wtorek, 17 grudnia 2019

A może ze mnie jest La Befana?

Bajsza
Wszelkie podobieństwa do osób, zdarzeń, miejsc, które mogą zaistnieć są zupełnie przypadkowe. Hi, hi
Ściąganie pobieranie, udostępnianie zdjęć i treści - jest zabronione – objęte prawem autorskim.
~~~~~~~
17 grudnia 2019 r.
Jestem wykończona, pakowałam się i problem polega na tym, że mogę zabrać walizkę 55 cm x 40 x 26, która nie przekroczy wagi 10 kg i plecak 40 x 30 x 20 i też nie więcej niż 10 kg.
Olli na szczęście czuje się lepiej, więc moje czary pomogły.
Wczoraj z tego wszystkiego zapomniałam wziąć jakiekolwiek tabletki.
Kupiłam im troszkę prezentów, takie raczej praktyczne.
Typu borowiki suszone, spora paczka zestaw herbat naturalnych, malinowa, żurawinowa, gojowa itd. w cudnym świątecznym opakowaniu w Mikołajki.
Do tego takie jeszcze rozkwitające w kwiat.
Super album fotograficzny z zakąskami i drinkami/przepisy/, bajecznie kolorowe przecudnie wydane.
Matko słodka ważyłam się przy okazji ważenia tej walizki i okazuje się, że schudłam 5 kg rewelacja prawda?
Tylko jak ja teraz uciągnę to 20 kg, biorąc pod uwagę, że jeszcze czasami mnie boli w żebrach?
Dla Olliego mam 2 cudne zabawki.
Miałam na allegro kupić takiego szczekającego i biegającego interaktywnego sztucznego, Yorka, ale ponieważ Olli był chory pomyślałam, że nie mogę go stresować.
Dostanie różową myszkę i fioletową pluszową krówkę – Milki
Jutro jeszcze jadę do sklepu może coś fajnego małego wypatrzę.
Nie za dużo, bo kasa mi się kończy na ten miesiąc  
No pięknie - we Włoszech nastąpił atak zimy jest mróz i występują obfite opady śniegu.
Ciekawe czy samoloty będą latały. 
Krasnale padły.
W związku z alertem pogodowym ogłoszonym przez Obronę Cywilną burmistrz Rzymu Virginia Raggi wydała rozporządzenie o zamknięciu szkół wszystkich szczebli, a także parków i cmentarzy.
Jak się człowiekowi wykituje to tylko prochy w śniegu rozsypać można.
Władze Rzymu zaapelowały o szczególną ostrożność, bo warunki pogodowe we Włoszech gwałtownie się pogorszyły. Fala złej pogody oraz groźnych zjawisk atmosferycznych jest nazywana "burzą świętej Łucji". No i kto by pomyślał, że zaliczę Święta ze śniegiem. Przed wczoraj nawet patrzyłam jaka tam jest pogoda, żeby odpowiednie ciuchy zabrać.
Kupiłam, w Internecie taką czarną koszulę, jak ta, którą straciłam w samochodzie P.
Niestety ta kupiona nawet tej starej do pięt nie dorasta.
Mam taką elegancką sukienkę i sądziłam, że jakby było chłodno, czarna rozpięta bluzka koszulowa mogłaby być super dopełnieniem tej kreacji. 
No cóż z tej nowej nie jestem zadowolona. 
Pikawka znowu mi się telepie. 
Zrobiłam sobie kawkę do popicia tabletek i ona serce doprowadza do telepania, całkiem jak odkręcony błotnik w starym rowerze. 
A' propos, wczoraj napisał do mnie pan K. z Łodzi,/rowerzysta/z pytaniem czy na rowerową wyprawę się piszę. 
O rany dałam mu mój telefon. 
Normalnie na rower ja, jak na lato – tato, ale teraz długo, by wyjaśniać na piśmie. 
Może zadzwoni, to go uświadomię, że jestem tyci potłuczona i do tego to telepiące jak stary błotnik serce.
Pewnie się załamie, ale co robić, jest jak jest, jeszcze mam nadzieję wykurować się na wyprawy rowerowe.
Nie chcę mieć czarnych myśli, ale z tym wyjazdem, jakoś się nie bardzo układa.
Zresztą ja tak mam, jak coś planuję, to zwykle moje plany się w niwecz obracają.
Raz już też miałam kupione bilety i wyszła z wyjazdu bania innym razem skręciłam nogę i trzeba było wszystko odwołać. 
Teraz te burze śnieżne, aż boję się Agi spytać, co tam u nich się porobiło? 
Zamiast kawy szykuję sobie witaminę C lewoskrętną. 
Dostaję po niej szczawiany w nerkach, ale lepsze to niż rozkołatana pikawka.
Do tego kicham jak najęta, a żebra przy kichaniu zwijają mi się w skrzypiące trąbki w płucach gra o’ la la.
Gdyby rok temu, ktoś mi powiedział, że tak mi się wszystko posypie, normalnie oskubałabym go z piór.
Dzisiaj patrzę w lustro i myślę, powłoka jak Cię mogę, ale wnętrze do kapitalnego remontu.
To tylko mrzonki remont niestety już w rachubę nie wchodzi. 
Miałam jechać jeszcze po prezenty ale nie wiem, czy to mi dobrze zrobi, dzisiaj jestem jak włoska fasola pod Neapolem, zasypana śniegiem i targana wiatrami.
No nie z wiatrami nie mam kłopotów hi, hi jeszcze póki co.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za notkę i pozdrawiam

Archiwum bloga