BAJSZA
Wszelkie
podobieństwa do osób, zdarzeń i miejsc, które mogą zaistnieć są zupełnie
przypadkowe!!! Hi, hi
„Balansować na linie wysoko ponad spojrzeniem Twych oczu”
* * * *
Idę dzisiaj wyrwać zęba i mam pietra, już mnie bolą ze strachu wszystkie.
Idę dzisiaj wyrwać zęba i mam pietra, już mnie bolą ze strachu wszystkie.
Boję się, dlatego, że jestem uczulona na leki i
takie rzeczy jak rwanie zęba najbezpieczniej u mnie robić jest na tzw. „żywca”.
Nie wiem też, jakie interakcje mogłyby zajść między
znieczuleniem a lekiem cukrzycowym.
Przygotowałam przepis na;
Barszcz z
kurkami,
żeby odwrócić uwagę od strachu.
żeby odwrócić uwagę od strachu.
Zaczynam od ugotowania bulionu mięsno-warzywnego, na
białej kiełbasce i kurkach.
Po ugotowaniu wywaru włoszczyzny z zielem angielskim,
pieprzem i liściem laurowym, marchewką, selerem z nacią – wszystko wcześniej kroję
na drobno.
Kurki najpierw myję i obgotowuję na małym ogniu w
oddzielnym garnku 20 min /w małej ilości wody/.
Wodę po z wierzchu dolewam do rosołu/ na spodzie mogą
być jeszcze jakieś igiełki albo resztki lasu J/.
Kurki szybko smażę na maśle z posiekaną cebulą –
żeby się lekko zarumieniły, po czym wrzucam 1/3 razem z tym masłem do
bulionu na koniec dodaję biały barszcz odrobinę majeranku i ziarnek smaku.
Ziemniaki kroję nie do końca, smaruję olejem bazyliowym z ziołami i piekę w piekarniku.
/to
jest zmiana, bo w domu były ziemniaki gotowane/.
2/3 kurek zostawiam na patelni i dodaję do nich odrobinę
papryki słodkiej pokrojonej w kosteczkę dla efektu wizualnego, jajko albo 2
zależy ile jest tych kurek – pieprzę do smaku.
Ziemniaczki z kurkami i jajecznicą podaję na
talerzu posypane koperkiem,
barszczyk w kubkach do popicia.
Zrobiłam te inne - ziemniaki pieczone w piecyku - wczoraj znalazłam w Necie i byłam pod wrażeniem.
Są dobre, ale lepsza by była krucha odmiana ziemniaka
barszczyk w kubkach do popicia.
Zrobiłam te inne - ziemniaki pieczone w piecyku - wczoraj znalazłam w Necie i byłam pod wrażeniem.
Są dobre, ale lepsza by była krucha odmiana ziemniaka
* * * *
Wróciłam już jestem po, nawet nie poczułam teraz tylko mam zimne kompresy nakładać.
Pani doktor nawet antybiotyku mi nie zapisała, bo powiedziała, że nie było żadnej infekcji.
Ugotowałam barszcz i pachnie mi jak wariat, ale niestety nie mogę jeszcze jeść dopiero po 18 tej a może nawet na jutro to jedzenie przełożę, bo nie chcę sobie zaszkodzić.
Załatwiłam też wszystko w banku - czyli mimo siąpiącego deszczu fajnie wszystko się udało.
* * * *
Myślałam, że zasnę z kompresem zimnym na policzku.
Pani doktor nawet antybiotyku mi nie zapisała, bo powiedziała, że nie było żadnej infekcji.
Ugotowałam barszcz i pachnie mi jak wariat, ale niestety nie mogę jeszcze jeść dopiero po 18 tej a może nawet na jutro to jedzenie przełożę, bo nie chcę sobie zaszkodzić.
Załatwiłam też wszystko w banku - czyli mimo siąpiącego deszczu fajnie wszystko się udało.
* * * *
Myślałam, że zasnę z kompresem zimnym na policzku.
Wyglądam
jak baba jaga z chustą pod brodą i kokardką na głowie a Szabaj przychodzi i
całuje mnie po swojemu, bo dla niego zawsze jestem piękna.
