poniedziałek, 16 czerwca 2014

Obnażona do szpiku kości.

Gdy odlatują motyle
Wszelkie podobieństwa do osób, zdarzeń, miejsc które mogą zaistnieć są zupełnie przypadkowe. Hi, hi
Ściąganie, pobieranie, udostępnianie zdjęć i treści – jest nie możliwe – objęte prawem autorskim.
Rozdział 58
˜˜*°°*˜˜
 Pogoda cudna, gdyby nie to, że mam 2 wizyty lekarskie posadziłabym koktajlowe pomidorki do gruntu.
Może wieczorkiem. Ciekawa jestem, co mi Ci lekarze powiedzą pewnie jak zwykle nic.
Jestem od czasu tego upadku na cmentarzu jakaś rozbita – wszystko mnie boli. Wczoraj nawet chyba dreszcze miałam. Może to smutek rozstania z dzieckiem.
Sama już nie wiem. Wczoraj wszystko się jakby przeciwko mnie sprzysięgło. Zginęły mi programy w telewizorze, komputer się zamykał i restartowałam go z jakiegoś błędu a do tego od jakiegoś czasu Neostrada rozłącza mi się, co 2 minuty. Mam nadzieję, że według zasady, że wszystko jest płynne kłopoty odpłyną i będzie tylko radość.
~~~~~~~
Byłam znów u lekarzy matko słodka, tego nie można nie opisać. Przyjechałam na 15.05 o 14.30 bo miałam nadzieję…..hi, hi sprawdziło się, że jest ona znaczy nadzieja „matką głupich”. Ludzi u mojego doktora chirurga ortopedycznego było multum. Ci, co czekali w kolejce i Ci, co już mieli zdjęcia zrobione. Najfajniejsza była mama z synkiem. Synek pi razy drzwi 24 lata cały w gipsie po prawej stronie od góry do pasa zagipsowany z uśmiechem mówi do mnie – w komentarzu na moje zadziwienie tym niespotykanym gipsem, ręki i połowy ciała. „Młodzieńcze szaleństwa tak się kończą”. Dobrze, że choć się śmiejesz. Co mam robić – poszalałem. Dobrze, że robisz to za młodu, ja bym chciała i już nie mam ani odwagi ani siły. Znów się uśmiechnął mama też optymistyczna niezwykle. Zaczęli mi opowiadać, co i jak i okazało się, ze chłopak ma epilepsję i jest na rencie a to złamanie poważne główka kości ramiennej złamana i do tego wybicie z barku z uszkodzeniem stawu. Mama myślała, że będzie się rehabilitował na siłowni.
 Chłopak jak dąb zbudowany dobrze, ale o siłowni może zapomnieć. Uświadomiłam to mamie on sam miał świadomość, że długo nie będzie mógł ćwiczyć. Czym dłużej rozmawialiśmy tym większa kolejka się robiła, przed nami tych ze zdjęciami. Mama synka nastraszyła mnie, że chirurg na wszystkich pyskuje i każe się wynosić, czym prędzej.
Odpowiedziałam, że mam bojowe nastawienie i nie dam na siebie krzyczeć. Doktor potężny chłop chyba ze 2m wzrostu siwy z 72 lata, ale widać, że dąb wyrwałby jedną ręką. Chyba wpadłam mu w oko, bo był przemiły. Tłumaczył jak krowie na granicy, że paluchów u chorej ręki się nie maluje, bo nie widać czy krew dopływa pod paznokcie. Stwierdził, że na jego oko ręka jest tylko potłuczona, może nawet ponaciągały się jakieś więzadła, ale złamania raczej nie ma. Wysłał mnie na zdjęcie –
 
/najbardziej intymne i najpaskudniejsze, ze wszystkich moich zdjęć, – choć w sumie nawet nie jest taka zła ta moja dłoń/
później znów czekałam. Głodna się zrobiłam, bo na śniadanie zjadłam jedną brzoskwinię 10 poziomek i 6 truskawek. O 16.00 po prostu zaczęło mi burczeć w brzuchu. Doktor obejrzał zdjęcie i nie pozwolił bandażować – musi sama się wyleczyć zawyrokował. Bandaż osłabia więzadła, więc cierpimy i nie bandażujemy. Uśmiechał się cały czas a na koniec powiedział, że poprawiłam mu humor to może wytrzyma do końca wizyt.
Ja byłam półżywa a jeszcze czekała mnie wizyta u neurologa o 17.40. Pojechałam do braciszka na kawę, bo do niego bliżej niż do domu. Sylwunia córcia zrobiła mi pyszną kawkę zjadłam po drodze rogala z marketu, więc głód zabiłam posiedziałam trochę i o 16. 25 byłam znów w przychodni. Okazało się, że jest godzinne opóźnienie. Gdy weszłam pani doktor zrobiła mi wszystkie badania, które jak sądzę mogła i skierowała mnie na tomografię. Powiedziała, że drętwienie stopy najprawdopodobniej jest skutkiem zmian cukrzycowych w stopie, ale tomografia ma to dopiero potwierdzić.
Wróciłam półżywa do domu i padłam jak kawka. Spałam od 20 do 22 jak zarżnięta.
Jutro do południa mają mi przywieźć lodówkę, więc znów będę miała zajęcie.

2 komentarze:

  1. Basiu, współczuje Ci, ze dziecko już wyjechało. Szkoda. W sumie ile dni córka była u Ciebie? Fajnie, że jednak okazało sie, iż nie masz zadnego złamania. Jednak stłuczenie tez czasem potrafi długo bolec. Życzę więc szybkiego powrotu do zdrowia. Pozdrawiam. Ania (Magnolia)

    OdpowiedzUsuń
  2. Dzięki Aniu boli jeszcze ciągle ale ja też się cieszę, że nie złamana. Aga była od środy do niedzieli. Obiecała, że we wrześniu znów przyjedzie ale ja i tak płakałam jak krokodyl jak odjeżdżała. :P Aniu buziaczki Pozdrawiam cieplutko

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za notkę i pozdrawiam

Archiwum bloga