Bajubaj
Wszelkie
podobieństwa do osób, zdarzeń i miejsc, które mogą zaistnieć są zupełnie
przypadkowe!!! Hi, hi
„Balansować na linie wysoko ponad spojrzeniem Twych oczu”
* * * * *
☆☆ Znalazłam swój stary pamiętnik. ☆☆
9 stycznia poniedziałek 1989r
Kolejna noc jakiś wiersz mi chodzi po głowie, bo tak
bezgranicznie mi smutno, jedyne co jest gwiazdą w tym okrutnym świecie jest
Szabajek czujący maje smutki, tulący się i przymilający.
˜”*°•◕❤◕•°*”˜
Piszę ten wiersz/to fragment ze starego pamiętnika/
i przypomniało mi się jak w 1981r P przyszedł do domu i powiedział, że milicja
chce u nas zrobić sobie punkt obserwacyjny Solidarności, bo na rogu w miejscu
gdzie dziś jest myjnia ponoć Słowik spotykał się na zebraniach.
Już kiedyś o
tym pisałam jak się wściekłam i nie dopuściłam do tego.
Jednak przez 3 noce siedziałam przy muszli
klozetowej i darłam swoje pamiętniki i spuszczałam do kanalizacji i płakałam.
Nic w nich takiego nie było ale czort wie co im się
mogło nie spodobać a miałam świadomość, że gdyby P wpuścił ich do domu – to jak
będziemy w pracy przeszukają każdy kąt.
Zresztą czytanie ich przez milicję byłoby dla mnie
jak gwałt – na to nie mogłam pozwolić.
Zniszczyłam wszystkie, później z tej rozpaczy chyba
przez 5 lat wcale nie pisałam czasami wiersze na karteluszkach ale żadnego
pamiętnika.
Dopiero w 1988 zaczęłam znów pisać.
W tym wierszu ukryłam cały mój smutek.
˜”*°•◕❤◕•°*”˜
Kakao pijemy od święta
w Myślińskich filiżankach
W oczy patrzymy sobie
też raczej od święta.
Jakie mam oczy powiedz?
Sam widzisz
nie pamiętasz.
Już nas nie zatrważają
głębokie westchnienia,
krew w żyłach płynie
raczej od niechcenia.
Rytmu już nie czujemy.
Ognia nie rozpalamy.
Jesteśmy zamyśleni,
głęboko zadumani.
Już nas nie bierze rumba.
nie
swingujemy bluesa,
ognista tarantela
też nas nie porusza.
Nie grożą nam odloty
ani powroty na fali.
Przy pokręconych świecach
siedzimy osowiali.
Pasjanse wciąż stawiamy
wychodzi pojednanie.
Ćma nad płomieniem tańczy
swój samobójczy taniec.
Świeca się dopala,
I smutno skwierczy kochanie
już nam zupełnie nie grozi
słodkie oczarowanie.
˜”*°•◕❤◕•°*”˜
Wtedy jeszcze łudziłam się chyba, że da się to jakoś
naprawić, ale już było za późno.
Nie potrafiłam akceptować dłużej tego prostactwa,
chamstwa, egoizmu.
Człowiek może wiele wybaczać, ale przychodzi moment,
gdy miarka się przebierze i wtedy już nie ma ratunku.
˜”*°•◕❤◕•°*”˜
Dzień był monotonny, smutny, deszczowy.
Byłam w mieście na zakupach – mokłam w deszczu i
nawet mnie to bawiło.
Ta pogoda jakby mnie ożywiła.
To dziwne ja często reaguję jak rośliny na deszcz.
Włóczyłam się po sklepach, w których praktycznie nic
nie było.
Kupiłam jednak flanelową fajną koszulę, oczywiście
dużo za dużą, ale nie ma sprawy skróci się rękawy, które są do kolan.
Potrafię sama robić takie rzeczy hi, hi ja prawie
wszystko potrafię zrobić. Taka zdolna bestia jestem i nikt tego nie docenia.
Milutka flanela i ładna turkusowo biała kratka.
Fuksem kupiłam też komplet majtek – takich
bawełnianych z napisami - monday, tuesday, wednesday itd.
Ameryka na pupie szał ciał i sezonu.
Dziś takich za żadne pieniądze nie założyłabym na
siebie – wtedy zapłaciłam za nie 3860 zł a pensję miałam 446.77 zł.
No cóż kiedyś pisałam jak to było z tym zakupem,
więc resztę przemilczę – może tylko to, że podeszłam bez kolejki, bo byłam 61
tak mniej więcej a kompletów w sklepie ok 10 ciu.
