wtorek, 15 maja 2012

Moje smutki

Bajsza

Wszelkie podobieństwa do osób, zdarzeń i miejsc, które mogą zaistnieć są zupełnie przypadkowe!!! Hi, hi
http://bajszafotokul.blog.onet.pl/  mój blog ze zdjęciami
„Balansować na linie wysoko ponad spojrzeniem Twych oczu”
* *
Jestem przeziębiona i przygnębiona wczorajszym zajściem w ogrodzie.
Oba ptaszki skaczą – znaczy małe i mama.
Tata biedny uwija się jak w ukropie, żeby je nakarmić i w ten sposób wyrazić swoje przywiązanie.
To jest piękne – tylko ja się martwię, bo wcześniej czy później kocisko wróci – a ptaszki teraz są bezbronne.
Już myślałam, żeby je złapać i przechować w domu, ale nie wiadomo czy one będą jeszcze latać a rozdzielanie ich teraz z tatą byłoby niehumanitarne.
Przyroda ma swoje prawa ja to rozumiem, tylko smutno mi, bo wcześniej koncertowały dla mnie, latały za mną jak pieski, wcale się nie bały i masz.
Muszę jechać do sklepu, bo bigos się skończył i trzeba coś kupić do jedzenia.
Podskoczył mi cukier przez te zmartwienia, nie wiem, bo może rano wczoraj nie wzięłam tabletki w każdym razie miałam ok 200 przez cały dzień.
Chyba jednak nie, bo dzisiaj wzięłam i mam 192.
Do tego jestem przeziębiona i jeszcze albo frytką sobie uszkodziłam sklepienie podniebienia, albo coś innego mi się stało w każdym razie mam tam bolący wylew. Krwiak się zmniejszył, ale dalej boli.
Śmierdzę czosnkiem, bo cały czas ciućkam ząbki czosnku – to jedyna możliwa metoda wyleczenia tej ranki i przeziębienia.
       * * * 
2 dni czekałam, bo Piotrek brat M miał mi przywieźć, taką wiejską drewnianą drabinę do obcinania gałęzi a do tego wymyśliłam, że zrobię z nie taki płotek. Mój ogród nabiera coraz bardziej wiejskiego klimatu i to jest fajne, bo ma swój niepowtarzalny wiejski styl. 
Niestety koledze z samochodem coś nawala.
Zadzwoniłam do Piotra teraz nie przyjedzie, więc mogę spokojnie jechać do sklepu.
Później /jak wrócę ze sklepu/wstawię filmik z ptaszkami, bo zrobiłam ale teraz ładują mi się baterie w aparacie.
  * * *
Mam chyba jakiś zły okres.
W domu jest zimno jak w psiarni, ja bardzo przeziębione, więc postanowiłam spalić gałęzie jałowca, który M wyciął.
Jak wróciłam ze sklepu, taka zadowolona, bo kupiłam Kalinę koralową

i posadziłam ją w ogrodzie, bo ktoś kiedyś powiedział, że ona jest cudownym lekiem na serce także złamane/łagodzi ból/.
No właśnie to poszłam po te gałęzie…..., i wychodząc z garażu poślizgnęłam się.
Nie wiem jak to się stało, ale całym ciężarem upadłam na kolano. Na szczęście w kolano nic mi się nie stało, ale niestety mam felerną tę prawą stopę/słabe czucie od cukrzycy/ i chyba sobie złamałam albo mocno skręciłam najmniejszego palca od prawej stopy. Tak bardzo mnie boli, że nie mogę go dotknąć.
Szlag by to wziął – wszystkie plagi egipskie na mnie spadają.
Więc filmik z ptaszkami będzie jutro, bo nie mam siły go montować.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za notkę i pozdrawiam

Archiwum bloga