sobota, 26 lipca 2014

Konkluzje, rozstania, ucałowania....

Gdy odlatują motyle
Wszelkie podobieństwa do osób, zdarzeń, miejsc które mogą zaistnieć są zupełnie przypadkowe. Hi, hi
Ściąganie, pobieranie, udostępnianie zdjęć i treści – jest nie możliwe – objęte prawem autorskim.
Rozdział 77
˜˜*°°*˜˜
Wczoraj była u mnie bardzo krótka burza z ogromną ulewą.
Ulewa oczywiście się przydała, pomidorków ani ogórków nie połamała, zaś burza no cóż pomogła mi podjąć decyzję definitywnego rozstania z Orange a ściślej z Neostradą. Nauczona doświadczeniem zawsze wyłączam zasilanie komputera i jego połączenie kablowe z Neostradą w czasie burzy.
Choć błyskało się daleko i grzmoty ze 2 były też gdzieś dalej na wszelki wypadek odłączyłam ruter od komputera.
Siedzimy z Szabajkiem na kanapie on na moim miejscu przy kompie, bo przecież nie ma jak wygrzany kocyk z pani ulotnym zapachem – wiadomo pieski kochają noskiem.
Jako, że przed chwilką wstałam i on się tam wtrynił przeciągając pupę ku górze, bo wiadomo nie ma jak przeciągnąć się na pani miejscu, usiadłam obok celebrując poranną kawę i wykańczając staranny makeup – wybierałam się po leki, bo recepta za kilka dni straci ważność.
Jednak jak zwykle przy kawie popadłam w poszukiwanie konkluzji.
 ~~~~~~~
Myślę sobie. Niczego nie należy brać zbyt dosłownie, tak naprawdę nawet do własnych myśli człowiek powinien mieć dystans wynikający z niedowierzania.
Gdybyś powiedział mi, że jesteś odpowiedzialny w pierwszym zdaniu, po powitaniu – powinnam głęboko się zastanowić, czemu to miało służyć.
Muszę nauczyć się żyć kompletnie niepoważnie i na totalnym luzie, robić „w konia” innych jak tylko stracą czujność lub mi uwierzą i koniecznie wykorzystywać to do robienia wyłącznie sobie dobrze.
O rany przecież to nie w moim stylu
Myślę jednak dalej. Coś Ci nie pasuje?
Co? O co chodzi coś się nie podoba?
Przecież to ja sama muszę się uszczęśliwiać i nie dbać o odczucia innych, bo jak lew jest syty, to nikogo nie zeżre.
No tylko nie mów mi, że wpadam ze skrajności w skrajność.
Jak to? O co Ci w końcu chodzi o „luz bluz, tumiwisizm” czy o co?
O nie kochany, nie wkurzaj mnie ja sobie to wszystko muszę skalkulować, przemyśleć, poukładać, żebym miała ekscentryczny orgazm a co?
Nie będę się paćkała w byle, czym jak jechać to po całości. 
Szczerze mówiąc to już tak się nakręciłam, że nie na loda mam ochotę tylko komuś „dać z liścia na odlew”.
Cholera muszę sobie pokląć, bo skoro już się wypłakałam i oczyściłam i byłam jak przed pierwszą komunią a ten piekielny świat cały czas gra sobie ze mną w bambuko to nic innego mi nie zostaje jak po całości wypiąć się na wszystko i przez wrodzoną grzeczność nie powiem, czym opryskać.
Swój plan – o rany,
nie zabrzmi to optymistycznie a miało być ekscentrycznie i odjazdowo i skończyć się orgazmem mentalnym wielkości grzyba atomowego.
No, żebym nie wykrakała.
Jak się zaczęło z samolotami to i co innego też się może zacząć, ale ja to puszczam lewym bokiem i niech sobie leci na pustynię w Afryce albo choćby na tą Błędowską, byle dalej ode mnie.
Ja nic nie muszę.
Opitoliłam jednego takiego, co mi smsy słał po nocach. Pomogło!!!
W dzień skubany nic a po 23 zbierało mu się na wyznania. Ludzie po prostu stracili fason, czyli wielu jest zdefasonowanych - takie pokraki intelektualne, kulturalne a nawet fizjonomiczne. 
Wiem Sułłłłku, że nie czaisz, nie wszystko piszę dla tych pokrak intelektualnych przecież.
Najwięcej piszę dla siebie, układam sobie myśli, czyli dokonuję takiego przeglądu wojsk przed natarciem a jak już zacznę nacierać to wszystkie ropuchy pod poduchy a co?
