czwartek, 1 października 2015

Przepyszne krotochwile.

Gdy odlatują motyle
Wszelkie podobieństwa do osób, zdarzeń, miejsc, które mogą zaistnieć są zupełnie przypadkowe. Hi, hi
Rozdział 150
˜˜*°°*˜˜
1 października.
Drugi dzień opycham się winogronem z mojego ogrodu – zrywam po 4 kiście, bo wiem, że dla cukrzyka to nie najlepszy owoc, ale uwielbiam winogrona zawsze po kiści takiej dużej kupowałam w sklepie a teraz mam pierwszy raz swoje.
Jeden z 2 posadzonych identycznych krzewów też owocuje, ale po krótkim czasie owoce brązowieją i usychają, rośnie obok czarnego bzu w truskawkach.
Drugi zaś posadziłam w malinach przy drzewie jabłonce, która była przeznaczona na wycięcie /został po przycięciu tylko pień, ale już gałęzie odbiły/. 
Winorośl wspięła się na drzewo i teraz mam winogrono na jabłonce.
Gronka są nie za duże, /wiosną nie podcięłam krzewu/ za to są pyszne. 
No i co ważne nikt jeszcze nie odbadał, że mamy w ogrodzie winogrono, więc sama się opycham jak szalona.
Oprócz winogrona zbieram ok. kilograma jabłek wiśniowych twardych, ale je bardzo lubię hi, hi - są soczyste i smaczne.
Od wczoraj zjadłam z 5 chyba a dziś przyniosłam do domu 6 nowych.
~~~~~~~
 Obiecałam sobie nie robić zakupów, ale skończyło się i masło i olej, więc nie było rady, pojechałam do sklepu i wydałam 75 zł i 65 gr,
 – a miałam oszczędzać.
~~~~~~~
Ostatnia noc września. Kolejna bardzo chłodna noc, budzę się na tabletkę o 4 chyba z zimna, mimo, że na kołdrę już założyłam koc.
Normalnie budziłam się o 6 tej – teraz nie dałam rady tych 2 godzin jeszcze przespać.
Włączyłam wentylator niech do 6 podgrzeje troszkę mieszkanie.
Miałam nadzieję, że uda mi się poznać kogoś z ciepłym mieszkaniem /choćby na zimę/, ale nie spotkałam nikogo, z kim chciałabym wejść w bliższe relacje.
Od chłodu mieszkań gorszy jest tylko chłód uczuć a tego nie da się niwelować dużą ilością ubrań czy kilkoma kołdrami.  
Przyjdzie mi, jak co roku popaść w hibernację. 
Widać taki mój los, żeby mi za dobrze w życiu nie było, mogłaby mi palma odbić a tak bujam się z problemami i muszę być czujna.
Zawiesiłam swój profil w „S”, mimo, że mam opłacony do kwietnia – szkoda czasu na odpisywanie i tak nic z tego nie wynika.
W przyszłym roku już chyba będę musiała wystopować z tymi poszukiwaniami partnera na resztę dni, bo już straciłam nadzieję na to, że spotkam kogoś sensownego a i cierpliwość tracę, przez co staję się pewnie zgryźliwa - co oczywiście nie pomaga w kontaktach.
~~~~~~~
Noc z 27/28 spędziłam w krzaczorach malin filmując księżyc.
Obudziłam się rano po 2 godzinach snu i po zrobieniu pysznej kawy postanowiłam sprawdzić, która jestem w kolejce na kurację.
Oj, oj, co za postęp mam numer 30620 – ciekawe ile czasu upłynie nim 30619 dostanie skierowania przede mną.
W każdym razie jest jakaś szansa, albo i nie sama nie wiem.
Od kwietnia pojechało 15175, czyli troszkę mniej niż połowa. Przydałaby się jakaś kuracja, po tym bogatym w przeżycia lecie.
~~~~~~~
Matko słodka jak ja ziewam. Trzeba wsiąść na rower i troszkę przejechać się póki jeszcze można.
~~~~~~~
 W weekend byłam na wsi, miała być wielka impreza z okazji…., a okazało się, że goście nie dopisali i skończyło się na pogaduchach do białego rana w małym gronie przy kilku lampkach wina i odganianiu napastliwych komarów.
