piątek, 7 kwietnia 2023

Procedury.

Bajsza

Wszelkie podobieństwa do osób, zdarzeń, miejsc, które mogą zaistnieć są zupełnie przypadkowe. Hi, hi 144412

Ściąganie pobieranie, udostępnianie zdjęć i treści - jest zabronione – objęte prawem autorskim.

07 kwietnia 2023

Odchodzę w mrok.

Procedury.

Pół roku temu, poddał się i umarł na raka prostaty mąż mojej kuzynki, lekarki laryngolog. Był skierowany na radioterapię, ale przez trzy miesiące nie było dla niego miejsca. W końcu umieściła go w prywatnej klinice. Do szpitala, w którym pracowała 22 lata nie chcieli go przyjąć.

Bardzo się przejął tym, co się działo w związku z jego chorobą i dostał alzheimera.

Nie chciał jeść zdecydował się umrzeć. 

Gdy kuzynka prosiła o pomoc, jej szpitalni koledzy powiedzieli, że nic nie mogą, bo mają PROCEDURY.

 Co tu mówić rak 4 stopnia jest już nie do wyleczenia.

Mam takiego raka.

Doktor Adze powiedział, że mogą leczeniem podnieść mi tylko komfort życia.

Tego życia, jakie mi zostało.

Ok ja to rozumiem nawet to, że ludźmi w podeszłym wieku nikt nie chce się zajmować.

Mam na myśli lekarzy, służbę zdrowia, Wiadomo młodsi mają jeszcze jakąś szanse.

Może powstaną nowe leki w międzyczasie.

2 dnia po operacji wchodzi na salę pielęgniarka w czerwonej sukience przechodzi do okna ja leżę na środkowym łóżku, bardzo się pocę.

Zatrzymuje się na wprost i strzela „trzeba się pionizować”.

Nikt nie podchodzi żeby, choć podać rękę, próbuję sama sobie poradzić, przesuwam stolik na środek, żeby znaleźć podparcie. Stolik odjeżdża a ja mało nie ląduję głową na podłodze.

Muszę wstać, - obmyślam taktykę.

Mam dość wściekłych min pielęgniarek. Dam radę, muszę dać radę sama.

W końcu udaje się.

Jeszcze teraz każdy silniejszy ruch jak choćby odkrycie kołdry powoduje ulewanie się płynów ustrojowych podbarwionych krwią z przetoki. Czemu oni nic z nią nie zrobili?

2 dnia wpada na salę taki fircyk w białym kubraczku. Pod drzwiami za węgłem rzuca „na zmianę opatrunku za mną”, Do kogo to było? Chyba do wszystkich mówi Bogusia. Poleciał nim nogę spod kołdry wyjęłam. Bogusia pokuśtykała na swojej kuli.

Ja wygrzebałam się z łóżka i nagle zaczęło mi się w głowie kręcić. Ewka mówi, żebym wracała do łóżka, bo jak padnę ona mi nie pomoże.

Bogusia wróciła i co?

Nic nie zmieniał tylko patrzył - to były chyba takie manewry na gonienie króliczka przed Świętami..

Idę spać, cukier spadł mi do 60.

Jestem bardzo licha stomia nic nie zbiera 3 dzień.

Fircyk wraca wieczorem na obchód. Mówię o lenistwie stomii a on mi na to, że się na mnie obraziła i śmieje się sam z tego dowcipu.

Z za węgła rzuca jeszcze kilka zdań, ale nie wiem, o czym mówił.

Mam wyczulony węch. Czuję zapach pieczonego mięsa. Nie jestem głodna. Czasem bananka plasterek zjem.

Bardzo bolą mnie nogi.

Jestem przerażona - wczoraj pierwszy raz sama zmieniłam stomię.

Nie wiem czy dobrze zrobiłam wszystko. Trzęsłam się po tym jak osika przez 2 godziny a i teraz dreszcze mam jak sobie to przypomnę.

Pewnie się przyzwyczaję.

Żeby tylko, ten ból pupy ustąpił resztę da się wytrzymać.

Komfort życia, bzdura komfort marnej egzystencji.

To, co mnie czeka to tylko ból.

Zero radości.

W brzuchu mi burczy jakby tam stary Ursus próbował ruszyć.

Ten Multicooker świetnie się spisuje.

 To jednoosobowy garnek robiący wszystko. Można w nim nawet smażyć naleśniki. Udany zakup za 124 złote. Można było nawet taniej kupić, ale te tańsze zwykle mają jakąś wadę. Nie muszę wstawać do kuchni i siedzieć tam w zimnie. Znowu szpila gorącego drutu w miękkie tkanki dołu. Nawet nie wiem dokładnie gdzie. Tabletkę brałam, o 5 więc w razie powtórek mogę wziąć kolejną. Znowu zapomniałam dali mi na recepcie ze 100 zastrzyków przeciwzakrzepowych. Cała jestem pokłuta.

Nawet nie powiedzieli czy domięśniowo czy dożylnie czy pod skórę.

Powinnam to wiedzieć?

 Jeden wypłynął wierzchem i nie wiedziałam ile poszło pod skórę. Mieszkania mi się wychłodziły przez ten tydzień. Mam tylko 16 stopni. Leżę pod 2 kołdrami, nogi ledwo znoszą ich ciężar.

Co to za życie? Co to za komfort? W szpitalu było ciepło, ale kogo obchodzi, do jakich mieszkań wracam z ranami i bólem. Czekam na dalsze posunięcia lekarzy.

Nie wiem, co i kiedy zamierzają.                                                                                                                                                                                                                       

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za notkę i pozdrawiam

Archiwum bloga