poniedziałek, 21 stycznia 2013

Dzięki, koniu.....

Bajka
Wszelkie podobieństwa do osób, zdarzeń i miejsc, które mogą zaistnieć są zupełnie przypadkowe!!! Hi, hi
„Balansować na linie wysoko ponad spojrzeniem Twych oczu”
˜”*°°*”˜
"Dzięki, koniu, coś ich w ową noc wiózł razem!
A wam dzięki, żeście byli ciut pod gazem..."
˜”*°°*”˜
Chyba tego nie czytałeś, więc pozwolę sobie ujawnić autora. F. Scott Fitzgerald - w swojej książce pt. "Czuła jest noc" w bardzo romantyczny sposób analizuje psychikę mężczyzny i kobiety.
Bohaterowie on i ona odkrywają prawdziwą miłość w sposób niezwykle subtelny.
˜”*°°*”˜
"Pamiętam, jak czekałam na ciebie w ogrodzie; stałam i trzymałam w ramionach całą siebie jak kosz kwiatów, tak to przynajmniej dla mnie wyglądało.
Czekałam, żeby ten kosz kwiatów, całą tą słodycz wręczyć tobie”.
˜”*°°*”˜
Przeczytałam naprawdę dużo książek, większość autorów sili się na to, aby do fabuły takiej czy innej wpleść przynajmniej jeden wątek miłosny.
Każdy z pisarzy czy powieściopisarzy marzy o tym, aby stworzyć w swoim dziele najpiękniejszą, najbardziej ujmującą miłość. 
Pomyśl Szekspir i uznany najbardziej w literaturze romans Romeo i Julii, kończący się dramatem i będący świadomie lub podświadomie biblią wszystkich nieszczęśliwie zakochanych na świecie.
Umierają razem, bo są przekonani, że nie będą w stanie przeciwstawić się waśniom rodzinnym.
Szekspir powinien dostać za uczynienie Werony miejscem kultu miłości od rajców Werony, pomnik tak piękny i wielki, że wieża Eiffla, przy nim byłaby tylko nieporozumieniem architektonicznym.
Czy uczucie Romeo i Julii faktycznie, było miłością prawdziwą? To pytanie na szczęście dla mieszkańców Werony pozostanie na wieki bez odpowiedzi.
Odeszli na samym starcie w tę miłość, bo nie byli dość silni, aby się w nią zanurzyć.
Odeszli, bo może byli tak silni, że nie chcieli jej utracić.
Tego nie wiemy i nie dowiemy się nigdy.
Te słowa: "Pamiętam, jak czekałam na ciebie w ogrodzie; stałam i trzymałam w ramionach całą siebie jak kosz kwiatów, tak to przynajmniej dla mnie wyglądało. Czekałam, żeby ten kosz kwiatów, całą tą słodycz wręczyć tobie”.
Według mnie jest to najpiękniejsze i najprostsze wyznanie miłości, jakie kiedykolwiek słyszałam.
Ale przecież nam, mam na myśli - ludzi wcale nie chodzi o wyznanie miłosne.
Nam chodzi o samą miłość, a raczej o to, co jest jej treścią. Zdefiniowanie, każdy po swojemu, co rozumiemy przez to wielce oklepane słowo „miłość”, nie jest wcale proste.
Problem jednak polega przede wszystkim na tym, że każdy człowiek na świecie, co innego uważa za treść miłości.
Stąd się biorą niespełnione oczekiwania, rozżalenie, poczucie wykorzystania itd. Problem jest o wiele poważniejszy niż nam się wydaje. Myślimy sobie po pierwszej porażce, jeżeli pokocham kogoś o bogatym wnętrzu; wrażliwego, czułego, pięknego wewnętrznie, („ ale mogę bardzo lekko odczuwać, że idę w dobrym kierunku”), on nigdy mnie nie zrani i nasza miłość będzie jak wielki korzec miodu, jak ogród pełen pachnących kwiatów, nad którymi unoszą się kolorowe motyle - jak Eden.

