznie, lecz większość z nas przy odrobinie wysiłku jest w stanie przy
pomocy własnej intuicji odczytywać te energetyczne wibracje.
Szczególnie wtedy, gdy czujemy, że coś nie gra.
Wyczuwamy w innej istocie czy zdarzeniu złe energie, których się
obawiamy.
U innych istot, ludzi - jest o wiele trudniej niż u
siebie.
U siebie zwykle natychmiast wyczuwamy zmiany
nastrojów, a więc to, jakie energie nami kierują czy inaczej kumulują się w
nas łatwo jest dostrzec.
Sądzę, że niezwykle ważną rzeczą jest umiejętność
poznania samego siebie, bo to pozwola nam osiągać w życiu stany szczęśliwości,
co będzie przekładało się również na nasze otoczenie/czyli rodzinę, najbliższych kolegów itd/.
Zwróć uwagę, że o wiele łatwiej jest pochylić się
nad chorym psem czy kotem, niż zauważyć, że w naszym organizmie dzieje się coś
dziwnego.
Absolutnie nie zachęcam tu do hipochondrii. Próbuję
uświadomić każdej osobie, że jeśli będziemy znali siebie, łatwiej nam będzie
rozumieć innych, ale również zdarzenia, które wokół nas będą się działy.
* * * * *
Wróćmy do tego nieszczęsnego pożaru w moim mieszkaniu.
Wróćmy do tego nieszczęsnego pożaru w moim mieszkaniu.
Przyjechałam ze Szczecina, gdzie robiłam duży
materiał zdjęciowy do folderu.
W domu nie było mnie prawie 6 miesięcy.
Był listopad. Wpadłam do domu na 3 dni, bo miałam
jeszcze zrobić trochę zdjęć w zimowej aurze.
Było zimno, więc napaliłam w kominku wieczorem i poszłam
spać.
ZAPOMNIAŁAM przez te 6 miesięcy, że rura doprowadzająca dym do komina
była poprawiana i powinno się ją w pierwszym paleniu poobserwować, czy wszystko
jest ok.
Krótko mówiąc zlekceważyłam jedną z głównych zasad w
takich razach.
Szczęśliwie przespałam noc i rano postanowiłam
pojechać do miasta samochodem, który stał 4 miesiące w garażu, bo w Szczecinie
miałam samochód zleceniodawcy do dyspozycji, więc swój zostawiłam w domu.
Wyjeżdżając przymknęłam komin, by zbyt mocno się nie
paliło.
Po zapaleniu samochodu w garażu weszłam jeszcze na
sekundę do domu, bo musiałam wszystko pozamykać – samochód już stał przed
domem. W kuchni, która u mnie jest największym mieszkaniem, bo połączona z
salonem zauważyłam taką wiszącą mgiełkę – pomyślałam, że to dym z rury
wydechowej samochodu zawisł tak między promieniami słońca wpadającymi przez
okna.
Zlekceważyłam 2 sygnał – właściwie nawet mi na myśl nie przyszło, że to
jest dym z komina czy schowka za kominem, gdzie prawdopodobnie już rozpoczął
się pożar.
Poprawienie rury doprowadzającej dym do komina,
miało zabezpieczyć przed ewentualną nieszczelnością.
Fachowiec, który to robił
wyciął kawałek żaroodpornej płyty i wstawił po uszczelnieniu, ale inny, który
nie był żaroodporny.
Zapaliła się okleina płyty, ta wypadła ze ścianki i
wpadła w plastikową skrzynkę z wiertarkami i innymi narzędziami.
Plastik zaczął palić się błyskawicznie.
Po 4 godzinach, gdy wróciłam mieszkania były
kompletnie zniszczone.
Zlekceważyłam 2 sytuacje, na które moja intuicja
wcześniej zwracała mi uwagę.
Efekt tragiczny.
Dlatego piszę o tym, że jeśli wokół nas dziej się coś,
co nas niepokoi nie wolno nam tego lekceważyć, to dotyczy sytuacji zewnętrznych
czy stricte nas samych.
