środa, 15 listopada 2017

Mięciusio a sio....,smutkom.

Bajsza
Wszelkie podobieństwa do osób, zdarzeń, miejsc, które mogą zaistnieć są zupełnie przypadkowe. Hi, hi
15 listopada 2017
~~~~~~~~~~~~~
Miałam niespodziewanego gościa wczoraj.
W końcu wiem, kto mi kwiaty przysyła, jak się okazuje nie tylko pocztą.
Jestem jeszcze nie do końca sprawna, ale dzięki miłej aparycji i kilku uśmiechom - zrobiono mi dowód w tydzień. Nie źle prawda?
Kwiaty, też pewnie za aparycję ostatnio dostaję.
Wypadało mi kawkę postawić i ciastka dla cukrzyków wyciągnąć z blaszanego pudełka.
Przez tę chorą nogę troszkę ogarnęłam dom. Dumna z tego jeszcze nie jestem, ale jest, jako tako.
~~~~~~~~~~~~~
Pojechałam dzisiaj taksówką po dowód i wróciłam też taksówką.
Później wsiadłam na rower i pojechałam do Biedronki zrobić zakupy.
Na rowerze jak Cię mogę da się jechać, trzeba tylko przed skrzyżowaniami uważać, bo lądowanie musi być miękkie i bezpieczne.
~~~~~~~~~~~~~
Sprawy wyjazdu skomplikowały się smutno mi było, tym bardziej, że jak miałam wyrobić w lipcu paszport, miałam wypadek z tramwajem i w końcu paszportu nie wyrobiłam i nici wyszły z wyjazdu do Edynburga a zanosiło się na nie złą wyprawę.
Miałam w czasie jej trwania robić zdjęcia, które miały być ilustracjami do książki o historii kultury europejskiej.
Po 2 miesiącach rehabilitacji kolan. Poznałam Tymona i jakoś zapomniałam o tamtej wyprawie.
Teraz jak usłyszałam termin lotu, bo bilety były już zarezerwowane, czułam, że coś się sknoci.
Daty były nieciekawe, a ja jestem trochę przesądna, jeśli chodzi o daty.
Nie tak, żebym chowała głowę w piasek, ale zawsze jak data jest nieciekawa mam niepokój jakiś.
No i oczywiście najpierw okazało się, że mam nieważny dowód i muszę wyrobić nowy.
Już wtedy byłam prawie pewna, że coś się sknoci, żeby jednak nie podać się prekognicji i odpuścić przeczucia poszłam wyrobić dowód.
Wracając bardzo skręciłam nogę a w 3 dni później dowiedziałam się, że atrakcyjniejszy od mojej wizyty okazał się wyjazd do Dubaju i z tymi atrakcjami przegrałam kurując chorą nogę i modląc się, żeby już nie było dalszego ciągu moich „przeczuć”.
Moja stopa to małe piwo, zamówiłam sobie kolejne butki i czekam na ich odbiór, poprawią mi nastrój, bo tych na Mediolan pewnie w tym roku już nie założę, ze względu na obolałą stopę.
 
Tak czy inaczej radzę sobie pomijając już inne przykre sprawy, ale tych spodziewałam się od dawna i nie boleję z ich powodu są nawet mi na rękę. 
Czas na piękny sen, więc zmykam spać zostawiając Was z miękkim bielutkim futerkiem u moich stóp

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za notkę i pozdrawiam

Archiwum bloga