piątek, 21 kwietnia 2023

Mam wszystko w tyle

 

         Bajsza

Wszelkie podobieństwa do osób, zdarzeń, miejsc, które mogą zaistnieć są zupełnie przypadkowe. Hi, hi 144412

Ściąganie pobieranie, udostępnianie zdjęć i treści - jest zabronione – objęte prawem autorskim.

 21 kwietnia 2023 

Odchodzę w mrok.  

Jestem b. słaba.



Dni mijają a ze mną jest coraz gorzej. Widzę to każdego dnia.

Wiem, że już to badanie mi raczej nie pomoże.

Położę się na trochę i napiszę, co było dalej jak się zdrzemnę

.

Wypiłam 1 litr wody i pan od badania powiedział, że mam iść siusiu. Wstałam z leżanki i…. zrobiłam 3 kroki do drzwi.

Nagle poczułam, że głowa mi jakby odpływa od ciała w jedną stronę a nogi wiążą mi się w supły.

Kurczowo prawą ręką chwyciłam klamkę u drzwi, lewą ręką usiłowałam złapać futrynę drzwi, ale ta zsuwała się.

Nogi zaplątały się i sparaliżowały tak skutecznie, że straciłam nad nimi jakąkolwiek władzę.

Nie czułam nawet, że osuwam się tylko zobaczyłam jak w krzywym zwierciadle 5 może 6 twarzy,

Doktora z kitką, przemiłą pielęgniarkę w kwiecistym, kolorowym fartuszku, poważną młodą panią nierozstającą sią ze strzykawką w białym garniturze i pana w stalowym kitlu.

Musiałam się osunąć, bo oni wszyscy mieli przerażone twarze jakby stali na okręgu studni.

Dziewczyna będąca w towarzystwie innej z kroplówką próbowała mnie podnieść chwytem od tyłu, a był to kawał baby.

Tylko moment byłam nie przytomna. Nogi nie chciały nieść ciała..

Ktoś powiedział kiedyś są „ludzie i parapety”.

Ta miła pielęgniarka tak różniła się od tych skwaszonych na oddziałach pań, do serca można ją przytulić.

Troszczyła się, aby ktoś mnie zabrał, bo widziała, że ledwo trzymam się kupy.

I zabrał mnie - ale mało zawału nie dostałam tak tym wózkiem jechał i to nie pierwszy raz/Taka szarża jakby go gnomy z maczugami goniły\.

Walnął w metalowe drzwi. Malo, co nie przejechał po nogach siedzącego na krześle i do tego tak się spieszył jakby bał się, że ktoś go z tym wózkiem zobaczy.

Krępuje mnie to, bo robi mi wiele grzeczności, ale z drugiej strony boję się, że kogoś lub mnie w końcu okaleczy.

Ciekawa jestem, co koordynatorki teraz wymyślą. Jak dotąd nie skonsultowano mnie jeszcze z chemio - terapeutą, – bo, po co? – Umierającemu się kata nie pokazuje – jeszcze by go po nocach straszył.

Jeszcze o 2 rzeczach dotąd nie pisałam. Zaraz po operacji bolała mnie mimo znieczulenia prawa ręka na wysokości bicepsa.

Jak tylko byłam w stanie na tyle się wygiąć, by ją obejrzeć okazało się, że mam na niej siniaki jakby ktoś bardzo silnie mnie przytrzymywał – czyżbym chciała uciec im ze stołu operacyjnego?

Drugą intrygującą sprawę odkryłam wczoraj. Poczułam, że coś jest nie tak z paluchem lewej nogi.

Dotąd po operacji go nie oglądałam, bo nie mogłam przez ranę stomii tak się pochylić, żeby go obejrzeć a w sumie nie był tam dominujący ból. Wczoraj przed badaniem chciałam posmarować stopy kremem\zawsze dbałam o stopy\ okazało się, że coś na tym paluchu się dzieje.

Z całego schodziła wręcz płatami skóra, przez środek szła rysa jakby ktoś ostrym nożem go przeciął, była ciągle bolesna. Wyglądało tak jakby był tam wcześniej ropny pęcherz.

Po operacji dostawałam jak sądzę profilaktycznie zastrzyki z antybiotykiem, więc i ta rana się wygoiła.

Tylko skąd ona się tam wzięła?

Chodzę cały czas w skarpetkach nie mogłam się tam skaleczyć na odcinku ok.1,5 centymetra, żebym o tym nie wiedziała.

Ze względu na cukrzycę o stopy dbam szczególnie.

 Jaka pyszna jest woda z cytryną rano – nigdy mnie takie drobiazgi wcześniej nie cieszyły?

Zaopatruję się w jedzenie w Auchanie – postanowiłam wypróbować wszystkie interesujące lody, jakie tam mają.

Sądzę, że nic już mi zaszkodzić nie może.

Lody to jedyna przyjemność, jaką mogę sobie podarować.

Dzień w tą czy w tą to już nie ma znaczenia.           

Piszę dalej, tego bloga, bo chcę, aby ludzie wiedzieli, jakie są ostatnie chwile samotnego człowieka.

Kto chce może go czytać, kogo to wkurza niech mija go szerokim łukiem?

Zadziwiają mnie Ci znajomi, którzy miesiącami milczeli a teraz wydzwaniają, bo zebrało im się na pogaduchy.

Jak ich pytam, o co chodzi mówią, że chcieliby jeszcze mnie zobaczyć?

A konkretnie, o co chodzi?

Jakie rak poczynił spustoszenie w moim organizmie? Czy bardzo się zmieniłam? Cóż ci powiem Kaziu gdybyś zobaczył mnie na ulicy nie poznałbyś mnie.

Sądzisz, że po starej znajomości sprzed bodajże 10 lat powinnam ci się pokazać, żebyś sam mógł ocenić degradację wyrządzoną przez raka?

Litości Kaziu nie bądź takim parapetem. Mój dawny znajomy, który jeszcze 2 tygodnie temu dzwonił, jak co tydzień w niedzielę między odkurzaniem a szykowaniem obiadu miał zwyczaj mówić „byle, jak, ale się zachowuj”.

Sam wg tej maksymy „zachował się” i zapisał mnie na straty – już nie dzwoni.

My zaś a właściwie Ty przysłałeś mi kartkę na dobranoc 29.11.2022.to wtedy zaczęłam chorować. Później milczałeś a teraz chciałby mnie zobaczyć.

Pamiętajcie mnie taką jaką byłam przed rakiem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za notkę i pozdrawiam

Archiwum bloga