 Tak sobie myślimy i ruszamy w świat z głową pełna tych myśli i rozglądamy się dookoła i szukamy tej swojej prawdziwej miłości, jakby ta nieprawdziwa gdziekolwiek istniała.
Wyruszając w tę drogę mówimy sobie „WNĘTRZE”. („To charakter wnętrza wzbudza w nas uczucia do drugiego człowieka”), musi być najpiękniejsze. Za pierwszym rogiem ulicy mijamy zgrabną laskę, rozsiewającą wkoło fluidy seksu, lub men-a z błyszczącymi kruczymi włosami, atletycznym torsem w błyszczącym BMW i natychmiast miesza nam się w głowie.
Nasz podwładny zerwał sobie taką ….., a my, co mamy być gorsi?  
Pomieszało nam się w głowie.
Idziemy sami z sobą na kompromis, w końcu koledzy nie koniecznie muszą dowiedzieć się, że ona jest, ze mną, bo na razie tamten z BMW ma lepszą od niej.
Potem naturalnie będzie tak samo! („..nie pierwszy raz powtarzam sobie, że jeśli masz szacunek do siebie samego to odpuść temat i pokaż sobie i jej swoja godność”).
„Jeśli masz szacunek do siebie samego” i do tego jesteś człowiekiem, który siebie rozumie, siebie kocha, sobie ufa.
To niewątpliwie jesteś człowiekiem. Więcej jesteś nawet człowiekiem wartościowym. („...pokaż sobie i jej swoją godność”).
Sądzisz, że godność, to coś w rodzaju jarmarcznego kuglarza, który ma bawić innych lub gadget typu BMW, który ma podnieść wątpliwą wartość człowieka do poziomu, uznania, podziwu, do poziomu zazdrości? Ale jeżeli jest inaczej? Jeżeli jest tak, że nie dojrzałeś do życia we dwoje z wartościowym partnerem z takim, który nie będzie Cię ranił.
Jeżeli tak naprawdę tylko kręcą Cię te błyskotki, o których sam pisałeś.

Mówiłam Ci abyś opisał to, co czujesz, teraz dzisiaj i dopiero za jakiś czas próbował to, przeanalizować tak jak, by to był list do Ciebie od kogoś, kogo w ogóle nie znasz.
Piszesz „ słabość?” I obok zaraz dużą literą „Chyba” – sam nie wierzysz i dlatego po tym znaku zapytania przy słowach „ Moja słabość?”, dużą literą piszesz to „Chyba”.
Po słowie „słabość” stawiasz znak zapytania, jakbyś nie był pewny czy jest to słabość czy nie.
Oczywiście możesz sam przed sobą tłumaczyć się, że dawno nie pisałeś po polsku, ale to tylko tłumaczenie dla Twojego dobrego samopoczucia, niemające nic wspólnego z prawdą rzeczywistą. Mówiąc czy pisząc używamy zwrotów zakodowanych w naszej podświadomości.
Robimy to z reguły, spontanicznie bez zastanowienia.
Tylko wybitni oratorzy, dyplomaci, kształceni specjalnie w tej dziedzinie, używają słów, cały lub prawie cały czas pod kontrolą.
Tak, aby wypowiedziane słowo było ich orężem, by mogli manipulować innymi, bez ich wiedzy i świadomości.
Nie sądzę jednak, że nie popełniają błędów, bo są tylko ludźmi. Najgłębsza wiedza nie jest dość duża, aby człowiek był nieomylny.
Mówiąc czy pisząc ujawniamy jak we śnie cała naszą prawdziwą naturę.
Jest to niezwykle cenne, gdyż z różnych powodów tak naprawdę nie chcemy znać prawdy o sobie.
Człowiek powinien dla własnego dobra z sobą pracować – doskonalić się.
Szczególnie intrygujące jest to, co piszesz o szacunku do siebie samego.
Wybacz, że Ci to napiszę, zrozum nie chcę sprawić Ci tym przykrości.
Chcę abyś czegoś nauczył się o sobie, wybierasz sobie takie partnerki, na jakie zasługujesz.
Nie jesteś w stanie podświadomie „poczuć prawdziwego blasku”.
 Jesteś jak Tarotowy GŁUPIEC, dla, którego ważny jest tak naprawdę tylko blichtr -(„daję, ale i wymagam albo oczekuję”) Czy teraz to widzisz, że otrzymujesz to, co dajesz. 

