Bajka
Wszelkie
podobieństwa do osób, zdarzeń i miejsc, które mogą zaistnieć są zupełnie
przypadkowe!!! Hi, hi
Ściąganie, pobieranie udostępnianie zdjęć i
treści – możliwe jest tylko za moją/autora/ pisemną zgodą.
„Balansować na linie wysoko ponad spojrzeniem Twych oczu”
˜”*°•◕❤◕•°*”˜
Trzeba
nauczyć się wybaczać tym, którzy są wobec nas nielojalni.
Staram
się unikać takich ludzi, ale dziś wiem, że to jest niemożliwe.
Tak
daleko przesunęłam granicę zaufania do ludzi, że praktycznie unikam wszelkich
nowych znajomości.
Trzeba
wykazać się naprawdę dużą determinacją bym komuś zaufała a mimo to i tak Ci,
których już polubiłam zawodzą mnie czasami.
Nawet
zastanawiałam się czy to nie jest sprawa moich wysokich oczekiwań, ale nie.
Oczywiście,
bez przesady pewnych rzeczy przyjaciel po prostu nigdy nie robi.
Może
nam nawytrząsać, że jesteśmy „tacy i siacy”, ale robi to w cztery oczy a nie do
innych.
Gorzej
jeszcze jak próbuje pokazać nas w gorszym świetle, czy krzywym zwierciadle
tylko po to, by sam wydawał się atrakcyjniejszy.
Dowartościowuje
się kosztem innych w tym wypadku naszym.
Kto
bywał na czatach
głosowych, wie, o czym mówię?
Tak
naprawdę tu mówię o świecie realnym a nie o necie.
W
necie jest prościej, blokujemy takiego delikwenta w życiu realnym często musimy,
czy tego chcemy, czy nie spotykać się z kimś, kto nas zawiódł. Czasami w
sprawach powiedzmy służbowych i wtedy…., no właśnie trzeba wykrzesać z siebie
hektolitry dobrej woli, by udawać, że nic się nie stało. Ignorowanie zdarzenia
czasami ma sens szczególnie, gdy uznamy, że mamy do czynienie z delikwentem na
tyle ograniczonym, że nie potrafi wyważyć wartości, które go otaczają, gorzej
czasami ich po prostu nie dostrzega.
Takiemu
nie ma sensu cokolwiek tłumaczyć. Można mu, co najwyżej powiedzieć w cztery
oczy jesteś „świnią”, ale trzeba czasami w życiu dla własnego dobra otrzeć się
o chlew, by wiedzieć, co to takiego.
Gdy
zaś mamy do czynienie z osobnikiem wysublimowanym, krętaczem pierwszej wody,
czego wcześniej nie zauważaliśmy, bo owiał nas chmurą nadmuchanej erudycji,
feromonów, czy zwyczajnie poraził prostotą skojarzeń i nie zauważyliśmy, że już
wpakowaliśmy się sami w pułapkę, której drzwiczki jeszcze nas nie zmiażdżyły,
ale tylko patrzeć jak się to stanie - wtedy trzeba mu uświadomić, że nas zranił.
Nie ważne czy to pojmie czy nie, ale jest pewna szansa na to, że więcej nie
będzie z nami usiłował stosować swoich sztuczek, ale to wcale nie jest pewne,
bo w końcu to my się nabraliśmy. Jak ja to mówię „tak czy siak” musimy mu wybaczyć,
ale nie zapomnieć i traktować, go jak nieczyste powietrze, które przy odrobinie
dobrej woli da się przez jakiś czas wytrzymać.
Ten
przydługi wstęp jest zapowiedzią tego, co dziś ma się zdarzyć.
Już
wczoraj w południe, co rusz, przychodził mi na myśl mój były kolega, z którym
skończyło się nasze koleżeństwo, bo jego chachmęctwa wyszły na jaw
uświadamiając mi moją nazbyt rozbuchaną empatię, która czasem nie rozróżnia
ziarna od plew – może, dlatego, by nie opuścić prawdziwego nieszczęśnika w
potrzebie.
Chodził
mi po głowie, aż w końcu zadzwonił telefon i okazało się, że chce do mnie
przyjechać. Oczywiście nie z wizytą towarzyską, ale po to by zabrać jakieś
swoje rzeczy, których jeszcze nie spakowałam i nie wystawiłam przed furtkę.
Nigdy
nie miałam „sumienia” wyrzucić kogoś z trzaskiem z mojego życia.
Dlatego
właśnie jestem skazana na wybaczanie.
Wybaczam
dla siebie, by czuć się lepiej niż ten, który mnie zranił, ale czy tak jest
istotnie wątpię, Ci, którzy ranią mają to głęboko w ……jak czuje się ich ofiara.