Złe energie często wręcz boleśnie nas dotykają, nie
powinniśmy ich lekceważyć.
Warto zastanowić się skąd się biorą i próbować
zniwelować je czy choćby zapobiec kumulowaniu.
Lucja napisała do mnie „…nie powinnaś poruszać tej
sprawy.
Dosyć już przeżyłaś. Sprawy się odświeżą i znowu
będą robić Tobie różne nieprzyjemności.” Udawanie, że nic się nie stało, to jak
zlekceważenie tego wiszącego dymku.
Jeśli coś nam doskwiera, mamy np. kamyk w bucie,
należy się schylić wyciągnąć go na wierzch i wyrzucić.
Tak też jest z innymi sprawami, które nas zabolały w
życiu – trzeba bez względu na konsekwencje wyjąć je na wierzch i……wyrzucić.
Chodzi o to, by nie tłamsić nie kumulować w sobie złej energii.
Jestem pod tym względem już wyszkolona, życie
nauczyło mnie jak sobie radzić z emocjami.
Nie noszę urazy w sercu, gdy oczyszczę tzw. teren.
Z
ludźmi, którzy mnie skrzywdzili potrafię normalnie rozmawiać, potrafię być
wobec nich empatyczna z tzw., czerwoną lampką zapaloną, wewnątrz, która od
czasu do czasu przypomina mi żebym uważała, bo tu może być niebezpiecznie.
Mam świadomość, że nie każdemu będzie się podobało,
że piszę o takich sprawach, jednak właśnie tłamszenie w sobie bólu, urazy,
niechęci – to nic innego jak kumulowanie złej energii.
Mój kolega mówi wyjmij to zetrzyj na proch i wyrzuć
na pustynię.
A ja sobie myślę – pustynia ma być śmietniskiem złej
energii – nie ja uważam, że trzeba zamienić taką energię w dobrą.
Zatem kiedy mi smutno i coś mi doskwiera idę szukać
piękna.
Tak powstał cykl zdjęć pt;
„Co w trawie piszczy?”
„Co w trawie piszczy?”
Przez sposób postrzegania świata w określonych
nastrojach poznajemy również siebie.
Czy takie nastroje nie napełniają nas dobrą energią?
Zdjęć z tego cyklu jest bardzo dużo - wybrałam tu kilka, by pokazać, że zwykła trawka, może nam poprawić nastrój.
Ktoś powiedział, gdy jest nam smutno oglądamy zachody słońca - coś w tym jest.
Oj, coś mi się wydaje Droga Bajszo, że uzależniłam się od Ciebie.
OdpowiedzUsuńUzależniłam się, ale bardzo pozytywnie. Kiedy siadam do komputera od razu do Ciebie biegnę...
Nie myśl sobie, że jest to podlizywanie się Tobie.
Nie mam takiej potrzeby.
Jak pewnie już wiesz, piszę zawsze to co myślę, choćby to było z niekorzyścią dla mnie.
W pewnym okresie było bardzo głośno o kolorach aury człowieka. Potwierdziły to wielkie autorytety naukowe...
Bajszo, znam Twoje życie z tego co napisałaś. Nie zaprzeczysz, że wyrządzono Ci wiele złego...
przypuszczam, że od razu wyjaśniłaś te sprawy.
Ja, po latach już bym do sprawy nie wracała. To jest moje zdanie.
Wiem, że to dotyczy Ciebie i zrobisz tak jak uważasz...
Bajszo, ja nie skrywam w sercu złych emocji. Uważam, że nasze życie jest zbyt krótkie i nie chcę nosić w sobie zazdrości, mściwości, złości, gniewu...
I tu się z Tobą zgadzam, że lubię szukać piękna.
Zawsze i wszędzie. A gdybym znalazła jeszcze takie jak Twoich zdjęciach, to byłabym cała happy.
Serdecznie pozdrawiam
Bajszo,
OdpowiedzUsuńzastanawiamy się czy jeszcze kiedyś ugotujemy kapustę wg Twojego przepisu.
