sobota, 11 marca 2017

Wiosna znowu zakwitną bzy...,

Bajsza
Wszelkie podobieństwa do osób, zdarzeń, miejsc, które mogą zaistnieć są zupełnie przypadkowe. Hi, hi
~~~~~~~~~~~~~~
10 marca 2017
Później był finał regat The Tall Ships' Races 2007.
Matiu pojechał na 2 tygodniowy obóz rehabilitacyjny, ja zaś + moje 3 utrapienia Suzi, Szabaj i przewodnik bardzo, bardzo starszy pan, który właściwie służył za kierowcę i opiekuna psów, że nie miał akredytacji, więc nigdzie go nie wpuszczali siedział po kilka godzin z psami, czyli swoją Suzi i moim Szabajem na Wałach Chrobrego 
i opychał się z nimi lodami. 
Kupował jednego rożka, dawał liznąć Suzi, Szabajowi później sam lizał i powtarzał wszystko od początku. 
Psy czekały na swoją kolej a on jak skończyły jednego loda szedł po następnego. 
Ludzie patrzyli na niego jak na fiśniętego, zresztą nie wiem czy trochę nie był.
Przyjęłam taką zasadę, że nie wtajemniczałam „starszego pana” we wszystko, bo mądrowałby mi się a tego chyba bym nie zniosła.
Wiedział, że mam zrobić dużo fajnych zdjęć i to musiało mu wystarczyć.
Wiedziałam, że mogę potrzebować jego pomocy, bo mieszkał prawie 65 lat w Szczecinie i mimo, że sporo czasu spędzał na wodzie to zawsze jak wracał zwiedzał różne szczecińskie zakamarki i miał sporą wiedzę o historii tego miasta.
Dobrze znajduję wspólny język z ludźmi ode mnie starszymi, zresztą z młodszymi też. Wiele się od niego dowiedziałam.
~~~~~~~~~~~~~~
Tymon np. od rana uraczył mnie barwną opowieścią o swoich kuzynkach, wszystkie podobno mają fisia i też piszą książki.
Jedna napisała właśnie książkę o Kanadzie.
Chciał jeszcze o wujkach mówić, ale tak się zdołował, myślałam, że mi padnie a i ja też już miałam kompletnie dosyć. Rano lubię tak wolno się budzić, delektować się kawą i myśleć o niebieskich migdałach a nie słuchać opowieści o wariatach.
On jest bardzo wrażliwy coś się z nim ostatnio dziwnego dzieje.
~~~~~~~~~~~~~~
Teraz będzie obiadek; pyszny karczek w plastrze z sosikiem ciemnym ziemniaczki i ogórek.
Za oknami buro, szaro i ponuro. Kolejny dzień byle, jaki.
~~~~~~~~~~~~~~
Muszę jechać do domu, bo kończą mi się leki a do tego nie robiłam od początku października żadnych badań a przy cukrzycy to fatalny błąd.
Teraz jest cieplej, więc pojadę na jakieś 2 tygodnie i zrobię wszystko, co muszę.
 ~~~~~~~~~~~~~~
Myślę też coraz częściej o ogrodzie za moim oknem w moim domu.
O moich ptaszkach, które mnie kochają – chciałabym już tam wrócić.
~~~~~~~~~~~~~~
Doceniam spokój, jaki tu mam, kompletnie nie muszę się o nic martwić, ale to nie będzie przecież trwać wiecznie – mam tego świadomość i muszę zadbać też o własne mieszkanie.
Tymon jest chorym człowiekiem z bajpasami od 14 lat i po operacji jeszcze czegoś męskiego.
Jest między nami duża różnica wieku – nie pisałam o tym, bo głupio pisać o takich sprawach – tym bardziej, że na szczęście mieliśmy tylko koleżeński układ.
Sądziłam, że chodzi mu o to, by nie był sam w domu, pewnie się boi, bo z bajpasami tak jest, że starczają na 10 powiedzmy lat, później mogą zdarzać się różne niespodzianki. Mówił mi o tym mój drugi kolega, który mieszka niedaleko Tymona.
~~~~~~~~~~~~~~
Plus tego pobytu u Tymona jest taki, że zima ma się ku końcowi, więc najgorszy okres przeżyłam w ciepełku, udało mi się trochę zaoszczędzić pieniędzy szczególnie na prądzie i to jest super.
~~~~~~~~~~~~~~
 Teraz się okazuje, że mój stary kolega, jeszcze z czasów jak oboje byliśmy szalonymi tancerzami, ma dla mnie zlecenie. 
Prawdopodobnie zajmę się tym jak już wszystkie swoje sprawy załatwię. Zawsze staram się utrzymywać dobre kontakty z ludźmi, których wcześniej znałam. Z tym kolegą, przez wiele lat jeździliśmy razem na wczasy, czasami zabieraliśmy też nasze córki. 
Znamy się dobrze od około 35 lat.
~~~~~~~~~~~~~~
Ze starszym panem kapitanem też czasami nadawaliśmy na tych samych falach.
~~~~~~~~~~~~~~
Mam świadomość, że jako aktywna i pełna temperamentu osoba, powinnam mieć obok siebie człowieka w moim wieku o podobnym temperamencie.
Nie potrzebuję nikogo na stałe, potrzebuję kogoś, kto by mnie inspirował i zjawiał się powiedzmy w weekendy.
Kapitan ze Szczecina też smolił do mnie cholewy, ale ja sobie nie za wiele z tego robiłam, wtedy miałam zaprzątniętą głowę zupełnie, czym innym.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za notkę i pozdrawiam

Archiwum bloga