Dobra starczy jestem dostatecznie wściekła, żeby udusić kogoś albo obudzić kreatywność.
U mnie tak to działa jak się wścieknę to mi się chce.
Piję kawę i każdy kolejny łyk, budzi nowe refleksje.
~~~~~~~
Czekam na olśnienie, poprawiając oczęta.
Makeup ma ten czar, którego nie znają faceci – inspiruje.
Jest to inspiracja wynikająca z niepojętego przez faceta natchnienia, bo ich inspiruje tylko piwo albo mecz wszystko jedno, jaki.
Makeup gotów za 5 min 9 ta.
Zrobię małe śniadanie myślę, bo cały czas leje.
3 maleńkie kanapki z wędzoną szynką, pomidorkiem i cebulką.
Szabaj czeka na ostatni kęs każdej kanapki, którą mogłabym połknąć na jedno paszczo zagarnięcie.
Siedzi obok ze wzrokiem namiętnie utkwionym w spód kanapki. Zastanawia się – to już dla mnie?
Po 3 kęsie liże mi spodnie na wysokości łydki, to dowód dozgonnej wdzięczności.
Podniósł pupę, bo czuje, że to końcówka i trzeba wyraźniej dać do zrozumienia, że kanapki są pyszne.
Po przekąsce skoczył na kanapę.
 Teraz liże sobie ptaszka.
On to jest bezpruderyjny.
Psie, życie jest nieskomplikowane. Sam sobie może zrobić dobrze i udawać, że to tylko poranna toaleta.
Hi, hi czyści paznokcie, znaczy robi porządek na poduszeczkach łap a ja jeszcze się położę na trochę. Za oknem dalej leje.
A tu nagle jak nie rąbnie, Szabaj poderwał obie łapy do góry jakby piorun strzelił w niego i patrzy na mnie jakiś zszokowany.
No widzisz jak ktoś się ptaszkiem bawi to tak się kończy.
~~~~~~~
Zadzwonił braciszek do mnie – ledwo dycha jest 2 dzień po 4 godzinnej operacji usuwania chorej nerki.
Całuję go jak mogę, przez telefon, jest w Niemczech nie mam możliwości go przytulić, ale tak bardzo bym chciała.
Moja kochana bieda, łagodnieję cała wściekłość ze mnie spływa i jestem jak lukier na drożdżówce z jagodami.
Rozmawiamy króciutko, bo nie chcę go męczyć, aż mi później głupio czy nie za krótko, ale czuję, że ta rozmowa jest dla niego wielkim wysiłkiem.
Kocham go, ale wyjechał pod francuską granicę kawał drogi i nie mogę, choć powinnam być teraz przy nim.
Burza przeszła próbuję włączyć komputer, ale Internet nie chce się załączyć.
Wkurza mnie ta Neostrada szybkość ostatnio tak bardzo spadła, ze tester szybkości łącza wpada w nieposkromiony chichot, nie dostaję tego, za co płacę a mam ciągle problemy z załączeniem Internetu.
Myślę sobie muszę coś z tym zrobić tak dalej być nie może. Pakuję kompa i ten przedpotopowy ruter i pojadę tam do nich i zmieszam ich z błotem.
Łagodność i współczucie dla Jacka bardzo mi podcięły skrzydła, uczucia przypominają fusy z kawy, którą skończyłam.
Jadę po leki i tam mam biuro Play, wchodzę do nich i biorę na próbę Internet u nich. 20 giga mobilnego za niecałe 60 zł za Neostradę wraz z telefonem płacę, 92 więc oszczędzę na tym 30 zł jakby ten Playa się nadał.
Do tego mają promocję na ruter bezprzewodowy za 1 zł i przez pół roku nie płacę abonamentu.
Nie lubię 2 letnich umów, ale nie mam wyjścia.
Jadę do Orangu oczywiście lekceważą to, że mój Internet przestał działać.
Co ich to obchodzi, grunt, że płacę.
Proponują mi po 10 latach współpracy zakup nowego rutera za 130 zł.
Mówię, co mam do powiedzenia o Neostradzie, ludzie wychodzą pewnie stracili ochotę na zakup. Zrywam umowę, która kończy się 31 listopada na Neostradę i 31 na telefon w poniedziałek zawiozę im pisma.
Mój Internet Play jak na razie działa jak ta lala.
Rozmawiałam na skype z 4 osobami wszystko jest ok.
Szybkość jest o połowę większa niż w Neostradzie sprawdzałam już 3 x testerem. Muszę tylko przetestować czy te 20 giga starczy mi na miesiąc.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za notkę i pozdrawiam

Archiwum bloga