BAJSZA
Wszelkie podobieństwa do osób, zdarzeń i miejsc, które mogą zaistnieć są zupełnie przypadkowe!!! Hi, hi
http://bajszafotokul.blog.onet.pl/ mój blog ze zdjęciami
„Balansować na linie wysoko ponad spojrzeniem Twych oczu”
* * * *
„Niebieskie Migdały”
Marii Jasnorzewskiej
Pawlikowskiej przypomniały mi pewien obyczaj, który poznałam w Grecji.
Zwyczaj obdarowywania migdałami gości biorących udział w uroczystości zaślubin jako podziękowanie za uczestniczenie.
Byliśmy w lekkim szoku, bo zwyczaje tam są zupełnie
inne niż u nas.
Ślub był cywilny, przed gmachem
Urzędu Stanu
Cywilnego.
Jedynym zwyczajem było obdarowywanie gości tymi
migdałami.
Biegała między gośćmi siostra młodego z koszem
pełnym tych migdałów.
Wręczała je dopiero po złożeniu życzeń młodym.
Zwyczaj wywodzi się ze starożytnej Grecji.
Według jednej ze starych legend greckich,
księżniczka Phyllis zmieniła się w migdałowe drzewo z tęsknoty za ukochanym
Demophonem.
Demophon poznał córkę trackiego króla, gdy
zatrzymał się w Tracji jadąc na Wojnę Trojańską.
Księżniczka Phyllis zakochała się w nim od
pierwszego wejrzenia i Demophon ożenił się z nią.
Na następny dzień po ślubie, musiał jednak opuścić
świeżo poślubioną żonę, ale obiecał wrócić i mieszkać z Phyllis po wojnie.
Dała mu ona kasetkę i powiedziała żeby jej nie, otwierał,
chyba, że straci nadzieję powrotu do Tracji.
Demophon ostatecznie po Wojnie Trojańskiej osiadł
na Cyprze i zapomniał o Phyllis.
Ona zrozpaczona codziennie przychodziła na brzeg
morza, spodziewając się zobaczyć żagle statku męża, ale na próżno.
Gdy czas powrotu dawno minął Phyllis umarła z żalu i tęsknoty.
Pewnego dnia Demophon otworzył szkatułkę z
ciekawości, to, co zobaczył, było tak przerażające, że skoczył na konia i
pojechał jak dziki, póki nie spadł z konia, nadziewając się na swój własny miecz
i zmarł.
Inne jednak opowieści mówiły, że przyjechał do
Tracji, ale Phyllis już w tym momencie nie żyła.
Gdy obejmował drzewo migdałowe, w które miała się
zamienić Phyllis po śmierci, drzewo zaczęło kwitnąć.
Moim zdaniem niezbyt fortunnie przyjęto zwyczaj
obdarowywania gości migdałami, – bo legenda o Phyllis jest bardzo nieszczęśliwa
w swej treści.
Historia Demophona jest niestety jeszcze gorsza.
Grecki obyczaj przyjął się jednak teraz też w
Polsce – sądzę, że nie wielu zna rodowód tego zwyczaju.
Ponoć pięć czekoladowych migdałków/w Grecji one
oblane są białym lukrem/ - to pięć radosnych życzeń:
szczęścia, zdrowia, pomyślności, długiego życia
i miłości!
Mojej córce – te migdały przyniosły szczęście w miłości,
ale krótkotrwałe.
Dziś już ma drugiego męża, którego zupełnie nie
znam i chyba nigdy nie poznam.
* * * *
Ja zaś swoje migdały z tamtego ślubu mam
nienaruszone do dzisiaj, mimo, że 4 dni temu minęło już 13 lat - poryczałam
się, gdy oglądałam film z tamtej uroczystości.
Jest mi bardzo smutno, bo tamci wszyscy ludzie byli tacy super w porządku i chciałabym bardzo ich wszystkich przytulić do serca.
Tym bardziej teraz,/gdy nie jest im lekko/ - a nie mogę.
* * * *
* * * *
To straszne, że nie możemy nic poradzić na to, co
dzieje się wokół nas.
Życie nie pyta nas o nasze zdanie.
Moje ślubne greckie migdały zapewne, będą wróżyły tę wątpliwą miłość, jeszcze wtedy, gdy mnie już nie będzie - niech sobie leżą - za 100 lat - ktoś się zastanowi co to takiego?
Moje ślubne greckie migdały zapewne, będą wróżyły tę wątpliwą miłość, jeszcze wtedy, gdy mnie już nie będzie - niech sobie leżą - za 100 lat - ktoś się zastanowi co to takiego?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za notkę i pozdrawiam