Gdy odlatują motyle
Wszelkie
podobieństwa do osób, zdarzeń, miejsc które mogą zaistnieć są zupełnie
przypadkowe. Hi, hi
Ściąganie, pobieranie, udostępnianie zdjęć i treści
– jest nie możliwe – objęte prawem autorskim.
http://bajszafotokul.blog.onet.pl/ mój 2 blog
Rozdział 12
Ucieczka.
Januszek też mi zginął, przepad jak kamień w wodę, a
przecież tyle wspólnie przeżyliśmy.
Pierwsze nasze wspólne przeżycie wiązało się z moimi
uszami.
Dostałam od dziadka, kiedy jeden jedyny raz
przyjechał do mnie maleńkie złote kolczyki z rubinkiem.
Ponoć były od babci,
ale ona już nie żyła i moja mama powiedziała, do pani Janeczki, czyli mamy
Janusza, że pewnie po śmierci jej wyjął z uszu.
Ja to usłyszałam i za Chiny nie
chciałam tych kolczyków nosić.
Mama pewnie, by nosiła, bo lubiła świecidełka,
ale nie miała dziurek w uszach. Wtedy chyba nie było takich jak teraz zakładów
kosmetycznych, więc dziurki w uszach robiło się domowym sposobem.
Mama,
by sobie zrobiła, ale pewnie się bała. Wymyśliła, zatem, że najpierw zrobi mnie
a jak ja to przeżyję to zrobi sobie.
Poszłam do Januszka błagać go, by poprosił
swoją mamę, żeby mi tych dziur w uszach nie robiły, że po umarłym to ja na pewno
się zarażę i też umrę.
Skąd taką argumentację wymyśliłam nie mam pojęcia miałam
zaledwie 4 lata chyba. Januszek bardzo mnie kochał jak siostrzyczkę, więc
obiecał wstawić się za mną.
Oczywiście jego wstawienie pomogło na tyle, że mama
poszła do miasta i kupiła srebrne kolczyki takie byle, jakie, żeby tylko na
okres zagojenia się dziurek były a może i na zawsze, gdyż nie wiedziała czy
sobie przekuje uszy czy nie.
Ugotowały obiad z panią Janeczką posadziły nas przy stole i zaczęły
się negocjacje.
Mama powiedziała, że jak się zgodzę przekuć uszy to po
pierwsze, jutro będą na obiad kluski z truskawkami, które uwielbialiśmy oboje, po
drugie w niedzielę pojedziemy do Łodzi do Ogrodu Zoologicznego. Ten ogród to
już nam obiecały z pół roku wcześniej, ale tata Janusza był ogromnie zajęty, bo
łapał złodziei.
Samochody służbowe były zajęte a tramwajem to było okropnie
daleko i mnóstwo przesiadek po drodze, na pewno przed nocą byśmy nie dotarli.
Ogród
Zoologiczny był bardzo podstępnym podejściem, tylko Januszku jak myślisz, czy
Ci złodzieje przestaną na jedną niedzielę kraść?
Janusz zrobił taką minę, że
pomyślałam, że nie wierzy w te obietnice. Powiedział wtedy tak. I tak Ci te
dziurki zrobią, bo już kupiły te srebrne kolczyki, będę przy Tobie nie martw się.
Ty się drzyj
w niebogłosy, to może mama się wystraszy albo sąsiedzi zadzwonią po milicję.
Akurat jedyny telefon na całej ulicy ma babcia, czyli jest u nas.
Niiiie chyba
jeszcze Zw---scy mają.
Nie zadzwonią, ale może mama się wystraszy i mi nie
przebije.
Jak nas nie zabiorą do ogrodu a Ci te uszy przekują, to Ci obiecuję,
że ja Cię zabiorę.
Co było robić zgodziłam się po rozmowie z Januszkiem.
Pani
Janeczka gotowała kluski a mama wstawiła kociołek do prania na piecu
poprzebijała korki igłami puściła na wodę i wszystko gotowało się kilka godzin
na piecu.
Nie miałam pojęcia, po co to się gotuje. Bałam się okropnie, że mnie poparzą
tymi gorącymi igłami i na co tyle tych igieł czyżby miały zamiar więcej mi tych
dziur robić.
