Gdy odlatują motyle
Wszelkie
podobieństwa do osób, zdarzeń, miejsc które mogą zaistnieć są zupełnie
przypadkowe. Hi, hi
Ściąganie, pobieranie, udostępnianie zdjęć i treści
– jest nie możliwe – objęte prawem autorskim.
http://bajszafotokul.blog.onet.pl/ mój 2 blog
Rozdział 6
Garstka
wspomnień.
Zabrałam Dankę na pstrąga do Sereczyna, zrobiłam
moją sałatkę, bo tam niestety dają kiepskie.
Przepis
na sałatkę
podam, bo
dzisiaj robię ją zmodyfikowaną grubszym plasterkiem polędwicy sopockiej
pokrojonym jak wszystko w kosteczkę
Ogródkowe pomidorki koktajlowe, czerwone i żółte,
mój ogórek niestety ostatni, ziarnka granatu, cebulka dymka świeża i
marynowana, kiwi, listek sałaty 3 listki/gałązki/ selera i listek/gałązka/
lubczyku pieprz cytrynowy, który po prostu kocham/właśnie mi się w sałatce
skończył/, łyżeczka żurawiny i dzisiaj wyjątkowo pieczone ziemniaczki w
piekarniku z odrobiną oleju i 1 pieczarka większa też upieczona – sałatka
pychota.
Dzisiaj na tzw. lekką kolacyjkę sobie zrobiłam.
Listki selera i lubczyku tnę nożyczkami na bardzo drobno.
Nie
lekceważcie selera
jest cudownym naturalnym lekiem na reumatyzm,
niewydolność nerek i łagodzi cudownie soki żołądkowe. Stary korzeń już jest bez
wartości młody pędzony do bani, – ale listki z ogródka są panaceum na wspaniałe
zdrowie.
Taka kolacja jest bombą witaminową, pod warunkiem, że
do minimum ograniczamy warzywa i owoce, których sposobu hodowania nie znamy.
Posiedziałyśmy sobie z Danusią nad wodą i
powspominałyśmy dawne czasy.
Rozmawiałyśmy o tych wspólnych wyjazdach.
Wspominałyśmy też okres naszego wspólnego mieszkania.
Rozmawiałyśmy o kolegach o tym jak znikają nie wiedzieć nawet, kiedy i o tym,
że wszystko staje się takie wyblakłe.
Z tym znikaniem to jest tak, bujają się na wietrze jak
trzcinki bez bazi, uginają się, gdy trzeba i nagle przychodzi taki moment, że
wiatr je porywa nie wiedzieć, dokąd.
Patrzysz a już ich nie ma.
Najsmutniejsze w naszym dorosłym życiu jest to, że
już się nie wygłupiamy, nie robimy kawałów, stałyśmy się ogromnie poważne.
Trzeba, by komuś wywinąć jakiś numer, tylko czy wypada. Do cholery jesteśmy w
tym wieku, że jak nie teraz to już nigdy.
Rybka była pyszna. Umówiłyśmy się, że pojedziemy do
Wolborza powspominać. Jakie to były cudowne chwile.
Tylu rzeczy uczyłyśmy się wtedy.
Spójrz na moje usta, uważasz, że są namiętne?
Jakie?
Namiętne. Skąd ja mam to wiedzieć.
No wiesz, chodzi mi o to czy są apetyczne.
Gadasz - apetyczny to jest devolay.
Jesteś okropna tak mi się chce jeść. Która godzina?
Zbliża się północ. Nie mamy nic do jedzenia – poszłabyś do cioci ona na pewno ma
coś smacznego. Nie pójdę te gałęzie tak trzeszczą słyszysz? Gałęzie Cię nie
zjedzą - to idź sama.
Chodź pójdziemy obie – słyszysz? Co? Coś jakby
tupało po podłodze. Odbija Ci w tym pokoiku cokolwiek, by tupało musiałoby być
widoczne. Ja słyszę i nigdzie nie idę ciocia już na pewno śpi.
Zobacz jak ten księżyc świeci chyba jest pełnia. Te
gałęzie wyglądają jak włosy wiedźmy.
Danka przestań, bo nie zasnę. Ja jutro śpię u Krysi
tam nie ma takich gałęzi. Jezu jakaś ty marudna. Wiesz, że doktor założył się,
że przepłynie staw w obie strony. Wielkie, co ja też przepłynę.
No to dołącz do zakładu. Powiedział, że jak dam mu
radę to stawia kurczaka. Jak będziemy 2 to lepiej go okręcimy.
Tam na środku jest straszny muł i pijawki. Jak się
nam przyczepią?
E tam trzeba się śmierdzącym tłuszczem posmarować.
Ja postawiłam krem na słońcu żeby zjełczał.
Będziesz nim śmierdziała przez tydzień, wolę to niż
pijawki.
Któryś chłopak podoba się Ci się? Czemu pytasz? No,
bo o te usta pytałaś. Jest taki jeden, ale czy ja wiem jakiś taki zasadniczy
jest.
