czwartek, 14 marca 2019

Magia na gorsze dni.

Bajsza
Wszelkie podobieństwa do osób, zdarzeń, miejsc, które mogą zaistnieć są zupełnie przypadkowe. Hi, hi
14 marca 2019 r
~~~~~~~~~~~~~
Deszczowe dumanie
Już tak mam, że czasem muszę się wypłakać.
Tu wyżej są strony z mojego bloga, które tak mnie wzruszyły.
......................
Był taki czas, że nie mogłam wcale płakać.
Jakie serce, serce, serce...., nie dziwi nic. 
Nie dziwi nic...? Jakie życie.....Miłość durna, miłość zła...Jakie życie, taka...
(Muzyka potrafi boleć, otwiera te szufladki w głowie, które zabiliśmy gwoździami…. „Jaki kamień, taki cios” ….,miałam 8 lat wracałam, ze szkoły, ktoś z przeciwnej strony ulicy z rogu Partyzanckiej i Traugutta rzucił za płotu kamieniem…Trafił mnie w ciemię, tuż obok oka.
Straciłam przytomność. Obcy ludzie się mną zajęli. Zanieśli do babci do przedszkola. Kamień był spory – po kilku dniach go znalazłam, była na nim moja krew. Długo go trzymałam, żeby pamiętać o tym, że są ludzie, którzy bez żadnego powodu są gotowi nas skrzywdzić. Smutne prawda?)
                       ....................                              
To było te kilka lat przed rozwodem i kilka po.
Jakaś blokada łez we mnie nastąpiła i nawet jak bardzo chciałam płakać nie mogłam.
Wyschły mi oceany łez i za skarby nie byłam w stanie się rozpłakać.
Taka możliwość wypłakania się dobrze każdemu robi, oczy robią się czyste jak dwa bezkresne jeziora w pogodny dzień, nawet psychicznie później jest lepiej, no powiedzmy lżej i nic już tak nie boli.
Nie ukrywam, że zwykle źle znoszę ten taki niezdecydowany początek wiosny, 
gdy pierwsze przebiśniegi i krokusy zaczynają cieszyć barwami. 
Gdy wśród starych zwiędłych liści rodzi się nowe życie i każde źdźbło trawy napastuje nas soczystą zielenią.
Jakoś wtedy o wiele bardziej potrzebuję czułości.

Przeraża mnie to, że w tym samym czasie umierają ludzie, których lubiłam a Ci, którzy jeszcze nie umarli jakoś 
odsuwają się ode mnie, zamykają się w swoich skorupach, stają się zgorzkniali i niedostępni.
Znowu dowiedziałam się, że kolejna koleżanka z mojej licealnej klasy umarła.
Nie chodzi o to, że boję się śmierci, chodzi o to, że boję się takiego całkowitego opuszczenia, że w końcu już nie będzie nawet, do kogo zadzwonić.
Obojętność wokół jest taka straszna. 
Tym, co mają dzieci tu na miejscu jest pewnie łatwiej nawet jak one się z nimi nie kontaktują. Mnie jakoś tak niezręcznie, co rusz to do dziecka pisać.
Ono ma swoje życie i swoje problemy, co tam ja.
Jestem już prawie kimś mało wspominanym, prawie nieznanym. 
Ona już nie ma pojęcia, co mnie boli, za czym tęsknię już nie mówię, o czym marzę.
Oddaliłyśmy się od siebie a ja nie śmię zawracać jej głowy swoimi sprawami. 
To tak jak sądziłam, że mam przyjaciół, kilku dobrych, ale się też przeliczyłam.
Jestem sama jak ten groch przy drodze w wietrzny deszczowy dzień.
Życie jest niesprawiedliwe. Ech nie będę się użalać nad sobą. Powinnam czymś się zająć wyjść między ludzi. 
Problem jest w tym, że ja już nie wierzę w to, że poznam kogoś, z kim się potrafię zakolegować.
Ogarnia mnie totalna apatia.
Może, zatem poprawi mi nastrój przynajmniej odrobina magii:
 Liście laurowe – tajemnice zielnej czarodziejki.

   
Liście laurowe noszone w kieszeniach spełniają marzenia, a włożone pod poduszkę sprowadzają prorocze sny. 
