sobota, 10 listopada 2012

Biały romans z kaczką w tle.

BAJSZA
Wszelkie podobieństwa do osób, zdarzeń i miejsc, które mogą zaistnieć są zupełnie przypadkowe!!! Hi, hi
„Balansować na linie wysoko ponad spojrzeniem Twych oczu”
* * * * *
Kaczka nadziewana mandarynkami, żurawiną i śliwkami.
Kaczkę robię rzadko, bo nie łatwo u nas dostać niedrogą i świeżą.
Dzisiaj taką udało mi się kupić i postanowiłam ją upiec od razu.
Kiedyś dawno zrobiłam taką kaczkę dla Jerzego.
Zrewanżowałam się w ten sposób za błyskawiczne załatwienie z zagranicy lekarstwa dla mojej uczennicy, która miała wypadek samochodowy i ten lek ratował jej życie a w Polsce go nie było.
Zaprosiłam go do mojego domu na kaczkę nadziewaną mandarynką.
Jerzy był smakoszem i ta kaczka, go trochę zszokowała, bo uważał, że kaczka nadziewana w ten sposób będzie słodka.
 Słodka nie była i zjadł sporo z apetytem.
Tak a ‘propos tego zamiłowania jego do dobrego jedzenia powiem tyle, że robił coś w tajemnicy przed innymi – tylko ja byłam dopuszczana do tajemnicy.
Jerzy miał zwyczaj zabierać gorące kości z mięsem z kuchni w tajnej misce przynosił to do swojego apartamentu i pukał do mnie – siadaliśmy przy misce i obgryzaliśmy kości z zupy za sztućce używając dłoni.
Później już nie schodziliśmy na obiad, bo byliśmy syci.
Łączyło nas coś w rodzaju „ białego romansu”.
„Biały romans” to taki, gdy nie ma w nim stricte sexu.
Jerzy był wolny i może mógłby nawet być między nami normalny romans, ale ja chyba wtedy nie byłam jeszcze na to gotowa.
Inną sprawą było to, że nie chciałam zdradzać męża, – choć doskonale wiedziałam, że byłam zdradzana i w sumie byłaby to tylko zapłata pięknym za nadobne.
Jednak bardzo lubiłam, – co tam na swój sposób kochałam Jerzego i nie chciałam tego magicznego związku popsuć.
Jerzemu chyba też taki związek początkowo bardzo odpowiadał. Chorował na cukrzycę i chyba miał czasami kłopoty z seksem.
Przytulanie się, całowanie włosów, czułe słowa, żonglowanie fluidami, które nas ogarniały było cudowne i to mi w zupełności wystarczało.
Czułam, że mężczyzna mnie pragnie, zabiega o moje względy. Nieba z tysiącem gwiazd by mi przychylił.
Byłam dla niego wtedy całym światem i czułam się z tym cudownie.
Ten „biały romans” trwał 3 lata a ja bliźniak całkiem niezły obserwator widziałam dokładnie jak wyglądałoby życie z nim.
Lew uwielbiający się stroić dbający bardzo o swój anturaż.
Ciągła gotowość do koktajli, rautów i różnego rodzaju imprez przerażała mnie.
Jestem samotnikiem tak naprawę – kocham wolność niezależność a tu byłabym cały czas osobą publiczną, albo …..
* * * * *
Przeczułam to, poprosił mnie o rękę – chciał mieć mnie dla siebie uznał pewnie, że jestem dość atrakcyjna.
Wiedział przecież, że mam męża i córkę.
Agę znał, bo jeździłyśmy razem na narty – ja uczyłam jego córki jeździć na nartach.
On od kilku lat był rozwiedziony, ale bardzo dbał o córki zabierał je zawsze w ferie z sobą.
Przyjeżdżała nawet jego była małżonka.
Jednego roku przyjechał też na kilka dni mój mąż.
Zabawne to było, bo jego była już się oswoiła z tym, że nie jest jego kobietą – mój mąż jak sądzę domyślał się, że nas coś łączy, ale nawet nie miał odwagi zapytać.
Wiedział, że ….. bardzo naraziłby się zawodowo a zawsze był cykorem, więc nawet mnie nie zapytał nigdy.
Urządzili wtedy coś w rodzaju zawodów na picie koniaku, oczywiście mój ubzdryngolił się kompletnie aż mi go żal się zrobiło.
Towarzystwo było dość liczne więc może początkowo nie połapał się co jest grane.
* * * * *
Nie miałam nic w sumie do ukrycia.
Czułam się lojalna, mimo, że na swój sposób kochałam Jerzego.
Odmówiłam mu ze względu na Agnieszkę i na siebie też, bo nie bardzo widziałam siebie w jego życiu.
Lwu odmówiłam – och…, tąpnęło go to szalenie, bo chyba był pewny, że się zgodzę. 
Sadzę, że po 3 latach naszej intensywnej znajomości był pewien, że będę zauroczona światem, jaki się przede mną otwierał.
Pieniędzmi, które byłyby do mojej dyspozycji i słały się jak płatki róż u moich stóp.
Nie – nie chciałam tego wszystkiego – nawet dzisiaj po latach nie żałuję tej decyzji.
Jestem wolna – mogę raz od wielkiego święta upiec sobie kaczkę z mandarynkami, chodzić po domu w dresach, zmiatać kudły psa sama.
Nikt obcy mi się po domu nie plącze – gosposia mi nie gotuje manikiurzystka nie przychodzi i jutro nie muszę się martwić, co założę na raut.
Dostałabym kręćka uciekłabym z tego raju wcześniej czy później tylko prawda jest taka, że wtedy nawet nie miałabym tej swojej piwnicznej izby.
No i proszę, jakie to wspomnienia może odgrzebać jedna nieduża kaczka. 
Oczywiście rozstaliśmy się w przyjaźni - od tamtej propozycji nawet kilka razy się spotkaliśmy ale magia już zniknęła w naszych kontaktach.
* *
Jak ktoś chciałby przepis to proszę napisać. J

Kaczka nadziewana mandarynkami, żurawiną i śliwkami w sosie cytrynowym
Kaczka musi być świeża i pachnąca.
Myjemy ją dobrze i nacieramy majerankiem z grubo tłuczonym pieprzem.
Do środka wkładamy pół paczki masła, 6 suszonych śliwek, dużą łyżkę żurawiny suszonej i tyle mandarynek/bez skórek/ ile się zmieści najlepsze są te maleńkie, bo nie są takie słodkie.
Kaczkę sznurujemy w taki sposób by nadzienie nie wyciekło w czasie pieczenia do formy.
Kaczkę piecze się minimum 2 i pół godziny w wysokiej ok 250 temp.
Trzeba sprawdzić najlepiej na nóżce, czy jest miękka.
Sos cytrynowy. Używam do niego całe mrożone cytryny.
Parzę je gorącą wodą i rozdrabniam na miazgę w robocie kuchennym dodaję kubeczek gorącej wody z bulionetką, łyżeczką masła, 2 łyżkami mąki i jednym żółtkiem. Wszystko mieszam w robocie, po czym stawiam w garnuszku na małym ogniu ścieram troszkę żółtego sera i dodaję do smaku naturalnej przyprawy pikantnej do kurczaka Knorra.
Sos krótko trzymam na ogniu by zgęstniał.
Przed wyłożeniem dodaję do niego odrobinę naci pietruchy.
Ziemniaczki najlepiej exclusive pieczone.
Jak smakuje?  Jest po prostu boska.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za notkę i pozdrawiam

Archiwum bloga