środa, 15 lipca 2020

kamienie żyją

Bajsza
Wszelkie podobieństwa do osób, zdarzeń, miejsc, które mogą zaistnieć są zupełnie przypadkowe. Hi, hi Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie za zgodą autora
„non omnis moriar”- Horacy
~~~~~~~~~~~~~~
15 lipca 2020 r
Co to za szczęście, „marzy mi się taki dzień”.
Budzę się i wyobraź sobie nie wiem, co ze mną się stało.
Kompletnie nic mnie nie boli, mam świetny humor – wszystko gra jak 20 lat temu.
Cudowny błogostan, bez problemu mogłabym zrobić gwiazdę między pokojami schodząc w dół po 2 stopniach na rękach.
Jestem po prostu uskrzydlona.
Do tego jakoś mi lekko i niezwykle radośnie, prawie tak jakbym zjadła całą porcję lodów bezowych, albo kilka czereśni z ogródka.
Tak sobie marzyłam 10 w piątek i od razu uprzedzam w piątki nawet jak to nie jest 13 nie należy się rozmarzać.
Piątek to nie najlepszy dzień na rozmarzanie się.
Poniedziałek jak się okazuje też nie najlepszy, biorąc pod uwagę wybory.
To też może dla Pawełka ma być wskazówka, choć wątpię, czy on w ogóle marzy w jakikolwiek dzień tygodnia.
Ma taką minę wiecznego malkontenta, no nie kiedyś uśmiechał się do ćwiartki pod pachą, choć powiem szczerze nawet nie zauważyłam, co to było w tym szkle, ale raczej nie był to ocet.
Więc tak Pawełku kontynuujmy te „wypociny”.
Mimo ostrej krytyki mojej radosnej twórczości wyobraź sobie, że byłam w wyjątkowym błogostanie, bo kompletnie nie bolały mnie kolana.
❤ 
Pewnie nie wiecie, co to znaczy jak nic a nic nie bolą kolana od rana i cholernie chce się skakać, biegać, jeździć na rolkach i sama nie wiem, co jeszcze.
Chce się bardzo i to zupełnie nie smarując się Voltarenem max.
Nawet do szczęścia nie potrzebna jest zupełnie ćwiartka w szkle.
❤ 
Nie ma nic bardziej zgubnego niż popaść w to rozmarzenie i zapomnieć o wszelkich ograniczeniach wiekowych, zawrotach głowy, palpitacjach serca i innych realiach wieku porządnie dojrzałego.
Żeby ograniczyć wyciskanie soku z żuka, przejdę do rzeczy.
Taka uskrzydlona po zrobieniu małego makeupu wsiadłam na rower i odleciałam w ramionach wiatru i słońca w nieznane.
Wszystko było bosko, aż do momentu powrotu do domu, gdy pod furtką, chciałam zrobić maleńką, tycią po prostu akrobację na rowerze.
Naprawdę, żaden wyczyn, zwyczajnie sposób na zejście nie lewą a prawą nogą na bezpieczny ląd.
I właśnie wtedy przeleciałam jak wystrzelona z katapulty nad rowerem, lądując nie na prawej nodze, ale na czole i nosie w okularach, na niedawno ułożonym ślicznym chodniku, dzięki naszemu prezydentowi i funduszom Unijnym.
Kątem oka zauważyłam, że młody gentleman, pruł swoim góralem po chodniku prosto na mnie.
Trzeba było szybko się pozbierać, bo jak nie daj b o sz e zamyślony wypatroszy mnie jak dżdżownicę po deszczu.
Unikam w życiu jednego bardzo łacińskiego słowa oznaczającego ostry zakręt, ale tym razem, żeby sobie nie tylko ulżyć, ale dodać sił do wygramolenia się z paskudnej sytuacji zwyczajnie zaklęłam curva….miało być jeszcze/cerrada/, ale mi czasu już nie stało.
Poderwałam się jak szalona, widząc młodzieńca, który w ostatniej chwili zjechał na jezdnię, chichocząc zapewne pod nosem pomknął dalej.
Ja zaś otrzepywałam kurz porażki ze swoich spodni z boskim białym napisem „inspiracion”.
Poprzednim razem jak padłam na beton pod Biedronką, młodzi użyczyli mi chusteczki higieniczne, żebym zatamowała krwotok nosa, ale wtedy byłam rok młodsz…a? Może też byłam bardziej uszkodzona.
Co ja kurna mam z tym padaniem z roweru na twarz?
Kiedyś w końcu sobie ten niewątpliwy urok uszkodzę.
❤ 
Wczoraj jak już opadły emocje postanowiłam wsiąść na rower, bo przecież nie bardzo sobie wyobrażam, żeby z niego zrezygnować.
Pojechałam i wróciłam szczęśliwie. 
Jeździłam może ze 3 godziny, żeby rozjeździć obolałe kończyny.
Jeżdżąc znalazłam fajny kamień. 
Gdy go wzięłam w rękę oniemiałam.
❤ 
Czyżby kamienie żyły?
Według geologów Arnolda Rheshar i Pierre’a Escollet - tak.
Francuzi przebadali tysiące próbek i orzekli, że kamienie nie są martwe.
Ponoć tworzą one coś na kształt mikroorganizmów, żyjących w bardzo spowolnionym rytmie, mogą się poruszać, starzeć, a nawet oddychać. Zaczerpnięcie oddechu zajmuje im od 3 dni do 2 tygodni, a co 72 godziny następuje uderzenie ich „serca”.
❤ 
No i nie wiem, czy my robimy lepiej, czy my robimy gorzej, czy my jesteśmy mniej czy bardziej zamuleni.
A nasz prezydent?
No a jaki ma być?
Jest jak my daje się wpuszczać w maliny  
koncertowo, bo skoro go wybraliśmy znaczy, że to nasz człowiek. 
Dokładnie Macieju taki jak MY Polacy.
Czaisz, NIE tak jak on zwyczajnie nie czai, dobrze, że na Lwów, nie zdecydował się pójść, bo mielibyśmy duży kłopot. 
POWIĘKSZ i WCIŚNIJ KLAWISZ c
Rosyjscy pranksterzy Vladimir Kuznetsov oraz Alexey Stolyarov (Vovan i Lexus) skontaktowali się z Prezydentem Polski Andrzejem Dudą jako Sekretarz Generalny ONZ António Guterres. Vovan i Lexus zadzwonili do polskiego Prezydenta by pogratulować mu jego zwycięstwa w wyborach.

Vovan i Lexus dotychczas nabrali Prezydenta Białorusi Łukaszenkę (2014), Ukrainy - Poroszenkę (2016, 2017), Turcji - Erdogana (2016), Boris'a Johnson'a (2018), Prezydenta Francji - Macron'a (2019), Jean-Claude Juncker'a (2018), Mogherini (2018), Jens'a Stoltenberg'a (2016), Amerykańskich senatorów i sekretarzy, przywódców bałkańskich, pana Elton'a John'a (2015), itd. W tym roku robiliśmy wiele pranków jako Greta Thunberg. Sprankowaliśmy Księcia Harry'ego, piosenkarę Billie Eilish, aktora Joaquin Phoenix (z filmu Joker) i innych.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za notkę i pozdrawiam

Archiwum bloga