poniedziałek, 18 lutego 2013

Serce góry pod którą stoimy......

Bajka
Wszelkie podobieństwa do osób, zdarzeń i miejsc, które mogą zaistnieć są zupełnie przypadkowe!!! Hi, hi
„Balansować na linie wysoko ponad spojrzeniem Twych oczu”
˜”*°°*”˜
 Życie jest jak góra, którą pragniemy zdobyć.
W drodze na szczyt przytrafiają nam się różne przygody radosne i smutne – ważne by umieć zachować równowagę i cieszyć się tą wspinaczką nawet, jeśli czasem mamy wszystkiego dość.
˜”*°°*”˜
6 min po północy pojechałam na moim rowerze jeszcze 200 obrotów. 
O 2 -ej kolejne 200.
Obciążenie jest spore na, kołach więc po każdej takiej porcji – nogi mam jak z waty – to był 7 i 8 raz.
Ciekawe czy jutro już zakwasy mnie dopadną czy dopiero po jutrze.
˜”*°°*”˜
Z tym szpinakiem to był super pomysł – dawno go nie jadłam i zapomniałam jego smak teraz super mi smakuje.
Szabaj też był zachwycony oblizywał się od ucha do ucha. Muszę kolejne pół kostki wyjąć na jutro.
Przygotowałam mięsko
Mini kotleciki z łopatki w cieście.
Ciasto zrobione z 1 jajka.
1 łyżeczki musztardy i mąki.
Drobno pokrojonych pieczarek i pieprzu.
Odrobiny wody by konsystencja była nie taka ścisła.
Zamrożone kawałki łopatki włożyłam do ciasta i zostawiłam w kuchni, gdzie temperatura jest jak w lodówce, czyli ok 5 st. C.
Szpinak z pieczarkami na łódeczkach paprykowych.
 - ½ kostki szpinaku mrożonego Bonduelle – 5 pieczarek;
- Masło klarowane - łyżka, pieprz;
- Pół papryki czerwonej.
Paprykę zapiekam w piekarniku/mam taki malutki/z odrobiną masła.
Pieczarki na masełku smażę krótko na lekko złoto, dodaję szpinak i pieprz.
Całość układam na 3 łódeczkach z papryki.
Kilkanaście cieniutkich i długich frytek z jednego ziemniaka.
 ˜”*°°*”˜
To jest porcja dla jednej osoby.
Dzielę się nią z Szabajem, bo on najbardziej lubi jeść to, co ja - dostał jedną trzecią i jedna trzecia jeszcze została mi na kolację
˜”*°°*”˜
Ostatnio rozmawiam sporo jak na barierę językową, która nas dzieli z Vishnu mieszkającym w Indiach – fajne rozmowy z sobą prowadzimy.
Nawet nie wiem, kiedy tego młodziutkiego chłopca, który mógłby być moim spóźnionym synem zaczęłam traktować właśnie jak syna.
Rozmowa z nim przypomina mi zjedzenie smacznej grzanki na dzień dobry z masłem orzechowym, czy twarożkiem.
Ta chwila zadumy nad przetłumaczonym tekstem, który często jest dla mnie nieomal abstrakcyjny - gimnastykuje mi umysł.
Na przykład dzisiaj z rana dostaję taki tekst; „Skipped college today” – tłumaczę translatorem i wychodzi „Pominięto kolegium dziś”.
Nim Vishnu wróci od swoich zajęć ja kombinuję, o co mu chodzi, gdybym sprawdziła alternatywne tłumaczenia pewnie doszłabym do sensu, ale nie miałabym przyjemności gimnastyki mózgu.
Jest młodym rysownikiem intryguje mnie, jako człowiek w sumie chyba dość samotny, potrzebujący jak ja akceptacji innych.
Te rozmowy jak sądzę zwiększają jego kreatywność.
Napisałam mu, że jestem jak jego babcia, to była lekka przesada, ale mamą mogłabym być.
Teraz często pisze mi, że jestem najfajniejszą babcią świata.
Ile razy się na mnie obrażał nie wspomnę. 
Wynikało to z 2 powodów.
1.  Mojej kompletnej nieznajomości kultury Indii i kłopotów ze zrozumieniem szalonej europejskiej lekko feminizującej babci przez niego.
Był moment, że myślałam, iż obraził się na amen, – ale przeszło mu jak sobie wszystko przemyślał.
Jak wygram w totolotka zaproszę go na trochę do Polski, by pokazać mu to, co jest dla niego ciągle jeszcze tajemnicze.
Poznanie światopoglądu babci, która już nie jedno widziała.
Matko jedyna zafundowałabym mu studia na Akademii Sztuk Pięknych w Łodzi gdyby było mnie na to stać.
Zasługuje na ukończenie dobrej uczelni jest taki miły, czasami łzy mi do oczu napływają, bo osoba, która powinna zaspakajać moje uczucia rodzinne zamieniła serce w sopel lodu jak Królowa Śniegu ze znanej bajki Hansa Christiana Andersena a on troszczy się o to jak się czuję, czy się smucę czy jestem wesoła – jest po prostu kochany.
2.  To tłumaczenie myśli - on na angielski swoich ja z angielskiego na polski. Jeszcze on z polskiego na – Malayalam/musiałam sprawdzić co to za język w Wikipedii, bo pierwszy raz o nim słyszałam/. To nie ułatwia nam konwersacji – ale cenię ją tym bardziej, bo wymaga od nas sporo trudu.  
˜”*°°*”˜
Jest jeszcze Oleńka, która jakoś wyczuwa moje nastroje i potrafi podrzucić czasami jakiś tekst czy film, który uświadamia mi małość moich problemów wobec tych świata.
Kiedyś jeszcze miałam bardzo bliską więź z Pawłem, gdy uczyłam go fotografii, ale chyba sądzi, że już nauczył się wszystkiego i kontaktuje się ze mną rzadko.
Choć nie mówię, że wcale. 
No i Ania, która zawsze czyta, co napisałam i jak tylko czuje, że mi smutno zawsze mnie pociesza, że wiosna tuż, tuż.
Samotny człowiek wyłuskuje te znajomości jak brylanty, bo skoro już nie można usiąść przy kawie i ciastkach w realu, to, chociaż przy laptopie człowiek chwilkę z kimś sobie pogada i lżej mu na sercu.

2 komentarze:

  1. Basiu, cóż mogę dodać.... wielki buziak dla Ciebie. Życzę Ci samych dobrych rzeczy, zdrowia i ciepełka, bo na to zasługujesz. Pozdrawiam. Ania (Magnolia)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za notkę i pozdrawiam

Archiwum bloga