Bajka
Wszelkie
podobieństwa do osób, zdarzeń i miejsc, które mogą zaistnieć są zupełnie
przypadkowe!!! Hi, hi
„Balansować na linie wysoko ponad spojrzeniem Twych oczu”
˜”*°•◕❤◕•°*”˜
Kuzynek mój wstawił w
swoim profilu, następujący tekst;
„WITAJCE NA FACEBOOKU
Miejscu gdzie masz
przyjaciół, którzy nie poznają Cię, kiedy mijasz ich na ulicy. Gdzie związki są
idealne i rozpoczynają się romanse a kłamcy wierzą, że mówią prawdę. Gdzie najczęściej
Twój profil odwiedzają Twoi wrogowie a nie Twoi przyjaciele i rodzina Cię
blokują I pomimo tego, że piszesz, co naprawdę myślisz, zawsze znajdzie się
ktoś, kto niewłaściwie to odbierze i ludzie zawsze będą myśleli, ze Twój status
jest o nich.”
Wyłożyłam pod owym
wyznaniem rozczarowania kuzynkowi w skrócie swój pogląd na nurtujące go fejsowe
dylematy.
W…… idealny świat nie
istnieje, choć my przecież jesteśmy IDEALNI.
W realu jest dokładnie
tak samo - tu masz ten komfort, że kątem oka nie zauważasz ironii w
zapewnieniach lojalności.
Ci, którzy Cię kochają,
kochają Cię wszędzie i niech tak zostanie - nie licz, że będą kochać Cię
wszyscy - choć byłoby to miłe aczkolwiek trochę nudne.
Wrogowie też mają
zalety - pokazują nam bez ogródek nasze słabości.
Pomyślałam sobie, że w
sumie gdyby się uczepić tego wcześniejszego stwierdzenia, to nie powinnam była
tam nic pisać, bo zdeklaruję się jak wróg W…. i pewnie kompletnie go dobiję a
przecież widać nieuzbrojonym okiem, że i tak już popadł w smutek totalny i do kurowania
smutków nic mu nie brakuje.
Zaczęłam się
zastanawiać szykując obiad
/ dzielę się tym Szabajem, bo on mnie kocha tak jak nikt inny/
czy tak jest faktycznie, że w necie jestem inna niż
w życiu.
Czasami w życiu zawodzę
się na ludziach i wiem, że to moja wina, bo czegoś tam od nich oczekuję a oni
nie czują potrzeby lojalności wobec mnie.
Czy te moje
niespełnione oczekiwania przekładają się na stosunki w necie, he, he nóż mi
wariuje na słowo stosunki. Dziwne jeszcze po tylu latach pamiętam szaloną treść
tego słowa i skojarzenie jest znów nie adekwatne do treści, która była w
podtekście.
Czy się przekładają no
cóż net stał się moim światem.
Jak, ktoś mnie dotyka w
necie, to tak jakby w realu mnie dotknął.
Na początku nie robię z
tym zwykle nic, – bo mam świadomość, że ludziom się zdaje, że tu są bezkarni i
mogą pastwić się nad kimś, kto im z jakiegoś powodu nie pasuje.
Jednak po czasie zwykle
dochodzę do wniosku, że trzeba odciąć ten kontakt, który nie jest sam z siebie
miły.
Ludzie często proszą
mnie na przykład o namiar na skype.
Daję, bo wiem, że z każdym
warto, choć trochę porozmawiać, ale jeśli widzę, że kogoś dodałam do kontaktów
a on przez tydzień dwa, nawet nie napisał, nie przywitał się - to go
wyrzucam, bo na cholerę mi martwe dusze. Mam w swoich kontaktach osobę, z którą
raz rozmawiałam chyba w 2000 roku, ale zawsze jak tylko pojawiam się na skype
przysyła mi sympatyczne emonki. Nie wyrzuciłam go z kontaktów, bo jest
kulturalny a to wielki + w dzisiejszym świecie.
Miałam kolegę bardzo
sympatycznego, z którym z powodu, że oboje byliśmy samotni przegadaliśmy na
skype wiele nocy.
Później obraził się
raptem na mnie, bo on realista, nie mógł zdzierżyć mojego niepoprawnego
romantyzmu i chciał mnie przekabacić na swoje kopyto a ja się nie dałam.
Tak się obraził, że nie
odzywał się kilka lat no powiedzmy sporadycznie czasem jak miał interes.
Przez kilka lat może ze
3 razy z jakąś sprawą się odezwał. Wreszcie po kilku latach zaproponował mi, że
chciałby u mnie zamieszkać przez dwa może więcej tygodni, bo przyjeżdża do
kraju.
Szczęka mi opadła, jestem
towarzyska, przyjmowałam u siebie na dzień 2 po kilkoro ludzi na raz - ale na 2
tygodnie w podtekście z atrakcjami, bo wiadomo wakacje w kraju dawno nieodwiedzanym
- to lekka przesada tym bardziej, że wiem, iż ów gentelman lubi trunki i ziele
– odpada pomyślałam.
Nie wplączę się w
kłopoty z powodu internetowej znajomości, która kiedyś była nawet bardzo
intensywna.
No cóż pewnie poczuł
się rozgoryczony, ale ja już nie chcę się wplątywać w kłopoty mimo mojego
niepoprawnego romantyzmu.
Nie oczekuję od ludzi
zarówno w realu jak i w necie prawie niczego. Jednak, jeśli sama daję komuś coś,
co moim zdaniem stanowi jakąś wartość duchową czy materialną i robię to z
poczucia człowieczeństwa, chciałabym być traktowana podobnie.
Zatem chciałabym, aby
moi przyjaciele byli lojalni.
Co do rodziny, no cóż
czasami z rodziną naprawdę najlepiej wychodzi się na zdjęciu.
Mam 2 bardzo fajnych
przyrodnich braci i to już teraz jedyna moja najbliższa rodzina, reszta albo
umarła, albo sama zrobiła wszystko bym myślała, że nie żyje.
Czasami nasz pies ma
większe serce niż najbliższa sercu osoba.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za notkę i pozdrawiam