piątek, 31 maja 2019

Śmiech przez łzy

Bajsza
Wszelkie podobieństwa do osób, zdarzeń, miejsc, które mogą zaistnieć są zupełnie przypadkowe. Hi, hi
31 maja 2019 r
~~~~~~~~~~~~~~
Mój kolega, gdy dzwoni pyta mnie jak się czuję dzisiaj.
Wtedy uświadamiam sobie, że jak mu mówię, że trochę lepiej to nic faktycznie o moim stanie nie wie.
Lepiej - dla niego nic nie znaczy. Dla Was zresztą też.
Więc może tak to zrobię.
Nauczyłam się już unikać dużego bólu.
Jak podnoszę się z łóżka a to nie było łatwe.
Mogę spać tylko na lewym boku, ale nim się na niego położę, muszę położyć się a plecach najlepiej jak najdalej od krawędzi łóżka, żeby nie spaść przy przekładaniu się na lewy bok.
Piszę przekładaniu, bo nie mogę się po prostu przewrócić.
Gdy za blisko się położę, to muszę opierając się na dłoni lewej ręki zwiniętej w pięść po kilka centymetrów przesuwać ciało w kierunku ściany. Najczęściej przy tych operacjach nie ma bólu, chyba, że dłoń zapadnie się za bardzo w materac wtedy może zaboleć.
Jak ułożę się na wznak wtedy przewrócenie po jednej nodze na bok w lewo jest w miarę bezpiecznie?
Później jest jeszcze bardzo skomplikowana sprawa ułożenia poduszki pod głową, po kontuzji mam problem z ułożeniem szyi, żeby mnie nie bolała, ale to mam od 1999r i się przyzwyczaiłam.
Czyli dalsze opieranie się na jednej dłoni i manewrowanie drugą z poduszką.
Czasami udaje się bez bólu w krzyżu.
Zawsze po mniej więcej 3 godzinach muszę wstać na siusiu.
No i tu zaczyna się istna ekwilibrystyka, w której bólu jest bardzo trudno uniknąć z reguły zawsze zaboli bardziej lub mniej.
Zatem po kolei. Mam przy łóżku 2 meble, bez których chyba bym nie wstała.
Szafka pod komputer, pod którą zsuwam nogę prawą, czyli tę, która jest wyżej, trzeba to robić bardzo delikatnie, bo ciało jest rozgrzane i inaczej reaguje, ból pojawia się silny i trudno go kontrolować.
Znowu robi się cudna pogoda a od tego pisania zrobiło mi się tak gorąco, że musiałam zdjąć Heńkowy polar.
Zdjęcie polaru na siedząco też wymaga odpowiedniej gimnastyki.
O tym może innym razem. 
Nie wiem czy wytrzymacie opis mojego wychodzenia z łóżka. Zatem prawą nogę wsuwam pod szafkę komputerową. 
Teraz zsuwam lewą nogę, ale tułów jest jeszcze na leżąco.
Znowu swoją główną rolę gra lewa dłoń. Zwija się w pięść i dźwiga tułów możliwie jak najwyżej wbijając się w materac. 
Kiedy tułów jest pod kątem 70 st. wtedy prawa dłoń zapiera się o stolik i wraz z lewą wyprowadzają tułów po pozycji pionowej. Czasami coś zawiedzie i zdarza się ból, ale tak w skali od jednego do 10 - to taki najwyżej na 8, nie krzyczę, czasami zaklnę, co mi się wcześniej nie zdarzało a co teraz w takich sytuacjach sprawia mi wręcz przyjemność.
Całkiem jakbym miała, jako powikłanie zespół Gillesa de la Tourette'a. 
Zawsze mnie sorry śmieszył, ale teraz wcale nie jest mi do śmiechu, bo boję się, że przeklinanie może wejść mi w krew a zawsze mnie ono...., wkurwiało. Uff, ale sobie zrobiłam przerywnik.
To dla Was. Żebyście dotrwali do końca.
Jeśli ktoś z Was już dotrwał do TERAZ możecie dostać list pochwalny za cierpliwość związaną z empatią.
To jednak nie koniec mojego wstawania. 
