sobota, 7 grudnia 2019

Zdjęcie moich żeber, ha, ha

Bajsza
 Wszelkie podobieństwa do osób, zdarzeń, miejsc, które mogą zaistnieć są zupełnie przypadkowe. Hi, hi
~~~~~~~~~~~~~~
7 grudnia 2019 r
Włoskie klimaty zakradają się do mojego myślenia. 
No cóż Świąt za granica jeszcze nie spędzałam. 
Święta we Włoszech pewnie będą „po polsku”.
Pytałam Agę o plany, wygląda jednak na to, że będzie wielka improwizacja.
Zastanawiałam się, co im kupić na prezenty gwiazdkowe, ale jak jutro nie będzie padać, pójdę na Jarmark Świąteczny, który jest w naszym mieście. 
Oni/moje dzieci/ mają rzeczy, na które mnie kompletnie nie stać, więc może jakieś super pierniki, lub coś w tym stylu znajdę.
Wczoraj, mimo, że jeszcze nie zaliczyłam Mediolanu zostałam zaproszona na Sylwestra.
Zobaczymy nie wiem jak zniosę lot samolotem, więc trudno mi dzisiaj podejmować wiążące decyzje, ale jak wszystko przebiegnie bez przykrych niespodzianek cała jestem na „tak”.
Teraz muszę się pochwalić, że nie bez obaw, zdecydowałam się wsiąść na rower pierwszy raz po wypadku.
Przejechałam zaledwie 1 km 300 m, ale okazuje się, że i na rowerze pracują wszystkie mięśnie i wieczorem znowu mnie bolało mocniej.
Dzisiaj mijają 2 tygodnie od wypadku a ja w dalszym ciągu nie mogę nawet leciutko ucisnąć miejsce, w które się uderzyłam.
Jak ja tam nie mam złamanego żebra to jestem „święty turecki”.
 
To zdjęcie, które mi zrobili jest do bani, 
nie wiem jak ktoś mógł napisać, że żebra są całe. 
Dla mnie jak patrzę na lewą stronę, to żebra wyglądają na zgruchotane. 
Zaś w dalszym ciągu nie mogę kaszleć, kichać ani wysmarkać nosa, nie mówiąc już o czkawce, bo by mnie chyba zabiła.
Sądzę, że oni robią wszystko, żeby nie zatrzymać delikwenta po wypadku w szpitalu, bo szpital jest zadłużony, więc pewnie mają zakaz.
Była asekuracja.
Oglądało mnie 3 lekarzy, żeby jakby, co, to jak zwykle nie było winnego.  
Skłonna jestem przypuszczać, że od PiS-owskiego rządu mogą dostawać premię za wyprawienie emeryta na drugi świat, bo to byłaby duża oszczędność dla budżetu.
Byłaby forsa na kolejne 500+. Z mojej emerytury mieliby 3 + na premię dla lekarza.
Nie ma jednak reguł. 
Dzwonił do mnie serdeczny kolega, u którego dzieci mieszkałam w Gdańsku z życzeniami imieninowymi i co się okazuje „chłop jak dąb”, grubokościsty, nikt nie spodziewałby się, że może zaniemóc a on wylądował na wózku i ma sparaliżowaną połowę ciała i nogi prawie całkowicie. Wszystko jak mówił zaczęło się banalnie.
Czuł jakby mu się liść do stopy przykleił, okazało się, że to był początek wirusowego zapalenia kręgosłupa, które skończyło się paraliżem i wózkiem inwalidzkim.
Swoją drogą ja miałam kolejny raz szczęście w nieszczęściu.
On jednak opowiadał, że trafił na cudownych lekarzy, którzy się nim wyjątkowo zaopiekowali. 
Teraz przez 3 miesiące jest w ośrodku rehabilitacyjnym, choć lekarka przewiduje minimum pół roczną rehabilitację. 
Czyli nie wszystkich lekceważą. 
Może ja i moja rodzina mamy pecha.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za notkę i pozdrawiam

Archiwum bloga