piątek, 25 stycznia 2013

głodny kawałek wolisz?

Bajka
Wszelkie podobieństwa do osób, zdarzeń i miejsc, które mogą zaistnieć są zupełnie przypadkowe!!! Hi, hi
„Balansować na linie wysoko ponad spojrzeniem Twych oczu”
˜”*°°*”˜
Ludzie są bardzo skryci, nie piszą czasami nawet nie myślą, odrzucają te myśli o kłopotach i smutkach.
Psychologowie mówią im, że to prosta droga do depresji.
Jasne, że mogłabym napisać, że za oknem w ogrodzie skrzy się w słońcu cudowna śniegowa kołderka, ogień buzuje w kominku, ja wypucowałam cały dom i siedzę sobie w jedwabnym chińskim szlafroku popijając Martini śledzę wzrokiem ogon czerwonego smoka na czarnym jedwabiu a w antraktach oglądam zdjęcia z 2 ślubu mojej córki, który był tym razem w Atenach a na który niestety nie pojechałam, bo…..
˜”*°°*”˜
Mogłabym, takie głodne kawałki wstawiać we własnym blogu/nie blogu - we własnym pamiętniku/ tylko już później nawet przeczytać tego drugi raz bym nie mogła, bo torsje skręciłyby mnie.
Dlatego właśnie piszę frustrującą nawet mnie samą prawdę, bo o ile zawsze umiałam kłamać innych, choć bardzo rzadko z tej umiejętności korzystałam, to siebie samej kłamać nigdy nie umiałam - zawsze, gdy tylko usiłowałam czułam się wyjątkowo podle.
Zatem napiszę kolejną prawdę, za którą znienawidzą mnie nowe osoby, bo przecież nie po to tu przychodzą, by się dołować. Tylko po co?
Nie mówię już o tych, którzy przypadkiem mogą stać się niechlubnymi bohaterami tego opowiadania.
Wstałam o 3 rano, bo przesypiam większość dnia z zimna.
Pod kołdrą da się jakoś żyć, nad kołdrą jest masakrycznie.
Wczoraj w nocy próbowała upiec chleb.
To już, 3 bo w 2 poprzednich zrobił się zakalec.
Temperatura w kuchni spadła do +3 st. C.
Rachunek za prąd przyszedł tak wysoki, że muszę robić oszczędności, ale jednocześnie trzymać rękę na pulsie, by temperatura nie spadła niżej.
W ciągu dnia wyłączam bolier do grzania wody, nocą włączam, żeby się nagrzała a później 2 ogrzewacz, żeby podniósł temperaturę do 5 st. C w holu, łazience, atelier i kuchni.
Naczyń w ciągu dnia nie zmywam – tylko w nocy na tańszej taryfie prądu.
Jest to trochę robota głupiego, bo zmarznięte naczynia wymagają płynów do mycia a ja jestem alergikiem i nie mogę mieć choćby odrobinę płynu w naczyniu, bo dostają silnej astmy.
Kaszlę, kicham mam katar i łzy ciekną mi z oczu.
Dlatego prawie zużywam pół boliera wody na zmywanie bez płynów i do tego jestem kompletnie wykończona, bo stoję na posadzce gdzie podłoga ma temperaturę bliska zera stopni.
W godzinę po zmywaniu, gdy już odtaję pod kołdrą idę sprawdzić jak te naczynia wyglądają, bo mokre wydają się czyste, ale jak postoją godzinę na suszarce przy tych 3 stopniach widać każde niedomycie, więc bal zaczyna się od nowa.
Piekłam chleb, bo nie chciało mi się iść do bankomatu po pieniądze, by kupić pieczywo.
Bankomat jest daleko, przy tych nieodśnieżonych chodnikach taka wyprawa pieszo, bo samochodu nie wystawiam, żeby zimno do garażu się nie dostało. W zeszłym roku rura pękła, muszę uważać, bo znów będą wydatki, na które mnie nie stać.
Chleb upiekł się z zakalcem kolejny, bo w mieszkaniach jest za zimno i piecyk fiksuje.
Musiałam, zatem wybrać się do bankomatu.
Wzięłam plecak, by zrobić zakupy przy okazji, bo Bóg wie, kiedy znów pójdę do sklepu.
