Bajsza
Wszelkie podobieństwa do osób, zdarzeń, miejsc, które mogą
zaistnieć są zupełnie przypadkowe. Hi, hi 144412
Ściąganie pobieranie, udostępnianie
zdjęć i treści - jest zabronione – objęte prawem autorskim.
23 maja 2023
❤❤❤
Odchodzę w mrok.
Szpitala Kopernika umieściłam
taki wpis.
Już się nie boję jak inne
pacjentki konsekwencji ze strony personelu szpitala.
Wszyscy im słodzą, bo boją
się konsekwencji.
Ja wolę umrzeć w cierpieniu
niż tam wrócić.
„Byłam pacjentką szpitala, wypisana tydzień po operacji w bardzo złym wg. mnie stanie zdrowia. Co napisałam w wypisie.
Nieustanne
zawroty głowy i utraty przytomności w domu 3 razy w ciągu 3 tygodni traciłam
przytomność 1 upadłam i potłukłam tylko kolano. 2 raz po tygodniu na badaniu w
szpitalu cuciło mnie 6 osób, w piątek 19 maja znów straciłam przytomność.
Upadłam na twarz połamałam sobie i wybiłam 9 zębów. Mam zmasakrowaną twarz. Nie
mogę nic jeść.
Trzy tygodnie po operacji na
Oddziale Chirurgii Onkologicznej jestem WRAKIEM człowieka. Prowadzę blog „bajsza
fascynacje”. Tam opisuję szczegóły mojego pobytu w Koperniku.
Zachęcam – umieram, ale już
do szpitala nie pójdę.”
https://www.facebook.com/SzpitalKopernikLodz
Nie może być tak, że
pacjenta traktuje się jak śmieć.
Leżałam tam, gdy mówiłam lekarzom o moich dolegliwościach, nie tylko bagatelizowali to, jeśli w ogóle udawali, że słuchają w koncie sali, czy na korytarzu odchodzili bez słowa ucinając w ten sposób rozmowę. W najlepszym razie lekarz odchodząc w połowie mojego zdania spytał „chce pani być wypisana dzisiaj, jutro czy w poniedziałek".
Wiedział, że cierpię. Już wtedy podawano mi leki przeciwbólowe.
Żaden z lekarzy nie poprosił
mnie do gabinetu, żeby wyjaśnić mi, co dalej. Potraktowano mnie jak przygłupa.
W Sali przy innych pacjentach robiono coś w rodzaju nalotów. W tym samym czasie przychodziła pielęgniarka stomijna z instrukcjami, psycholog z propozycjami robienia zakupów/jakby szpitalny psycholog od tego był/ i wreszcie lekarka, czy pielęgniarka z wyjaśnieniem chemioterapii. Wszystkie te osoby mówiły jednocześnie stojąc w nogach mojego łóżka, usiłując mi wciskać tzw., „kit” Po tym powiedziały, że odmawiam współpracy.
Straszyły mnie konsylium, wreszcie żebym była pokorna chciano mi w 3 dni po operacji robić lewatywę – sądzę, że w te świeże rany po stomii.
Już zawiozły mnie pielęgniarki do gabinetu zabiegowego.
Jedna miętosiła w rękach plastikową rurkę. Zażądałam
podania nazwiska lekarza, który zlecił ten zabieg zaczęły kluczyć nazwiska nie
podały, ale tak naprawdę uświadomiły sobie, że jak zdejmą mi worek stomijny to
go ponownie nie założą, bo nie umiały i to mnie uratowało przed ich
szaleństwem, może chodziło o to, by mnie zastraszyć.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za notkę i pozdrawiam