poniedziałek, 9 czerwca 2014

Spotkanie

Gdy odlatują motyle
Wszelkie podobieństwa do osób, zdarzeń, miejsc które mogą zaistnieć są zupełnie przypadkowe. Hi, hi
Ściąganie, pobieranie, udostępnianie zdjęć i treści – jest nie możliwe – objęte prawem autorskim.
Rozdział 55
˜˜*°°*˜˜
Nie bardzo mogę pisać, bo chyba sobie złamałam rękę w nadgarstku.
Pokomplikowało mi to plan na przyjazd Agi ale jakoś sobie damy radę. 
Nie byłam jeszcze u lekarza, bo włożyłam dłoń w tzw. łupki i zobaczymy, każdego dnia jest lepiej na szczęście mogę ruszać już palcami – prawdopodobnie to kość śródręcza palca małego, albo trójgraniasta nadgarstka. W każdym razie obie mnie bolą. 
Zrobiłam sobie maść z korzenia żywokostu i oleju z oliwek i smaruję podobno to cudownie leczy złamania i pęknięcia.
~~~~~~~
Dostałam przecudne kwiaty od mojego kolegi 
ale szkoda, że nie złapał mnie jak leciałam na tę rękę.
Najgorsze jest to, że poza Kroplą Beskidu nic nie piłam a droga była prosta jak w pysk strzelił.
Troszczy się o mnie za to bardzo, dzwoni kilka razy dziennie i jest bardzo kochany. 
Byliśmy na rybce w Sereczynie, zrobiłam do niej swoją sałatkę, bo tam dają niestety kiepskie.
Później pokazałam mu mój ogród, Pabianice i pojechaliśmy na festyn niestety były na MOSIRze tylko zawody sportowe – więc na tarasie kawiarni wypiliśmy kawkę i poszliśmy na spacer. 
Padłam dopiero na Dworcu i aż dziwię się, że jakoś dojechałam do domu, bo przerzucanie biegów sprawiało mi wielką trudność.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za notkę i pozdrawiam

Archiwum bloga