Od rana chlipałam Januszek cały czas mnie pocieszał, nawet
pamiętam, że powiedział; Gdybyś przypadkiem umarła, to będę Ci przynosił kwiaty
na grób, co dziennie do końca mojego życia.
Pięknie, gdybym umarła.
Co było robić mama powiedziała, że
lepiej żebyśmy te kluski zjedli po przebiciu uszu, bo jak zjemy wcześniej to
mogę zwymiotować. Popatrz, jaka była ostrożna.
Posadziły mnie na stole w kuchni naszykowały różne
rzeczy do dezynfekcji i jakieś gazy wyjałowione i watę. Oczywiście zaczęłam się
drzeć jak tylko mama zbliżyła się do kotła z igłami i wierz mi, że wcale nie
udawałam.
Prułam się jakby mnie ze skóry obdzierali, ale niestety nic nie
pomogło.
Pani Janeczka mnie trzymała, żebym nie uciekła – trochę ją wtedy
przestałam lubić. Mamie nawet to zręcznie poszło, co prawda jedną dziurkę mi
zrobiła troszkę niżej niż drugą.
Klusek jeść nie mogłam, bo byłam taka spłakana
dopiero za dwie godziny zjedliśmy obiad jak Januszek mnie uspokoił.
Bolało? Nie, ale się bałam naprawdę.
Od tamtego czasu już się niczego nie bałam, uznałam,
że jak własna mama mnie przebiła w 2 miejscach na wylot, to już nic gorszego
nie może mnie spotkać.
Czekaliśmy od poniedziałku do niedzieli na ten
wyjazd.
Mamy nawet z Panem Tadeuszem rozmawiały, ale on powiedział, że mowy nie
ma, bo jeden samochód zabiera jego szef a drugi jedzie na polowanie.
Oboje
zaczęliśmy ryczeć, że nas oszukują, ale Januszek opracował plan.
Jak nas nie
zabiorą w niedzielę, to w poniedziałek ja Cię zabieram, trzeba tylko coś do jedzenia
zabrać, bo mamy mówiły, że do nocy może nam zejść nim tam dotrzemy.
Ja zdobędę
bilety tramwajowe albo pieniądze – Ty jedzenie.
Oczywiście w niedzielę nie dość, że nie pojechaliśmy
to jeszcze się rozpadało i mamy miały wytłumaczenie, że pada i trzeba przełożyć
wyjazd na przyszły tydzień.
W poniedziałek pogoda się poprawiła i oczywiście
wyruszyliśmy z Januszkiem do Łodzi. Janusz podkradł pieniądze ze skarbonki, ale
powiedział, że jak wsiądziemy do tramwaju, w którym prawie nie ma ludzi to
pokapują się, że jesteśmy sami i nas milicja odstawi do domu.
Wyruszyliśmy i
szliśmy pieszo wzdłuż torów do miejsca, gdzie na przystanku będzie wsiadało
więcej ludzi i będzie wyglądało jakbyśmy z kimś byli.
Doszliśmy praktycznie do
miejsca, gdzie dzisiaj zaczyna się Ikea a ludzi na żadnym przystanku nie było
dostatecznie dużo. ja byłam skonana, wyglądaliśmy jak półtora nieszczęścia, ledwo nogami powłóczyliśmy.
Podjechała suka i wysiadł jakiś milicjant. Janusz nie
bał się milicji, bo jego tata pracował z milicjantami. Dokąd idziecie zapytał?
Janusz odpalił, że do Ogrodu Zoologicznego zgodnie z prawdą – może Was podwieźć?
Mogliby panowie. Jasne – no i niestety wylądowaliśmy w…..domu. Dostaliśmy
makabryczną burę i za tydzień pan Tadeusz zawiózł nas do ZOO, – bo stwierdził,
że jak się dzieciom obiecuje, to obietnice trzeba spełniać.
Januszowi zrobiono nawet zdjęcie z kucykiem mnie chyba nie, może przez to, że miałam jeszcze spuchnięte uszy.
Moją tragedią było to, że jak moja mama zakochała
się w tym cwaniaczku, Januszek wraz rodzicami wyjechali do Tomaszowa
Mazowieckiego i zostałam sama jak palec.
Tylko z babcią, która wiadomo była bardzo
zajęta. Gdy skończyłam chyba, 17 lat Janusz przyjechał do swojego dawnego domu
w odwiedziny, nawet, żeśmy się pocałowali jakoś tak bardziej namiętnie.
