czwartek, 13 września 2012

Niebieskich migdałów smutne milczenie.

BAJSZA

Wszelkie podobieństwa do osób, zdarzeń i miejsc, które mogą zaistnieć są zupełnie przypadkowe!!! Hi, hi

http://bajszafotokul.blog.onet.pl/  mój blog ze zdjęciami

„Balansować na linie wysoko ponad spojrzeniem Twych oczu”

* * * *
„Niebieskie Migdały” 
 Marii Jasnorzewskiej Pawlikowskiej przypomniały mi pewien obyczaj, który poznałam w Grecji.
Zwyczaj obdarowywania migdałami gości biorących udział w uroczystości zaślubin jako podziękowanie za uczestniczenie.
Byliśmy w lekkim szoku, bo zwyczaje tam są zupełnie inne niż u nas.
Ślub był cywilny, przed gmachem 
Urzędu Stanu Cywilnego.
Jedynym zwyczajem było obdarowywanie gości tymi migdałami.
Biegała między gośćmi siostra młodego z koszem pełnym tych migdałów.
Wręczała je dopiero po złożeniu życzeń młodym.
Zwyczaj wywodzi się ze starożytnej Grecji.
Według jednej ze starych legend greckich, księżniczka Phyllis zmieniła się w migdałowe drzewo z tęsknoty za ukochanym Demophonem.
Demophon poznał córkę trackiego króla, gdy zatrzymał się w Tracji jadąc na Wojnę Trojańską.
Księżniczka Phyllis zakochała się w nim od pierwszego wejrzenia i Demophon ożenił się z nią.
Na następny dzień po ślubie, musiał jednak opuścić świeżo poślubioną żonę, ale obiecał wrócić i mieszkać z Phyllis po wojnie.
Dała mu ona kasetkę i powiedziała żeby jej nie, otwierał, chyba, że straci nadzieję powrotu do Tracji.
Demophon ostatecznie po Wojnie Trojańskiej osiadł na Cyprze i zapomniał o Phyllis.
Ona zrozpaczona codziennie przychodziła na brzeg morza, spodziewając się zobaczyć żagle statku męża, ale na próżno.
Gdy czas powrotu dawno minął Phyllis umarła z żalu i tęsknoty.
Pewnego dnia Demophon otworzył szkatułkę z ciekawości, to, co zobaczył, było tak przerażające, że skoczył na konia i pojechał jak dziki, póki nie spadł z konia, nadziewając się na swój własny miecz i zmarł.
Inne jednak opowieści mówiły, że przyjechał do Tracji, ale Phyllis już w tym momencie nie żyła.
Gdy obejmował drzewo migdałowe, w które miała się zamienić Phyllis po śmierci, drzewo zaczęło kwitnąć.
Moim zdaniem niezbyt fortunnie przyjęto zwyczaj obdarowywania gości migdałami, – bo legenda o Phyllis jest bardzo nieszczęśliwa w swej treści.
Historia Demophona jest niestety jeszcze gorsza.
Grecki obyczaj przyjął się jednak teraz też w Polsce – sądzę, że nie wielu zna rodowód tego zwyczaju.
Ponoć pięć czekoladowych migdałków/w Grecji one oblane są białym lukrem/ - to pięć radosnych życzeń:
szczęścia, zdrowia, pomyślności, długiego życia
i miłości!
Mojej córce – te migdały przyniosły szczęście w miłości, ale krótkotrwałe.
Dziś już ma drugiego męża, którego zupełnie nie znam i chyba nigdy nie poznam.
* * * *
Ja zaś swoje migdały z tamtego ślubu mam nienaruszone do dzisiaj, mimo, że 4 dni temu minęło już 13 lat - poryczałam się, gdy oglądałam film z tamtej uroczystości.
Jest mi bardzo smutno, bo tamci wszyscy ludzie byli tacy super w porządku i chciałabym bardzo ich wszystkich przytulić do serca. 
Tym bardziej teraz,/gdy nie jest im lekko/ - a nie mogę. 
* *
To straszne, że nie możemy nic poradzić na to, co dzieje się wokół nas.
Życie nie pyta nas o nasze zdanie. 
Moje ślubne greckie migdały zapewne, będą wróżyły tę wątpliwą miłość, jeszcze wtedy, gdy mnie już nie będzie - niech sobie leżą - za 100 lat - ktoś się zastanowi co to takiego?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za notkę i pozdrawiam

Archiwum bloga