W jakich sprawach? Tak ogólnie. Słyszysz? Co znowu?
Jakby coś tupało tak cicho? Wiesz masz rację coś
tupie pod łóżkiem. Zapal światło i sprawdź. Sama sprawdź. Okno było otwarte jak
byłyśmy się myć może, jaki krasnal wszedł. Wariatka. Ty zobacz tam coś jest w
rogu pod Twoim łóżkiem. Przestań no słowo zobacz, to jeż.
Jeż no koniec to ja już nie zasnę trzeba kogoś
znaleźć, kto go wyniesie. Może szczotką go wypłoszymy na korytarz. Cholera
pobudzimy wszystkich.
Jakaś zaspana dziewczyna w dziwnej koszulinie wyszła
z sąsiedniego pokoju. Dziewczyny, co wy po nocy wyczyniacie. Mamy jeża w pokoju
i chcemy go wypłoszyć na korytarz.
O tej porze? No, co ma nam do łóżka wejść?
Jeż do łóżka skrzywiła się dziwnie a jej
rozczochrane włosy spadły na oczy. Przestańcie, bo zawołam instruktora, my mamy
rano zajęcia.
To były obozy sportowe Liceów Pedagogicznych – po 4
klasie wszyscy musieli taki obóz zaliczyć. Nauka wtedy tam trwała 5 lat. Mieli
w sumie fajne zajęcia często na nie chodziłyśmy z dobrej woli, bo nikt nam nie
kazał, miałyśmy pełny luz.
Tańce np. uczyli się tańców regionalnych i
narodowych. Do dziś pamiętam takie śmieszne taneczki, przy których też się
śpiewało. Krysia Danki kuzynka/studentka włókiennictwa/ akompaniowała na
pianinie, ciocia prowadziła akurat te zajęcia.
„niedaleko jeziora, pasło dziewczę gąsiora. Oj ty,
ty. Oj ty, ty za koszyczek zapłać mi.” Uwielbiałyśmy te zajęcia i jak tylko nie
zaspałyśmy chodziłyśmy na nie a z chłopakami, to już była prawdziwa komedia,
jak stawali naprzeciw siebie i grozili sobie.
Nie mogłam pojąć, czemu nie mieli tych zajęć z
dziewczynami, jednak sądzę, że to była taktyka. Oni mieli po 19 lat i upilnować
czasami 300 osób to był nie lada wyczyn. Instruktorzy na zmianę nie spali po
nocach, żeby dziewczyny nie wykradały się z pokojów na nocne schadzki a teren
był cudny.
Pałac Biskupów Kujawskich, po środku/tu była szkoła/,
dwa długie budynki po bokach, w których były internaty – męski i żeński i
jeszcze zaplecze sportowe z boku. Ogromny ciągnący się ze 2 km 600 letni lipowy
park umiejscowiony na 3 tarasach, każdy niżej i w końcu liczący ok 1 km staw
uwieńczający całość.
Z zabudowań po prawej oprócz prawego skrzydła pałacu
nie było początkowo nic, później wybudowano coś w rodzaju ambulatorium
lekarskiego tuż za internatem. Tam gdzie teraz po prawej poniżej w parku są
budynki ujeżdżalni i hale sportowe nie było nic. Mieszkała tam w małej chacie staruszka
z byczkiem, który kilka razy rozgonił ludzi na porannym apelu.
Po lewej za internatem był budynek gospodarczy,
gdzie mieszkał ogrodnik i pracownicy zaplecza gospodarczego i jeszcze ten
śmieszny mały biały domek ze ścieżką po skosie to rezerwowa ubikacja taka
przedpotopowa.
Ciocia pełniąca funkcję kierownika, jako jedyna
mieszkała w Pałacu, my w pokoju prawej oficyny na parterze z oknem na park.
Razem z nami mieszkały w dużych salach dziewczyny z obozu i instruktorki a po
lewej naprzeciw chłopcy z instruktorami, w prawej poprzecznej oficynie była
stołówka, mieszkał dyrektor ośrodka i w jednym pokoiku Krysia akompaniatorka,
Anka lub Jola od działalności Kulturalno – oświatowej. Tam też mieszkała młoda
studentka medycyny Basia, która początkowo pracowała, jako pielęgniarka a później,
jako lekarz. W lewej poprzecznej oficynie była sala gimnastyczna z pełnym
sprzętem do gimnastyki sportowej i pomieszczenia mniejsze np. do tańców.
Ponoć stąd Jagiełło ruszał pod Grunwald
Stare aleje lipowe przypominały angielskie
posiadłości królewskie. Co tu dużo pisać to jedno z najcudowniejszych krajobrazowo
i turystycznie miejsc, w którym spędzałam wakacje. Jeśli dodać, że 3 km od
Pałacu w Bogusławicach była Stadnina Ogierów Polskich, gdzie można było jeździć
konno nic więcej do szczęścia nie było trzeba.
Hello, I desire to subscribe for this weblog to get most up-to-date updates, therefore where can i do it please help out.
OdpowiedzUsuńmy web blog: zdjęcia reklamowe