Później
napisał list, że….no właśnie zapomniałam ale był bardzo miły, pisał coś o tym, że jego mama poczuła na nim mój tusz do rzęs i się śmiała .
Gdy wychodziłam
za mąż rodzice Januszka i on byli zaproszeni na ślub i wesele, ale on nie przyjechał
tylko rodzice.
Pan Tadeusz, powiedział sądzę, że kurtuazyjnie - myślałem, że
Janusz i Ty będziecie parą. W czasie studiów w Warszawie postanowiłam odwiedzić
Janusza studiował na SGGW.
Jakiejś niedzieli pojechałam na Ursynów,
postanowiłam zrobić mu niespodziankę. Nie mieliśmy wcześniej oprócz tego
jednego spotkania w 10 klasie żadnego kontaktu o studiach dowiedziałam się na
moim weselu od taty Janusza i jakoś zaraz po tym pojechałam do niego.
W tramwaju, ktoś zakrył mi oczy rękoma i zapytał,
kogo Basia spotkała?
Bez zastanowienia powiedziałam bardzo szczęśliwa - Janusz!
Nie Janusz masz jeszcze 2 możliwości - strzelaj.
Nie Janusz, kogo mogłam spotkać
na Ursynowie, byłam prawie pod jego uczelnią.
Nie wiem Ktoś z AWF-u?
Nie - podpowiem – Maciek
Maciek?
Jaki Maciek a to już musisz zgadnąć sama.
Puścił
ręce i zobaczyłam Jezusa ogromnego rudego z długimi włosami wąsami i brodą
Jezusa jak z krzyża zdjętego tylko w trochę lepszej kondycji. My się znamy?
Co tak patrzysz?
Moment muszę wysiąść, bo się zgubię, nie znam tej
części Warszawy.
Wysiedliśmy, - ze mną się nie zgubisz mieszkam tu
prawie całe życie poza małym epizodem…..
Wyglądasz jak Jezus, czy Ty masz coś z nim
wspólnego?
Przez moment myślałam, że może umarłam i tak jest po
tej drugiej stronie, musiałam mieć strasznie głupią minę.
O jakim epizodzie mówiłeś….. Pocałował mnie w
policzek – pamiętasz?
Nic nie pamiętałam, choć ten płomienny kolor włosów,
nie możliwe – tamten chłopak był mały pyzaty a jednak.
Pamiętasz?
Ty jesteś Maciek Maciejewski? Uśmiechnął się - tak. Nic się nie zmieniłaś, jesteś taka sama tylko piękniejsza.
Dokąd jechałaś.
Matko droga - na SGGW chcę znaleźć kolegę z
dzieciństwa. Uśmiechnął się - właśnie znalazłaś.
Nie o Tobie mówię z przedszkolnego dzieciństwa.
No wiesz, już wtedy miałaś kolegów?
Jednego. Zaprowadzę Cię do akademika, ale obiecaj,
że się jeszcze spotkamy.
Tak oczywiście, ale może go nawet nie być nie wie,
że mam przyjechać.
Dobrze mogę iść z Tobą jak będzie to się wycofam
dobrze?
Tak, byłam lekko oszołomiona. Jak to możliwe, że po
tylu latach pamiętałeś mnie?
Jak mogłem zapomnieć, pocałowałaś mnie w policzek,
gdy płakałem, gdy inni mi dokuczali.
Jak mógłbym zapomnieć taką piękną dziewczynę.
Ty mi tu nie bajeruj.
Przysięgam ile razy, ktoś mi dokuczył później w życiu
zawsze przypominałaś mi się Ty jak mówisz; „Nie płacz, przestaną, ale nie
możesz pokazywać, że to Cię dotyka”.
To naprawdę pomagało – zawsze brałem się w garść.
Ja zapomniałabym, gdybym Maćka nie spotkała i nie wiem,
kiedy przypomniałabym sobie to zdarzenie.
~~~~~~
Okazało się, że Janusza nie ma w akademiku, po
długim naciskaniu jego kolegi dowiedzieliśmy się, że zawalił studia, i
wyprowadził się do dziewczyny – może nawet się ożenił w każdym razie, będzie
miał dziecko.
Rodzice jego nic nie wiedzą i on chciał, żeby się nie
dowiedzieli.