Z
kuchni takie zapachy dochodzą, że mowy nie ma, żebym, choć troszkę nie zjadła,
bo normalnie dostanę skrętu kiszek.
Wysłałam
córeczce przepis na kiszenie barszczu, bo w Wenecji gdzie teraz mieszka podobno
nie ma barszczu, a ona mówi, że woli przyjechać i zjeść w domu.
Może barszczem ją zwabię.
Może barszczem ją zwabię.
Matko
droga jak to wszystko cudnie pachnie.
* * * *
Zjadłam - ten zapach mnie psychicznie wykańczał.
Jadłam tylko półgębkiem, później wypukałam usta, czego nigdy normalnie nie robię przez godzinkę, bo lubię ten smaczek czuć.
* * * *
Zjadłam - ten zapach mnie psychicznie wykańczał.
Jadłam tylko półgębkiem, później wypukałam usta, czego nigdy normalnie nie robię przez godzinkę, bo lubię ten smaczek czuć.
Nie trzeba wtedy dużo jeść a smak daje
poczucie sytości.
Teraz
na randkę się nie nadaję, bo rozkroiłam ząbek czosnku i hi, hi ciućkam go jak
landrynka.
To
taki mój ekologiczny antybiotyk na wszelki wypadek.
A’
propos ekologii – to od Lusi, która skacze z kwiatka na kwiatek dowiedziałam
się, że dzisiaj jest Dzień Fauny i Flory.
Uświadomiłam
moje dziecko – no, bo ono zabiegane i pewnie nie wie.
Poprosiłam,
żeby pogłaskała jakiegoś zwierzaka z tej okazji.
Ona na
to, „ czy może być mucha albo komar?”.
Komara
to pewnie zagłaska na śmierć.
Ja
sobie wyobrażam ile tam w tej Wenecji jest komarów, tym bardziej, że ona
mieszka przy kanałach i do domu pływa albo gondolą albo tramwajem wodnym.
Kiedyś
to tam nawet zapach był straszny, ale teraz może jest lepiej.
Nie bój się, będzie dobrze :)
OdpowiedzUsuńDzięki Lusiu mam nadzieję, że nie wypłoszę wszystkich ludzi z przychodni. Mam pietra ostatnio rwałam tę drugą 8 w klasie maturalnej tuż przed Studniówką i też na "żywca" Skończyło się tym, że moja dentystka była tak wykończona tym zabiegiem,że skończyła przyjmować i powiedziała, - nigdy więcej bez znieczulenia. Teraz ta 8 buja się we wszystkie strony więc może obejdzie się bez piłowania zęba na pół jak poprzednio. Pozdrawiam jak wrócę to wpadnę do Ciebie i napiszę jak było. Buziaczki
OdpowiedzUsuńBaszjo Droga!
OdpowiedzUsuńTym razem to ja do Ciebie biegnę. Hmmm, zastanawiam się co mnie tutaj tak bardzo przyciąga? Piękno Twojego bloga, świetne zdjęcia, nietuzinkowość...
A co do Wenecji? Byłam w sierpniu w Wenecji. Może to nie ta pora. Komarów nie było. Wszyscy mi wmawiają, że niemiła woń unosi się z kanałów. Jestem wrażliwa na zapachy. Tam mnie nic nie dopadło...
Zaufaj Córce co mówi: "Wenecja jest piękna". Chociaż są osoby, które mówią, że im się nie podoba. Wg mnie to malkontenci.
Bajszo, bardzo proszę zlikwiduj weryfikację obrazkową. To bardzo utrudnia opublikowanie komentarza. A może to już zrobiłaś. Zaraz się przekonam.
Jeżeli nie to wejdź na; Ustawienia,
potem: posty i komentarze, niżej pisze Włącz i wyłącz weryfikację obrazkową.
Należy kliknąć na: Nie i zapisać ustawienia.
Ślę Ci moc pozdrowień.
A jednak jest weryfikacja obrazkowa...
OdpowiedzUsuńPozdrowienia
Dzięki piękne jeszcze wszystkiego tu nie odkryłam - mam nadzieję, ze już jest dobrze
OdpowiedzUsuń