O ile te prorocze sny, mogą nam zatruwać życie, to zaś możliwość spełniania marzeń jest po prostu inspirująca, budzi w nas uśpioną kreatywność i zdecydowanie poprawia nastrój w gorszych momentach życia.
Liście laurowe podobnie jak suszona szałwia używane do oczyszczania domów w postaci dymu potęgują intuicję, chronią i odpędzają złe moce, nieciekawe życzenia oraz zamiary wrogich ludzi, chronią też przed piorunami.

Liście laurowe w portmonetce pomagają zatrzymać w niej pieniądze.
Wow!!! O tym zupełnie zapomniałam a teraz może mi się to bardzo przydać.
Jeśli włożymy je do kieszeni, to spełnią się nasze marzenia, – jakie to proste i pocieszające.
Zasadzone na parapecie działają jak talizman ochronny.
Liście laurowe, czyli wawrzyn - któż z nas dzisiaj nie zna tego trochę piekącego i cierpkiego smaku listków dodawanych do różnych potraw?
Przecież ten wiecznie zielony krzew rosnący w tropikach, a u nas na parapecie okna, był ozdobą „mądrych” głów oraz zwycięzców.
Poświęcony był Apollinowi i uważany za święte drzewo. 
Starożytni Grecy właśnie tymi gałązkami i liśćmi w postaci wieńców przyozdabiali czoła, zatem mędrzec lub zwycięzca niósł na głowie laur.
Nic w tym dziwnego, bowiem liście zabezpieczają człowieka przed chorobami i złymi mocami, wzmacniają pamięć i... leczą łupież.
Liście laurowe, nazywane czasami bobkowymi używane do oczyszczania domów w postaci dymu potęgują intuicję, chronią i odpędzają wszelkie zło. 
W postaci naparu, kiedy myje się lub tylko kropi ściany pomieszczeń uświęcają i oczyszczają przestrzeń.
Przestrzenie nasycone zapachem liści bobkowych przyciągają pieniądze, sukcesy i zwycięstwa, wprowadzają harmonię i spokój w międzyludzkich stosunkach, potęgują przyjaźń.
No proszę a mnie tak bardzo przydałby się prawdziwy przyjaciel.
Zapach tej przyprawy wzmacnia wolę, wytrwałość, witalność i energię.
Roślinka rosnąca na parapecie czy przy domu ochroni przed chorobami i atakami energetycznymi.
Wawrzyn, oprócz zastosowania magicznego, dzisiaj wykorzystywanego rzadziej, ma oczywiście zastosowanie prozdrowotne.
I tak, w postaci mocnego naparu likwiduje łupież, kolkę żołądkową i bóle pęcherza, a pity przez tydzień (połowa szklanki) rozpuszcza kamienie nerkowe. 
Rozrzedza krew i oczyszcza organizm z toksycznych trucizn….,ale tu radziłabym ostrożność rozrzedzona zbytnio krew może nam również przysporzyć kłopotów.
Wywar dodany do kąpieli nie tylko pięknie pachnie, ale i energetyzuje, pobudza optymizm, łagodzi bóle kostne i stawowe, wygładza skórę, likwiduje grzybicę, zapalenie oskrzeli. Same gotowane liście, ułożone na piersiach łagodzą duszności i kaszel.
Olejek, który można samemu przygotować, złagodzi bóle reumatyczne pleców czy zwichnięcia.
Dodawany do potraw podnosi ich smak oraz reguluje przemianę materii i wydzielanie soków żołądkowych.
Żucie listków likwiduje przykry zapach z ust.
Ułożone lub rozsypane w spiżarni czy szafie odpędzają szkodniki. 
W torebkach z mąką kaszami, czy w innych ziołach liście laurowe zapobiegają zagnieżdżaniu się różnych szkodników.
Zatem mówimy szkodnikom a' kysz!!!
                                                    

2 komentarze:

  1. Basiu, jeszcze ja jestem. Pozdrawiam. :) <3 Ania (magnolia)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moje słodkie słonko, wiem kochanie i przytulam Cię wirtualnie z całej siły. Czekam też na te perfumy, one mi pewnie poprawią nastrój. Tak brakuje mi bliskości realnej, aż boję się, że przygarnę jakiegoś psiaka i narobię sobie dodatkowych kłopotów.

      Usuń

Dziękuję za notkę i pozdrawiam

Archiwum bloga