Maciek, był trochę w szoku ja zresztą też
- I co dalej? Nic
Janusza kolega, nie dał nam adresu dziewczyny nic
więcej nie mogliśmy zrobić.
Masz jakieś plany na dzisiejszą niedzielę? Nie!
Mam, zatem propozycję. Zabiorę Cię do mojego
tygodnika, muszę sprawdzić gazetę przed drukiem a później pokażę Ci moją
Warszawę, miejsca, które kocham, po których się włóczę. Zgadzasz się?
Zgodziłam się, co miałam innego do zrobienia.
Troszkę zmartwiłam się tym Januszem powinien być na 3 roku studiów, co on nawywijał
myślałam.
Maciek był korektorem w Przeglądzie Tygodniowym o ile
czegoś nie pokręciłam.
Pojechaliśmy do gazety, opowiadał mi po drodze o
tym, że Marszałkowska, traci swój architektoniczny urok.
Że nowe budynki kolidują ze starymi. Wiesz muszę Ci
się z czegoś zwierzyć, ale obiecaj, że nie będziesz się śmiała.
Oczywiście moja rozbuchana wyobraźnia, podpowiadała
mi setki wyznań a Maciek po krótkiej przerwie szeptem powiedział. „Wiesz…, nie
potrafię jeździć na łyżwach” i zaczął się śmiać.
To był dla mnie sprawdzian czy oglądałam ostatni
film, będący hitem w Warszawie.
Ach tak - to słuchaj.
„Wiech pyta wróżkę:
-, Co będę robił po śmierci?
- Będziesz sędzią hokejowym.
-, Kim?
Przecież ja nawet nie umiem jeździć na łyżwach!
- To się ucz! Jutro prowadzisz pierwszy mecz.”
Maciek dopiero zaczął się śmiać jesteś niesamowita.
Gdy zrobił korektę wydania zabrał mnie na Starówkę i
pojechaliśmy dorożką na wycieczkę nad Wisłę. Po drodze kupił szampana z
redakcji zabrał kieliszki jechaliśmy sącząc szampana i opowiadając o swoim
życiu.
Proszę się zatrzymać. Za żeliwnym wysokim
ogrodzeniem stał piękny dom, była już noc – Tu mieszka Czesław Niemen. Lubisz
jego piosenki – jasne.
Zabiorę Cię do Narodowego chcesz?
Dzisiaj? Nie dzisiaj się wstawimy i odwiozę Cię do
akademika, tylko powiedz, kiedy znów się spotkamy o widzisz tu jest Cerkiew
Najświętszej Marii Panny – spotkamy się tu, – kiedy? Za rok o 16.00, 20,
czerwca – dobrze?
Tak się rozstaliśmy o 3 nad ranem przy moim
akademiku.
Nie pisałam o tym, że byliśmy u Fukiera, że wnosił mnie po schodach
znad Wisły, że łaziliśmy jak powsinogi po całej Warszawie a fiakier jechał za
nami, nie wiem ile zapłacił za dorożkę, jeździła z nami od 21 do 3 w nocy. Może
przepuścił na tę noc całą pensję, a może i 2 nie wiem a wszystko jakby za ten
jeden dziecięcy pocałunek.
Zastanawiałam się gdzie i kiedy już go widziałam,
poza tym pocałunkiem w szkole.
Widziałam kogoś podobnego do niego, albo on był
podobny do kogoś.
Zamknęłam oczy w łóżku akademika i nagle oświeciło
mnie Sebastiano del Piombo -Jesus Carrying the Cross obraz, który widziałam
chyba w albumie Malarstwa Europejskiego.
Pamiętam, że urzekła mnie jego twarz.
Studiowałam rysy twarzy, gdy uczyłam się malować,
ciocia kupiła mi wszystkie dostępne na rynku albumy.
Mam je w domu do dzisiaj.
Tak Maciej był podobny do tego właśnie Jezusa tylko
miał troszkę dłuższą brodę i bardziej płomienne włosy.
Dzięki niemu
przestałam martwić się o Janusza uznałam, że wszystko będzie dobrze.
Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuńI've been surfing online more than 3 hours these days, yet I by no means found any fascinating article like yours. It is pretty value sufficient for me. Personally, if all site owners and bloggers made good content material as you probably did, the internet will likely be a lot more helpful than ever before.
OdpowiedzUsuńmy page :: elektroniczne papierosy