Trzeba jeszcze stanąć na nogi. Tu metoda jest dość dobra. 
Ustawiam na siedząco stopy w rozkroku, opieram obie dłonie na nogach powyżej kolan i na tej podpórce podnoszę się, czasami jak już jestem blisko pionu korzystam, ze stolika przy łóżku, żeby się o niego oprzeć.
Gdy już jestem w pionie to prawie nic mnie nie boli i mogę chodzić a nawet wykonywać delikatne kroki taneczne.
Brawo jak doczytaliście dotąd to teraz wiecie, co znaczy, że czuję się lepiej. 
Lepiej, bo nie krzyczę z bólu a tylko trochę przeklinam.
Jak mnie jutro spytacie ile razy przeklęłam przy wstawaniu to będziecie wiedzieli na ile jest mi lepiej.
Dzisiaj przeklęłam 9 razy i to lepiej niż wczoraj, bo wczoraj 11 razy. Kochani a to nagroda za dotrwanie do końca – dzisiaj po prawie 2 miesiącach przysłali mi dyskotekowe adidasy.
Mój ex je odebrał i będę miała, jak przeżyję na dyskotekę we wrześniu. 
Jak nie przeżyję proszę ubrać mnie w nie do trumny tylko wcześniej naładować lampki led, żeby mi w trumnie błyskały - a co tam też może być wesoło, do tego będę mogła jeździć nocą po cmentarnych alejkach. Należy mi się.
Szczególnie po takim bólu. Tak sobie myślę, że teraz firmie Sneakled - Buty robię zajebistą reklamę, bo chyba w ich butach jeszcze nikt nie kazał się pochować.
*****Sorry jeszcze mnie całkiem nie pogięło, z głową mają wszyscy nie po kolei jak mówił Krzysztof Rymkiewicz mój gastrolog były bokser a także lekarz kadry bokserów.
Wiadomo są tacy, którzy są bardziej zakręceni i moim zdaniem to właśnie ich plus.
Potrafią śmiać się nawet przez łzy.
Miłej nocki. 
Zapomniałam napisać.
1 czerwca 2019 r
~~~~~~~~~~~~~~
 W tym roku latają tu jakieś okropne samoloty – robią taki koszmarny hałas i wyglądają strasznie jak jakieś rakiety międzykontynentalne.
Ja się na tym nie znam, ale żeby za moje pieniądze kupować takie paskudztwa to ja się normalnie na to nie zgadzam.
Nasi władcy kompletnie poszaleli, żeby budzić wczasowiczów takim hukiem w środku nocy i żeby się bali, że to już zaczyna się wojna.
Cholera czy Wy naprawdę nie macie na co naszych pieniędzy wydawać i czy jesteście tak durni, żeby od amerykanów kupować jakiś złom latający.
Toć to strach wyjść na plażę, bo może taki samolot się roztrzaskać i zginie kupa ludzi.
Pan Putin jak będzie nam chciał zrobić koło pióra to nawet czkawki nie zdążymy dostać a już będziemy na gwiezdnych łąkach ganiać motyle.
Kurna i ja nawet swoich nowych błyskających butów nie założę.
Najpierw dają po 500+, żeby babcie z dziećmi mogły przyjechać nad morze a później straszą dzieci wojną i hałasującymi niewyobrażalnie samolotami.
Pierwszy raz jak leciały, to ja aż przed dom wyszłam, bo sądziłam, że trzęsienie ziemi się zaczyna.
Z Okazji Międzynarodowego Dnia Dziecka,

życzę wszystkim dzieciom na świecie, by nie doświadczały nigdy wojny, by miały mądrych empatycznych polityków, którzy będą dbali o ich interesy, by nie cierpiały głodu, odrzucenia i molestowania, by były zwyczajnie mocno kochane i żyły w dziecięcej szczęśliwości nawet jak już dorosną. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za notkę i pozdrawiam

Archiwum bloga