niedziela, 22 czerwca 2014

Spod skrzydeł motyla.

 Gdy odlatują motyle
Wszelkie podobieństwa do osób, zdarzeń, miejsc które mogą zaistnieć są zupełnie przypadkowe. Hi, hi
Ściąganie, pobieranie, udostępnianie zdjęć i treści – jest nie możliwe – objęte prawem autorskim.
Rozdział 63
˜˜*°°*˜˜
Pogoda w dalszym ciągu „pod psem”.
Do tego dostałam zapalenia oka, czyli mam w lewym oku jeden wielki krwawy wylew. Dawniej tak mi się robiło jak za długo siedziałam przy kompie. Teraz prawdopodobnie winowajcą jest kredka do oczu.
Niestety kupuję tanie kosmetyki i zdarza się, że po jakimś czasie nadają się do kosza a ponieważ maluję się rzadko – starzeją się szybciej niż zużywają.
~~~~~~~
Takie pogody latem są całkiem do bani, dzisiaj przez 15 min musiałam się „rozchodzić”, bo mnie dopadł jakiś ból w kręgosłupie i miałam tzw. nadwyprost, – czyli nie mogłam się rozluźnić nie mówiąc o schyleniu.
Oj wygląda na to, że wpadam w hipochondrię a to może się potęgować – a kysz marudzenie!!!
~~~~~~~
Mam cały czas jeszcze do wysadzenia jedną partię pomidorków i jakoś nie mogę się zebrać.
~~~~~~~
Dzwonił kolega K chciał mnie zabrać do siebie, ale jakoś nie miałam nastroju. Byłam wczoraj tylko w Biedronce po chlebek i jakieś tam drobne zakupy. Żadnych szaleństw, bo znów jestem na granicy wydatków. Nie wiem jak to inni robią, ale ja nie potrafię się ogarnąć z tą forsą.
~~~~~~~
Oglądam zdjęcia Eleni córeczki mojego byłego zięcia i zastanawiam się, że czas tak szybko mija.
Gdy się ponownie ożenił i w końcu urodziła się Eleni to przecież zdaje się być tak niedawno. Jeszcze czuję smak lodów, które przynosił a to już tyle lat minęło.
Ja niestety wnuczki miała już nie będę – szkoda małe dzieci są takie kochane szczególnie jak są wnuczkami.
To chyba ta mniejsza odpowiedzialność pozwala w pełni cieszyć się bezinteresowną miłością do wnuków.
Nie chciałabym znów biadolić, ale mnie w życiu omija wszystko, co piękne.
Niedane mi było znać ojca, matczyna miłość mi uciekła, mój mężczyzna uganiał się od samego początku za innymi a ja udawałam, że tego nie widzę, wreszcie nigdy nie poznam smaku dawania miłości wnukom.
Jakoś to wszystko jest niesprawiedliwie podzielone na tym świecie. Jedni mają wszystko inni….No właśnie a Indie…masakryczna bieda, a kraje będące w stanie wojny, „Afryka na wpół dzika jest”.
Jak tu myśleć o sobie, gdy tylu innych cierpi o wiele bardziej. 
Nawet mój ulubiony zięć mógłby przecież mieć normalne życie pełne miłości a też zawsze o uczucia musiał zabiegać i rzadko mu je odwzajemniano.
Jest dobrym człowiekiem, wartościowym – może to o to chodzi, że nie do końca wierzymy w siebie.
Zdaje nam się, że „ COŚ” nam się nie należy i dlatego to nas omija. Przechodzi obok nas nie dostrzegając nas zupełnie.
Aga mówiła mi ostatnio, że sami kreujemy swoje życie – to półprawda, bo przecież chcielibyśmy, aby było inaczej a nie umiemy tego tak poukładać, byśmy byli szczęśliwi.
Ja znam te wszystkie prawdy, że trzeba patrzeć optymistycznie na życie, ale…Właśnie to, ale…ciągle widzimy minusy zamiast plusów. Wiemy, że są plusy, ale mierzwią nas minusy i to nam psuje samopoczucie. 
Może szukamy ideałów, których nie ma a może pójście na kolejny kompromis powoduje, że tracimy wiarę w siebie i nic więcej nie chce nam się działać.
Może o motylki chodzi – TAK O MOTYLKI, gdy one są nic się nie liczy a motylki nam odleciały w cały świat.
                    * * *                   
       Snem jesteś bajecznym,
wracającym, co nocy uparcie.
Gwiazd migotaniem na niebie,
srebrnym obliczem księżyca.

Zapachem żywicy
w świerkowym lesie,
szumem strumienia,
melodią liści w parku,
mgłą snującą się o zachodzie
jesteś wszędzie w całej przyrodzie.

Snem marzeniami malowanym.
Kwiatów zapachem na łące,
drżącym promieniem słońca.
Rosy kropelką błyszczącą.
Miłością tulącą wszystko dookoła.