Dlaczego? wyszła pychotka. Objedliśmy się jak bąki.
Nie potrafiliśmy sobie odmówić. Jesteśmy kapuściarze, ale takiej jeszcze nie gotowałam.
Nie znałam tego przepisu.
Dziękuję!!!!!!
Pozdrawiam
Nie skrywam żalu w sercu - wiesz nawet myślę, że wielu ludzi jak stado zwykle biegnie za jakimś przewodnikiem, bo nie chce się wyłamać i nie ma świadomości, że komuś wyrządza krzywdę, bądź, że kogoś można przy okazji stratować/skoro większość tak robi to widocznie ma rację/. Trzeba, by pomyśleć ocenić sytuację - wielu ludziom się nie chce skoro inni już to zrobili, wielu nie potrafi. Łucjo ja miałam w porównaniu z innymi naprawdę super życie. Nie urodziłam się kaleką, zawsze wszystko udawało mi się osiągnąć. Niczego w życiu nie żałuję, bo nawet te przykre zdarzenia były dla mnie samej pewną lekcją. Dziś tę wiedzę przekazuję innym w tym blogu między innymi. Piszę o tych sprawach, bo myślę, że Ci ludzie, którzy mieli w życiu ze mną kontakt też już nabrali doświadczenia i może maja więcej czasu, żeby zastanawiać się czasem nad tym co robią. Jeśli człowiek zastanawia się jest mniejsze prawdopodobieństwo, że kogoś skrzywdzi. Co do kapusty,to nie mogłaś znać tego przepisu, bo sama go wymyśliłam. Mam coś co nazywam wyobraźnią smakową i czasem robię takie eksperymenty, że z produktów, które mam wymyślam coś nowego. Ja sporo tej kapusty zrobiłam i chyba jutro zrobię kruche ciasto i taką tartę z wkładem z tej kapusty ale jeszcze brakuje mi w tym takich jędrnych podsmażonych na złoto kawałków pieczarek a na wierzch jakiś ser utarty dam i będzie super jedzenie.
OdpowiedzUsuńWitaj Bajszo!
OdpowiedzUsuńDomyślałam się, że Twoje życie jest bardzo ciekawe. Dodatkowo obdarzona jesteś wieloma talentami, darami.
Piszesz wspaniałe wiersze, Twoje posty są pełne inwencji a do tego...masz dar jeszcze odnajdywania piękna w najmniejszym drobiazgu.
A największy z darów? to pokazywanie wszystkiego co Ciebie otacza poprzez fotografię.
Tak przypuszczałam, że ten przepis jest Twoim pomysłem.
Jeszcze raz muszę to powiedzieć. Jest świetny. Szczególnie dzisiaj, na drugi dzień...
Serdecznie pozdrawiam
Kupiłam śliweczki bo nie miałam i pieczarki i jutro poszaleję z resztą tej kapustki. Mam tyle samo talentów co wad, ale talenty mam o wiele ciekawsze od wad i to podobno da się wytrzymać. Łucjo potrafię jeszcze malować jako tako, robić przecudne swetry z wrabianymi super wzorami - ale jestem leniwa i ostatnio mi się nie chce nawet zabierać do tego. W komunie jeden z moich swetrów Amerykanka, która przyjechała do sąsiadki kupiła za 500$ i powiedziała, że bez niego nie wyjedzie. Wtedy to była niesamowita kasa. Niestety czasami ogarnia mnie lenistwo i nic mi się nie chce, ale podobno tak mają wszystkie bliźniaki;)Gobeliny też robiłam ale zaprzestałam, bo to za żmudna praca. W życiu musi się dziać, żeby nie było nudno;)
OdpowiedzUsuńBajszo, czy jesteś spod znaku Bliźnięta?
OdpowiedzUsuńJa tak !
Czy otrzymałaś mój email ?
Pozdrawiam
Jestem bliźniaczką, Liścik odebrałam i odpisałam Buziaki
OdpowiedzUsuń