poniedziałek, 20 lipca 2020

radykalne posunięcie

Bajsza
Wszelkie podobieństwa do osób, zdarzeń, miejsc, które mogą zaistnieć są zupełnie przypadkowe. Hi, hi Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie za zgodą autora
„non omnis moriar”- Horacy
~~~~~~~~~~~~~~
20 lipca 2020 r
Pierwszy raz od miesiąca - 14 tego zrobiłam sobie małą kawkę.
Przeglądałam zakładki w komputerze i znalazłam artykuł nt. młodego mężczyzny, który głodząc się schudł ze 179 kg na 65 kg.
Zastanowiłam się nad tym, jaki jest mój problem z tym, że ja tyję.
Ważę prawie 80 kg przy wzroście 164 kg.
Zawsze miałam problem z tyciem, oprócz cukrzycy mam problem z niedoczynnością tarczycy i kilka innych dolegliwości, które pośrednio mogą wynikać ze zbyt dużej wagi.
Próbowałam wiele diet i niestety, po kilku dniach, rezygnowałam, bo JEDZENIE, co jest cholernie ważne sprawiało mi wielką radość. 
❤ 
Jednak jak dobrze pomyśleć, zawsze większą radość sprawiał mi np. udany sex, albo jazda na rowerze. 
Hi, hi obie te powiedzmy pasje zdają się być do siebie podobne, choć jazda na rowerze ostatnio – udana jest wtedy, gdy nie kończy się upadkiem. 
Co do sexu udany bywa ostatnio bardzo rzadko, bo…., brak odpowiedniego delikwenta, któremu zależałoby na tym, aby to mnie uszczęśliwić.
❤ 
Mężczyźni w pewnym wieku myślą tylko o tym, by to oni byli uszczęśliwiani a nie o tym by dawać szczęście kobiecie. 
Może mam pecha, ale trafiam na mężczyzn, którzy jeśli już nie szukają niańki, czy sprzątaczki, praczki i kucharki, to szukają URZĄDZENIA, które to im robiłoby dobrze. 
Powtarzana przez nich mantra, „w rękach dobrej gospodyni ciasto samo rośnie” doprowadza mnie do szału i gotowa jestem kopniakiem pożegnać się z takim milusińskim.
❤ 
Cóż okazuje się, że jedyną realną przyjemnością było jedzenie.
Problem jednak polega na tym, że i teraz jedzenie nie sprawia mi już przyjemności. 
Wręcz przeciwnie powoduje wyrzuty sumienia, że niezbyt dobre jedzenie to tylko dodatkowe kalorie i kolejne dekagramy w wadze.
❤ 
Pomyślałam, zatem, że będę jadła tylko wtedy, gdy będę naprawdę bardzo głodna.
Co zauważyłam, że jak nie jem mam niski cukier, czyli biorę ¼ insuliny a sądzę, że po pewnym czasie, mogę mieć normalny cukier. Plusem też będzie odciążenie kolan. 
Pamiętam jak ważyłam 46 kg w 1999 roku w czasie remontu mieszkań. 
Bardzo ciężko pracowałam fizycznie i nie jadłam, bo nie miałam czasu szykować czegoś do jedzenia
Miałam wtedy 21 lat mniej, ale sił mi nie brakowało i co najważniejsze nie miałam cukrzycy.
❤ 
Mam sporo witamin, żeby całkiem nie osłabić organizmu. 
Obrałam ćwiartkę jabłka i czekam na moment, gdy będę makabrycznie głodna. 
Codziennie ważę się. 
Jak schudnę 5 kg zacznę chodzić na spacery z kijkami. 
Teraz nie chcę obciążać kolan, bo mam z nimi poważne kłopoty. Mam świadomość, że to radykalne posunięcie, ale nie widzę innego wyjścia. 
Dzisiaj 20 tego piję 2 w tym miesiącu kawę, jest maleńka ale niezwykle pyszna.
Rano miałam ciśnienie 132/72/68 wieczorem 136/77/66 , wzięłam ¼ tabletki.  Cukier 145 mg/dl rano, cukier wieczorem 112 mg/dl nie pamiętam kiedy taki dobry miałam o 19. 30 - 91 mg/dl tylko raz brałam insulinę
Zjadłam dzisiaj jednego francuskiego pasztecika na śniadanie i nic więcej oprócz multiwitaminy i witaminy C 1500 lewoskręnej. 
Nie chce mi się jeść. 
Jabłko i 15 wiśni czekają jakbym zgłodniała. 
Lekko kręciło mi się w głowie jak szłam do ogrodu, to też zdarzało mi się częściej wcześniej. 
Borę tabletki na arytmię i na ciśnienie teraz po ¼ a musiałam wcześniej brać po 2 dziennie.   
Jest jeszcze jeden + to oszczędności. 
Będę opisywała każdy dzień - to mi też pomoże utrzymać dyscyplinę a może komuś się przyda.                       

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za notkę i pozdrawiam

Archiwum bloga