Jesteś moim życiem,
I moim marzeniem.
Ciepłem prześcieradła o świcie
i latem i w zimie
serca upojnym drżeniem.

Kredką na moich ustach.
leniwym westchnieniem.
Pieszczotą słonecznych promieni.
Deszczowym koncertem jesieni.

Wiesz, że jesteś jedyną
serca mego rapsodią,
roztańczoną nutką na wietrze
moich włosów rozwianych melodią.

Jesteś moim życiem
i moim natchnieniem.
wirującym na wietrze,
jesiennym wspomnieniem.

 Ja dla Ciebie.., być mogę
bajkowym motylem na jesieni drogę.
              
                               
O motylach można by wiele, kiedyś razem z Krzysiem pisaliśmy wiersze o odlatujących motylach. Krzyś wtedy napisał;
                            
                              „Gdy odlatują motyle...

                                 Zatrzymać czas, choć na chwilę,
                                  pomyśl, jak pięknym jest świat,
                                  gdy odlatują motyle,
                                  wracają marzenia sprzed lat....

                                  Życie ich jedną chwilą,
                                  bogate w paletę barw tęczy,
                                  gdy odlatują motyle,
                                  tęskniąc pragnienie dręczy....

                                  W delikatności ich piękno,
                                  w kruchości życia trwa chwilę,
                                  myśl jak bumerang powraca,
                                  gdy odlatują motyle....

                                  Pomyśl, mogłoby być pięknie,
                                  uczuciem złączeni przez chwilę
                                  mgiełką nadziei wciąż żyje,
                                  gdy odlatują motyle....”

jk    23.01.2008
i co się stało? Odleciał jak te motyle na zawsze a szkoda.
Ja zaś wśród wielu wersji ubzdryngoliłam i taką motylkową opowieść.
……….
Czas ukryć w ciepłych dłoniach,
zatrzymać, jedną chwilę,
gdy w skrzydeł srebrnej poświacie
na łąki sfruną motyle
Przez jeden maleńki moment,
przez bardzo krótką chwilę
oddać się namiętności,
gdy nadlatują motyle.

łąkę barwami ukwiecić
we włosach mieć zapach traw,
gdy przylatują motyle
uwierzyć…, jeszcze raz.
Wierzyłam, że wszystko jeszcze zdarzyć się może, wierzyłam bardzo długo a później odchodzili Ci których lubiłam i zostały tylko wiersze i zabłąkane pokaleczone motyle.
Przebudzenie
Nic już się nie wydarzy,
wszystko za nami zostało.
Niewiele nas zachwyca,
zachwytów jest w nas za mało.
Cichutko  w liściach wiatr śpiewa,
Deszcz czasem  szepce ospale.
Świt oprzytomniał nagle,
chłodno i niedbale.
Patrzy nam teraz w oczy
Nad wyraz zadziwiony
i wcale nie zamierza
przed nami bić ukłony.
~~~~~~~

Pomidorki wysadzone - wszystkie, fasolka podwieszona na podpory, sporo chwastów wyrwanych.
Duże pomidorki podwiązane.
W tym roku zrobiłam taki „myk” z tymi pomidorkami wysadziłam w 4 porcjach. Na jednych są już duże pomidorki tylko patrzeć jak zaczną dojrzewać inne później wysadzone mają pąki kwiatowe a te najświeższe dzisiejsze i wysadzone tydzień temu są jeszcze w „piórach”. Może, zatem będą sukcesywnie dojrzewać i zostaną do późnej jesieni.
Ciekawa jestem, jakie będą te najmniejsze, ale już na oko widzę po rodzaju krzaczków, że są to przynajmniej 2 odmiany.
Miały być intensywnie żółte do pomarańczowych i pośrednie między dużymi a koktajlowymi.
~~~~~~~
Ręka po tych chwastach znów nadwyrężona.
Czytałam o tym bólu nadgarstka po upadku na różnych forach. Niektórzy pisali, że, mimo iż nie mieli złamania wsadzono im w gips, inni, że na pierwszym zdjęciu nic nie wyszło, mimo, że kość była pęknięta, dopiero na drugim zrobionym prywatnie tzw. skośnym prześwietleniu wyszło pęknięcie a u innego złamanie. Wszyscy zaś piszą, że ból trwa np. 2 miesiące i już sobie z nim nie radzą.
Jeden człowiek napisał, że będzie musiał zmienić pracę, bo pracuje na taśmie i nie wyrabia z tym nadgarstkiem.
Trochę mi ulżyło, bo myślałam, że tylko ja mam kłopoty z tym nadgarstkiem i że to jest nienormalne a okazuje się, że to standard, przy tym leczeniu u nas.
Na obiadek kapustka z zamrażarki + jedna pieczarka i ziemniaczki.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za notkę i pozdrawiam

Archiwum bloga