Dlatego
tylu przestępców siedzi w więzieniach i jeszcze więcej chodzi po świecie i
szuka naiwniaka.
Muszę
jakoś ten świąteczny dzień przeżyć i udawać, że wszystko jest ok.
Powiem
Wam coś jeszcze.
Bardzo
lubię podchodzić każdego ranka, do okna w kuchni i patrzeć na ogródek, który
kocham i który każdego dnia mnie czymś sympatycznym zaskakuje.
Jednak
jest we mnie od kilku lat takie jakieś dziwne uczucie, obawiam się, że zobaczę
tam leżącego martwego człowieka. Skąd mi się to wzięło nie wiem, nie wiem,
czemu jest we mnie taka obawa. Czasami myślę, że jest ona po to, by nic mnie
nie zaskoczyło – podchodzę do okna lustruję ogród dokładnie, jest pięknie, nikt
nie leży na trawniku i wszystko jest ok.
Nie
to, żebym się bała – to jest tak silne, że albo kiedyś się zdarzy albo już
kiedyś się zdarzyło tylko ja tego nie widziałam i ten obraz jakby wpisał się w
ten trawnik.
Pierwszego
roku, gdy przekopywałam ziemię – wtedy jeszcze miałam na to siły czułam, że coś
znajdę w tej ziemi.
Uczucie
było tak silne, że gdybym nie znalazła, byłabym bardzo zawiedziona. Nagle coś
błysnęło w słońcu, pamiętam, że obok kwitł bób i jego kwiatki mają takie jakby
oczka.
Wtedy
pomyślałam sobie, co wy tu widzicie. Spojrzałam w dół, ale to, co błysnęło zniknęło.
Zaczęłam analizować gdzie rzuciłam ziemię i gdzie ten błysk mógł się ukryć,
kucnęłam i brałam do ręki ziemię w pewnym momencie poczułam, że jest coś
dziwnego, ale w najśmielszych oczekiwaniach nie spodziewałabym się – to była
obrączka - złota obrączka.
Teraz
ile razy wyciągam chwasty czuję, że jeszcze coś znajdę, ale jakoś od dawna
niczego oprócz zardzewiałej śruby nie znalazłam – wiem jednak, że wcześniej czy
później się to zdarzy. Jest coś niesamowitego między światem nieożywionym a naszą
psychiką, jakoś się uzupełniają, dopełniają współgrają powstaje między nimi
więzi w zależności od stopnia naszej wrażliwości czasami tak silne, że
prześladują nas jak ten obraz martwego człowieka w ogrodzie – jednak są mniej
dotkliwe niż Ci, którzy mogą nas skrzywdzić czy zawieść pokładane w nich
zaufanie.
Witaj Basiu. Tak to w życiu bywa, Napotykamy na różnych ludzi, a są ludzie i taborety, Najgorzej jednak, gdy zawiezie nas przyjaciel. To bardzo boli. Mysle, że czeka Cie cieżki dzień, skoro M. sie zapowiedział po odbiór swoich rzeczy. Każde spotkanie z nim pewnie Cię sporo kosztuje i dotknie Twojej czułej struny. Poczujesz sie bezsilna i rozbita. Basiu, ale to jemu trzeba współczuć, że sie pogubił i nie sprostał wymaganiom przyjaźni, a Ty jestes w porzadku i nic nie masz sobie do zarzucenia, wiec Ty jestes górą, a on i tak z pewnoscia czuje, że sie ześwinił. Dzisiaj u mnie pada. Mam tu wnuka do jutra wiec mam wesoło. Ty tez pewnie w ogrodku nic nie robisz bo nadal jest mokro. Buziolki. Ania (M.)
OdpowiedzUsuńNo już wszystko wiesz, bo porozmawiałyśmy. Nie przeżywam spotkań z M - stał mi się obojętny, przebolałam, że mnie zawiódł i przeszłam do realiów życia. Sama się dziwię, że tak to dobrze zniosłam, ulgą chybaa było udane i spokojne rozstanie :P Dziś mi powiedział, że nagadałam na nigo do psa, bo nie bardzo chce się już z nim kolegować - uwieżysz? - ale mam mądrego psa.
OdpowiedzUsuńNie to, ze nagadałaś psu na M., ale zwierzęta poznaja sie na dobrych i złych ludziach i ot cała tajemnica. Dlatego Szabajek stronił od niego. Buziolki :)
OdpowiedzUsuńBasiu dziękuję za wizytę na moim blogu i za dobrą radę.
OdpowiedzUsuńJa też mam ogródek, który widzę przez okno mieszkania.
Powiem Ci jedno, że chwasty nie tylko rosną na ogródku, ale i w życiu też.
I tak samo jak na ogrodzie ciężko się jest ich pozbyć, tak w życiu... też.
Pozdrawiam serdecznie.