Mam kłopoty ze stawem biodrowym i taka wyprawa pogarsza sytuację, a na taksówki mnie nie stać.
Poszłam w jedną stronę było jak Cię mogę, ale powrót masakra.
Mimo, że wzięłam trapery nogi mi się rozjeżdżały.
W plecak wszystko się nie zmieściło, więc w obu rękach niosłam jeszcze torby.
Zlikwidowali sklepik blisko mnie, więc teraz najbliższy jest ok. 1 km w jedną stronę.
Przy takiej pogodzie to prawdziwa wyprawa.
Od czasu jak rozstałam się z moim współlokatorem, muszę wszystkie zakupy robić sama a i finansowo jest mi trudniej – tym bardziej, że wypalaliśmy prąd na 2 osoby a teraz z rachunkami zostałam sama.
No cóż czasami trzeba oczyścić atmosferę nawet takim kosztem.
˜”*°°*”˜
Do tego ten cukier
238 rano na czczo – to zdecydowanie za dużo.
Kompletnie nic słodkiego, oprócz pomarańczy i mandarynek/są u nas najtańsze z owoców/nie jem.
Nie wiem może to sprawa tego ciągłego siedzenia pod kołdrą a może leki przestały działać – sama nie wiem.
˜”*°°*”˜
Dziś na obiad, zupa z papierka borowikowa/uwielbiam/ i bułka taka prostokątna/są pyszne/ z twarożkiem ostro popieprzonym.
Ostatnio uwielbiam pieprz, nie wiem może to z powodu braku sexu. Wszystko tak pieprzę, że jak się je to gwiazdy na niebie widać.
Umarł mój trener L.A. J S – dożył 80 lat – to sukces biorąc pod uwagę fakt, że, od co najmniej 20 lat miał raka krtani.
Nasza lokalna gazeta, to banda debili. Piszą o jakimś przewodniczącym Solidarności a umiera największy animator sportu szkolnego i nawet zdaniem o tym nie wspomnieli.
Mój ex powiedział mi, że pogrzeb był wczoraj. Nic nie wiedziałam, bo lokalna gazeta zajmuje się pierdołami – cholera bierze jak się czyta, co oni tam wypisują.
Raptus właśnie uwala się na moim biodrze wypychając mnie spod komputera.
Rozmawiałam z moim ex on też jest oburzony tym, że o Panu Jurku nic nie napisali i że nie poszedł na pogrzeb, bo za późno się dowiedział. Ja o pogrzebie dowidziałam się od niego. Żaden z nauczycieli w ostatnich 50 latach nie zrobił więcej dla sportu szkolnego niż on.
Ciągle jeszcze czuję jak bardzo w tych małomiasteczkowych układach liczą się koligacje „Murzyn zrobił swoje – murzyn może odejść”.
Piszą o jakimś przewodniczącym jakiejś Solidarności, nic o nim nigdy wcześniej nie wiedziałam.
Pan Jurek zabrał mnie kilka razy na zawody wojewódzkie. W sumie lekkiej atletyki praktycznie nie trenowałam, ale byłam jak to się wtedy mówiło wszechstronna, – więc raz w sobotę podjechał pod mój dom autokarem pełnym zawodników i powiedział, że mam 10 min na ogarnięcie. Jedziemy do Tomaszowa i ja mam tam skakać wzwyż. Nawet mnie to nie zdziwiło, bo skakałam dość dobrze. Wygrałam zawody w mieście. Innym razem zaś przyjechał znów i powiedział, że mam rzucać oszczepem. Szczeka mi opadła a on do mnie, że mam talent i spokojnie wygram.
Uczył mnie 10 minut przed startem i wygrałam. Pamiętam, że kupił wszystkim lody po zawodach. Był szczerym przemiłym człowiekiem. Bardzo skromnym i bardzo pracowitym – dla sportu poświęcił wszystko a oni nawet jednego zdania nie napisali – niech ich szlag.
Poszłam z psem na spacer, bo słońce dzisiaj cudnie świeciło a później zjadłam lody i cukier mi trochę spadł do 190.
Nie wiem, na czym to polega, ale po lodach cukier mi spada zawsze.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za notkę i pozdrawiam

Archiwum bloga