Singielka
Wszelkie
podobieństwa do osób,
zdarzeń, miejsc,
które mogą zaistnieć są zupełnie przypadkowe. Hi, hi
Rozdział 157
˜˜”*°•◕❤◕•°*”˜˜
20 października.
No i
doczekałam się – tylko co dalej, już wymiękam.
Tajemniczy.
Zjawiłeś
się niespodziewanie, tajemniczo.
Pozornie
niczego nie zostawiłeś.
I
niczego też nie zabrałeś,
może
tylko to prowokacyjne, zadziorne
prawie
bezczelne spojrzenie
przenikające
me wnętrze,
porażające,
hipnotyzujące, uparte.
Patrzyłeś
tak jakbyś myśli me chciał posiąść;
Jakbyś
je odczytywał,
Kartkę
po kartce, myśl po myśli
Jakbyś
uczył się mnie na pamięć,
Szczegółowo,
drobiazgowo i wiesz co
znów
drżą mi kolana,
wbrew
pozorom wiem czemu.
………………….
Rany,
nie sadziłam, że jeszcze ktoś
tak na
mnie podziała.
Znikniesz
a ja nie będę chciała wiedzieć,
dlaczego
odszedłeś
i
dlaczego nawet cień po Tobie nie został
w mym
sercu?
Tajemniczy
panie.
………………….
I nie
myśl, że będę tęsknić za Tobą
Ja
wiem, że będę
i znów
nikt nie będzie mi się podobał
zaczarowałeś
mnie Piotrusiu Panie.
bajsza
Po
kolei zadzwonił do mnie pan z Łodzi taki, co to jeździ na nartach, koniach, motorach,
pływa jachtem i matko słodka nie ważne, na czym jeszcze.
Umówiliśmy
się na kawę u nas na Pabianickiej Gubałówce, czyli w Club Boniecki Cafe.
Podjechał
po mnie super sportowym mercedesem.
Myślałam,
że to Porche nie znam się na samochodach i one, choć mnie kręcą, kompletnie ich
nie odróżniam.
No nie
tira od osobowego czy jakiegoś takiego średniego dostawczego to tak.
Mój
kierowca za to zrobił na mnie takie wrażenie, że się nie zapięłam nawet w pasy.
Matko
słodka, nie wiem czy przypadkiem za dużo nie gadałam.
Poszliśmy
na kawę – skusiłam się też na lody.
Zaczęliśmy
rozmawiać o nartach o tym gdzie jeździliśmy i o wrażeniach.
Rozmawiało się nam jakbyśmy
byli starymi kumplami.
W
sumie to nie za dobrze – sama nie wiem.
Przy
stoliku obok siedziały dwie gorące 40 tki i przyszła mi wtedy do głowy taka
myśl, że jakby może troszkę się zakręcił, to bez problemu wyrwie taką, – więc nie
mam zapewne żadnych szans.
Pierwszy
mężczyzna po za profesorem, który jednak na wejściu oświadczył mi, że dopiero,
co rozstał się ze swoją studentką, gbur jeden.
Zatem
pierwszy mężczyzna 185 wzrostu, troszkę puszysty, ale odrobinę uwielbiam takich
tyci misiowatych mężczyzn – chodzi o to by czuć się przy nich jak kruszynka.
Wysportowany
śmiał się, że teraz jest kanapowym sportowcem. Wcześniej jednak uprawiał
kolarstwo, czy jakąś inną jazdę na wyścigowych rowerach słabo znam dyscypliny
kolarstwa wyścigowego.
W
naszych krótkich kontaktach pisemnych napisałam zdanie, które zapamiętał; „Kiedyś
było prościej nogi drżały i wszystko było wiadomo - teraz jak drżą to nie wiadomo,
co się zaczyna”
Hmm. Teraz
byłabym szczęśliwa, żeby coś z tego spotkania się wykluło, choć jestem
realistką i wiem, że gdybym była 20 lat no powiedzmy 15 lat młodsza…. Ech takie
życie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za notkę i pozdrawiam