czwartek, 26 grudnia 2019

Krew z krwi...

Bajsza
Wszelkie podobieństwa do osób, zdarzeń, miejsc, które mogą zaistnieć są zupełnie przypadkowe. Hi, hi
Ściąganie pobieranie, udostępnianie zdjęć i treści - jest zabronione – objęte prawem autorskim.
~~~~~~~
26 grudnia 2019 r.
                                          
      Budzę się jakaś połamana, nie wiem czy to przypadkiem nie 
                    początki tej grypy, która dopadła zięcia.
                Do tego wszystkiego ogarnia mnie nostalgia.
Gdyby tak miało być, że zobaczę się z córką za 4 lata, to byłoby optymistyczne, bo miałoby oznaczać, że jeszcze kolejne 4 lata przeżyję a to biorąc pod uwagę ten i ubiegły rok, byłoby super, choć czasami nie wiem już, co jest super?
 Mój znajomy napisał do mnie prywatnie
„Podoba mi się Twoje bezpośrednie spojrzenie na otaczającą Cię rzeczywistość… Jestem malarzem jednak otaczający mnie świat postrzegam inaczej, ale po czasie wracam”.
Chodziło mu chyba o to, że wraca do rzeczywistości.
Sama maluję czasami, choć malarzem nie odważyłabym się nazwać, natomiast czuję to głęboko, że zarówno obrabianie zdjęć jak i malowanie jest swojego rodzaju wymyśloną kreacją. 
Zależy od nastroju, przeżyć tych wcześniejszych jak i czasem tych aktualnych.
Zależy od tego, co przynosi nam życie w darze.
Zależy od uśmiechu w czyichś oczach i od tego czy, ktoś Cię przytulił, gdy tego się spodziewałeś lub nie.
Kreacja twórcza zawsze ma głębsze podłoże.
Wiąże się ona nierozerwalnie z naszymi oczekiwaniami a tym, co daje realizm chwili.
A realizm chwili czasami dla ludzi wrażliwych, może być bardzo bolesny.
Wydaje nam się, że coś się zdarzy, coś, o czym marzymy skrycie, ale to się nie zdarza i realizm nas boleśnie zawodzi, bo  tak naprawdę miało być inaczej.
Boję się czułych gestów, bo człowiek w moim wieku, chyba już nie bardzo ma do nich /okropne, co napiszę/ „PRAWO”.
Miałam przyjaciela powiedzmy, że tak może bezpodstawnie nazywałam tę relację.
Okazało się, że starał mi wszystko dawać, co jest materialne, ale obruszał się na czułe słówka, muśnięcia już nie mówię o czułych deklaracjach, które ludzie podświadomie sobie składają żeby było miło.
Kiedy docierało do niego, że pragnę czegoś innego jeżył się i mnie to bolało, bo ta relacja była nieprawdziwa dla mnie.
Ktoś powie, że najbliższe więzi łączą nas z rodziną, już nie mówię z dziećmi, ale tak powinno być, bo to krew z krwi.
Tak sobie myślę, że świat realny – tak prawdziwie realny odbiera nam pragnienia, niweluje oczekiwania.
Wszystko daje się przeliczyć na euro, czy złotówki.
Ze złotówkami gorzej, bo stopa inflacji jest tak ogromna, że robione wyliczenia przestają być aktualne tuż przed ich zakończeniem.
A nasze serca?
Co one czują i kiedy mamy gwarancje, że mają jeszcze prawo czuć cokolwiek.
Zawsze mi inni zarzucali Zbyszku, że jestem „niewdzięcznikiem”, bo, np. dali mi coś a ja spodziewałam się miłości, bezpieczeństwa, czułości, tej odrobiny magii w relacjach.
Czego „TY” kobieto chcesz?
To za mało, że masz kuchenkę elektryczną, garnki, przyprawy żeby upichcić to rodzinne szczęście?
Upichcić uczuć przecież się nie da.
Mogę jeszcze zrobić na odchodne kluski z truskawkami, wzruszę Cię nimi, ale moje serce zostanie smutne, bo nikt nie odczuwał potrzeby by je ogarnąć ramieniem.
Marzenie malarza, które go inspiruje do piękna, lub do brzydoty świata.
Spróbuj znaleźć w obrazach Zdzisława Beksińskiego, czułość, poczucie bezpieczeństwa, czy miłość.
Dla mnie on „malarz” był cierpiącym człowiekiem, cierpiącym, jak Grottger, bo nie czuł się kochany. Może jedyną jego kochanką była śmierć, która inspirowała go i trzymała jego pędzel. 
Tak sobie myślę, że on malując - kreował, te swoje życiowe nieszczęścia za każdym pociągnięciem pędzla.
Człowiek, który nie czuje się kochany popada często w skrajności, próbuje tworzyć obrazy swoich uczuć piękne, pełne namiętności, oddane jemu malarzowi, a w efekcie wszystko obraca się w perzynę, jego obrazy będą jak te Beksińskiego pełne brudu, wiszącej w powietrzu śmierci, stęchlizny i okaleczenia.
A jego dusza, ona też oddawała się tym nastrojom?
Piękno Zbyszku, przecież rodzi się z piękna duszy a ta, potrzebuje nektaru, który będzie balsamem na jej smutki.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za notkę i pozdrawiam

Archiwum bloga