Swoją drogą dla mnie to idealna imprezka, nie lubię tzw. rodzinnych spędów i różnych wymądrzalskich, którzy jak się nawalą pitolą trzy po trzy jak potłuczeni.
Piłam drinki truskawkowo - grejpfrutowe z odrobiną białego Martini - nad ranem chłodno się zrobiło nawet pod kocami.
Mgły zasnuły wspomnienia i sen był milszy od imprezowania.
Zauważyłam po raz nie wiedzieć już, który, że najgorsi są tacy, co mają kompleksy i starają się to nadrabiać wyimaginowaną tajemniczością.
"Jestem Stan – ten od perforowania Mediów” – kurka wodna nie wybadałam czy chodziło o Media, czy o media – znaczy prościej o dziurawienie rur kloacznych czy wysublimowaną dywersję na codzienną prasę typu Expres Poranny.
"Nieee słyszałaś? O a Ty to Politechnikę kończyłaś hi, hi czy technikę Poli?" – to wszystko w takim pijackim bełkocie całkiem jak kot przy płocie.
Zgrzytają mi zęby między zlodowaciałe truskawki wpadła chyba kropla dziegciu.
Drink stracił smak a rozsądek podpowiada ignorancję.
Lepiej nie wdawać się w dyskusję z kimś, kto szuka zaczepki.
~~~~~~~
Wkurzają mnie ostatnio ludzie, którzy próbują zwrócić na siebie uwagę otoczenia totalną głupotą typu „Jam jest pan od bram, robię sobie dobrze sam” zamiast zwyczajnie powiedzieć jestem ślusarzem toć to zawód jak każdy inny.
Czasami zaś bardzo przydatny. Matko słodka, z kim ja przystaję.
 ~~~~~~~
Moja ciocia się w grobie przewraca, bo to ona dzieliła ludzi na kasty od degustacji i pasty – „do butów”.
Ja uważałam, że każdy uczciwy człowiek zasługuje na szacunek, ale ostatnio nie jestem pewna czy niektórzy zasługują, mimo, że nikogo nie zabili ani nie zgwałcili.
Totalna głupota „rżnięcia inteligenta” osiąga apogeum w ostatnich latach.
Ludzie w moim wieku mówią skończyłem „licencjat” – he, he pewnie na uniwersytecie III wieku.
~~~~~~~
Czasami mam ochotę z kimś tak zwyczajnie porozmawiać od serca o życiu o ludzkich słabostkach o pięknie przyrody i szklance czystej wody.
Pogadać jak to kiedyś bywało z kumplami, ech – chyba te czasy już bezpowrotnie minęły. Każdy udaje kogoś, kim nie jest.
Masakra.
~~~~~~~
Postanowiłam przeżyć jak najdłużej na zapasach z lodówki, chodzi o to by zaoszczędzić trochę kasy na ewentualny wyjazd kuracyjny za pól roku.
Zastanawiam się na jak długo starczy mi zapasów.
Lodówka jest dosyć dobrze zaopatrzona, trzeba zjeść to wszystko – choćby po to, by odświeżyć zapasy. Nie można w zamrażalce trzymać jedzenia w nieskończoność.
Dzisiaj na obiadek zrobiłam sobie 1 kotlecik schabowy z czubrycą, cebulką i czosnkiem, wczorajsze kluseczki kładzione z koperkiem i ogórek kwaszony. Obiadek pyszny i bardzo sycący – porcja mała, żeby się nie przejeść.
Zobaczymy, co zrobimy jutro, myślę, że zapasów powinno mi starczyć na jakieś 2 tygodnie. Wyłączyłam już jedną lodówkę. 
Zimą jedna starczyć powinna z powodzeniem.
Jakoś znów straciłam ochotę na jazdę rowerem, zupełnie mnie nie ciągnie.
W sumie to chyba straciłam ochotę na cokolwiek. 
Trochę sprzątam w kątach w domu, bo całe lato nie miałam na to czasu. Wracając do początku dziś/znaczy 1 października/ była zupka grochowa na wczorajszym rosole przepyszna.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za notkę i pozdrawiam

Archiwum bloga