sobota, 22 września 2012

Niekonsekwencja w nocnym upiększaniu wyobraźni

BAJSZA
Wszelkie podobieństwa do osób, zdarzeń i miejsc, które mogą zaistnieć są zupełnie przypadkowe!!! Hi, hi
http://bajszafotokul.blog.onet.pl/  mój blog ze zdjęciami
„Balansować na linie wysoko ponad spojrzeniem Twych oczu”
* * * *
Pomyślcie tyle osób od 3.30 weszło na ten post sądzę, że przynajmniej połowa go przeczytała i nikt nie zauważył braku konsekwencji w moim myśleniu.
Kiedy tylko położyłam się spać półprzytomna, bo godzina była późna natychmiast zauważyłam, że już ograniczyłam swoją wyobraźnię do pilota, który miałby pobudzać kulki.
Przecież są różne inne znane metody pobudzania różnych urządzeń a można by się pokusić o wymyślenie czegoś, czego jeszcze inni nie wymyślili.
My sobie nawet już nie zdajemy z tego sprawy jak bardzo jesteśmy powiązani ograniczeniami.
  Mózg człowieka wykorzystywany jest w około pięciu do sześciu %.
Niektórzy osiągają dwanaście procent.
Jeśli więc reszta nie jest spożytkowana, w jakim celu w procesie ewolucyjnym mózg ulegał powiększeniu?
Moim zdaniem, resztę mózgu można wykorzystać na kierowanie energią PSI, CDI, CHI, KI czy jak kto chce jakąś jeszcze inną.
Mówimy o nieznanej naukowo sile. 
Mózg siłą woli potrafiący komunikować się bezpośrednio z innym mózgiem.
Przykłady telekinezy, telepatii i innych tego rodzaju zjawisk.
Być może na to pozostaje nieużywana część mózgu?
Wystarczy trening i przebicie bariery wiary we własne możliwości.
Może właśnie ten czynnik spowodował rozwój mózgu?
* * * *
Taka dygresja a’ propos Lusi muchy i historii, pewnego miłego dorosłego mężczyzny, który patrząc na mnie jak rysuję – stwierdził – 
„Ja nie potrafię nic narysować”.
Spytałam, czemu?
Zaczął szukać w pamięci w końcu powiedział, że w 2 klasie podstawówki, pani kazała cokolwiek narysować i on rysował, co mu wyszło a wyszła mu MUCHA.
Pani powiedziała patrząc na jego rysunek PASKUDNE.
Lubił panią, ale nie tylko przestał ją lubić, ale do tego postanowił nigdy więcej nie rysować.
Przekonałam go i wiecie, co narysował – mój portret.
Sam był w szoku, to był 2 jego rysunek w życiu.
 Myślicie, że Picasso z tego powodu się zasępił?
* * * *
W związku z tym ponawiam pytanie - po co człowiekowi tak duży potencjał, gdy wykorzystanie jego jest minimalne?
Możemy brać pod uwagę fakt, że jednak nasza percepcja jest bardzo ograniczona.
Niewykluczone, że posiadamy narzędzie /mózg/ do tego, by stanąć dużo wyżej na drabinie ewolucji, ale wolniej się rozwijamy niż to zaprojektowała ewolucja.
Takie stwierdzenie jest jednak sprzeczne z podstawowym założeniem teorii ewolucji, w myśl, której żaden komponent organizmu nie doskonali się "na zapas", a wyłącznie zmierza w kierunku lepszego dostosowania do aktualnych potrzeb.
 W drodze na szczyt - moja Lusiu mucha.
Co do ograniczonej percepcji, to spotkałam się z przeciwnym wręcz stwierdzeniem.
Uważa się mianowicie, że percepcja bodźców ze świata zewnętrznego została w drodze ewolucji wyraźnie ograniczona. 
I taki punkt widzenia również może nie być pozbawiony sensu, w końcu taka tendencja jest widoczna w aspekcie filogenetycznym/mam na myśli chociażby zmysł węchu, który u człowieka uległ znacznej degradacji w porównaniu z innymi ssakami/.
Póki, co, jedynym zmysłem, który wydaje się z czasem wyostrzać jest wzrok.
A co do wykorzystania potencjału mózgu w iluś %, na dzień dzisiejszy takie szacunki wydają mi się lekko kolokwialne. 
Wystarczy wspomnieć ostatnie odkrycia ujawniające zaniedbywane dotąd znaczenie tkanki mielinowej, aby uświadomić sobie z całą wyrazistością, jak niewiele o mózgu i procesach myślowych wiemy.
Z kontekstu najnowszych badań wynika, że przewodzenie we włóknach nerwowych, czyli klasycznie pojmowana "aktywność mózgu" to jedynie wierzchołek góry lodowej.
Mielina jak się okazuje nie jest jedynie tkanką odżywiającą neurony, ale winna być traktowana, jako równorzędna tkanka nerwowa jej rolą jest; udział w przewodzeniu bodźców, wytwarzanie acetylocholiny i witaminy B1, oraz pełni rolę izolatora.
Praktycznie przeoczyliśmy, zatem możliwość istnienia "mózgu w mózgu”, czyli de facto poruszane niewykorzystane procenty to pojęcie raczej arbitralne.
Jedno jest pewne i to wie każdy z nas, że czym więcej trenujemy a więc rozwijamy się w jakiejś dziedzinie, tym bliżsi jesteśmy doskonałości, hi, hi, która tak naprawdę nie istnieje i jest tylko wytworem naszej wyobraźni.
„Trening czyni mistrza” a „nietrenowany organ zanika” – Panowie trenujcie, by nie stracić zdolności prokreacji ;)
A to mój dzisiejszy obiadek - jak ktoś byłby głodny ;)
Baklawa z mięskiem - już kiedyś podawałam przepis.

2 komentarze:

  1. To wszystko jest bardzo proste - każdy w swoim życiu spotyka taką zołzę która powie "paskudne", większość ludzi po czyms takim zniechęci się i przestanie używać jakiegoś obszaru mózgu, np odpowiedzialnego za rysowanie, pamiętam dzieciaka , kolegę mojej corki ze szkoły, bardzo fajnie i ciekawie rysował, to było naprawdę bardzo ciekawe i dziwne jednocześnie, ale "pani" oceniła to jako beznadziejne, dzieciak był załamany bo uwierzył w ocenę "pani", to wedlug mnie jest znamienne, powinniśmy wierzyć w siebie, wtedy jest wspaniale i potrafimy wykorzystać wszystkie swoje możliwości.

    OdpowiedzUsuń
  2. Tak to jest, że powinniśmy odkrywać w sobie nowe talenty, jeśli się okaże, że nie potrafimy namalować słoneczników jak Van Gogh - to świat się nie zawali ale jeśli uda nam się namalować piękniejszy słonecznik - to nawet jak inni tego nie zauważą i tak urosną nam skrzydła :)Pozdrawiam Lusiu

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za notkę i pozdrawiam

Archiwum bloga