BLICHTR („wiem, że mam otwarte serce, aż do stopnia naiwności, co przysporzyło mi wiele bólu”).
Wybacz raz jeszcze nie mam złych intencji, to nie „naiwność, „ ale nie rozumienie samego siebie.
Jak ma Cię zrozumieć kobieta partner, jeśli Ty sam siebie nie rozumiesz?
Jak możesz spotkać w życiu kogoś, kto będzie Cię rozumiał i akceptował takim, jakim chcesz być, – bo to, jaka jestem to jest mój wybór, mogę być inna, lepsza, doskonalsza – to zależy tylko ode mnie.
Ja nie jestem bluszczem, nie szukam wsparcia w partnerze.
Ja pragnę w partnerze mieć partnera.
Mądrego odpowiedzialnego, zrównoważonego psychicznie – takiego, którego byle, jaka laska nie owieje feromonami seksu a potem rzuci i to ja będę musiała pomagać mu lizać jego własne rany.
Nikt nie może jak to się zwykło mówić "nalać Ci oleju do głowy".
Sam musisz to zrozumieć, że wina jest nie w tych kobietach, które jak Ci się zdaje ranią Cię, ale w Tobie samym.
˜”*°°*”˜
Są takie bardzo mądre „4 Umowy” szamanów z Ameryki Południowej.
„Nie obwiniaj się o nic!” To na dzień dzisiejszy nie Twoja wina, że jesteś taki, jaki jesteś.
Myślę nawet, że nie zdawałeś sobie sprawy z tego, że mógłbyś być inny.
Ja też, tak jak Ty czułam się kiedyś.
Ja też nie zdawałam sobie z tego sprawy, że człowiek aż tak wiele może w sobie zmienić.
Są tacy, którzy twierdzą, że tylko dobry psychoanalityk, może pomóc nam, gdy jesteśmy na zakręcie.
To nieprawda każdy z nas musi chcieć, najpierw odkryć sam przed sobą swoje słabości, wady, niedoróbki jak chcesz to nazwij, a potem pracować sam z sobą, bo nikt za nas tego nie zrobi.
˜”*°°*”˜
A jeśli nie?
To musisz żyć tak jak żyłeś i może tylko taki będzie z tego, co Ci napisałam pożytek, że przestaniesz sam się nad sobą użalać. Pogodzisz się z tym, że inni Cię krzywdzą, bo nikt na świecie nie krzywdzi nas bardziej niż my sami.
(„Odbieram, że musisz być otwartą, komunikatywną osobą. Cenię bardzo te zalety u ludzi”).
Sam widzisz nie jest z Tobą tak źle jakby mogło się wydawać. Aleksandrze, możesz być Wielki.(„…z czasem chyba zapragnęliśmy spotkać w życiu coś nowego”).
Niech to COŚ nowego to będziesz Ty sam. Los dał Ci szansę urodzić się na nowo.

Taka szansę dostaje się najwyżej raz w życiu.
˜”*°°*”˜
 "Połóż no dolara
Srebrnego na ziemi.
Popatrz jak się toczy.
Popatrz jak się mieni"
                        F. Scott Fitzgerald.

2 komentarze:

  1. Napisałem dwa komentarze, gdzie one są?

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie wiem coś ostatnio dziwnego się w tym blogu dzieje - ja skasowałam sobie niechcący jeden wpis. Jestem troszkę przesądna i jak mi się skasuje szczególnie po kilku dniach, to może znaczy, że nie powinnam o tym pisać?

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za notkę i pozdrawiam

Archiwum bloga