Później jeszcze udało mi się kupić cały kilogram
schabu.
Czy to nie bajeczne myślałam taki deszcz a mnie
udało się takie fajne zakupy zrobić.
Majtkami podzielę się z A no, bo 2 kompletów nie
skołowałam a ona też potrzebuje.
Rodzinka oczywiście szczęśliwa z kotletów schabowych
znaczy P, bo A jada cały czas kotlety z zielonego groszku, co osobiście mnie
dobija.
Mielenie tego groszku i szykowanie codziennie tego
samego jest wkurzające.
Przed chwilą się obudziłam, to wyżej pisałam
wczoraj.
Ciekawa jestem czy M przeczytał list, który mu
wysłałam.
Mam świadomość, że go to dobije, ale naprawdę
przegiął, już miesiąc temu miałam mu wypowiedzieć mieszkanie jak przesłano mi te
teksty, które wysyłał do obcej dziewczyny na mój temat.
Dziewczyna ma chyba wściekłość na facetów, ale
dzięki temu wiem, co o mnie pisze do innych.
Pamiętam jak wiele lat temu podeszła do mnie lekko
ubzdryngolona kobitka na weselu, które filmowałam i „ni z gruchy ni z pietruchy”
- zaczęła nadawać do mnie. „To pani mąż ten tam przy stoliku? Chce pani
wiedzieć jak panią robi w konia?”
Musiałam wyłączyć kamerę, bo się wszystko nagrywało.
Nie ma we mnie odrobiny wyrafinowania, bo inna wręcz przeciwnie nagrałaby babkę
i miała dowód niezbity na rozwód. Ja wyłączyłam kamerkę i powiedziałam jej, że
jak ma mi coś do powiedzenia, niech zadzwoni pod ten numer i dałam jej
wizytówkę – jak wytrzeźwiała już nie miała ochoty ze mną rozmawiać.
Ja powinnam chyba zapisać się na jakąś terapię, bo
trafiam ciągle na mężczyzn, którzy żerują na mojej empatii.
Chyba mam na czole napisane, że jestem pierwsza
naiwna.
Zmarnowałam 40 lat życia na takich cwaniaków i
niczego mnie to nie nauczyło.
Teraz zostanę sama, bo już chyba żadnemu nie
uwierzę.
Szkoda czasu lepiej wrócę do starego pamiętnika
˜”*°•◕❤◕•°*”˜
Będąc w mieście wpadłam też do banku, żeby sprawdzić
jak się ma przedpłata na mojego „malucha”.
Gorąco było, więc rozpięłam kożuch a starszy pan,
który stał przede mną zaczął się przyglądać mojemu brzuchowi.
Co jest myślę, ekspres od spodni sprawdziłam mam
zapięty.
Po chwili pan mówi „nie zasypiaj z papierosem” i
czeka na moją reakcję. A to napis na mojej koszulce „ z głową w popielniczce”
No proszę zna pan angielski, ja nie za bardzo.
Ten sympatyczny dziadziuś zrobił musztrę pani z
okienka.
Komentując to następująco; „ od 10 lat czekam na
samochód, nie będę ją pytał, kiedy go dostanę i czy w ogóle doczekam się, –
więc muszę się pocieszyć stanem konta i sprawdzić czy mi czegoś nie zwędzili”.
˜”*°•◕❤◕•°*”˜
Tamte czasy były po prostu inne, człowiek się przystosował,
choć nie było łatwo. Z powodu zachowania mojego exa rozchorowałam się na wrzody
żołądka.
Teraz po latach znów zaczyna mnie boleć żołądek –
cukier mi bardzo skoczył, mimo, że tabletki biorę i słodycze całkowicie
odstawiłam.
Może się wydawać, że całą tą sytuacją nie przejęłam
się, ale bardzo mi przykro, bo uważałam M za kolegę może nawet za przyjaciela –
okazuje się jednak, że bardzo się myliłam. Człowiek ocenia innych po własnych
odczuciach, ja bym mu jak moja mama mówiła o moim ojcu „ostatnią koszulę oddała” on wbijał mi szpile w plecy i to nie pierwszy raz. Nie chcę o tym
pisać, bo jest to jeszcze za świeża sytuacja – nie chcę, aby emocje kierowały tym,
co piszę.
Tak czy inaczej spakowałam wszystkie jego
najpotrzebniejsze rzeczy i czekam, żeby przyjechał je odebrać.
Kolejny rozdział w moim życiu zamykam i od nowego
roku idę nową drogą.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za notkę i pozdrawiam