poniedziałek, 19 października 2015

Jesień

Singielka
Wszelkie podobieństwa do osób, zdarzeń, miejsc, które mogą zaistnieć są zupełnie przypadkowe. Hi, hi
Rozdział 157
˜˜*°°*˜˜
19 października.
 Słów kilka o melancholii.
*
Ta odrobina melancholii,
która budzi ciepło naszych serc,
która uczy je czekać na te
ledwie wyczuwalne dreszcze niepewności,
przesyconej tajemnicą,
jest jak śpiew pierwszego ptaka o świcie.
Porusza krople rosy w źdźbłach traw,
budzi w nich światło, może nawet życie.
Ta odrobina melancholii,
jeśli jest częścią Twoich przeżyć,
 - to wybierz dla mnie te najpiękniejsze,
te których jeszcze nie znałam,
te o których tylko marzyłam nieśmiało.
A że jestem trochę jak
mgła i wiatr w szuwarach
- dziś tu, jutro tam,
obejmij mnie mocno,
gdy się zatrzymam,
na tę jedną chwilę melancholii przy Tobie.
Mów do mnie niech zachwycą mnie Twoje
słowa i Twoje czułe dłonie.
Mów do mnie każda cząstką Twej
melancholijnej duszy,
Niech się w nią wtopię,
niech nią przesiąknę,
nim rozproszę się gdzieś po polach,
nim odlecę z wiatrem
na niedostępną grań własnej melancholii
                                                        bajsza
~~~~~~~ 
Jesień nastraja melancholijnie, wracają wspomnienia. 
Za dużo czasu mamy na przemyślenia, za dużo czasu na wszystko.
 Późną jesienią zazdroszczę tym, którzy pracują i nie mają czasu na nic. 
Tak to było pamiętam jak pod koniec już pracy, gdy wszystko się sypało i było wiadomo, że nic tak naprawdę nie ma sensu a tylko rutynowo robiłam pewne rzeczy z przyzwyczajenia, albo wręcz zwykłego w sumie niepotrzebnego poczucia obowiązku. 
Wracałam samochodem z pracy do domu i jak wcześniej zawsze się spieszyłam tak pod koniec jechałam z pracy do domu z prędkością 10 km na godzinę i modliłam się, aby tam nigdy nie dotrzeć, bo wszystko wręcz bolało.
Każda myśl każde wspomnienie, było wręcz organicznym narastającym bólem. 
To nie była melancholia to była głęboka depresja, stan, który bardzo utrudniał normalne funkcjonowanie.
Później, gdy już wszystko skończyłam, bo nie byłam w stanie dłużej znosić, tego stanu poznałam człowieka, który pokazał mi, że świat ma cudne barwy, że należy nimi malować swoje życie i nie martwić się tym, co czasami przynosiła codzienność nie zawsze łaskawa dla nas. 
Można było kreować swój świat nie patrząc na to, co dzieje się wokół. 
Kreacja polegała na tworzeniu romantycznych celów i było cudownie.
~~~~~~~
Nie chcę zostać sama, chciałabym poznać kogoś, z kim da się jak wtedy kreować swój każdy dzień. 
Zabawnie z poczuciem humoru, niestety Ci, których poznaję są tacy ograniczeni, nie potrafią, dać się ponieść nastrojowi, coś kombinują, przeliczają zyski i straty w efekcie stają się jak groteskowe gnomy, bez wyobraźni i potrzeby choćby odrobiny szaleństwa. 
Ciągle mam nadzieję, że gdzieś jest ktoś taki, tylko jak go znaleźć. Nikt mi nie zarzuci, że siedzę w pieleszach i nic w tym kierunku nie robię. Czasami myślę, że może powinnam dać sobie spokój.
Może nie ma nadziei, może takich ludzi dla mnie do pary nie ma. Sama już nie wiem. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za notkę i pozdrawiam

Archiwum bloga